Nasza szkapa - Recenzja książki

Cóż za wielka niesprawiedliwość u Mostowiaków! Głowa rodziny właśnie straciła źródło dochodu. Filip, bo o nim mowa, woził wozem konnym żwir z Wisły. Niestety, królowa polskich rzek na zimę zamarza (jak co roku). To przekreśla możliwość zdobycia środków na jedzenie, opał i leki dla chorej żony Anulki.
Filip musi więc wyprzedawać rodzinny dobytek – zaczyna od łóżka swoich dzieci (Wicka, Felka i Piotrusia). Kończy na najcenniejszych dla Mostowiaków rodzinnych pamiątkach i jednookiej szkapy. Pamiątki to nieco lepsze sprzęty, które raczej nie służyły codziennie rodzinie, ale pięknie wyglądały na półce – żelazko, rondelek i moździerz. Tak jak meble już poszły do ,,handla”, cwanego żydowskiego kupca, który od razu wyczuł problemy Mostowiaków i płaci za rodzinne fanty coraz mniej.
Gorzej z wychudłą szkapą, którą synowie Filipa ukochali nad życie. Sprzedaż starego konia w praktyce oznacza, że ojciec pozbawia się szansy na zarobkowanie wiosną, latem i wczesną jesienią, kiedy Wisła nie jest zamarznięta i z jej dna można pozyskiwać żwir. Sytuacja jest więc beznadziejna.
O ile chora żona Anulka zdaje sobie sprawę z tragicznego położenia majątkowego rodziny, to synowie Filipa nie mają tej świadomości. Jeden z synów, Felek, ochoczo dopinguje ojca aby pozbywał się dobytku. Jest to bowiem okazja do zarobienia kilku groszy od ,,handla”. Przecież żydowski kupiec sam mebli nie zaniesie do lepszej dzielnicy, gdzie może je sprzedać z zyskiem. Ktoś musi mu pomóc – dzieci nieszczęśników wydają się do pomocy idealne.
Kiedy izba Mostowiaków w wilgotnej i zagrzybianej suterenie pustoszeje, stan Anulki zdecydowanie pogarsza się. Filip i jego dzieci codzienne obserwują, jak Anulka gaśnie w oczach, staje się coraz bledsza, walczy z napadami kaszlu. Co jednak mają zrobić biedacy, którzy urodzili się w nędzy, żyją w nędzy i nie potrafią wyjść z nędzy? Filip wprawdzie pięknie gra na harmonijce, ale nawet nie pomyśli, że jesienią czy zimą mógłby zatrudnić się jako grajek i dorobić kilka groszy dla rodziny. Dzieci są coraz chudsze, ale nie próbują nawet poprawić swojego bytu poprzez edukację czy choćby dorywczą pracę, chociaż zachęcają ich do tego sąsiadki. Wolą oddać ostatnią skibkę chleba jednookiej szkapie, niż pomyśleć jak pomóc sobie i rodzicom. Bieda jest wpisana w DNA Mostowiaków, godzą się na nią i z pokorą przyjmują kolejne ciosy od losu.
Warto zastanowić się który policzek od losu jest najbardziej dotkliwy dla rodziny – śmierć matki czy sprzedaż starej szkapy. Dla Filipa z pewnością to śmierć Anulki. Pamięta piękne chwile, kiedy jako młody mężczyzna poznał Anulkę i zapragnął, aby została jego żoną. Dla dzieci największy cios to rozstanie z ukochanym zwierzęciem.
Stary koń powraca na chwilę do rodziny w dniu pogrzebu matki. Zaprzyjaźniony z rodziną dorożkarz Łukasz Smolik, który kupił szkapę, obiecał, że za darmo zawiezie trumnę z Anulką na cmentarz. I dotrzymał słowa. Nieświadome sytuacji dzieci przystroiły kwiatkami głowę konia i towarzyszyły matce w ostatniej drodze na cmentarz. Nawet tu, na cmentarzu, los nie oszczędza Mostowiaków – grób nie jest jeszcze wykopany. Muszą więc czekać aż grabarz dokończy swoją pracę. Dla dzieci to wspaniały czas, który mogą spędzić z ukochaną szkapą.
,,Nasza szkapa” Marii Konopnickiej to tragiczna historia ludzi, którzy są za słabi, aby walczyć o lepsze życie. Tacy ludzie są także dziś – zaniedbali swoją edukację, rozwój, nie potrafią i nie mogą żyć godnie. Chociaż minęło już ponad sto lat bieda ciągle atakuje najsłabszych psychiczne i fizycznie. To niezwykle silna choroba, która jak ,,handel” żeruje ludziach w zasadzie bezbronnych.

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: