Rozwiązujesz dyktando:

Truskawka

ELŻBIETA WIŚNIEWSKAnlnlNa ławce, w kącie przedszkolnego ogródka siedziały dwie dziewczynki. Były bardzo zajęte. Robiły zastrzyk choremu misiowi.nlObok „czterej pancerni” wspinali się na drabinki, które były czołgiem.nlPani chodziła między grupkami dzieci. Gdzieś dalej maluchy siedziały w kółku i słuchały bajki.nlnlnlnlnlTylko jeden chłopiec nie bawił się ze wszystkimi. Chodził od drzewa do drzewa. Trochę przesypywał piasek w piaskownicy. – Truskawa, zjeżdżaj stąd, bo misia obudzisz!nl- O, Truskawa – to będzie Niemiec! – zawołał któryś z pancernych. Truskawka! Janek, strzelaj! Truskawka! Truskawa!nlUciekł. Zauważył, że pani go obserwuje, więc zbliżył się szybko do jakiejś dziewczynki.nl- Dobrze, że jesteś, Wojtuś! – powiedziała słodko. – Moja lalka chciała na obiad trochę truskawek. – I w śmiech.nlCzas mijał. Było wesoło i przyjemnie – tak jak co dzień.nlnlKiedy Wojtek pierwszy raz przyszedł do przedszkola, był zdenerwowany. Nigdy przedtem nie rozstawał się z mamą. Jak to będzie?nlPani zaprowadziła go do Sali. Policzki miał czerwone. Ściskało w gardle.nl- To jest nasz nowy kolega.nlDzieci akurat jadły truskawki i ktoś powiedział:nl- On jest czerwony, jak ta truskawka.nlZaczęli się śmiać. A jego paliły policzki. Czuł, że i uszy robią się czerwone. „No tak” – pomyślał. – „Oni mnie chyba nie będą lubić”.nlPani pogłaskała go po głowie, posadziła przy stole i odeszła. Tak było pierwszego dnia.nlW następnych dzieci czasem mówiły do Wojtka „truskaweczko”. To nie było złośliwie – ot tak. Ale on za każdym razem się peszył. Znowu był czerwony.nl- Nie chcę być truskawką!nlDzieci przyglądały się ciekawie. Dlaczego aż się cały trzęsie? Dziewczynki szeptały między sobą, a potem specjalnie wołały: Truskawka, Truskaweczka! – żeby zobaczyć, co się z nim będzie działo.nlByło mu przykro. Ale już został Truskawką.nl- Nie chcę chodzić do przedszkola. Tam wcale nie jest przyjemnie… – mówił Wojtuś do mamy.nl- Dzisiaj chyba jestem chory. Nie pójdę do przedszkola, co?nl- Mamuśku, wiesz, tam mi dokuczają. Nie mogę wytrzymać.nlMama spoglądała na niego ze zmartwieniem.nl- Trzeba iść do przedszkola. Nie ma kto z tobą zostawać w domu. A mama musi pracować. Gdyby było większe mieszkanie, poprosilibyśmy babcię… A z dziećmi… zawsze tak nie będzie.nl- „Truskawka”? One są pyszne – słodkie, pachnące, delikatne. I ja, i tata bardzo lubimy truskawki. Wszystkie. Tę małą, co biega po naszym domu też. A dzieci… Spróbuj się przynajmniej czasami uśmiechnąć.nlnlTego dnia rano strasznie padało. Szybko szli z mamą do przedszkola. W piątki była rytmika, drugie śniadanie, spacer. Wojtkowi było wszystko jedno.nlNa rytmice znowu nie miał pary. Sam musiał tańczyć krakowiaka. Nawet mu to nieźle szło, aż nagle zobaczył, że w kącie dziewczynki krztuszą się ze śmiechu.nlPomylił krok i stanął na środku sali.nlWiedział, że znów jest czerwony jak… jak, wolał nawet w myśli nie wypowiadać tego słowa.nlI wtedy jeden z pancernych zaśpiewał:nlTruskaweczka jednanlMiała nogi z drewna…nlA drugi dośpiewał:nlTruskawanlczerwonanlzaraz będzienlprzewrócona.nlnlWojtkowi wszystko