Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie :(
Udało się! :) Na Twojej skrzynce mailowej znajduje się kod do aktywacji konta
";
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Nazywam się… Vincent van Gogh – Carme Martin – Streszczenie szczegółowe
Książka pt. „Nazywam się… Vincent van Gogh” autorstwa Carme Martín pochodzi z serii „Nazywam się…”. Cykl opowiada o ważnych osobach, które stały się istotne dla rozwoju ludzkości i naszej kultury. Przybliża nam postaci pisarzy, malarzy, naukowców i społeczników, czyli tych wszystkich, których od stuleci podziwiamy oraz uczymy się o nich w szkole. Książka o Vincencie van Goghu, po którą sięgnęłam jest pierwszą, którą przeczytałam z tej serii. Myślę, że sięgnę po więcej, bo zachwyciła mnie.
Biografia jest bogata w treści merytoryczne, ciekawostki, ale też okraszona pięknymi ilustracjami. Uwagę przykuwają przede wszystkim ciepłe kolory, w tonacji żółci i pomarańczy, jakże doskonale pasują do historii tego artysty – są jak słoneczniki, które malował. Opowieść jest wyjątkowa, bo i człowiek wart naszej uwagi.
We wstępie autorka zwraca się bezpośrednio do czytelników i opisuje życie tej wielkiej postaci. Fragment mówi o pracy van Gogha, o tym jak go oceniają inni ludzie oraz o jego stosunku do malarstwa. Malarz tworzył w epoce nazywanej impresjonizmem. Nazwa pochodzi z języka francuskiego, gdzie narodził się kierunek artystyczny. Wszystko zaczęło się od obrazu Moneta „Impresja. Wschód słońca”. Słowo „impressio” z francuskiego możemy tłumaczyć jako wrażenie lub odbicie i takie też było malarstwo – opierało się na wrażeniu. Artysta przedstawiał rzeczy według własnego wyobrażenia, bawił się barwami, rozbijał je i nakładał w taki sposób, żeby oddać jak najwięcej światła, pokazać czystość kolorów. Wszystko po to, by utrwalić jedną chwilę i pokazać jej ulotność.
Po tym króciutkim wprowadzeniu, rozpoczyna się właściwa fabuła książki, czyli biografia malarza, spisana w pierwszej osobie liczby pojedynczej, zupełnie jakby mówił o sobie sam twórca. Vincent van Gogh, słowami autorki, opowiada czytelnikowi o swoim życiu. Rozpoczyna opowieść od dzieciństwa. Dzięki narracji pierwszoosobowej historia nabiera autentyczności, a czytelnik lepiej przyswaja wiedzę o artyście.
Vincent był niewątpliwie chlubą swoich rodziców – Theodorusa i Anny Cornelli. Ojciec nauczył przyszłego malarza dyscypliny i tego, by do wszystkiego się przykładać, być dokładnym i wytrwałym w podjętym postanowieniu. Niestety, dowiadujemy się, że malarz nie miał z nim zbyt dobrego kontaktu, być może także przez jego wysokie wymagania, jakie stawiał synowi, relacja nie była łatwa. W pierwszym rozdziale dowiadujemy się, że van Gogh był najstarszym z pięciorga rodzeństwa: Theodorusa, Corneliusa, Anny, Elizabeth i Wilhelminy. Wszyscy oni z uwagą śledzili jego postępy nauce malarstwa, a w późniejszym życiu każdy z nich interesował się sztuką. Najmłodsza z całej rodziny – Wilhelmina uwielbiała rysować tak jak brat. W szkole uważano van Gogha za mądre dziecko. Każdego zachwycała jego uważność oraz głębokie spojrzenie. Vincent nie przywiązywał wagi do nauki, nie miał ulubionych przedmiotów szkolnych, ale świetnie sobie radził z nauką języków – przychodziła mu ona z ogromną łatwością.
W wieku szesnastu lat, van Gogh porzucił jednak naukę i zaczął pracować jako marszand sztuki w galerii Goupil & Cie w Hadze. Pracowali tam jego wujowie Cent i Cor, dlatego dzięki pensji mógł pomóc swojej rodzinie. W tym czasie jego ojciec, jako pastor nie zarabiał wiele, więc każdy grosz się dla nich liczył. To właśnie wtedy Vincent miał pierwszy kontakt ze sztuką. Gdy młodszy brat Vincenta, Theo, przybył do niego do Hagi, braci zaczęło coraz więcej łączyć. Obaj zafascynowali się malarstwem tak bardzo, że poświęcili sztuce życie.
Autorka opowiada, przy okazji przytaczania faktów z życia malarza, także o Fundacji van Gogha założonej w 1931 roku w Amsterdamie, w której znajduje się zapisana w tamtym okresie korespondencja braci, w której wypowiadali się na temat sztuki. Wkrótce kierownicy galerii Goupil & Cie przenieśli van Gogha do innego miejsca pracy. Młodemu Vincentowi bardzo podobała się przeprowadzka do Londynu. Mógł tam rysować i tworzyć. Niestety, jako wrażliwy artysta, zakochał się, ale bez wzajemności. Eugeine, bo tak miała na imię jego ukochana, odtrąciła go. Smutek, frustrację oraz złość często wyładowywał na klientach galerii. Z tego powodu chciano go zwolnić, ale na szczęście jego wujowie temu zapobiegli. W końcu przeniesiono go do Paryża. Tam zrozumiał, że zawód marszanda, czyli handlarza dziełami sztuki, nie jest dla niego. Bracia musieli się rozdzielić. W czasie pobytu we Francji, Theo i Vincent napisali do siebie ponad sześćset listów. Podczas tej niezwykłej korespondencji, przyszły artysta dołączał do listów także swoje prace plastyczne. Dzięki nim Theo uznał, że brat powinien być artystą, że ma talent. Van Gogh chciał jednak wykonywać zawód, który by przynosił korzyści ludziom i przyrodzie oraz nadawałby sens jego życiu. Nie miał zaufania do sztuki, jako pracy, która pozwoliłaby na godziwe zarobki. Powrócił wkrótce do Anglii i zaczął pracę nauczyciela – uczył języków obcych w szkole pastora Stokesa w Ramsgate. Szybko jednak zrozumiał, że nie przekazywanie wiedzy jest w tym zajęciu dla niego istotne, ale to, by pomagać chłopcom w codziennych problemach. Przeniósł się więc do szkoły w Isleworth. Był tam nauczycielem oraz pomocnikiem pastora w miejscowym kościele. Wtedy zaczął czytać Biblię i chciał zostać kaznodzieją, czyli pójść w ślady swojego ojca. By osiągnąć ten cel, udał się na studia teologiczne do Amsterdamu. Niestety nie udało mu się zdać egzaminów wstępnych, dlatego zrobił jedynie kurs przygotowawczy dla kaznodziejów w Brukseli. Jako pastor spotykał się z biednymi ludźmi, górnikami, którzy pracowali ponad swoje siły – opowiadali mu o swoich problemach, a wrażliwy Vincent bardzo im
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
współczuł. By czuć to, co oni zaczął sam się głodzić i prowadzić równie ciężkie życie, co osoby, którym pomagał. Zachowanie van Gogha niepokoiło rodzinę, a w szczególności Theo. W końcu musiał zrezygnować z bycia pastorem, bo zawód także okazał się być zbyt obciążający psychikę młodzieńca, a co za tym idzie – nieodpowiedni. Wtedy stało się dla wszystkich jasne: van Gogh musi zostać malarzem. Dzięki Theo, który wysłał mu pieniądze, mógł się uczyć od prawdziwego i utalentowanego malarza – Anthona van Rapparda. Niedługo potem wrócił do rodzinnego domu, aby mógł w spokoju realizować swoje pasje i malować. Urządził małą pracownię malarską, by od rana do nocy tworzyć obrazy. Miejsce było piękne i stwarzało mu okazję do malowania przyrody i ludzi przy codziennej pracy. Był szczęśliwy, a kiedy pojawiła się w jego otoczeniu piękna kobieta – natychmiast się w niej zakochał. Wybranką okazała się kuzynka – Cornellia, która w tamtym czasie często odwiedzała van Goghów. Chciał się z nią ożenić, ale znowu został odrzucony zarówno przez nią, jak i jej rodziców. Podupadł na duchu, co miało wpływ na jego naukę malarstwa, bo nie robił żadnych postępów. W końcu pojechał do Hagi, do swojego kuzyna – znanego malarza Antona Mauve, który został jego kolejnym nauczycielem. Niestety, van Goghowi nie podobało się podejście do sztuki Antona, co wywołało konflikt między nimi. Po kłótni, zamieszkał z Clasiną Marią Hoornik w domu ze Sien. Pomagał tej kobiecie i jej małej córeczce, a one dały mu w zamian ciepłe uczucia, które pozwoliły mu tworzyć. W tym czasie powstały takie obrazy jak „Wielka Pani” i „Smutek”. Potem van Gogh pojechał na północ Holandii, gdzie rozwijał swoje umiejętności malarskie. Warto wspomnieć, że gdy przebywał w domu rodzinnym w Nuenen stworzył ponad dwieście pięćdziesiąt prac. Namalował w tym czasie swoje pierwsze duże płótno pt. „Jedzący kartofle”. Było to w marcu 1885 roku. Powstały trzy wersje tego obrazu. W liście do Theo, Vincent pisał o swoich próbach i twórczości, że malując ostatnią wersję obrazu osiągnął swój cel – czuł, że obraz żyje. Dwa miesiące później van Gogh otrzymał informację o śmierci ojca. Mimo, że relacje między nimi nie były łatwe, informacja o śmierci była dla niego ciężkim przeżyciem.
Wkrótce udał się do Antwerpii, by tam po raz kolejny szlifować talent i doskonalić styl, ale też by zobaczyć w tamtejszym muzeum prace Rubensa. Uczył się wówczas w Akademii Sztuk Pięknych i bardzo denerwowało go szkolne podejście do malarstwa. Po namowach, w końcu młodszy brat Theo zgodził się na jego przyjazd do Paryża. To tam Vincent rozkwitł – spotkał wielu impresjonistów i uczył się od nich. Dzięki nim sztuka stała się istotą jego życia. Spotykał się z impresjonistami w kawiarniach oraz poznał nowe techniki malarskie, związane ze sposobami nakładania farby na płótno. Zainteresował się wtedy japońskimi rycinami i podejmował próby ich tworzenia. Był otwarty i chłonął wiedzę. Uczył się od Cormona techniki cloisonizmu i tego jak za pomocą symbolu pokazać w sztuce przyrodę oraz uczucia. W końcu wyjechał z Paryża do Arles, by tworzyć obrazy przedstawiające świat w pełnym świetle. W pracach z tego okresu widać było dużą inspirację właśnie stylem japońskim, a holenderski światłocień odszedł w niepamięć. Wtedy namalował też wiele studiów „Słoneczników” – najsłynniejszych dziś obrazów Vincenta. Potem van Gogh zamieszkał z Paulem Gaugin w słynnym żółtym domu. Atmosfera była bardzo miła, dopóki dwóch artystów nie pokłóciło się o jeden obraz, który widzieli w muzeum. Wtedy nastąpił pierwszy kryzys nerwowy van Gogha – obciął sobie ucho. Gdy doszedł do siebie, wrócił do żółtego domu i dalej tworzył. W końcu poprosił Theo, by zabrał go do Saint-Paul-de-Mausolé. Wszystko szło dobrze, a artysta szybko dochodził do siebie oraz równowagi psychicznej, jednak w niespodziewanym momencie nadszedł kolejny kryzys nerwowy, który objawił się nietypowym zachowaniem – mężczyzna połknął farbę. Zabroniono mu ich używać, więc zaczął rysować ołówkiem. Bardzo szybko zrozumiano, że bez pędzla i farb nie ma prawdziwego Vincenta. Oddano mu je i wtedy stworzył jedno z najbardziej znanych dzieł, czyli obraz pt. „Gwiaździsta noc”. Wtedy dowiedział się, że jego obrazy zostały wystawione w Salonie Niezależnych w Paryżu. Van Gogh sprzedał wówczas „Czerwoną winnicę”, co było jedyną pracą sprzedaną przez tego artystę. Poznał potem swojego bratanka nazwanego na cześć malarza- Vincenta van Gogha. Potem pojechał do doktora Gacheta w Auvers-sur-Oise. On również interesował się sztuką, więc znaleźli temat do rozmów i wspólnego tworzenia. Malował wtedy ptaki w locie i inne zjawiska przyrodnicze. Dnia 27 lipca 1890 roku wyszedł na pole i przeżył kolejny atak nerwowy, który skutkował śmiercią. Rodzina była naznaczona chorobą, bo jego brat Theo zmarł kilka miesięcy później także z powodu choroby psychicznej. Podsumowując biografię malarza, autorka przywołuje słowa młodszego brata Vincenta: „Mogą za nas mówić tylko nasze obrazy”. Stwierdza, że ludzie, którzy uważnie przyjrzą się obrazom van Gogha, będą wiedzieli, co ma na myśli.
Uważam, że Vincent van Gogh to najbardziej znana postać spośród malarzy na przestrzeni wieków, o najciekawszym życiorysie. Gdyby nie on, świat nie byłby tak kolorowy i ludzie nie znaliby tak różnych sposobów malowania i wyrażania siebie w obrazach. Słynny motyw „Gwieździstej nocy” lub „Słoneczników” jest wszędzie, nawet na kubkach, koszulkach i innych gadżetach. Nie ma osoby na świecie, która by ich nie znała. Był niezwykle utalentowany, dlatego trzeba pamiętać o nim i podziwiać jego obrazy.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Nazywam się… Vincent van Gogh – Carme Martin – Recenzja książki
Książka pt. „Nazywam się… Vincent van Gogh” autorstwa Carme Martín to jedna z opowieści z serii „Nazywam się…”. Biografia obfituje w pełne życia ilustracje, które dopełniają treści. Seria ma na celu przede wszystkim edukować. Myślę, że tę funkcję spełnia doskonale. Jest przeznaczona dla dzieci w wieku do 12 lat, ale sądzę, że nawet dorosły czerpałby przyjemność z tej lektury.
Rozpoczyna się od doskonałego wstępu, w którym dowiadujemy się o przyczynach zainteresowania się tym „rudowłosym szaleńcem” i jego biografią. Dzięki tym słowom czytelnik zostaje wprowadzony w świat artyzmu twórcy impresjonistycznego malarstwa, którego nie sposób nie znać.
W późniejszych rozdziałach Carme Martín opisuje życie malarza. Cały czas zaskakuje ciekawym ujęciem tematu, umiejętnym ilustrowaniem faktów i formułowaniem ich oceny. Niemniej jednak robi to w sposób dyskretny i nienarzucający się, ponieważ czytelnik ma przestrzeń do własnych przemyśleń. Umiejętnie nawiązuje do faktów z przyszłości, np. o muzeum w Amsterdamie założonym po śmierci van Gogha, czyli w 1931 roku. Łatwo mi było przyswoić całą treść, gdyż została napisana w narracji pierwszoosobowej, tak jakby to mówił do mnie sam artysta. Pisanie w ten sposób nadało relacji pisarz – czytelnik pewnego rodzaju intymności. Czytając książkę czułam jakbym słuchała opowieści Vincenta van Gogha o sobie samym. Do tego te barwy! Wręcz można było poczuć zapach słoneczników i ciepło południowej Francji. Cała książka jest bogato ilustrowana. Dominują barwy żółci i pomarańczy. Portrety malarza zachwycają prostotą. Uważam je za niezbędny element książki, ponieważ dzięki nim czytelnik zapamiętuje treść. Budzą skojarzenia i zachęcają do lektury.
