🎓 Poznaj Panda Genius – Twojego edukacyjnego superbohatera! https://panda.pandagenius.com/

Rozmowy z katem

Recenzja książki

„Rozmowy z katem” napisane przez Kazimierza Moczarskiego. Stanowią one przykład literatury faktu, tematyka jest wojenna. Książka ukazała się po raz pierwszy w latach 1972- 74, w miesięczniku „Odra”, później zaś w formie książki. Wersja nieocenzurowana i pełna po raz pierwszy pojawiła się w 1992r. nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN. Kazimierz Moczarski, ceniony dziennikarz, z wykształcenia prawnik w trakcie II Wojny Światowej był sądzony przez władze komunistyczne, wraz z dygnitarzem III Rzeszy, wysokiej rangi oficerem SS Jurgenem Stroppem.
Dziś kiedy sam oprowadzam po katowniach na warszawskiej Pradze oraz po Celach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego opowiadania Moczarskiego nabierają innego wydźwięku niż gdy czytałem książkę jako nastolatek. Uświadamiam sobie bowiem z całą mocą iż w stalinowskiej Polsce lepiej traktowani byli zbrodniarze narodowosocjalistyczni aniżeli żołnierze Armii Krajowej oraz formacji Narodowych Sił Zbrojnych. Kazimierz Moczarski w więzieniu mokotowskim w tym samym w którym śmierć poniósł gen. Emil Fieldorf „Nil” oraz pułkownik Witold Pilecki spotyka Jurgena Stroppa oraz Gustawa Schielke. Należy zadać sobie pytanie kim był Jurgen Stropp? SS- Gruppenfuhrer Jurgen Stropp był zbrodniarzem hitlerowskim, odpowiadał za stłumienie powstania w getcie warszawskim, autorem tzw. Raportu Stroppa. Jurgen Stropp był bestią skazaną w tzw. Fliegerprozessen, wydał rozkaz zastrzelenia lotników alianckich. Kim był Gustaw Schielke oraz w jaki sposób potoczyły się Jego dalsze losy po zwolnieniu na mocy amnestii, tego nie wiemy, historia na ten temat milczy. Władze komunistyczne przez to że umieściły Moczarskiego ze zbrodniarzami niemieckimi chcieli Go wewnętrznie złamać.
Jurgen Stropp dzieli się z Moczarskim swoimi przeżyciami, doświadczeniami, opowiada o intymnych rzeczach ze swojego życia w tym o miłości do pewnej Polki. Z perspektywy czasu uważa jednak że zrobił słusznie odrzucając tę kobietę gdyż dzieci z ich małżeństwa byłyby „mieszańcami”. Jurgen Stropp opowiada Moczarskiemu o swojej matce, która była osobą wierzącą katoliczką, opowiada o swoich dzieciach, o żonie protestantce, córce pastora. Córka Stroppa nazywała się Renate, „coś francuskiego, śródziemnomorskiego”, zaś syn nosił imię Olaf. Jurgen sam zmienił imię w 1941r. Stropp odrzuca chrześcijaństwo, choć cenił Jezusa, „w połowie pół nordyka”. Jurgen Stropp opowiada o doktor Mathilde Ludendorff, która wypleniła z Rzeszy katolicyzm. Jurgen Stropp pomimo upadku III Rzeszy zachował wiarę w fuhrera.
Gustaw Schielke był socjaldemokratą, pełnił służbę policjanta, mówi że dla Niemca „władza jest święta”. Przypomina mi się to co stwierdził Gustav Radbruch kiedy pisał o „ustawowym bezprawiu” ujętym jako tzw. Formuła Radbrucha. Gustaw Schielke jest zdecydowanie bardziej krytyczny wobec państwa Hitlera niż Jurgen Stropp, który jest oślepiony wizją wielkiej Rzeszy. W Niemczech byli tacy ludzie, którzy dożyli starości z przekonaniem że Adolf Hitler był zbawieniem dla Niemiec.
Jurgen Stropp uważa że w KL Dachau było lepiej niż w stalinowskich więzieniach. Przypominają mi się słowa Pileckiego że „Oświęcim to była igraszka”. Kazimierz Moczarski moim zdaniem mógłby pisać bardziej odważnie, oceniam to jako historyk. Fakt że w KL Dachau przed II Wojną Światową było lepiej niż w stalinowskim więzieniu nie jest niczym odkrywczym, Dachau można porównać z naszą Berezą Kartuską.
Jurgen Stropp jest lojalny wobec strażników, uważa że władza jest tym co najważniejsze, że należy być bezwzględnie podporządkowanym przełożonym.
Jurgen Stropp opowiada historię Grossaktion Warschau, to on przeprowadzał wywózkę Żydów z Warszawy. Jego zdaniem Ludwig Hahn, komendant SD bał się najbardziej Polaków, uważał że będą solidarni z Żydami, opisuje że Polacy byli przejęci gdy upadało getto, że w miarę możliwości pomagali. Dla Stroppa Żydzi byli zwierzętami, bezwzględnie tłumił powstanie 1943r. bo tego żądał od Niego Heinrich Himmler. Jurgen Stropp jest z siebie dumny że „tak dobrze tłumił powstanie w getcie”, mówi o pochwałach od Heinricha Himmlera które poczytuje sobie za największy honor. Jurgen Stropp z zaciętością broni przeprowadzonej Grossaktion Warschau. Jurgen Stropp cenił u warszawskich Żydów wolę walki, która Go zaskoczyła. Jurgen Stropp mówi o tłumieniu getta, opowiada o dniu 8 maja 1943r. kiedy życie przy ul. Miłej 18 traci m.in. Mordechaj Anielewicz. W bunkrze znajdywała się również Jego dziewczyna, Mira Fuchrer która popełniła samobójstwo. Jurgen Stropp opowiada o 16 maja 1943r. kiedy wysadza synagogę na Tłomackiem tzw. Wielką Synagogę. Tytułowy kat przedstawia liczbę osób ujętych i zgładzonych w getcie warszawskim na 56065. Dziś wiemy że jest to liczba zaniżona o co najmniej 30 tysięcy dusz.
Jurgen Stropp tęskni za czasami wojny, gdy „był kimś”. Jurgen Stropp opisuje admirała Wilhelma Canarisa, kieruje pod Jego adresem krytykę. Fakt faktem ostatnio chasydzi podjęli próbę uhonorowania admirała, w wyniku badań okazało się że uratował z getta w Warszawie rabina Icchaka Josifa.
Kazimierz Moczarski przeżywa traumę, oprawcy stalinowscy zamordowali Jego żonę. Komunistyczna władza wydaje się być bezkarna, funkcjonariusze uważają że znajdują się ponad prawem.
To co mnie uderza to znakomita pamięć Kazimierza Moczarskiego, po wyjściu z więzienia na mocy „odwilży” spisuje swoje przeżycia, pamięta zachowania, gesty, czyny z więzienia, umiejętnie posługuje się detalami, przez to historia jest niezwykle interesująca. Przez cały pobyt w więzieniu mokotowskim mieszczącym się przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie nad pisarzem ciążyła kara śmierci, przez co był niezwykle napięty. Człowiek w takim stanie napięcia emocjonalnego zapamiętuje więcej szczegółów, przynajmniej w ten sposób myślał sam autor „ Rozmów z katem”. Przed opublikowaniem książki autor starał się wszystkie zapisy zweryfikować. Kazimierz Moczarski korzystał ze stenogramów, dokumentów procesowych polskich oraz amerykańskich.
Czytając książkę Moczarskiego mam wrażenie iż Jurgen Stropp jest w równym mierze zafascynowany Adolfem Hitlerem jak nie przymierzając Ernst Thalmann był uwiedziony przez idee stalinizmu.
Jurgen Stropp strofuje więźniów, „jak pan tak śmie mówić do generała panie Schielke” gdy ten zwraca uwagę katowi że nie dzieli się nimi ze współosadzonymi.
W książce dostrzegam motyw który opisała Hanna Arendt, o banalności zła.
Jurgen Stropp przedstawia się jako ofiara, czuje się skrzywdzony przez Amerykanów, przez światowy spisek, przez Brytyjczyków.
Przeraża mnie ten całkowity brak skruchy u tytułowego kata, ma się wrażenie że gdyby miał przeżyć życie ponownie niczego by nie zmienił.
Gustaw Schielke jest sceptyczny wobec Stroppa, zarzuca Mu brak odwagi. Wskazuje na ważny fakt że dygnitarze niemieccy uważali się na procesach za świętoszków, którzy zdawali się nie wiedzieć o piekle wojny, o komorach gazowych, o przerabianiu ludzi na mydło. Prawda jest taka że SS od zawsze było zdegenerowane natomiast Wehrmacht uległ całkowitej degrengoladzie w 1941r.
Kazimierz Moczarski mówi Stroppowi żeby nie trwał przy swojej wersji historii, „że fałsz nie będzie procentował”. Jurgen Stropu uważa Polaków „za przedziwny naród”, wskazuje iż pomimo króla mieliśmy I Rzeczpospolitą, uważa Polaków za naród indywidualistów, dążących do swobody obywatelskiej, do wolności. Niemcy zdaniem kata stanowią naród który kieruje się kolektywizmem. Kazimierzowi Moczarskiemu udaje się wydostać z więzienia natomiast Stropp zostaje uśmiercony, żegna się z pisarzem słowami „do zobaczenia u świętego Piotra herr Moczarski”.
Kat żyje według hasła „ Meine Ehre Heist Treue” czyli że „ Moim honorem jest wierność”.
Tytułowy kat sposobem myślenia przypomina strażników ze stalinowskich więzień, pojawia mi się myśl że Stalin oraz Hitler to dwaj jeźdźcy apokalipsy, że systemy te czyli bolszewizm oraz nazizm są do siebie podobne, wręcz bliźniacze.

Streszczenie szczegółowe

Książka „Rozmowy z katem” jest bardzo fascynującym, a przy okazji nieoczekiwanym dziełem, gdyż jego autor- Kazimierz Moczarski podczas II wojny światowej działał na rzecz Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, a Jurgen Stroop, czyli główny bohater „Rozmów z katem” był książkowym przedstawicielem hitlerowskich Niemiec i jednym z zaufanych ludzi Hitlera. Poza tym, bądźmy szczerzy, książek o bohaterach wojennych, czy o poległych, walczących w słusznej sprawie powstało bardzo wiele. W tym wypadku autor postanowił skupić się na drugiej stronie, przedstawić sytuację z jej punktu widzenia. Był to całkiem trafiony zabieg, gdyż rozświetla to wiele kwestii historii i je potwierdza.
