Franciszek Karpiński

Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij Player materiału wideo na temat: Franciszek Karpiński, kliknij aby zobaczyć materiał i ucz się szybciej!
Opiekun merytoryczny: Marek Lepczak
Czytaj więcej

Franciszek Karpiński był jednym z najpopularniejszych polskich sentymentalistów. Już za życia cieszył się poważaniem, doczekał się wielu pochlebnych opinii historyków literatury.
W 1966 pojawia się artykuł J. Kotta pt. Prowincjonalny Karpiński. Autor wspomina, że poeta wychował się z daleka od królewskiego dworu. Do Warszawy przyjechał po raz pierwszy w dojrzałym wieku, nie bywał także w innych europejskich kulturalnych stolicach: Paryżu, Rzymie, Dreźnie i Poczdamie. Wychowany na wsi nie czuł się dobrze w pałacach, gdyż tam nie potrafił się zachować, czuł się skrępowany: Karpiński nie mógł właściwie znaleźć swego miejsca. Osobisty urok i wiersze otworzyły przed nim pałace Czartoryskich czy Branickich, ale tam właśnie czuł się prowincjuszem i biedakiem; u siebie na wioskach, które dzierżawił, czuł się znowu wygnańcem z Warszawy, sławnym poetą chodzącym za wołami. Był wyobcowany i tu i tam.
Cenił również „śpiewaka Justyny” F. Sobol. Fundamentalnym i najobszerniejszym dziełem Romana Sobola dotyczącym poety jest praca zatytułowana „Ze studiów nad Karpińskim”. Badacz zajął się w niej wyjaśnieniem licznych wątpliwości i niejasności dotyczących życia i twórczości „śpiewaka Justyny”. Starał się on rozwiązać problem autorstwa niektórych wierszy Karpińskiego, chronologii twórczości, powstania i czasu niektórych utworów, docieka on kulturowych i literackich kontekstów wybranych wierszy. Przedmiotem badań uczynił Sobol zespół utworów drukowanych za życia autora oraz tekstów pośmiertnie wydanych. Nie zajmował się on jedynie Psałterzem Dawida oraz Ogrodami Dalille`a – dziełami tłumaczonymi przez poetę. Za sprawą badacza została wydana korespondencja Karpińskiego z bogatym komentarzem historyka literatury.
O pisarzu wypowiadał się pochlebnie między innymi Mieczysław Klimowicz. Uważał go za najbardziej typowego przedstawiciela sentymentalizmu. Sporo miejsca poświęcił pierwszemu w XVIII wieku traktatowi formułującemu założenia literatury sentymentalnej pt. „O wymowie w prozie albo wierszu”. Zachwycał się też sielankami: „Istotne novum stanowi w sielankach funkcja podmiotu lirycznego, jego stosunek do świata zewnętrznego. Czułość serca, w którą wyposażeni są bohaterowie, ujawnia się przede wszystkim w ograniczeniu pola tematycznego do relacji przeżyć wewnętrznych o charakterze intymnym. Podmiot liryczny nie ulega tu zbytniej indywidualizacji, wyraża swoje uczucia w długich monologach, przy czym organizacja tej wypowiedzi opiera się na nowych zasadach, zrywa całkowicie z istniejącymi konwencjami klasycystycznymi.
Karpiński urodził się za panowania August II Sasa w Hołoskowie na Pokuciu. Jego rodzina należała do niezbyt zamożnych, a Karpiński posiadał liczne rodzeństwo. Ojciec poety – Andrzej – był ubogim szlachcicem, administratorem rodzinnej wsi; matka, Rozalia – wywodząca się ze Spendowskich – zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci. Rodzice Karpińskiego byli bardzo religijni. Można powiedzieć, że ich wiara graniczyła z zabobonem. Wieś i majątek, w którym mieszkali rodzice Karpińskiego były własnością rodu Potockich. Jędrzej Karpiński był zarządcą majątku. Z narodzinami Karpińskiego wiąże się pewna interesująca legenda: „W godzinie narodzin chłopca miał wtargnąć do hołoskowskiego dworku legendarny zbójnik Oleksa Dowboszczuk (Dobosz) ów opiewany w pieśniach i podaniach ludowych Janosik Huculszczyzny”. O tym wydarzeniu pisze również w swoim pamiętniku.