zawirowało przed oczami. Gdyby pani nie podbiegła do niego i nie objęła go ramieniem, chyba by upadł. Potem siedział w osobnym pokoju skulony w wielkim miękkim fotelu i pani długo do niego mówiła. Właściwie nic z tego nie pamięta.nlnlnlPrzez kilka dni nic się nie wydarzyło. Wojtek grzecznie przychodził do przedszkola, bawił się niedaleko pani, jadł śniadanie, chodził na spacer i czekał, aż mama wreszcie przyjdzie.nlKtóregoś dnia pani wcześniej zawołała dzieci, żeby poszły do szatni. Wojtkowi wpadło do głowy, że można byłoby się tu gdzieś schować i nie iść ze wszystkimi. Wlazł za szafę. Czekał. Jednak dzieci nie wychodziły na spacer. W szatni musiało się coś dziać.nl- Proszę pani, jakie to śliczne!nl- Dla mnie jabłuszko!nl- A dla mnie misia – piszczała przeraźliwie Jola.nl- Wcale nie, bo dla mnie! – szczypała ją przyjaciółka.nl- A dla Kaczorowskiego kaczkę.nlŚmiech, a Kaczorowski śmiał się najgłośniej.nl- Maciek dostanie cielaczka.nl- Mmm, wolałbym tygrysa.nl- A co dla Kasi?nl- Może słoneczko? Ona jest zawsze taka miła.nlWojtek zamyślił się.nlNawet nie zauważył, jak dzieci zaczęły wracać do sali. Zabierały się do zabawy.nl- A Truskawa znowu w kącie stoi i beczy.nl- Wcale nie. I odczep się w końcu ode mnie. Niech pani im coś powie. Proszę pani. Ja już nie mogę!nl- Uspokój się, Wojtusiu.nl- Dlaczego ja? To oni mi dokuczają!nl- Każdemu trochę dokuczają. Ale ty jeden nie możesz tego znieść – odpowiedziała pani podchodząc bliżej.nlAle Wojtek ryczał wniebogłosy. Złapał pudełko kredek. Chciał rzucić w Jurka.nl- Nie znoszę was wszystkich! Wstrętne przedszkole! To wy jesteście truskawki!nlWyskoczył z sali i trzasnął drzwiami.nlJeszcze płacząc i łkając przebiegł przez cały korytarz. Zatrzymał się w drzwiach do ogródka.nlPo porannej burzy wszystko było mokre. Krople na liściach. W piaskownicy błoto. Ale już w kałużach zaczęły się przeglądać pierwsze promyki słońca.nlJeszcze trochę pochlipywał. Potem westchnął i zaczął chodzić po korytarzu. Korytarz był pusty. Pusty – zupełnie inny niż zawsze. Tu drzwi do kuchni, wystawka naszych ludzików z plasteliny, szary dywanik, szatnia.nl- Ojej! Co tu się dzieje! Jakie to ładne!nlNa szarych, nieładnych szafkach, które stały równo pod ścianami, teraz ponaklejane były różne obrazki. Zrobiło się kolorowo. I każdy jest inny – to ciekawe. „Joasia ma cukierek – to do niej pasuje, Kaczorowski kaczkę, a ta dużo Jola słonia”. A ja? Poszukał oczami swojej szafki. Odcinała się równą szarością drzwiczek. Nic mi nie nakleili. Zostawili puste miejsce – poczuł jakiś skurcz.nlObok na stoliczku stało pudełko z resztkami nalepek. Zaczął gwałtownie grzebać w pudełku. Dwie wisienki, może samochód? – zastanawiał się chwilę, ale szukał dalej. Wreszcie zobaczył. Z samego dna pudełka uśmiechała się duża czerwona truskawka. Jego truskawka.nlPrzypomniał sobie, co pani mówiła… „każdy ma swoje imię, nazwisko, przezwisko – jak swoją twarz i swoje ręce… ładniejsze, brzydsze, ale każdy inne, własne”.nlPoślinił palec, posmarował dokładnie klej na odwrocie i mocno przycisnął swoją truskawkę do swojej szafki.

Zaloguj się, aby rozwiązać dyktando