Jurgen Stroop był synem Konrada- policjanta z chłopskiej rodziny, który wychowywał syna w kulcie władzy. Jurgen dorastał w miasteczku Detmold w księstwie Lippe i to znacząco wpłynęło na ukształtowanie jego światopoglądu. Udział w tym miała także sytuacja, w jakiej Niemcy znalazły się po I wojnie światowej. Jego matka była pupilkiem księcia Lippe. W domu rządziła twardą ręką. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Urodził się on 26.09.1895 roku. Jeżeli chodzi o jego dzieciństwo- pomimo niewielkiego budżetu finansowego rodziny, było ono szczęśliwe i sielskie. Chłopak od małego kochał konie. Z tego względu przez całe życie marzyły mu się wysokie buty. Oprócz tego, że był wychowywany w kulcie władzy, od dzieciństwa wpajano mu szacunek do munduru, do księcia oraz do germańskich tradycji. Usposobieniem tych ostatnich stał się pomnik Hermanna Cheruska. Chłopak jednak nie był zwolennikiem pobierania przez księcia opłat w zamian za oglądanie pomnika. Józef nie należał do odważnych. W dzieciństwie bał się dołączyć do kolegów, którzy biegali po kamieniach w wodzie. Jako mały chłopiec wykazywał już wielki szacunek do władz i munduru. Idealnie obrazuje to chociażby sytuacja, w której z szacunku do nauczyciela zakapował na kolegę. Stroop wspomina ojca jako srogiego, szowinistycznego mundurowego, a matkę jako kobietę, która rządziła twardą ręką i uznawała chłopskie ideały męża, jednak cały czas coś ciągnęło ją do miasta i tamtejszych zwyczajów, czy też klimatu. Józef nie należał do zdolnych uczniów, posiadał wielkie braki. Edukację zakończył na poziomie szkoły podstawowej. Odczuwał pogardę do intelektualistów, za to zawsze ciągnęło go do siły fizycznej. Był nią zafascynowany, podobnie, jak orderami wojskowymi, które pragnął posiąść. Jednak był to człowiek strachliwy, co przeszkadzało w spełnieniu tego małego marzenia. Po ukończeniu szkoły podstawowej, rozpoczął pracę w inspektoracie katastralnym. Taka robota fascynowała bohatera. Od zawsze czuł pociąg do pracy fizycznej. Fascynował się sportem. Był także wrażliwy na piękno przyrody. Jednak najbardziej oddany był ojczyźnie i nacjonalistycznym tradycjom narodu. Kiedy wybuchła I wojna światowa, Stroop zaciągnął się do 55. pułku piechoty. Francuzów on po prostu nienawidził. W parze z tą nienawiścią szedł niejednokrotnie strach, np. we francuskiej celi został ranny w łopatkę. To wydarzenie spowodowało, że powrócił do ojczyzny jako bohater, odznaczono go za odwagę, dzieci go podziwiały, a kobiety adorowały. Dla Niemca istotną sprawą był kult wojny. Był on zdania, że tak można uregulować porachunki, oraz zagarnąć dla własnego kraju wiele dóbr, czy ziem. Po części ze względu na swoje wychowanie, Stroop bardzo szybko przyswajał hasła propagandowe, którymi zaczął się posługiwać, kiedy mówił na temat wojny. Jego opinię od sformułowań partyjnych można było łatwo odróżnić, ponieważ na co dzień mężczyzna nie posługiwał się takim słownictwem i nie tworzył takich zdań. Dla niego ważne było hasło „wojna to najlepsze wrota do wolności”. W czasie I wojny światowej wiele podróżował: był w Polsce, na Litwie, Białorusi, Galicji, Polesiu. Jednak nieczęsto spotykano go na froncie. Dlaczego? Nie był odważny. Podobała mu się idea bycia żołnierzem, służenia w wojsku, ale walki unikał jak ognia. Kiedy był w Brzeżanach, poznał dziewczynę. Wiązał z nią swoją przyszłość, chciał się z nią ożenić i stworzyć rodzinę. Rodzina wybiła mu ten pomysł z głowy i po upływie czasu był zadowolony z rezygnacji z tego planu, gdyż w przypadku, kiedy miałby dzieci ze