Rozwiązujesz dyktando:
ortoturystyka cz. 16
W erze koronawirusa trzeba jednakowoż prowadzić możliwie najhigieniczniejszy tryb życia, a że rządowe obostrzenia już zelżały, chcieliśmy się przespacerować z naszym Borzygniewem – prześliczną hybrydą wiewiórki i uchatki – do parku Łazienkowskiego, żeby się mógł zaprzyjaźnić z kuzynami.
Warunki na zewnątrz były wręcz wymarzone do tego przedsięwzięcia. Bezchmurna kopuła nad nami, temperatura w przecudownym optimum między saharyjskim upałem a dokuczliwymi lutowymi chłodami. Przeszliśmy się wiewiórczą alejką, Borzygniew dostrzegł kuzyna i rzucił się za nim w pogoń. Przeskakiwali tak chyżo,że ciężko ich było dostrzec wśród liści. W pewnej chwili, akurat w trakcie przeskoku ponad alejką z krzaka na krzak, zawadzili o hiperelegancki hematytowy łańcuszek zażywnej hrabiny Kunegundy, która tam zażywała wypoczynku. Krzyk hrabiny zbiegł się z pluskiem, gdy łańcuszek chlupnął do kanału.