Rozwiązujesz dyktando:

Prometeusz na Zamku Królewskim część I

Historia, którą opowiem jest prawdziwa i dzieje się w XXI wieku. Tegoż dnia, jak zawsze przed Zamkiem Królewskim w Warszawie, na wejście do muzeum czekało wiele osób. W związku z pandemią koronawirusa, każdy musiał mieć na twarzy maseczkę i rękawiczki, a także zachować bezpieczną odległość od innych. Wśród oczekujących był też Hubert, dwunastoletni chłopiec, który przyszedł razem z mamusią. Hubert chciał obejrzeć nowy nabytek muzeum. Podobno trafiła tu rzeźba jakiegoś mitologicznego bożka, tudzież tytana.Dzień był piękny i upalny, słońce już od rana mocno grzało. Słychać było gruchanie gołębi, których tu nigdy nie brakuje. Panował miły nastrój, tylko chłopiec coraz bardziej się niecierpliwił. Już kilka grup zwiedzających weszło do Zamku i za chwilę przyjdzie kolej na Huberta i jego mamę, Honoratę. Właśnie przyszedł ochroniarz-Proszę wchodzić-powiedział.-Nie dotykamy eksponatów. Chłopiec był szczęśliwy, że już za chwilę zobaczy swoją ulubioną postać z „Mitologii”, o której tyle uczył się w szkole Prometeusz był tytanem, który stworzył ludzi. Był ich ojcem i przyjacielem, opiekunem. Dla dobra swych dzieci sprzeciwił się Zeusowi i innym bogom. Został za to strasznie ukarany.Zeus zamienił go w kamień i słuch o nim zaginął.-Mamo, czy myślisz, że jest możliwe, aby ta rzeźba rzeczywiście przedstawiała Prometeusza?-zapytał Hubert.-Nie wiem-odrzekła mama.-Obawiam się, że nigdy się tego nie dowiemy.
Ciąg dalszy nastąpi.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando