Menu książki:
Dobra Pani - Streszczenie szczegółowe
Historia ma miejsce w małym miasteczku Ongrodzie, gdzie pewnego dnia w domu bogatej wdowy Eweliny Krzyckiej zjawia się żona mularz pani Janowa. Janowa przyprowadza ze sobą prześliczną, pięcioletnią dziewczynkę o imieniu Helena. Kiedy obie zjawiają się w pięknym salonie, dziewczynka jest zachwycona, a także gotowa w każdej chwili wybuchnąć płaczem lub śmiechem stosownie do okoliczności.
O kilka kroków od progu dziewczynka prawie miała wrzasnąć ze strachu, gdy nagle zobaczyła małego pinczerka. Mała dziewczynka wyrwała swą rączkę z ręki Janowej i usiadła na posadzce tuż obok pieska. Malutki piesek zazwyczaj widząc obcych zaczynał głośno szczekać, a tym razem stanął przed dziewczynką i zaczął się jej z uwagą przyglądać. Dzięki zwierzęciu na twarzy dziewczynki pojawiło się szczęście i radość. Dziecko i piesek już prawie dobrze się poznali, gdy nagle stanęła nad nimi pani Ewelina Krzycka. Mularzowa przywitała się z nią stosownie i przepraszała za zachowanie dziewczynki, która w tym czasie dobrze bawiła się z pieskiem. Pani Ewelina nie była zła, a wręcz zachwycona i wzruszona na widok dziewczynki. Dziewczynka była sierotą, jej oboje rodzice umarli, a po ich śmierci zajęła się nią uboga daleka krewna, którą była Janowa. Pani Ewelina z litością patrzyła na biedne dziecko, po czym wezwała do siebie lokaja, by ten zawołał jej garderobianą pannę Czernicką. Panna Czernicka zjawiła się lada moment w salonie. Krzycka oznajmiła pannie Czernickiej, że dziewczynka, która stoi w jej salonie to dziecko, o którym dzień wcześniej rozmawiały. Następnie kazała Czernickiej zabrać dziewczynkę, by ją wykąpała, uczesała i pięknie ubrała. Panna Czernicka wzięła dziewczynkę na ręce i wyszła z salonu. Pani Ewelina rozpromieniona i od łez się wstrzymująca jeszcze przez jakiś czas rozmawiała z Janową, która płakała onieśmielona wielką jej dobrocią. W pewnym momencie rozmowy Janowa klęcząc przed panią Eweliną dziękowała jej za dobroć i miłosierdzi, które okazała przyjmując pod swą stałą opiekę tą biedną sierotę. Ich rozmowa skończyła się na tym, że Krzycka wręczyła Janowej kilka rubli na cukierki dla jej dzieci. Janowa przyjęła z radością pieniądze i oznajmiła Krzyckiej, że wyda je na buty dla syna i chustki dla córek, a nie cukierki. Wracająca do domu Janowa chwaliła anielską dobroć Krzyckiej przed napotkanymi na swej drodze ludźmi. Pani Ewelina zaś po wyjściu Janowej położyła się na kanapie i popadła w rozkoszną zadumę. Z zadumy wyrwał ją wspinający się na jej kolana pinczerek Elf. Rozgniewana odtrąciła od siebie natrętnego pieska i zadzwoniła po lokaja, by wezwał do niej Czarnicką. Czernicka zjawiła się u swej pani cała zdyszana. Pani Ewelina nakazała jej zabrać do siebie psa Elfa i już zawsze trzymać przy sobie, gdyż pies się jej już znudził. Posłuszna Czernicka z szyderczym uśmiechem wzięła psa na ręce i już miała wychodzić, gdy Krzycka zapytała ją o dziewczynkę. Czernicka oznajmiła swej pani, że dziecko ma zaraz być kąpane, a ona potrzebuje jeszcze trochę pieniędzy na koronki i wstążki dla dziewczynki. Czernicka dostała pieniądze, a część banknotów sprytnie zagarnęła do kufra stanowiącego jej osobistą wartość. Po czym widocznie zadowolona zyskiem płynącym z przybycia do domu sieroty zaczęła fastrygować suknię dla dziewczynki, której wykończyć mieli zająć się z samego rana krawcy. Tymczasem dziewczynka