Słowianką, byłyby one mieszańcami, a jego kariera w SS nie mogłaby się bardzo rozwinąć. Wynika z tego, że zanim wstąpił w szeregi NSDAP, miał poglądy nacjonalistyczne. Po zakończeniu I wojny światowej, Stroop odczuwał niedosyt, czegoś mu brakowało, czuł, że nacjonalistyczne podejście do sprawy ma ogromny potencjał. Nie tylko on miał takie odczucia. Cały Detmold podzielał jego zdanie. Jurgen zaczął chodzić po mieście i podrywać kobiety. Po jakimś czasie ożenił się z córką pastora. W pracy otrzymał awans, rodzina mu się powiększyła- na świat przyszła jego córka- Renata. Nie czuł się w pełni usatysfakcjonowany, że jego pierwszym dzieckiem nie był syn, ale nie zgasiło to jego radości. Szanował teścia i był dumny z jego posady, jednak nie potrafił uszanować jego cennej biblioteki, którą sprzedał, nie znając jej wartości. Rządził w domu żelazną ręką. Według niego, kobiety powinny zajmować się dziećmi, kuchnią i chodzić do kościoła. Typowy propagandowy schemat. W 1932 roku został członkiem ugrupowań hitlerowskich. Bardzo szybko zyskał na wartości i doceniono jego zapał i miłość do nacjonalizmu niemieckiego. Z tego względu coraz więcej osób zaczęło go szanować i zajmował coraz wyższe stanowiska. W 1932 i 33 roku odbyły się wybory, w których największe poparcie zyskali hitlerowcy. Tak też było w rodzinnej miejscowości Stroopa, który przyczynił się poniekąd swoim stanowiskiem do takiego zaangażowania. Mężczyzna był bezpośredni; nie bał się użyć przemocy, podpaleń itp. w celu zyskania poparcia partii. Takie osoby były cennymi skarbami dla propagandy hitlerowskiej. Mianowano go szefem policji w Lippe. Coraz częściej nadużywał przemocy do przekonania do swoich poglądów. Za każdym razem z szacunkiem i uwielbieniem wysławiał się o Hitlerze i Himmlerze, których miał okazję poznać osobiście. W wyniku wstawiennictwa Himmlera, Stroop został mianowany oficerem SS. W 1934 roku przeprowadził się z rodziną do Munsteru. Tam przyszedł na świat jego pierwszy syn- Jurgen. Niestety, zmarł po kilku dniach. Stroop obwiniał o to żonę, a w hołdzie dla zmarłego zmienił imię z Józef na Jurgen (zrobił to też ze względu na to, że to drugie brzmiało bardziej niemiecko). Z upływem czasu Stroop stawał się coraz ważniejszą personą. Cały czas głosił propagandowe poglądy, nawet później, w więzieniu. Matka wychowała go na katolika, jednak ten wygłaszał różne spekulacje na temat Jezusa. Przeniósł się z rodziną do Hamburga, w którym żona urodziła mu kolejnego syna- Olafa. Fascynował się nazizmem i uczestniczył w różnego rodzaju zjazdach i szkoleniach, które zachwalał. Był zagorzałym zwolennikiem teorii ras i z tego względu wyznaczono go do likwidacji getta warszawskiego. Z Hamburga musiał przenieść się do Liberca i Karlovych Varów w Czechosłowacji. Na początku II wojny światowej przebywał w Poznaniu. Następnie przebywał w Rosji, Kaukazie i na Ukrainie. Zawsze trzymał się na uboczu. Wciąż brakowało mu odwagi, aby stanąć na pierwszym froncie. Za każdym razem posłusznie i bez żadnego sprzeciwu wykonywał rozkazy, szanował, a nawet podlizywał się swoim szefom oraz gardził i szydził z podwładnych. Jego zadanie na Ukrainie polegało na zbudowaniu autostrady. Wykorzystał do tego jeńców. Jako że był wrażliwy w kwestii natury, niewiele potrzebował i zauroczył się pięknem ukraińskich stepów. Snuł marzenia, że po wojnie zamieszka tutaj z rodziną i będzie wiódł sielskie życie. Planował hodować konie, a Ukraińców wykorzystywać jako tanią siłę roboczą, która pracowałaby w zamian za wódkę. 