W domu Karpińskich nie przywiązywano zbytniej wagi do wykształcenia. Ojciec czytywał jedynie modlitewnik, matka nie umiała pisać.
Wychowaniem dzieci zajmował się ojciec. Karpiński wcześnie rozpoczął edukację poza domem. Uczył się filozofii, której nie lubił, a czas na to poświecony uważał za zmarnowany. Z końcową fazą pobytu w kolegium wiąże się pierwsza miłość poety do Marianny Broselówny. Pierwszą miłością „śpiewaka Justyny” była Marianna Broselówna, córka Polki z. d. Turkułówny i Niemca, kapitana wojsk saskich – Brosela. Zauroczyła ona poetę niezwykłą urodą i delikatnością. Ze słów poety wynika, że musiał być szczerze zaangażowany w to uczucie. Podobnie zresztą Broselówna silnie zaangażowała się w ten związek. Związek ten nie przetrwał próby czasu. Rozpadł się z powodów dość prozaicznych.
Po ukończeniu kolegium jezuickiego w Stanisławowie kontynuował naukę w akademii jezuickiej we Lwowie, gdzie uzyskał tytuł bakałarza.
Około 1766 roku opuścił Lwów odrzucając propozycję metropolity lwowskiego, by obrać stan duchowny. Jeszcze w czasie studiów teologicznych zdarzało się, że pisał szlachcicom pozwy do sądu. Zastanawiał się wiec, czy nie zostać prawnikiem. Wkrótce po ukończeniu teologii wstąpił do palestry. Niedługo potem objął posadę nauczyciela w domu Ponińskich w Zahajpolu. Tam zakochał się w gospodyni: „Dwuznaczny romans guwernera z mężatką (na szczęście niebawem owdowiała) miał w jego zamyśle doprowadzić do małżeństwa. Wszystko wskazuje na to, że ze strony Karpińskiego było w tym tyleż samo uczucia i czułostkowości, co ambicji i wyrachowania”. Niestety romans się zakończył, a Karpiński na pociechę otrzymał od ukochanej 5 tysięcy złotych.
W latach 1770 – 1771 przebywał w Wiedniu, gdzie doskonalił język francuski, uczęszczał na wykłady i pokazy uniwersyteckie. Sporo uwagi poświecił studiom historycznym, odwiedzaniu galerii, teatrów, muzeów. „Spacerował beztrosko po ulicach miasta, dumny ze swego munduru oficerskiego i porte epee, o które wystarał się w Polsce tuż przed opuszczeniem kraju. Nieznajomość języka nie przeszkadzała mu na ogół w podziwianiu miasta, ale czasem, głownie z powodu nieznajomości obyczajów, zdarzały mu się różne śmieszne qui pro quo”. Jedną z przygód było wejście do lokalu, który okazał się podejrzaną spelunką, w której można było się za odpowiednia opłata najeść, napić i natańczyć. Wkrótce zawarł znajomość z księdzem Strumińskim, z którym także przeżyli wiele zabawnych historii wynikających z nieznajomości obyczajów i języka. Jednak od samego początku źle się czuł w Austrii. Mieszkańcy tego państwa już w pierwszych dniach zrazili do siebie poetę żądając od niego myta na futro dla Marii Teresy. „Śpiewak Justyny” ubrany w mundur oficerski spodziewał się, podobnie jak to w kraju bywało, powszechnego szacunku. Okazało się jednak, że wiele razy został poniżony – kazano mu zdjąć kapelusz w sali wypełnionej przez tłum pospólstwa, innym razem zganiono go za rozmowę w kościele. W Wiedniu nabawił się poeta choroby „konsumpcyjnej”, która dokuczała mu przez cały tam pobyt: „Co to była za choroba? Poeta nazwał ją konsumpcją. Dziś wyraz ten nic nam nie mówi. Obejmowano t�

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!