Rozwiązujesz dyktando:

Wyprzedaż snów

Szła powoli, nad Wisłą, w nasilającym się deszczu. Kraków tonął we mgle i smogu, na bulwarach było pusto. Nikt normalny nie spaceruje przecież w taką pogodę, niedzielni biegacze siedzą w najlepsze przed telewizorami, a prawdziwi już przebiegli swoje kilkanaście kilometrów wczesnym rankiem. W ich wypadku pogoda nie ma nic do rzeczy. Plecak z przytroczoną karimatą, okryty przeciwdeszczową płachtą, wpijał się niemiłosiernie w ramiona. Skrzywiła się z bólu i wsunęła dłonie pod paski. Trochę pomogło. Zerknęła na zegarek i przyspieszyła kroku, stromymi schodkami zeszła na Tyniecką i ruszyła w stronę Rynku Dębnickiego.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando