Monte Cassino

Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij Player materiału wideo na temat: Monte Cassino, kliknij aby zobaczyć materiał i ucz się szybciej!
Opiekun merytoryczny: Sebastian Pawełczyk
Czytaj więcej

Na bitwę pod Monte Cassino w rzeczywistości składało się kilka potyczek pomiędzy Niemcami a wojskami alianckimi. W historii starcie zapisało się jako jedno z najbardziej zaciętych w trakcie II wojny światowej. Historyk Matthew Parker stwierdził, że należała również do najcięższych i najbardziej krwawych. Porównał ją nawet do Stalingradu. Ważną rolę w bitwie odegrały wojska polskie, przez co dla Polaków wydarzenie jest szczególnie ważne. Walka trwała od 17 stycznia do 4 czerwca 1944 roku.

Monte Cassino to w rzeczywistości góra położona między Rzymem a Neapolem. Na jego szczycie znajduje się opactwo benedyktyńskie. Tereny wokół klasztoru zdecydowanie sprzyjały obrońcom. Okolice były górzyste, a w dolinie płynęła rzeka Liri. Utrudniało to zarówno użycie pancernego sprzętu, jak i organizację obozu aliantów. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę ze strategicznego położenia klasztoru.

Po kapitulacji Włoch, wojska alianckie pomału kierowały się na północ. Niemieckie oddziały wycofywały się, aż nie udało im się stworzyć Linii Gustawa. To pozycje obronne, w których wojska niemieckie miały się utrzymać przez około sześć miesięcy. Wykorzystano wtedy ukształtowanie terenu, które zdecydowanie działało na korzyść III Rzeszy. Linia Gustawa miała aż sto trzydzieści kilometrów, a jednym ze strategicznych punktów było właśnie wzgórze Monte Cassino.

Za początek bitwy o Monte Cassino uważa się 17 stycznia, wtedy też rozegrało się pierwsze starcie pomiędzy wojskami III Rzeszy i aliantów. Starcie miało na celu przełamanie Linii Gustawa, co miało pozwolić dostać się aliantom do Rzymu. W plan zaangażowane były cztery korpusy. X Korpus (brytyjski) miał rozpocząć natarcie, poprzez przedarcie się przez rzekę Garigliano i masyw gór Aurunci w kierunku doliny rzeki Liri. Tam miał dołączyć do II Korpusu (amerykańskiego), którego z kolei celem było sforsowanie rzeki Rapido i kierować się na południe od miasta Cassino. Francuski Korpus Ekspedycyjny dostał za zadanie, żeby kontynuować drogę przez góry, wykonując ruch, który miał prowadzić do oskrzydlenia (zaatakowania od tyłu) przeciwnika. Najważniejsze zadanie jednak należało do ostatniego korpusu, który w ramach tajnej operacji miał wykonać desant, który ostatecznie oskrzydlałby przeciwnika. Pozostałe działania miały za zadanie jedynie wspomóc VI (amerykański) Korpus.

Zgodnie z planem, jako pierwszy działania rozpoczął X Korpus, a dokładniej Dywizja Piechoty, która forsowała rzekę. Niestety przez błąd spowodowany słabą orientacją w ciemnościach część oddziału została zdesantowana niedaleko miejsca starć. Mimo tego błędu, udało im się zepchnąć niemiecką dywizję. Kolejna Dywizja Piechoty również z X Korpusu napotkała na większy opór ze strony przeciwnika. Mimo to im również udało się zdobyć wyznaczony teren. Kolejna dywizja miała już mniej szczęścia, bo niemieckim żołnierzom udało się odeprzeć atak. Mimo tego niepowodzenia, już 18 stycznia zdobyto wystarczająco terenu, aby móc prowadzić dalsze działania. Niemieckie dowództwo zdecydowało się na kontratak. W ciągu kolejnych dwóch dni niemieckie wojska odzyskały większość straconych terenów. Mimo że nie osiągnęli całkowitego sukcesu, to X Korpus przez pewien czas nie był w stanie prowadzić dalszych działań.

20 stycznia w niemieckich żołnierzy uderzyły amerykańskie siły. Ci wcale nie mieli prostego działania, ponieważ rzeka, przez którą mieli się przedostać, miała od 10 do 15 metrów szerokości i 5 metrów głębokości. Podmokłe tereny i urwiste brzegi na pewno również nie ułatwiały zadania. Z powodu trudnego terenu, mgły i ostrzału z niemieckiej strony jedynie dwóm kompaniom udało się osiągnąć przeciwległy brzeg i się okopać. Kolejne działania również nie przynosiły zamierzonych efektów, nawet jeśli prawie cały batalion przedostał się przez rzekę, to musiał się cofnąć z powodu niedogodnej pozycji. Ostatecznie jednemu z pułków udało się przedostać na drugi brzeg. Niestety nie udało im się utrzymać i musieli się wycofać.

W tym czasie z prawego skrzydła napierał Francuski Korpus Ekspedycyjny. Odnieśli jedynie częściowy sukces. Z początku mieli znaczną przewagę nad niemieckimi oddziałami. III Rzeszy udało się zatrzymać i spowolnić również i ten oddział, przez co, mimo że częściowo przedostali się przez rzekę, to nie udało im się dotrzeć do miejscowości, w których planowali się zatrzymać.

Mimo olbrzymich strat, jakie poniosły wojska, dowództwo uznało, że misja została wykonana. W nocy 22/23 stycznia rozpoczął się desant. Niemieckie wojska spodziewały się, że to nastąpi, ale nie spodziewali się kiedy. Mimo to mieli opracowany plan na taką sytuację. Bez większych problemów udało im się otoczyć wojska, jednocześnie uniemożliwiając im dalszą drogę. Przełożeni alianckich wojsk naciskało na przejście do ofensywy i opanowanie pobliskich miejscowości, które miały stanowić strategiczne punkty do dalszych działań. Misja niestety się nie powiodła, a wielu ludzi zginęło. III Rzesza przeszła do kontrataku i ostrzelała dywizje aliantów. Tym razem w miarę możliwości udało im się utrzymać.

Kilka dni później, alianci przeszli do kolejnych ataków, tym razem wysyłając wojska od północy. Natarcie kolejny raz nie przyniosło zamierzonych efektów. Niestety większość czołgów ugrzęzła w błocie, a tym, które cudem udało się przedostać, natychmiast były niszczone przez niemieckie wojska. Nawet kiedy wojskom aliantów udawało się przejąć jakiś teren, bardzo szybko go tracili. Wtedy po raz pierwszy pojawiła się próba przejęcia klasztoru Monte Cassino. Pojedynczym patrolom udało się dostać pod mury opactwa, ale przez niemiecki kontratak musieli się cofnąć. Równolegle próbowano przejąć kontrolę nad miastem Cassino, ale oddziały amerykańskie nie zdołały jej opanować i musiały się skoncentrować na obronie.

W trakcie starć jedno z pobliskich wzgórz aż trzykrotnie przechodziło z rąk do rąk, ale ostatecznie zostało pod kontrolą niemieckich wojsk. Amerykańskie wojska musiały skoncentrować się na obronie i zaprzestać działań na Linii Gustawa. Ten dzień (11 lutego) uważa się za koniec pierwszej bitwy o Monte Cassino. W tym pojedynku głównym błędem aliantów było przeznaczenie do działań zbrojnych zbyt małej ilości i zbyt słabo zorganizowanych żołnierzy. Kolejnym błędem było słabe koordynowanie sprzętem, którego w pewnych miejscach brakowało, a w innych było aż w nadmiarze. Ostatnim błędem był brak silnego natarcia na głównej linii frontu.

Warto wiedzieć, że uszanowano świętość klasztoru. Niemieccy żołnierze zamiast w świątyni, rozstawili obozy wokół niej, prawdopodobnie nie chcąc narażać jej na bombardowanie. Również alianckie siły jeszcze w 1943 roku dostały rozkaz, aby uważać na tereny kościoła. Jednak z obawy o klasztor ze względu na jego położenie, niemieccy oficerowie zdecydowali się pomóc w ewakuacji klasztoru. Z początku wywieziono większość skarbów, jakie były ukryte w świątyni. Następnie ewakuowano większość duchownych, którzy przebywali na tych terenach. Na miejscu pozostał jedynie opat i kilku chorych. Alianckie siły uznały, że zbombardowanie klasztoru będzie konieczne. Wtedy na tych terenach było już nieco Polaków, chociaż nie byli aż tak liczni. Jeden z nich, Antoni Kobyłecki dostrzegł niemieckiego snajpera i własnym ciałem zasłonił generała, ratując mu życie.

14 lutego nad klasztorem eksplodowały pociski z ulotkami w języku angielskim i włoskim, o treści:
“Włoscy Przyjaciele, uważajcie: do tej pory szczególnie staraliśmy się uniknąć bombardowania klasztoru na Monte Cassino. Niemcy wiedzą jak na tym skorzystać. Ale teraz walki coraz bardziej zbliżają się do tego uświęconego miejsca. Nadszedł czas, kiedy musimy wycelować nasze działa w sam

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!