Rozwiązujesz dyktando:
Relacja z jednego ze stu dni na kwaranta
Wtorek 05.05.2020 r.
6:30 obudziłam się. Nawet nie wiem po co ja tak wcześniej wstałam, skoro mam lekcje od ósmej. Może, dlatego że wreszcie chciałam spokojnie zjeść śniadanie. Nie wiem. Wstałam. Poszłam do łazienki umyć się i przebrać, żebym nie chodziła tak przez cały dzień w piżamie. Wróciłam do mojego pokoju, zasłałam łóżko i włączyłam laptopa. Ostatnio przed lekcjami sprawdzam jeszcze maila, bo zapisałam się chyba na wszystkie konkursy jakie mogły być. Dlaczego musiałam się zapisać aż na pięć dużych konkursów? Mało mi było obowiązków? Sama nie wiem. Prawdopodobnie biorę udział w jak największej ilości konkursów, by przynajmniej trochę zapełniło tę wielką pustkę, która utworzyła się po zamknięciu szkół. Może zastanawiacie się, dlaczego wielka pustka. To proste. Zapisałam się wcześniej na wiele konkursów. Nagle zachorowałam. Oczywiście na koniec ogromnej grypy, która wystąpiła tylko w mojej klasie. I nagle zamknęli już szkoły w trakcie mojej choroby. Na dodatek, miesiąc przed zamknięciem szkół zapisałam się na uniwersytet dziecięcy. No i wszystko stracone! Jakaż była moja rozpacz, gdy dowiedziałam się, że wszystkie zajęcia na tym uniwersytecie zostały odwołane. A zapowiadało się tak ciekawie. Po prostu katastrofa! No dobra, ale może będzie dobrze na tych lekcjach online, pomyślałam. Jak się zaczęło, to już mój entuzjazm zniknął kompletnie. Jak to możliwe, że nagle pierwszego dnia okazuje się, że mam dwa razy w tygodniu informatykę? No, przynajmniej na wieść, że będę miała więcej godzin biologii się ucieszyłam. Doszły do mnie informacje, że mnóstwo uczniów nie dawało rady. Na szczęście wkrótce wszystko się unormowało, a na dodatek doszły lekcje na wideo. Pierwsze lekcje na wideo były z języka angielskiego. Jakbyście mogli zobaczyć radość mojej grupy, że wszyscy możemy się zobaczyć. Tydzień minął. Każdy już myśli, że do końca roku szkolnego będzie tylko lepiej skoro coraz więcej lekcji mam na wideo. Dopiero drugi tydzień się rozpoczął, a tu co? Nie wiadomo kto, ani co włamuje nam się na wszystkie pozostałe lekcje. Przekleństwa, wyzwiska. Koszmar. Oskarżenia padające tylko w kierunku mojej klasy, bo tylko u nas to się dzieje.
W konsekwencji zawieszone lekcje na tydzień czy dwa tygodnie. Nie pamiętam. Wolę już o tym wszystkim zapomnieć. Czas minął, większe zabezpieczenia weszły i od niedawna spokojnie lekcje wróciły. Pozostał jeszcze tylko problem z internetem u niektórych.
Mimo, że tak wcześnie wstałam, śniadanie zjadłam dopiero po piątej lekcji, kiedy mam chwilę przerwy od wszystkich lekcji online. Jeszcze dwie lekcje zostały i luz. Większe projekty zostawiam sobie na weekend. Już nie mam siły tego zrobić w ciągu dnia. Nie wiem od czego to zależy, ale od jakiegoś czasu bardziej czekam na te weekendy niż zwykle. Zjem obiad, zagram na pianinie parę utworów, żeby nie zdarzyło się tak, że nie będzie czego grać w szkole po tym całym wirusie. Mam godzinę jak nie pół godziny odpoczynku. Rozkładam koc na balkonie, poduszki
i sobie czytam. Czasami wychodzę do ogródka, albo gdy rodzice skończą swoją pracę, pojadę na rowery. Przyszedł czas na zajęcia dodatkowe. Hiszpański, angielski. Niektórzy nawet mają sztuki walki. Potem „Fakty”, „Uwaga” i wreszcie serial, który oglądamy całą rodziną. Potem myję się, przebieram się w piżamę i idę spać. Od czasu kiedy szkoły są zamknięte nakręcałam się tymi wiadomościami, a potem miewałam koszmary. Teraz już to człowieka nie rusza. Wtedy to było „Zmarła już 30 osoba” i był strach. Teraz jak się słyszy te wszystkie liczby to się nic nie dzieje. Codziennie tak się zastanawiam czy można będzie się spotkać w te wakacje. Nie ukrywam, miałam plany już od zeszłego roku. Miałam wtedy zaprosić dwie przyjaciółki na dwie noce, zrobić watę cukrową, hiszpańskie churrosy, zabrać je na piękne, długie ścieżki rowerowe, które znajdują się
w mojej okolicy i świetnie się bawić. Teraz mogę się jedynie zastanawiać czy kupować basen ze szklarnią czy bez. 😉 Szczerze mam dość tego wszystkiego. Chcę już wrócić do szkoły, a gdybym miała moc usuwania, najchętniej usunęłabym tego całego wirusa. Mam nadzieję, że to szybko się skończy, a gdy będzie można się spotykać, spełnię swoje największe marzenie.