Bardzo ciekawym zabiegiem jest umieszczenie tabeli, która systematyzuje wiedzę o twórcy, po zakończeniu opowieści. Informacje te stanowią podsumowanie i pokazują rok po roku zmiany, jakie zachodziły w życiu Vincenta van Gogha. Autorka podzieliła ją na pięć obszarów: lata, życie Vincenta, historia w tle (zdarzenia historyczne na świecie, wojny, światowe wystawy, które rzutowały na całą kulturę), sztuka i kultura. Z ogromną ciekawością oddałam się analizie tych faktów, które pokazały w jakich czasach żył artysta.
Zaskoczyło mnie życie uczuciowe Vincenta. Najpierw zakochał się w pewnej kobiecie z Anglii- Eugeine. Niestety został odrzucony. To samo spotkało go, gdy pokochał swoją kuzynkę. Po tych wydarzeniach czuł się na pewno bardzo mało wartościowy i nie wierzył w to, że ktokolwiek go pokocha. Autorka bardzo dobrze opisuje jego uczucia i pomaga czytelnikowi zrozumieć młodego artystę.
Dzięki autorce d
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
dowiedziałam się także wielu ciekawostek o van Goghu. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że w pewnym momencie był pastorem i uczył języków. Jest mi tym bardziej bliski, bo i ja czuję, że lingwistyka jest właśnie moją dziedziną. Dzięki lekturze dowiedziałam się, że miał czworo rodzeństwa i że był marszandem. Słowo jest już dzisiaj zupełnie zapomniane, a oznacza handlarza dziełami sztuki, a szczególnie – obrazami. Widocznie tak musiało być, ponieważ dzięki kontaktowi ze sztuką obudziła się w Vincencie van Goghu potrzeba jej tworzenia. Dochodził do niej ciężką pracą, nierzadko okupioną licznymi obciążeniami psychicznymi. Malarz przeżył wiele załamań nerwowych. Jedno z nich zakończyło się obcięciem ucha, kolejne połknięciem farby, a ostatnie jego śmiercią.
Książka jest krótka, ale obfitująca w informacje. Po jej przeczytaniu czułam się mądrzejsza. Zaciekawiła mnie technika malarska impresjonizmu. Zaczęłam sięgać do źródeł w literaturze, by wiedzieć o nim więcej oraz o osobach, z którymi się spotykał. Świat paryskiej kultury od tego momentu stał się dla mnie równoznaczny ze świeżością umysłu i nowoczesnością.
Uważam, że czytelnik znajdzie w tej pozycji uciechę dla oczu i serca. Zakończenie, mimo że opowiada o śmierci malarza, może podziałać krzepiąco. Mówi się o tym, że za nas mówią nasze dzieła, które tworzymy. Moim zdaniem może mieć to znaczenie metaforyczne, czyli tyle jesteśmy warci, ile po sobie zostawimy dla innych.
Z całego serca polecam przeczytanie tej książki, ponieważ można się z niej dużo dowiedzieć. Po lekturze jestem bogatsza o wiedzę z kulturoznawstwa. Wcześniej wiedziałam tylko, że namalował „Słoneczniki” i „Gwieździstą noc”, że pochodził z Holandii oraz że odciął sobie ucho. Myślę, że zdecydowana większość czytelników prezentuje podobny poziom wiedzy. Teraz znam go lepiej i mogę w pełni zachwycać się jego malarstwem. Zachęcona, zgłębiałam i delektowałam się patrząc na jego obrazy. Z całą pewnością, mogę powiedzieć, że zrobiłam po przeczytaniu tej biografii. Polecam tę książkę także dlatego, że jest krótka i zwięzła, więc szybciej się ją czyta, a to cenna informacja dla leniuchów, którzy pragną wiedzieć dużo i szybko. Podane tutaj informacje z pewnością przydadzą się w piątej klasie, ponieważ wtedy na lekcji języka polskiego omawiany jest obraz „Słoneczniki”, więc można się pochwalić wiedzą.
Uważam, że cała seria jest warta zgłębienia jej i pochylenia się nad jej treścią. Polecam jej czytanie zarówno dzieciom, jak i wszystkim tym, których interesują ciekawi, utalentowani i wyjątkowi ludzie, których dzieła naznaczyły się w naszej historii.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Nazywam się… Vincent van Gogh – Carme Martin – Problematyka
Utwór pt. „Nazywam się… Vincent van Gogh” należy do serii książek biograficznych na temat ważnych osób ze świata literatury i nauki. Seria nosi tytuł „Nazywam się…” i jest wydana przez wydawnictwo Media Rodzinna w Poznaniu.
