Jerzy Harasimowicz (1933-1999) – poeta, zajmował się głównie literaturą piękną. Założyciel grup Muszyna i Barbarus, członek grupy „pokolenie’56”.
Harasymowicz rozpoczął swoją „karierę” w 1953 roku na łamach „Gazety Krakowskiej”. Jerzy Harasymowicz brał udział w akcji „prapremiera pięciu poetów” polegała ona na tym, że pięciu poetów, jeszcze bez debiutu artystycznego, pisało na temat pięciu już znanych i cenionych poetów, o Harasymowiczu pisał Mieczysława Jastrun.
Poeta uwielbiał góry, był ich wielkim fanem i bardzo często odnosił się do nich w swoich poezjach, chociażby „Miłość w górach” „Wiersze Beskidzkie” „Wiersze z Połonin” „Bieszczady”. Wiele z tych prac zostały już wydane po śmierci autora, Bieszczady np. wydane zostały dopiero w 2003 roku, czyli cztery lata po śmierci Harasymowicza.
W sumie liczba prac, które pisarz wydał sięgnęła ponad 70, od tomików wierszy po dramaty, które pisał w latach 80. Po teksty które po latach zostały zaadaptowane do słuchowisk radiowych.
Poeta jest też laureatem wielu nagród:
Nagroda Pierścienia (1964),
Nagroda im. Stanisława Piętaka (1967),
Nagroda Fundacji im. Kościelskich (1971), Nagroda Miasta Krakowa (1973),
nagroda II stopnia Ministra Kultury i Sztuki (1975), nagroda I stopnia Ministra Kultury i Sztuki (1985), nagroda państwowa II stopnia (1988)
Harasymowicz był znany chyba jako największy wśród poetów miłośnik gór, często śmiał się jeszcze za życia, że gdyby nie został poetą, to prawdopodobnie poświęciłby się wspinaniu po górach. Kochał Tatry, ale pisał również o Bieszczadach czy górach w Poroninie. „W górach jest wszystko co kocham” Kiedy wychodziły „Bieszczady” jako takie ukoronowanie kariery w 70. rocznicę urodzin Harasymowicza, ukazało się w nich jaką estymą traktuje góry. Dla niego to nie była tylko kupka kamieni, czy doliny, w których można wypocząć. Traktował to niemal jako metafizyczną duszę, energię która pozwala człowiekowi wyzwalać zupełnie nowe pokłady sił do życia. Lata 80. były jednak ciężkie, wiele trudnych i nie tylko łatwych politycznie decyzji wpłynęło na to, że jego książki nie są dzisiaj znane jako lektury. Mimo że są pełne pięknej literatury, no jako prekursor takich nurtu ciężko, aby było inaczej. Jednak przez tamte władze co za tym idzie także dzisiaj autor jest niemal pomijany doszczętnie w lekturach dla dzieci i młodzieży. Osobiście żałuję no naprawdę jego miłość do gór potrafi nas zainspirować do wielu innych aktywności. Są pouczające i nadają życiu wielu sensownych
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie :(
Udało się! :) Na Twojej skrzynce mailowej znajduje się kod do aktywacji konta
";
momentów.
Bieszczadzkie wiersze przepełniają miłości, dbałość o detale, o to aby wymieniać wszelkie miejscowości, dbać o to aby wszystko było przedstawione w sposób schludny, taki który zaciekawi czytelnika. „Buki, które nie padną pod piłą i siekierą drwali, umierają stojąc, obrosłe hubami i porostami siwieją, tracą smukłą i mocną sylwetkę, bujne liście. Konary ich próchnieją, i upadają na ziemię, gdzie porastają je roztocza. Śmierć i życie łączą się i przenikają.” fragment który był swoistym testamentem autora, pokazujący, że traktował lasy wokół: gór niemal jako żywe istoty, po części także chciał tym podkreślić ludzką istotę, jeżeli nie będziemy dbali o samych siebie to będzie obumierać, każdego czeka naturalna śmierć, nikt nam w tym nie pomoże, sami decydujemy o tym jak przeżyjemy to swoje życie. Czy będziemy mówić o życiu spełnionym, czy będziemy mówić o próchnie, konarze które pod wpływem niedbania o siebie będzie usychać i skończy jako bezbarwny i niemal monumentalny kawałek bezużytecznego drewna.
Harasymowicz pod koniec życia, poszedł bardziej w kierunku poezji trudnej, bardziej depresyjnej, bardziej smutnej. Uczył, że śmierć drzew sprawia, iż nie można izolować śmierci od narodzin, że stanowi to jedność, nawet jeżeli będziemy o siebie dbać tak samo jak o zieleń to prędzej czy później to i tak zacznie obumierać. Najważniejsze żeby umieć to budować i jeżeli jesteśmy w stanie, to starajmy się dbać o ekologię, korzystajmy z gór. Harasymowicz doceniał piękno tego co daje nam natura, może nie są ta góry wielkie, nie są jakieś budzące najwyższy poziom refleksji czy zaniepokojenia. Ale są piękne, są nasze. A on jak mało kto potrafił o nich napisać w taki sposób, że autentycznie chciało się z tego korzystać, samemu namacalnie to poczuć.
Harasymowicz na koniec swoje życia zażyczył pewnej rzeczy, która była kwintesencją tego jakim wielkim miłośnikiem gór był. Zmarły 21 sierpnia 1999 r. Pisarz w ostatniej woli zażyczył sobie, aby ciało spopielić i rozsypać z helikoptera nad Bieszczadami, tak chciał odejść i odszedł. Na Przełęczy Wyżnej stanął pomnik a na murach cmentarza salwatorskiego w Krakowie wmurowano kamienną tablicę pamiątkową artysty.
Jerzy Harasymowicz na pewno może mienić się jednym z największych miłośników gór wśród poetów, a miłość jaką przelewał latami na papier odczuwamy niemal w każdej cząstce jego twórczości. Dlatego jego osobę i twórczość polecam zapoznać przede wszystkim osobom, które kochają góry i szukają inspiracji do tego, aby przeżywać wspólną wyprawę śladami polskich gór. Legenda w każdym calu, doceńmy ją.
Dodaj komentarz jako pierwszy!