Rozwiązujesz dyktando:
Pożar w szkole
Henryk szykował się do wyjścia z domu. Jak zawsze wstał o szóstej, ubrał się i podążył do szkoły. Nic nie zapowiadało żeby ten dzień był mniej nudny niż zwykle. Ale mocno się Henryczek przeliczył. Pierwszą lekcją była biologia. Uczyli się budowy mózgoczaszki i trzewioczaszki. Poznał takie kości jak: żuchwa, kość jarzmowa, szczęka, kość potyliczna i wiele innych. Miał już ból głowy od tych trudnych wyrazów. Druga była matematyka. Po dziesięciu minutach lekcji Jerzy powiedział, że czuje dym. Chwilę później rozbrzmiał dzwonek. Alarm! Pożar! Już wszyscy czuli swąd spalenizny. Klasa ustawiła się w pary i wyszli przed szkołę. Oczywiście Henryk był w parze ze swoim najlepszym przyjacielem Józkiem. Niedługo później przyjechała straż pożarna i ugasiła pożar. Dyrektor z powodu zniszczeń w szkole odwołał lekcje. Hura pomyśleli wszyscy. Dyrektor Przemek powiedział, że nikomu nic się nie stało, a to najważniejsze. Okazało się że pożar wywołał niezdarny Korneliusz z klasy ósmej, który przez przypadek potrącił palnik podczas wykonywania doświadczenia przez panią Jastrzębską. Nikt nie wziął go za chuligana i hultaja, bo wiedzieli jaki jest niezdarny. Henryk udał się do domu, gdzie do końca dnia leniuchował.