Autorem biografii Vincenta van Gogha jest Carme Martín, a ilustracje wykonała Rebecca Luciani. Praca graficzna okazuje się być w tym przypadku kluczowa, ponieważ doskonale uzupełnia treść książki. Rysunki cechuje wyrazistość barw i dominacja ciepłych kolorów, które na myśl przywodzą południe Francji.
Głównym bohaterem jest Vincent van Gogh, który w pierwszej osobie liczby pojedynczej opowiada o swoich losach. Dowiadujemy się o jego narodzinach, pochodzeniu i dzieciństwie oraz o tym jak dochodził do realizacji kariery malarza. Postacią, która jest istotna dla życia twórcy jest jego brat Theo, który bardzo go wspierał w czasie, gdy nie miał pieniędzy i żył w biedzie. Mógł zawsze na niego liczyć. Brat wierzył w jego sztukę i chętnie inwestował swoje zasoby.
Czas akcji rozgrywa się w XIX wieku, a konkretnie czas akcji obejmuje życie twórcy, czyli od 1853 roku do 1890 roku. Autorka w swoich nielicznych komentarzach odnosi się także do czasów nam współczesnych i opowiada o muzeum van Gogha oraz o dzisiejszym odbiorze jego sztuki.
Miejsce akcji to Holandia –
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
miejsce, gdzie się urodził artysta oraz Paryż, Londyn i południe Francji, gdzie stworzył swoje najważniejsze dzieła.
Problematyka utworu odnosi się do perypetii z życia malarza. Było ono bardzo trudne. Vincent van Gogh doznał licznych kryzysów nerwowych, które odcisnęły swoje piętno na jego życiu i twórczości. Opowiadając o tym, autorka pokazuje w ten sposób tajemnicę odciętego ucha. Jeden z nich doprowadził go nawet do śmierci. Ciekawostką jest to, że jego brat Theo zmarł w ten sam sposób. Życie van Gogha pokazuje nam jak trudny jest proces twórczy i jak wiele trzeba poświęcić dla marzeń. Jednakże, co pokazuje autorka biografii, warto to robić, bo spuścizna po malarzu stała się inspiracją i zmieniła widzenie sztuki na zawsze.
Książka uczy nas, że nie możemy nikogo oceniać zbyt pochopnie. Ten, który może uchodzić za szaleńca, tak naprawę jest wizjonerem i może mieć talent. Takich ludzi nie można przegapić, ale trzeba wspierać. Biografia pokazuje jak niezwykły był to człowiek i zapoznaje nas z drogą, jaką musiał pokonać artysta, by móc tworzyć z tak wielkim kunsztem swoje dzieła. Jest także hołdem dla artysty i jego twórczości.
Uważam, że warto czytać biografie ważnych osób, ponieważ uświadamiają nam, że droga do wielkości tych najbardziej znanych ludzi nie jest łatwa.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Nazywam się… Vincent van Gogh – Carme Martin – Bohaterowie
Głównym bohaterem książki „Nazywam się… Vincent van Gogh” jest tytułowy artysta. Jest to postać historyczna. Malarz urodził się w Holandii i żył w latach 1853-1890. Jego życie było naznaczone szalonymi kryzysami, ale też aktami twórczymi, których efekt do dziś zabiera dech w piersiach. Najbardziej znane jego dzieła to „Słoneczniki” i „Gwiaździsta noc”.
Biografia opisuje życie i drogę twórczą malarza. Jest pisana w pierwszej osobie. Bohater wprowadza nas w tajemnice swojego życia. Dowiadujemy się, że urodził się w rodzinie średniozamożnej. Jego ojciec był pastorem, dlatego nie dziwi fakt, że młody Vincent też kształcił się na kaznodzieję i przez kilka lat próbował swoich sił w tej dziedzinie. Jeszcze wcześniej był marszandem sztuki i handlował nią wraz z bratem. Być może wtedy obudziła się w nim miłość do malarstwa. Miał ogromny talent do języków, więc później spróbował swoich sił jako nauczyciel i tu także nie osiągnął sukcesu. Musiał zostać malarzem i podporządkował temu pragnieniu całe swoje życie. Techniki malarskiej uczył się w Paryżu, gdzie dowiedział się wiele od impresjonistów m.in. Moneta, Pissarra i Gauguina. Najbardziej owocnym momentem twórczości, który obfitował w najlepsze dzieła był wtedy, gdy wyjecha
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
ał na południe Francji. Niestety przeżył tam swój pierwszy kryzys i odciął sobie ucho. Później nastąpiła względna stabilizacja, ale dopadły go kolejne kryzysy nerwowe, a jeden z nich doprowadził do jego śmierci.
Wart uwagi jest rys biograficzny Vincenta, który wiąże jego losy z losem brata- Theo. Był on bardzo ważny dla niego, ponieważ zawsze go wspierał. To on dawał mu pieniądze, by mógł szlifować swój talent malarski. Wierzył w niego. Przetrwała bardzo ważna korespondencja między nimi, która pokazuje jak wielką miłością się darzyli. Razem pracowali jako marszandzi w Goupil & Cie. Obaj interesowali się sztuką i znali ją. Potrafili docenić jej wartość i piękno.
