Doktor Dolittle – Hugh Lofting – Streszczenie szczegółowe
Doktor Jan Dolittle mieszkał na skraju małego miasteczka Puddleby. Jego dom nie był zbyt duży. Otaczał go za to rozległy i przepiękny ogród. Dolittle miał siostrę, która mieszkała z nim i pomagała w codziennych obowiązkach, których wcale nie było aż tak mało. Mieszkali bowiem z nimi niecodzienni przyjaciele doktora: kaczka Dab-Dab, pies Jip, sowa Tu-Tu, prosiak Geb-Geb oraz papuga Polinezja.
Główny bohater nie wyobrażał sobie życia bez zwierzęcych przyjaciół. Bardzo je kochał.
Jednak jego pacjenci mieli odmienną niż on opinię na ten temat. Patrzyli z niechęcią na czworonożnych i skrzydlatych lokatorów doktora.
Z powodu zwierząt, pacjenci potrzebujący porady lekarskiej coraz rzadziej zaczęli odwiedzać przychodnię.
Odczuł to nie tylko sam doktor, lecz także jego portfel. Ciężko było więc znaleźć bohaterowi pieniądze na utrzymanie domu, ogrodu i swoich zwierzęcych przyjaciół.
Jedynym pacjentem, który wciąż regularnie odwiedzał doktora był mężczyzna sprzedający karmę dla kotów.
Widząc pogarszającą się sytuację swego doktora, doradził mu, aby zajął się leczeniem zwierząt zamiast ludzi.
Pomysł ten poparła papuga Polinezja, która doskonale mówiła w ludzkim języku.
To właśnie ona nauczyła głównego bohatera mówić językiem zwierząt, czym znacznie ułatwiła mu zmianę zawodu.
Na początku doktor Dolittle przyjmował tylko przejedzone koty starszych pań. Później jednak informacje o nim i jego wybitnym talencie szybko rozeszły się po świecie zwierząt, więc stopniowo cieszył się coraz większym zainteresowaniem i uznaniem.
Pewnego dnia do gabinetu doktora trafił tracący wzrok koń. Ten szybko ustalił, że koń był źle leczony o rozpoczął właściwą terapię.
Wkrótce wieści o doktorze Dolittle zaczęły roznosić się już po całej Anglii i nie tylko.
Jaskółki, które spędzały zimę w innych krajach, mówiły wszystkim o doktorze znającym mowę zwierząt.
Wkrótce sytuacja finansowa doktora znacznie poprawiła się. Zwierzęta, które leczył miały bardzo hojnych właścicieli.
Wszystkie zaoszczędzone pieniądze Dolittle przeznaczał na pomoc zwierzętom.
Pewnego dnia odkupił od kataryniarza małą małpkę (zwierzęta nazwały ją Chi-Chi), a później przygarnął pracującego w cyrku krokodyla.
Niestety adoptowanie krokodyla przyniosło wiele szkód. A mianowicie: ludzie bali się zwierzęcia, dlatego przestali przychodzić do doktora. Nawet jego własna siostra postanowiła się wyprowadzić.
Główny bohater jednak wcale nie zamierzał oddawać przysparzającego kłopoty zwierzęcia z powrotem do cyrku. Tak bardzo rozczulały go łzy krokodyla, że nie miał serca tego zrobić.
Pozostałe zwierzęta widząc poświęcenie swojego właściciela, postanowiły pomoc w obowiązkach domowych. Chi-Chi gotowała i prała ubrania, Jip zamiast, Tu-Tu prowadziła rachunki itp.
Pomimo tego, że zwierzęta bardzo się starały, nie pomogło to zbyt wiele. Już wkrótce zabrakło pieniędzy.
Pojawił się jednak cień nadziei.
Pewnego jesiennego dnia do domu doktora Dolittle przyleciała jaskółka aż z Afryki. Przyniosła bardzo smutną i przejmującą wiadomość od mieszkających tam małp.