siedziała wykąpana na podłodze w pokoju Czernickiej bawiąc się z Elfem. W tym samym momencie w salonie pani Ewelina w dalszym ciągu pogrążona w zadumie leżała na kanapie. Dumała ona o swej niedoli i wielkiej potrzebie czynienia dobra, która dawałaby jej radość. Wspominała także jak w Ongrodzie powstało Towarzystwo Dam Dobroczynnych, którego z wielką radością stała się członkiem. To właśnie dzięki Towarzystwu Dam Dobroczynnych, które wyszukiwało ludzi ubogich pani Ewelina trafiła do domu mularzowej, gdzie pierwszy raz zobaczyła sierotę Helcie, którą zapragnęła mieć dla siebie. A teraz przedmiot jej pragnień, który dostała z olbrzymią łatwością był już w jej domu. Myśl o tym wyrwała ją z zadumy i czym prędzej zerwała się, by popędzić do pokoju Czernickiej. Nim jednak zdołała opuścić salon, ujrzała ona w drzwiach pannę Czernicką prowadzącą za rękę Helcie. Krzycka była zadowolona i zachwycona z metamorfozy dziewczynki, która wyglądała teraz jak przepiękny koliber. Wzięła więc Helcie w ramiona i zaczęła obsypywać ją pocałunkami. Potem razem z dziewczynką zasiadła do stołu w jadalni. Pół godziny później dziewczynka siedziała już na kolanach swej nowej opiekunki, która bardzo szybko przekonała do siebie dziecko. Krzycka obdarowała dziewczynkę niezmierną dobrocią i czułością, a każdy dzień pobytu dziecka w jej domu wydawał się szczęśliwszy dla każdej z nich. W domu rozbrzmiewał śmiech i radość. Pani Eweliny i Helcia bawiły się ze sobą doskonale i nie rozstawały się ani w dzień, ani w nocy. Ludzie widząc jaką miłością i opieką pani Ewelina obdarowała obce dziecko nazywali ją świętą. Pani Ewelina wśród zabawy uczyła Helcie języka francuskiego, dobrych manier, zgrabnego chodzenia, siedzenia, jak również jedzenia. Dziewczynka uczyła się bardzo szybko. A po roku pobytu u swej opiekunki mówiła już płynnie po francusku oraz znała mnóstwo francuskich modlitewek i wierszyków. Jednak najbardziej w dziecku zachwycał panią Eweline szczególny zmysł piękna, który przejawiał się u dziewczynki każdego dnia coraz wyraźniej. Krzycka chciał więc zabrać Helcie do Włoch, by mogła nacieszyć się ich pięknem. Gdy Helcia miała już osiem lat i przebywała w domu pani Eweliny już przeszło trzy lata. Krzycka dostrzegła w niej również talent do śpiewu i jeszcze bardziej zapragnęła zabrać dziewczynkę do Włoch. Wkrótce potem marzenie o zabraniu Helci do Włoch stało się realne, pozwoliły na to dobre interesy pani Eweliny. Krzycka, Czernicka, Helcia i Elf wyjechały na parę miesięcy do Włoch. Po powrocie do domu wszystko się zmieniło. Pani Ewelina siedziała w salonie zamyślona i smutna. Helcia w tym czasie siedziała z Czernicką w garderobie i bardzo dobrze się bawiła. W garderobie była także Janowa, która postanowiła odwiedzić dziewczynkę. Janowa i Czernicka zauważyły, że dziewczynka wyraźnie wyrosła. Helcia nie była już małą dziewczynką, ale nabierającą kobiecych kształtów panienką, a jej nowe kształty czyniły ją trochę niezgrabną. Janowa przysiadła obok Helci na podłodze, a dziewczynka zaczęła pokazywać jej swe rzeczy i wszystko tłumaczyć. W trakcie tego mularzowa westchnęła wspominając o swych dzieciach. Helcia spojrzała na nią i ruszyła do starych zabawek i łachmanów, by podarować część z nich swojej krewnej dla dzieci. Janowa z łzami w oczach odmówiła przyjęcia podarków, ale podnosząc się z ziemi powtarzała jakie dobre serce ma Helcia bo nie gardzi swymi biednymi krewnymi. W końcu Helcia przypomniała sobie, że już długo nie widziała swej pani. Dała więc całusa Janowej i pobiegła do pani Eweliny. Tego samego wieczoru, gdy Helcia leżała już w swoim łóżeczku pani Ewelina w milczeniu siedziała przed gotowalnią, a Czernicka rozczesywała jej włosy. Po chwili jednak Krzycka wyznała Czernickiej, że ma kłopot z Helcią, która tak szybko urosła. Krzycka widziała już tylko same wad u Helci, a Czernicka przytakiwała swej pani utwierdzając ją w przekonaniu, że to co mówi to prawda. Od tej pory nic nie było takie samo. Helcia nie raz robiła na złość swej opiekunce, która ją odtrąciła od siebie, a której miłość tak bardzo pragnęła. Pani Ewelina znów była wiecznie smutna i często karciła dziewczynkę, która swą pokorą rozczulała Krzycką i otrzymywała upragnione uściski. Któregoś dnia podczas jednej z takich scen w drzwiach salonu zjawił się lokaj zapowiadając gościa z Włoch. Pani Ewelina na widok gościa zaczęła się rumienić i uśmiechać. Wizyta gościa trwała dość długo. Pani Ewelina rozpromieniona rozmawiała z przystojnym Włochem po włosku, a Helcia w ciszy przyglądała im się. Włoch zjawiał się u pani Eweliny codziennie, a obecność Helci, która nie opuszczała ich nawet na krok stawała się coraz bardziej denerwująca. Pewnego wieczoru w zadumie pani Ewelina oczekiwała na swego gościa, gdy nagle Helcia wyrwała ją z tego miłego stanu usiłują się do niej przytulić. Pani Ewelina wezwała do siebie Czernicką, by zabrała ona do siebie Helcie, która jej się znudziła i zaczęła jej przeszkadzać. Panna Czernicka schyliła się nad Helcią z uśmiechem trochę smutnym, a zarazem złośliwym i zabrała ją z sobą. Gdy wychodziły pani Ewelina spytała jedynie Czernicką czy jej suknia jest już gotowa. Nie interesowała się milczącą i bladą ze zdumienia Helcią. W pokoju Czernickiej panowała cisza. Zostało też wniesione do niego łóżeczko dziewczynki. Helcia siedziała w ciszy na podnóżku trzymając na kolanach śpiącego Elfa. Czernicka zaś szyła suknię dla swej pani. Tylko z salonu docierały do nich odgłosy radości. Dziewczynka spojrzała na Czernicką z wzrokiem pełnym zdumienia. Czernicka, której zrobiło się trochę żal dziewczynki postanowiła opowiedzieć jej bajkę. Helcia podskoczyła z radości, bo bardzo lubiła bajki. Czernica opowiedziała jej bajkę, która była prawdziwą historią opowiadającą o tym jak trafiła do domu pani Eweliny Krzyckiej. Bajka mówiła także o samej Krzyckiej, która nie pierwszy raz nudziła się kimś i odtrącała od siebie. Helcia bardzo dobrze zrozumiała bajkę opowiadaną przez Czernicką i z łzami w oczach położyła się do łóżka. Czarnicka ucałował Helcie w czółko i obiecała się nią dobrze zajmować dopóki będzie w domu pani Eweliny . Po jakimś czasie Czernicka i Krzycka wyjechały do Włoch. Helcia wróciła pod opiekę swej ubogiej krewnej Janowej. Mijał czas. Od wyjazdu Krzyckiej z Ongrodu upłynęło już pół roku. Nadchodził już wieczór, gdy do domu Janowej wrócił po pracy mularz Jan. W większej izbie ich domostwa cała rodzina zbierała się do wieczerzy. Trójka dzieci Janowej siedziała na tapczanie i radośnie gaworzyła. Można, by było pomyśleć, że w domu nie ma nikogo innego oprócz dwójki rodziców i ich dzieci. Jednak w ciemnym kącie na tapczanie siedziała zziębnięta Helcia z podkulonymi nogami, czesząc swe włosy grzebieniem z kości słoniowej. W pewnym momencie wszystkie dzieci rzuciły się w kierunku Helci