Paul Gauguin to bardzo istotna postać w życiorysie van Gogha. Mieszkał z nim w żółtym domu na południu Francji. Malowali swoje portrety, uczyli się techniki malarskiej poprzez naśladowanie swoich stylów. Byli bardzo zżyci. Do pierwszego kryzysu nerwowego doprowadziła właśnie kłótnia z Paulem.
Książka Carme Martín jest biografią, dlatego najważniejszym bohaterem jest postać malarza. Wszystkie inne są istotne, ale charakteryzują je wypowiedzi artysty, który opowiada o nich i o sobie. Uważam, że warto poznać jego losy i osób, które są ściśle z nim powiązane.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Nazywam się… Vincent van Gogh – Carme Martin – Streszczenie
Książka pod tytułem „Nazywam się… Vincent van Gogh” opowiada o twórczości i życiu słynnego malarza. Z książki dowiadujemy się najważniejszych informacji o Vincencie.Vincent van Gogh przyszedł na świat 30 marca 1853 r. w małej miejscowości o nazwie Groot-Zundert znajdującej się w Holandii. Jego ojciec, Theodorus, był surowym pastorem protestanckim. Theodorusa i Vincenta nie łączył dobry kontakt. Ojciec wymagał dyscypliny i pracowitości. Tytułowy bohater od matki – Anny Cornelii – nauczył się miłości do przyrody i dzieł sztuki. Kobieta była pomostem między Vincentem a jego ojcem. Spośród pięciorga rodzeństwa Vincenta jedynie brat Theo i siostra Wil interesowali się sztuką. Vincent w szkole dość dobrze radził sobie z językami obcymi. Chętnie spacerował po okolicznych polach i rysował napotkaną przyrodę. Gdy miał szesnaście lat, postanowił porzucić naukę na rzecz pracy, by pomóc finansowo rodzinie. Pierwszą jego pracą było handlowanie obrazami w galerii Goupil & Cie. Niedługo po tym współpracę podjął również Theo. Z racji tego, że Vincent był dobrym pracownikiem, został przeniesiony Londynu. Tam, w stolicy Anglii, mógł spotkać się z większym prestiżem i światowym malarstwem. W okresie przebywania za granicą Vincent spotkał swoją pierwszą miłość, która dodała mu optymizmu, energii i radości. Rzeczą, która podcięła mu skrzydła, była niezgoda Eugenie na ślub. Swoje złości zaczął wylewać na klientów, przez co prawie został zwolniony. Uświadomił sobie wtedy, że praca, jaką dotąd wykonywał, nie jest dla niego. Zaczął nauczać w szkole. Relacje ze swoim bratem Theo utrzymywał dzięki listom. Wysłali ich ponad sześćset. Do listów Vincent zaczął dołączać szkice pejzaży i sylwetki ludzi. Na podstawie tych dzieł Theo zaproponował mu zawód malarza. Jednak ten szukał pracy, która mogłaby służyć innym. W Anglii pracował jako nauczyciel języków obcych i pomocnik pastora. W tym okresie głęboko studiował Biblię. Narodziło się w nim pragnienie pójścia w ślady ojca. Wrócił do ojczyzny, Holandii, aby oznajmić rodzinie swoją decyzję i podjąć naukę. Został kaznodzieją. W belgijskim zagłębiu pierwszy raz spotkał się z biedą. Tutejsi ludzie pracowali po dwanaście lub czternaście godzin dzienne za niewielką pensję. Gdy Vincent rozdał swoją żywność i odzież najbardziej potrzebującym, rozpoczął podobne skromne życie. Przez to przestał o siebie dbać i pisał rzadziej do brata. Zaniepokoił tym całą rodzinę. Pocieszeniem dla Vincenta była możliwość szkicowania pracujących górników. Swoje rysunki następnie wysłał do brata w celu pokazania, jak wygląda tutejsze życie. Rozwinął się podczas tego wyjazdu jako artysta, gdyż zajął się kopiowaniem dzieł. W głębi tęsknił za prawdziwą sztuką – obrazami, wystawami. Dopiero w wieku dwudziestu sześciu lat odkrył, że malowanie jest jego przeznaczeniem. Theo był niezwykle zadowolony decyzją Vincenta. Polecił go swojemu przyjacielowi, Antonowi van Rapardowi. Pierwsze próby nie zaliczały się do udanych. Jednak bardzo mocne wsparcie ze strony rodziny dodawało otuchy i budowało pewność. Krajobrazy Holandii dawały kolejne inspiracje do malowania. Wkrótce pojawiły się niechciane emocje. Między innymi kolejna odrzucona miłość, kłótnie z ojcem i brak większych postępów w nauce. Po raz kolejny Vincent posłuchał rady Theo i wyjechał do kuzyna Antona, który wziął go pod swoje skrzydła. Początki nie były złe, układało im się rewelacyjnie. Anton był wymarzonym mentorem. Jednak jako młody uczeń bywał niecierpliwy. Oprócz tego chciał niezależności. Jego pragnienia często doprowadzały do sprzeczek pomiędzy nim a Antonem. Z tego powodu Vincent przeprowadził się do niedawno poznanej Clasiny Marii Hoornik, zwaną Sien, i jej dzieci. W jej mieszkaniu urządził sobie własną pracownię. Okazało się, że kobieta nie ma odpowiedniego zajęcia, by utrzymać rodzinę. Vincent postanowił zabrać ją do swojej pracowni. Dzięki temu powstały jedne z bardziej znanych dzieł, takie jak „Wielka Pani” i „Smutek”. Wiele ludzi zarzucało im, że żyją w grzechu, jednak on pomagał kobiecie i jej dzieciom z całego serca. Dzieci i radosna atmosfera pozytywnie wpływały na wyobraźnię artysty. Vincent van Gogh chciał poprzez swoją twórczość przekazywać uczucia. Po ponad pół roku podupadł na zdrowiu. Na skutek złego odżywiania się i stresu miał migreny. Podjął niełatwą, ale słuszną decyzję o powrocie do domu. Zanim przyjechał do domu rodzinnego, udał się na północ Holandii. Jego pobyt tam trwał dwa miesiące. Chciał nabrać sił. Inspiracją były portrety i wiejska sceneria odmalowana przez malarza Mileta. Powrócił również do ukochanej przyrody, której mu brakowało. Zdecydował, że będzie tworzyć portrety. Brak modeli był przyczyną, że zaczął własny wizerunek utrwalać na płótnach. W wyniku tego stworzył trzydzieści pięć wspaniałych oraz przeróżnych autoportretów. Następne dwa la
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
ta spędzone w Nuen były dla niego najbardziej owocne, ponieważ stworzył tam ponad dwieście pięćdziesiąt dzieł. Wykorzystywał różne techniki malarskie. Wśród namalowanych dzieł wyróżniamy obrazy akwarelowe, obrazy namalowane farbami olejnymi oraz szkice węglem. Swoje pierwsze duże płótno namalował w wieku trzydziestu dwóch lat. Obraz został zatytułowany „Jedzący kartofle”. Niedługo potem zmarł ojciec artysty. Ten sam okres przyniósł również wieści o „rewolucji” impresjonistycznej, z której autorami Vincent chciał się zaznajomić. Theo odmawiał mu przyjazdu do niego do Paryża. Malarz przybył do Antwerpii, miasta usytuowanego w północnej Belgii. Rozpoczął tam naukę w Akademii Sztuk Pięknych. Umieszczono go w grupie początkujących, co zdziwiło artystę. Nie mógł tam eksperymentować. Ścisłe zasady oraz zajęcia o sztywnym charakterze nie podobały mu się. Zaczął unikać niektórych lekcji i uczęszczał tylko na kilka. Większość czasu poświęcał na spacery i zwiedzanie okolicy. Japońskie ryciny, które odkrył w jednym z antykwariatów, wzbudzały jego podziw. Pod koniec XIX wieku Paryż był uznawany za ważny ośródek kulturalny i artystyczny. Vincent van Gogh postanowił się tam udać. Tamtejsze wystawy stanowiły okazję do wymiany kulturalnej, naukowej oraz handlowej. Tutaj każdy posiadał inny pomysł na wprowadzenie naturalności na płótno. Możliwa była dowolność. Vincent dał się porwać nowemu nurtowi. W ciągu następnym dwóch lat udoskonalił swoje umiejętności malarskie. Bracia zamieszkiwali małe mieszkanie. Ich dzień wyglądał tak – rano Theo wychodził do pracy, a Vincent na przechadzki po francuskim mieście w poszukiwaniu inspiracji. Wkrótce młodszy brat znalazł większe lokum z pracownią. Od tego momentu Vincent uczył się u boku Fernanda Cormona i zaprzyjaźnił się z wieloma podopiecznymi. W końcu zaczął odnosić sukcesy. Darzył podziwem Paula Gaugina za jego wiarę w siebie. W tym okresie młody artysta zauważył zawiść między malarzami, a to było sprzeczne z jego wcześniejszymi myślami. Postanowił się odciąć od tego środowiska. Problemy z bratem oraz spotkanie z Johanną Bonger miały ogromny wpływ na decyzję o wyjeździe. Zabrał ze sobą nie tylko farby, lecz także pomysł, jakim było utworzenie wspólnoty malarzy. Gdy przyjechał w lutym 1888 r., ujrzał pesymistyczną zimową atmosferę. Jego postanowieniem było pogodzenie się z bratem. Dopiero na wiosnę promienie słońca zaczęły przebijać się przez korony drzew. Malarz zaczął wtedy pracować na świeżym powietrzu. Gdy miał trzydzieści pięć lat, tworzył bez wytchnienia. Zainspirował się listem od przyjaciela i zaczął malować kwiaty. Ukazane przez niego rośliny nie cechowały się wyraźnymi kreskami czy ostrymi granicami. Vincent van Gogh w listach do przyjaciół mówił o swoim marzeniu stworzenia kolonii artystów – chciał, by wszyscy malarze wymieniali się doświadczeniami i prowadzili rozmowy w kawiarniach. Pod koniec 1888 roku został namalowany obraz pod tytułem „Żółty dom”. Dzieło miało przedstawiać idealne miejsce na taką