Okazało się, że na ich kontynencie wybuchła bardzo niebezpieczna epidemia. Małpki chorowały i umierały, a nikt nie mógł temu zaradzić.
Doktor postanowił jak najszybciej wyruszyć do Afryki i pomoc małpkom. Nie wiedział jednak skąd wziąć tak dużą sumę pieniędzy.
Dopiero po chwili namysłu postanowił, że pożyczy łódź od jednego z pacjentów, któremu wyleczył kiedyś syna. Mężczyzna zgodził się na pożyczenie łodzi. Wkrótce bohater był już gotowy wyruszyć w rejs w towarzystwie krokodyla, prosiaka, sowy, kaczki, małpki, pieska i papugi. Reszta zwierzątek została w domu, ponieważ wkrótce musieli się przygotować do zapadnięcia w sen zimowy.
Podróż trwała niemal dwa miesiące. Po tym czasie znaleźli się u wybrzeży Afryki. Nie dotarli jednak do brzegu całkowicie bezpiecznie, gdyż łódź rozbiła się o skały. Na szczęście żaden z pasażerów nie ucierpiał i już po chwili wszyscy mogli wyjść na suchy ląd.
Niedługo potem doktor Dolittle i jego zwierzęta zostali zaprowadzeni do władcy państwa Jollinginka, w którym się znaleźli.
Władca ten już od początku nie był przychylny dla przybyszy z Anglii, ponieważ pamiętał, że gdy kiedyś odwiedził go biały człowiek, którego bardzo hojnie ugościł. Człowiek natomiast odwdzięczył się wymordowaniem wielu słoni i kradzieżą ich kłów.
Z tego powodu król kazał uwięzić doktora i zwierzęta.
Wtedy z pomocą przyszła papuga Polinezja. Podstępem doprowadziła do tego, że król sam uwolnił doktora. A mianowicie postąpiła tak: wleciała w nocy do pokoju władcy i głosem Dolittle’a powiedziała, że jeżeli ten nie uwolni doktora, to na jego kraj spadnie straszna epidemia.
Przerażony król uwolnił bohatera i jego kompanię. Ci niezwłocznie opuścili wioskę.
Niestety wtedy żona króla Jolliginki – Ermintruda wyjawiła swoje podejrzenia. Mówiła, że widziała papugę i uważała, że doktor Dolittle wcale nie miał takich umiejętności.
Władca więc zorganizował pościg, do którego zaangażował cały swój dwór.
Doktor i jego kompania uciekali przez dżunglę.
Na czele ich wyprawy stała małpka Czi-Czi, która doskonale radziła sobie w tych warunkach. Prowadziła wszystkich przez ścieżki bezpieczne oraz takie, które przyozdobione były wieloma rodzajami smakowitych owocków.
W końcu Dolittle i jego kompania dotarli do granic państwa Jollinginki i do kraju małp. Chore zwierzęta bardzo ucieszyły się na widok doktora. Wydawały z siebie strasznie głośne okrzyki radości, którymi zaalarmowały ludzi króla Jollinginki. Pościg był coraz bliżej, a moczary królestwa małp wydawały się niemożliwe do przebycia w tak krótkim czasie.
Wtedy małpki pomimo panującej epidemii, wykazały się bardzo wielkim sprytem. Łapiąc się wszystkie ręce uformowały most, który umożliwił doktorowi i zwierzętom ucieczkę przed ludźmi nieprzyjaznego władcy.
Gdy zagrożenie ze strony króla minęło, doktor Dolittle założył szpital dla chorych małpek, a zdrowym podał szczepionkę. Dzięki temu niezarażone małpy mogły sprawować opiekę nad tymi chorymi.
Niestety zdrowych małpek było za mało. Pomimo tego, że bardzo się starały, nie wystarczyło ich, aby zająć się wszystkimi chorymi.