zabierając jej walizkę z kosmetycznymi przyborami i lusterko. Janowa w tym czasie rozmawiała z mężem. Po chwili jednak zawołała dzieci i Helcie do stołu. Helcia podeszła do stołu, zjadła w milczeniu parę łyżek zaciery po czym odłożyła łyżkę na stole. Janowa martwiła się o nią. Dziewczynka mało jadła, całe dnie przesiadywała w kącie i wiecznie było jej zimno. Jan wciąż tylko powtarzał, że w końcu Helcia przywyknie do życia u nich. W końcu Janowa poprosiła Helcie, by poszła pokołysać Kazia i zaśpiewać mu piosenkę. Hela posłusznie i w milczeniu zrobiła to, o co prosiła Janowa. A gdy tylko zaczęła śpiewać Kaziowi, w domu zapadła cisza. Starsze dzieci zamilkły, Janowa myjąca naczynia przy piecu i Jan siedzący przy stole także ponieważ francuskie śpiewy Helci zawsze wprowadzały ich w zachwyt. Janowa podeszła do stołu. Jan spojrzał się na nią i rzucił na stół kopertę. W kopercie były pieniądze od pani Eweliny na utrzymanie Helci. Nagle przy stole pojawiła się Helcia, która widziała jak Jan kładzie na stole kopertę i wymawia nazwisko jej dawnej opiekunki. Wzruszona i uśmiechnięta wyciągnęła ręce do koperty myśląc, że pani Krzycka napisała do niej list. Gdy jednak dowiedziała się, że w kopercie są jedynie pieniądze na jej utrzymanie znowu pobladła, po czym odeszła w kąt. Jan wziął banknot do ręki od żony i zaczął się zastanawiać, czy nie lepiej zacząć składać część pieniędzy dla Helci na dalsze czasy. Janowa zaś twierdziła, że musiałaby ubrać Helcie ponieważ już wyrosła ze swoich wszystkich rzeczy. Rzeczywiście dziewczynka już od dawna chodziła w cienkich, za małych i brudnych rzeczach. Gdy tak oboje się naradzali nad Helcią, dziewczynka wymknęła się z domostwa. Na dworze ściemniało się i chłodna mgła marcowego deszczu unosiła się w powietrzu. Dziewczynka szła ulicami, aż trafiła do domu pani Eweliny. Furtka w bramie była otwarta więc weszła do środka. Dziewczynka była wykończona i zmarznięta. Hela przesuwając się po ścianie pałacyku weszła do ogrodu. W końcu stanęła przed schodami wysokiego ganku po czym ruszyła schodami do góry. Nagle ujrzała Elfa leżącego w kącie ganku pod ławką. Dziewczynka wyciągnęła do niego rączki, ale piesek nie od razu ją poznał. Gdy jednak odezwała się do niego i usiadła na mokrej podłodze tuż obok niego, pies wskoczył na jej kolana skomląc z radości. On także cierpiał z powodu odrzucenia przez panią Ewelinę. Po pewnym czasie Helcia podniosła się z Elfem i zaczęła zaglądać przez szybę do domu. Helcia miała nadzieję, że w domu zobaczy panią Ewelinę, a jak ona ją zobaczy to może zawoła ją i Elfa do domu. W domu było pusto, a wszystko leżało na swoim miejscu tak jak to Helcia zapamiętała. Elf zmęczył się w końcu i położył na ławce, a Helcia osunęła się na ławkę chwile potem. Dziewczynka siedziała w wodzie, a jej ubranie było przesiąknięte wilgocią. Tuląc mokrego Elfa wspominała dawne czasy i utwierdzała się w przekonaniu, że już nigdy one nie wrócą. W końcu oboje zasnęli. Około północy Jan obudził stróża i z latarką w ręku udał się w kierunku ganku. Gdy zobaczył biedną Helcie stanął zdumiony i ogromnie przejęty. Chwilę przyglądał się dziewczynce, po czym wziął ją na ręce. Dziewczynka obudziła się gdy Jan ją podnosił, ale była zbyt senna i słaba, by coś powiedzieć, a przy tym była cała rozpalona i zapłakana. Jan szybkim krokiem z Helcią w ramionach popędził do domu. A biedny Elf skulił się znów pod ławką. Koniec