działalność. Zgodę wyraził jedynie Paul Gauguin. Theo pomagał im finansowo. Chcąc się odwdzięczyć, malarze wysyłali do niego swoje prace. Współpraca artystów mogłaby by być piękna, jednak ich odmienne charaktery rujnowały sielankowy nastrój. U Paula objawiała się agresywność. Z kolei Vincent groził mu nożem. Po kłótni Gauguin wyjechał do Theo, a van Gogh bez specjalnych zamiarów spacerował po ulicach miasta. Ujawniła się jego choroba psychiczna, która wywołała chęć okaleczenia się. W efekcie odciął sobie ucho. Jego rodzina i znajomi postanowili wysłać go do Saint-Remy w Prowansji. Vincent szybko wracał do zdrowia. To, co go otaczało, przelewał na płótno. Nie oznaczało to, że wszystko było dobrze, gdyż znów naszedł go atak, w rezultacie którego połknął farbę. Zabroniono mu na pewien czas tworzyć. Kiedy już zwrócono mu pędzle, przestawił się na tworzenie późnymi porami. Z tamtego okresu pochodzi słynny malunek „Gwiaździsta noc”. W drugim miesiącu roku Theo pomógł przeprowadzić się Vincentowi do Auvers-sur-Oise. Polecony doktor Gachet miał się zajmować jego zdrowiem w ciągu najbliższego czasu. Kilka dni spędzonych w Paryżu dało artyście możliwość poznania bratanka i spotkania się z dawnymi przyjaciółmi. Lekarz nie przepisywał żadnych leków, lecz namawiał, aby van Gogh nadal malował. I rzeczywiście, malarz namalował ponad osiemdziesiąt obrazów. Jednak należy dodać, że dzieła nie były takie same jak te z okresu zdrowia. W tych, co były stworzone później, można było dostrzec niepokój. Latem Vincent znowu wychodził na świeże powietrze, aby malować umiłowaną przyrodę. Malunek „Kruki nad polem zboża” powstał właśnie wtedy. Jest wyjątkowy, ponieważ farby zostały nałożone na płótno nożem zamiast pędzlem. Podczas kolejnego ataku Vincent van Gogh strzelił do siebie. W jego ranę wdało się zakażenie, na skutek którego zmarł.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Nazywam się… Vincent van Gogh – Carme Martin – Plan wydarzeń
„Nazywam się… Vincent Van Gogh” – plan wydarzeń1. Narodziny Vincenta Van Gogha 30 marca 1853 roku w małej wiosce Groot-Zundert w Holandii.
2. Zajmowanie się głównie spacerami po polach i rysowaniem napotkanej przyrody.
3. Porzucenie nauki w wieku szesnastu lat.
4. Rozpoczęcie pracy zarobkowej w celu pomocy rodzinie.
5. Vincent sprzedawcą obrazów w galerii.
6. Awans i przeniesienie do Londynu.
7. Pierwsze zakochanie i porażka z powodu braku zgody na ślub.
8. Utrzymywanie relacji listownej z bratem Theo.
9. Vincent nauczycielem języków obcych w Anglii.
10. Pełnienie roli pomocnika pastora.
11. Pragnienie pójścia w ślady ojca.
12. Zostanie kaznodzieją.
13. Rozpoczęcie ubogiego życia w zagłębiu węglowym.
14. Chęć dalszego malowania.
15. Powrót do Holandii.
16. Pojawienie się negatywnych emocji: kłótnie z ojcem, odrzucona miłość, brak postępów w malarstwie.
17. Wyjazd do Hagi do kuzyna Antona.
18. Zamieszkanie z Clasiną Marią Hoornik i urządzenie własnej pracowni.
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
>
19. Powstanie najbardziej znanych szkiców.
20. Powrót do domu spowodowany złym stanem zdrowia.
21. Spędzenie dwóch lat w Nuenen.
22. Namalowanie pierwszego dużego płótna w wieku trzydziestu lat.
23. Śmierć ojca artysty.
24. Wyjazd do Antwerpii, miasta w północnej Belgii.
25. Zapisanie się do Akademii Sztuk Pięknych i umieszczenie Vincenta w grupie dla początkujących.
26. Nauczenie się nowych technik komponowania i sposobu nakładania farb.
27. Uczenie się malarstwa u boku Fernanda Cormona.
28. Odnoszenie pierwszych sukcesów przez Vincenta Van Gogha.
29. Przyjazd w lutym 1888 roku na południe Francji.
30. Inspirowanie się otaczającym światem i tworzenie nowych dzieł.
31. Pierwsze objawy choroby psychicznej i chęć samookaleczania się.
32. Nieświadome odcięcie sobie ucha.
33. Pomoc Theo przy przeprowadzce Vincenta do Auvers-sur-Oise.
34. Namalowanie w ciągu dwóch miesięcy ponad osiemdziesięciu obrazów.
35. Kolejny napad choroby i strzelenie do siebie.
36. Śmierć malarza 27 lipca 1890 roku.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Sprawdź pozostałe wypracowania:
Język polski:
Geografia:
Lektury dla klas 1 - 3
Lektury dla klas 4 - 6
Lektury dla klas 7 - 8
Wykryto AdBlocka
Wykryto oprogramowanie od blokowania reklam. Aby korzystać z serwisu, prosimy o wyłączenie go.