Z tego powodu główny bohater postanowił poprosić o pomoc króla lwów. Ten jednak odmówił, a pozostałe zwierzęta idąc śladem swojego przywódcy, również odmówiły pomocy.
Żona króla lwów sama chciała poprosić o pomoc doktora Dolittle, ponieważ syn królewskiej pary poważnie zachorował. Dlatego też lwica była bardzo niezadowolona z decyzji męża i prosiła męża, aby ten pomógł doktorowi.
Na życzenie żony król rozkazał swoim poddanym pomoc. Dzięki temu już po dwóch tygodniach wszystkie małpy były zdrowe, a po epidemii nie było żadnego śladu.
Po pewnym czasie małpki dowiedziały się, że ich wybawca i uzdrowiciel oraz jego zwierzęta muszą wracać do Anglii. Bardzo zasmuciły się z tego powodu. Chciały odwdzięczyć się doktorowi. Z tego powodu zwołały naradę. Ustalono na niej, że w ramach podziękowań doktor otrzyma od małp dwugłowca. Jest to bardzo rzadkie zwierzę, z dwoma głowami, którego w Europie jeszcze nikt nie widział.
Złapanie takiego zwierza wcale nie było proste, ponieważ, nawet gdy jedna głowa spała, to druga czuwała. Małpom jednak bardzo zależało na złapaniu go, pomimo tego, iż wydawało się to nie możliwe. Wymyśliły, że okrążą dwugłowca. Pomysł okazał się wyjątkowo skuteczny, jednak i tak nie mogły zmusić zwierzęcia coś posłuszeństwa.
Małpy jednak nie dały za wygraną. Postanowiły, że przedstawią mu historię doktora i poproszą, aby ten pojechał z nim i jego zwierzętami do Anglii, gdzie dzięki niemu doktor odzyska popularność.
Dwugłowiec i tak nie chciał się zgodzić.
Dopiero po trzydniowych negocjacjach uległ małpom.
Po tym wszystkim urządzono dla doktora, jego zwierząt i dwugłowca wspaniałe przyjęcie pożegnalne.
Droga powrotna do Anglii wiodła przez kraj Jolliginka. Dlatego, aby nie zwracać na siebie uwagi, wędrowcy szli przez gęstą dżunglę.
Prowadziła ich tak jak w pierwszą stronę mapka Czi-Czi. Jednak pewnego razu ta oddaliła się, aby nazbierać orzechów. To niewielkie oddalenie przewodniczki wystarczyło do tego, aby reszta wędrujących zgubiła się i trafiła prosto do ogrodu nieprzyjaznego władcy.
Strażnicy od razu zaprowadzili ich przed oblicze złego króla. Ten wtrącił wszystkich do lochu. Dodatkowo samemu doktorowi Dolittle kazał myć podłogi.
Sytuacja była beznadziejna.
Małpka Czi-Czi, która wracała z garściami pełnymi orzechów do ustalonego miejsca, napotkała tylko papugę Polinezję. Była ona bardzo smutna. Opowiedziała małpce o losie przyjaciół.
Obie myślały wtedy tylko o tym, jak wydostać wszystkich z tarapatów.
Okazją do tego było spotkanie z następcą tronu, księciem Bumpo. Chłopiec ten miał bowiem marzenie: chciał, aby jego skóra zmieniła kolor z czarnej na białą.
Polinezja wykorzystała ten fakt. Powiedziała chłopcu, że jest wróżką, ale nie może nic zdziałać bez swojego mistrza, czyli doktora Dolittle.
Papuga chciała, aby w zamian za wybielenie skóry, Bumpo domagał się uwolnienia doktora oraz statku.
Dolittle długo rozmyślał nad składem mikstury, która miała być wybielająca.
Kiedy w końcu ją uwarzył, okazała się niezwykle skuteczna.
Zadowolony z efektu książę Bumpo uwolnił doktora i jego towarzyszy. Podarował im też statek.
Podróżnicy już bez większego problemu dotarli do wybrzeża.
Tutaj właśnie doktor Dolittle pożegnał się z papugą Polinezją, małpkom Czi-Czi oraz krokodylem. Ci bowiem woleli zostać na rodzinnym kontynencie. Doktor wcale ich nie zatrzymywał. Chciał, żeby jego ukochane zwierząt były szczęśliwe.
Pozostałe zwierzęta wraz z głównym bohaterem i dwugłowcem wsiedli na statek i rozpoczęli dalszą podróż do domu.
Na początku Dolittle był zmartwiony. Nie wiedział, czy uda mu się ustalić dobry kurs.
Na szczęście szybko okazało się, że może liczyć na pomoc wielu jaskółek.
Po pewnym czasie, statek z powracającymi do Anglii zbliżył się do wyspy zwanej Barbarią. Ląd ten zamieszkiwali okrutni piraci, którzy porywali swoje ofiary dla okupu.
W pewnym momencie pies Jip zaczął szczekać. Zaalarmował tym założę i wskazał na zmierzający w ich stronę okręt piracki.
Doktor bał się. Był przekonany, że to już koniec ich podróży. Na szczęście z pomocą ponownie przyszły jaskółki. Jedna z nich doradziła, aby przeciąć linę wzdłuż i podzielić ją na mniejsze kawałki. Gdy to uczyniono, ptaki wzięły sprawę w swoje dzioby. Ciągnęły statek za linę, który dzięki temu płynął znacznie szybciej.
Takim sposobem okrutni piraci zostali w tyle.
Po jakim czasie, jaskółki zmęczyły się. Mimo szczerych chęci nie dały rady dłużej ciągnąć statku.
Z tego powodu Dolittle zarządził, aby zatrzymać statek na jednej z mijanych wysp i odpocząć. Była to bardzo przyjemna wyspa. Znajdowało się na niej dużo pożywienia.
Pomimo tych chwilowych przyjemności, doktor nadal obawiał się piratów. Dlatego postanowił, że trzeba schować okręt w krzakach. Kompani bohatera szybko to uczynili, lecz ten po chwili zauważył, że wychodzą z niego szczury. Zwierzątka oznajmiły, że nie miały zamiaru podróżować z nimi, ale zobaczyły dziury w pokładzie ich statku.
Niebawem do wyspy, na której znajdowała się gromadka doktora, przybyli piraci. Szybko wypatrzyli ukryty statek. Od razu też zaczęli go przeszukiwać.
Wykorzystując sytuację, Dolittle i jego przyjaciele odebrali statek piratom.
Już po chwili znajdowali się na pełnym morzu.
Piraci, gdy tylko zorientowali się, że zostali oszukani, niezwłocznie wyruszyli w pościg, lecz dziurawy statek tylko przez króciutki cza utrzymywał się na powierzchni wody. Już po chwili piraci znaleźli się w wodzie, w której było niemało rekinów.
Drapieżniki te były już gotowe, aby pożreć topielców. Jednak w ostatniej chwili doktor Dolittle poprosił rekiny, aby darowały życie piratom, pod warunkiem, że ci zostaną na wyspie i będą uprawiać rolę.
Piratom nie mieli innego wyjścia. Musieli przystać na tę propozycję.
Podróżujący dalej w spokoju bohaterowie, znaleźli na statku mnóstwo zapasów żywności i mnóstwo wartościowego skarbu. Zwierzęta nie mogły dostać się tylko do jednego pomieszczenie, albowiem było ono za zamkniętymi na klucz drzwiami.
Sowa, która słynęła z posiadania bardzo dobrego słuchu, przez jakiś czas wytrwale nasłuchiwała i zastanawiała się co może znajdować się w tej kajucie. Po pewnym czasie usłyszała cichy płacz dziecka.
Główny bohater od razu nakazał wyważyć drzwi.
