Cyklon B
Zamień czytanie na oglądanie!
Cyklon B to nazwa jednej z najbardziej zabójczych i skutecznych broni masowego rażenia w dziejach historii. Stał się symbolem Holokaustu. W języku niemieckim był nazywany „Zyklonem B” (nazwa handlowa) i to właśnie przez ten naród był najczęściej używany w okresie drugiej wojny światowej. Cyklon B stosowano głównie w obozach KL Majdanek i Auschwitz-Birkenau, w komorach gazowych utworzonych w ramach Operacji Reinhardt. Głównymi ofiarami broni byli Żydzi, jednak w męczarniach umierały też ludzie pochodzący z innych nacji – również Polacy. Poznajmy ponurą i przerażającą historię tej niekonwencjonalnej broni.
Cyjanowodór (wzór sumaryczny: HCN; nazwa zwyczajowa: „kwas pruski”) jest nieorganicznym związkiem chemicznym, który składa się z wodoru, węgla i azotu. Ma postać bezbarwnej, lotnej i silnie trującej cieczy, której zapach przypomina gorzkie migdały, choć nie jest on wyczuwalny przez wszystkich ludzi. Podczas drugiej wojny światowej był stosowany pod nazwą „Cyklon B”. Jest to gaz zaliczany do bojowych środków trujących, wpisany do wykazu trzeciej Konwencji o zakazie broni chemicznej. Cyklon B należy do teratologii insektycydów. Miał postać granulowanej ziemi okrzemkowej, mocno nasączonej cyjanowodorem. Owe granulki miały barwę białą lub biało-błękitną. Po podgrzaniu do temperatury dwudziestu siedmiu stopni Celsiusza, ów związek chemiczny przybierał gazową postać.
Śmierć w komorze gazowej przy użyciu Cyklonu B była przerażająca i bardzo bolesna. Więźniowie przed zamknięciem byli rozbierani do naga i wmawiano im, że biorą „prysznic”. Wnętrza komór gazowych w istocie nawet przypominały takie pomieszczenie. Następnie zamykano szczelne drzwi i przez specjalny otwór utworzony w ścianie lub w suficie egzekutor (najczęściej zaopatrzony w maskę gazową) wrzucał trującą substancję. Szacuje się, że człowiek cierpiał od około dwudziestu do trzydziestu minut, zanim zmarł. Najczęściej tracił jednak przytomność po kwadransie. Osoby, które znajdowały się bliżej źródła, czyli otworu, zazwyczaj umierały szybciej. Działo się tak dlatego, iż cyjanowodór, który przedostał się do krwi ofiary, blokował proces uwalniania tlenu z krwinek czerwonych, po czym dezaktywował enzymy oddychania tkankowego. Objawy, które towarzyszyły człowiekowi porażonego Cyklonem B, to problemy z oddychaniem, zawroty głowy, poczucie silnego lęku, łzawienie oczu, często też występowały wymioty. Organy wewnętrzne ofiary dosłownie krwawiły. Przez długie minuty przed śmiercią człowiek był świadomy i zmuszony spoglądać na konających współtowarzyszy niedoli. Główną przyczyną zgonu najczęściej było zatrzymanie akcji serca. Można powiedzieć, że człowiek „dusił się wewnątrz swojego ciała”. Po drugiej wojnie światowej Niemcy utrzymywały, że śmierć z użyciem Cyklonu B była całkowicie bezbolesna i szybka, a ów sposób uśmiercania nazywali „humanitarnym”. W rzeczywistości była to agonia i niewyobrażalne męki, o których świadczą chociażby liczne zadrapania na ścianach wewnętrznych komór gazowych. Ofiarami Cyklonu B byli mężczyźni, kobiety, dzieci, starcy, ale przede wszystkim osoby żydowskiego pochodzenia. W opinii nazistów Żydzi byli „insektami”, a więc pozbywano się ich za pomocą produktu do tępienia insektów… Po uśmiercaniu danej grupy w komorze gazowej usuwano ciała, które najczęściej palono w przeznaczonych ku temu piecach.
Jak powstał śmiercionośny Cyklon B? Głównym twórcą owej broni był Fritz Haber – niemiecki chemik, który miał korzenie żydowskie. Był laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie chemii, w roku 1918 (nagrodę otrzymał za syntezę amoniaku z azotu i wodoru). Cyklon B nie jest jednak „wynalazkiem” z okresu drugiej wojny światowej, jak mogłoby się wydawać. Związek ten znano już wcześniej, w okresie pierwszej wojny światowej. Używany był głównie przez Komisję Techniczną do spraw Walki ze Szkodnikami (niemiecki skrót to TASCH, od nazwy „Technischer Ausschuss für Schädlingsbekämpfung”). Wówczas środka używano do odkażania i odwszawiania mundurów oraz bielizny żołnierzy, którzy wrócili z frontu. Miało to zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób, głównie tyfusowi. Jak więc widać początkowo był to „tylko” środek dezynfekujący służący do zabijania wszelkich owadów i insektów, a nie ludzi. Podczas drugiej wojny światowej przypadkiem jednak odkryto, że środek jest niezwykle skuteczny i śmiercionośny dla człowieka. Odkrycia dokonano podczas odkażania ubrań, które skonfiskowano więźniom obozów koncentracyjnych. Cyklon B okazał się niezwykle wydajny – cztery kilogramy owego środka były w stanie zabić około tysiąca ludzi! Kilogram cyklonu wówczas kosztował około pięć marek niemieckich, co nie było wygórowaną ceną. W jaki sposób jednak ten środek trafił do obozów koncentracyjnych, gdzie stał się egzekutorem miliona istnień? Po zakończeniu pierwszej wojny światowej wspomniana wyżej komisja (TASCH) została przekształcona w spółkę o nazwie „Degesch”, która miała swoją siedzibę we Frankfurcie nad Menem. To właśnie ta organizacja odegrała kluczową rolę w produkcji i sprzedaży Cyklonu B. Większościowe udziały spółki z ograniczoną odpowiedzialnością przejął koncern chemiczny o nazwie Degussa, który opatentował proces produkcji Cyklonu B. Substancji nadano wówczas formę wygodnych „granulek”, które były łatwe w przechowywaniu i transporcie. Przed wybuchem drugiej wojny światowej (w latach trzydziestych) stosowano
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!