Koronacja Bolesława Chrobrego
Zamień czytanie na oglądanie!
To, co dzieje się jako pierwsze, wzbudza najwięcej emocji i pozostaje w pamięci na długo, tak, że nie sposób jest to zatrzeć czy wymazać. Zapisuje się na kartach historii i stanowi odwołanie, do jakiego sięgają kolejne pokolenia. W zawiłej, lecz jakże ciekawej, historii Polski, pierwsza koronacja to zdarzenie wzniosłe, a jego data – rok 1025 – wpajana jest z większym lub mniejszym skutkiem kolejnym rocznikom uczniów. Kilka stron podręcznika czy lakoniczna notatka z przydomkiem, rokiem oraz kilkoma innymi podstawowymi informacjami nie odzwierciedlają jednak całości tego wydarzenia, które, im bardziej się je analizuje, tym bardziej staje się fascynujące. Warto zatem prześledzić dokładnie, co do niego doprowadziło, jak przebiegało oraz jakie miało skutki.
Przenosząc się myślami do wieku XI, nie sposób nie zauważyć, że koronacja była ogromną szansą. I to nie tylko dla tego władcy, który o koronę zabiegał. Od zawsze rządzenie pewnymi ziemiami łączyło się z koniecznością zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa. Trzeba było liczyć się z sytuacją międzynarodową, innymi, często lepiej zorganizowanymi państwami oraz plemionami, których atak mógł wywrócić dotychczasowy porządek do góry nogami i zmienić całą organizację. Wrogowie mogli pojawić się niespodziewanie i zagarnąć ziemie, których odzyskiwanie mogło następnie ciągnąć się latami, nadwyrężyć siły wojskowe i finalnie okazać się porażką. Kolejnym potencjalnym problemem ważącym na stabilności państwa były konflikty o władzę książęcą. Im słabsza była pozycja rządzącego, tym bardziej prawdopodobne, że będzie on musiał mierzyć się z kontrkandydatami, którym zależy na wpływach i nie zamierzają się podporządkować. Toczenie wewnętrznych walk sprawiało, że nie można było skupić się na dalekosiężnych celach dotyczących rozbudowy kraju czy działaniach międzynarodowych, a w rezultacie państwo stawało się słabe.
Korona nie dawała gwarancji „nietykalności” i braku najazdów, ale pokazywała pewną potęgę. Ten, komu przypadła, był królem, a co za tym szło był osobą znacznie godniejszą od księcia. Wpływała na zwiększenie się ilości stosunków dyplomatycznych, wyższą pozycję państwa, możliwość rozwoju gospodarczego. Dawało to optymistyczną wizję na przyszłość. Nic zatem dziwnego, że rządzący Polską od około 992 roku Bolesław, później określany Chrobrym lub Wielkim, zabiegał o koronę i sprawa ta należała do jego priorytetów.
Bolesław, jako pierworodny syn Mieszka I, przejął panowanie po śmierci ojca, choć nie odbyło się to bez konfliktu, gdyż opór stawiała jego macocha. Ostatecznie Bolesławowi udało się umocnić własną pozycję w kraju poprzez wygnanie jej oraz braci i mógł skoncentrować się na realizacji kolejnych, większych celów. Wiedział, że musi podejmować działania, które stale będą poprawiać sytuację Polski w Europie, gdyż ta nie należała jeszcze do najlepszych. Choć dużym przełomem było już przyjęcie chrztu w 966 roku przez Mieszka i jego dwór, konieczne były kolejne kroki. Polska była teraz – jako kraj chrześcijański – traktowana na równi z państwami zachodnimi, postrzegana jako bardziej zintegrowana wewnętrznie dzięki jednej religii, a przy tym budowano kościoły i sprowadzano z innych ziem zakonników oraz księży, którzy byli w stanie czytać i pisać. Bolesław, jako władca chrześcijański, wspomógł biskupa Wojciecha, który udawał się na misję chrystianizacyjną do Prus w roku 997. Był to zabieg wskazujący, że władcy zależy na szerzeniu religii na kolejne ziemie i tępienie obecnego tam pogaństwa. Kiedy okazało się, że dla biskupa wyprawa zakończyła się tragedią, Bolesław sprowadził jego ciało, które spoczęło w Gnieźnie. Śmierć Wojciecha odbiła się echem w ówczesnym świecie, a papież szybko zadecydował o uznaniu go świętym. Miało to dla Polski szczególne znaczenie – zyskała ona męczennika, do którego grobu zaczęły odbywać się liczne pielgrzymki. To właśnie podczas jednej z nich wysoko wzrosły szanse Bolesława na otrzymanie korony.
Rok 1000 przeszedł do historii jako rok zjazdu gnieźnieńskiego. Niemiecki cesarz Otton III udał się wtedy na pielgrzymkę do grobu świętego Wojciecha, a następnie spotkał się z Bolesławem. Był to moment autentycznej przyjaźni polsko-niemieckiej. Rozpisywano się o hojności Chrobrego oraz wyjątkowym bogactwie, jakie skrywał z zewnątrz drewniany i prosty zamek gnieźnieński, gdzie wyprawiono ucztę. Bolesław miał pokazać, że Polska jest potężna, niczego w niej nie brakuje i wspaniale udało mu się ugościć cesarza. Zachwycony Otton miał w pewnym momencie stwierdzić, że nie przystoi, aby Bolesław miał jedynie tytuł księcia, gdyż powinien on zostać ukoronowany. Zdjął przy tym z głowy własny diadem i nałożył go na skronie Bolesława. Gest ten interpretowany był jako symbol przyjaźni oraz akceptacja dla późniejszej koronacji – a był to czas, gdy cesarz niemiecki miał duże wpływy, toteż jego słowa napawały nadzieją. Otton zezwolił także na utworzenie nowych biskupstw, zwolnił księcia z płacenia danin z Pomorza oraz uznał go za brata i współpracownika. Tak przychylna postawa cesarza w
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!