Po wykonaniu rozkazu można było łatwo dostać się do pomieszczenia. Okazało się, że siedział w nim mały chłopiec, który został porwany dla okupu, a wraz z nim jego wujek, który był potrzebny okrutnym piratom, ponieważ miał doskonale opanowane tajniki sterowania i nawigowania statku.
Chłopiec obawiał się, że wujek mógł zostać zabity.
Rozpoczęły się poszukiwania. Dołączyły się do nich nawet orły, które obdarzone są wyjątkowo bystrym wzrokiem. Jednak i one nie dostrzegły niczego.
Następnie swoich sił spróbował pies Jip. Powąchał on nasączoną tabaką chustę mężczyzny. Nic jednak nie znalazł.
Niestety nawet mimo świetnego wzroku orłów i wybitnego węchu psa nieznalezione wujka chłopczyka.
Dopiero kilku dniach Jip wyczuł w powietrzu zapach tabaki. Od razu wiedział co to oznacza.
Wtedy znów bohaterskie okazały się jaskółki. To właśnie dzięki nim doktorowi Dolittle i innym zwierzętom udało się prędko dotrzeć do skalistej wyspy. Po chwili poszukiwań na samej zauważono, że jednej ze szczelin spał rudy mężczyzna. Był on rybakiem i wujkiem chłopczyka.
Odnaleziony wujek został zabrany do swojego siostrzeńca. Ich powitanie było bardzo wzruszające.
Wkrótce mężczyzna stwierdził, że doktor Dolittle i jego zwierzęcy przyjaciele powinni udać się wraz z nim i jego siostrzeńcem do ich rodzinnego miasta.
Tak też się stało.
Mieszkańcy miasta przyjęli ich z ogromną sympatią i serdecznością.
Po pewnym czasie pobytu w mieście główny bohater i pies Jip otrzymali nagrody od burmistrza za pomoc w odnalezieniu rybaka. Doktor Dolittle dostał złoty zegarek, a Jip, bez którego z pewnością nie udałoby się uratować mężczyzny, dostał złotą obrożę.
Bohater sporo podróżował pokazując i przedstawiając ludziom niezwykle rzadkiego dwugłowca, którego dostał od małpek, które wyrażały w ten sposób swoją wdzięczność za uratowanie ich przed wymarciem z powodu panującej epidemii.
Zarobił w ten sposób całkiem sporo pieniędzy, a gdy poczuł, że uzbierał już wystarczająco dużą sumę, żeby zapewnić przede wszystkim swoim przyjaciołom, ale i sobie dobre życie, postanowił wrócić do swojego rodzinnego miasta Puddleby.
Wszyscy przyjęli go z powrotem z ogromną radością.
Można powiedzieć, że najbardziej cieszył się pacjent, od którego doktor pożyczył łódź, ponieważ ten odkupił mu aż dwa statki.
Od tego czasu główny bohater już nigdy nie musiał martwić się o pieniądze. Żył w szczęściu i dostatku ze swoimi ukochanymi zwierzęcymi przyjaciółmi.
Sprawdź również:
- Kajko i Kokosz. Szkoła latania – Janusz Christa – recenzja książki
- Sklepy cynamonowe – Bruno Schulz – Recenzja książki
- Dziady cz. II – Adam Mickiewicz – Recenzja książki
- Latarnik – Henryk Sienkiewicz; – Recenzja książki
- Testament mój – Juliusz Słowacki – Najważniejsze informacje
- Kamienie na szaniec – Aleksander Kamiński – Recenzja książki
- Moralność pani Dulskiej – Gabriela Zapolska – Charakterystyka
- Folwark zwierzęcy – George Orwell – Recenzja książki
- Harry Potter – J.K. Rowling – Recenzja książki
- Opowieść wigilijna – Charles Dickens – Recenzja książki
Dodaj komentarz jako pierwszy!