15.04.1943 roku Stroop otrzymał rozkaz od Himmlera. Miał zająć się likwidacją getta w Warszawie. Z tego względu musiał opuścić Ukrainę. Według Moczarskiego, Jurgen Stroop uśmiercił 71 tysięcy Żydów polskich i zrównał dzielnicę z ziemią. Dla samego Stroopa było to swego rodzaju wyróżnienie i zaszczyt. Był przecież specjalistą w kwestii żydowskiej i zdobył doświadczenie na Ukrainie. Plusem dla Stroopa było to, że ostatni dowódca nie spisał się za dobrze. Mężczyzna na tym tle wypadał bardzo dobrze. Należy też zaznaczyć, że dla niego Żydzi byli podludźmi i bardzo poważnie traktował tę sprawę. Opowiadał tak nawet w więzieniu. Zadanie likwidacji getta było dla niego pewnego rodzaju rozrywką, bardzo się nim ekscytował. Wcześniej zrobił tajną inspekcję w getcie, gdzie „nałykał się smrodu żydowskiego”. Dla niego taka „praca” była porównywalna do takiej w biurze, gdzie po całym dniu wraca się do domu i zapomina o wydarzeniach służbowych. W obliczu swoich makabrycznych czynów potrafi cieszyć się pięknem przyrody. Ma pewność, że „polscy bandyci” pomagają „żydowskim bandytom”. Dla niego liczyły się liczby, statystyki, a nie morale. W momencie, w którym podawał statystyki danej akcji wyolbrzymiał straty po stronie żydowskiej i minimalizował te po stronie niemieckiej. Schielke nie mógł znieść tego zachowania i często przypominał Stroopowi o uaktualnieniu wiadomości i liczb. W każdym przypadku Jurgen zasłaniał się rozkazami. Dla niego słowa zwierzchników były święte i nie wykonywał niczego bez wcześniejszego rozkazu. Trochę tak, jakby bał się późniejszej odpowiedzialności. Będąc pod rozkazami przełożonych, nie wiedział, jak poradzić sobie z oporem, więc sprowadzał coraz większe ilości zbrojeń. Był pełen podziwu dla różnych konstrukcji, a także dla odwagi walczących, w szczególności kobiet. W Niemczech kobieta oficer była niespotykanym zjawiskiem, z tego względu odczuwał podziw w stosunku do walczących Żydówek. Były one niebezpiecznym przeciwnikiem, z tego względu Stroop wydawał rozkazy ich natychmiastowej likwidacji. Zbrodnie popełniane przez siebie usprawiedliwiał propagandowym hasłem, że człowiek powinien być twardy. Śmiał się przy opowieściach towarzyszy, którzy mówili, że podpalali domy, a Żydzi uciekali z nich oknami. Wtedy żołnierze niemieccy strzelali do nich jak do kaczek i z tego względu uciekających nazywali „spadochroniarzami”. Dla niego była to zabawa, a nie zbrodnia. Wykonywał tylko rozkazy. Był o tym przekonany, a popierają to jego zeznania z procesu. Wyśmiał wtedy żołnierza z Łotwy, który się rozpłakał. Kiedy nastała Wielkanoc, rozpoczął piekło płomieni, żeby wykurzyć z niego jego obrońców. Jednak nie wszystko poszło po jego myśli. Żydzi nie poddawali się bez walki, więc akcja się przedłużyła. Był zadowolony, że walczy z „elitami syjonistycznymi”. Twierdził, że pokonanie takiego wroga przynosi większą satysfakcję. Moczarski zasugerował, że może Żydzi walczą chociażby o godną, ludzką śmierć w walce, a w zamian otrzymał drwiącą odpowiedź, że Żydzi nie są pełnoprawnymi ludźmi. Bez wahania Niemiec chwali się i cieszy z kosztowności, z których okradł Żydów. Zdobycie siedziby ŻOB 8 maja jest jego chlubą, jednak czuje niedosyt, gdyż dowódcy organizacji zdążyli popełnić samobójstwo. Zwieńczeniem Grossaktion stało się wysadzenie Synagogi przy ulicy Tłomackiej. Dla bandyty było to wspaniałe widowisko, które określił mianem alegorii tryumfu nad Żydami. Stroop zdradził Moczarskiemu, że w ruinach getta dokonywano egzekucji więźniów Pawiaka, a po wojnie zamierzano tam wybudować dzielnicę z willami. Z Warszawy Jurgena przeniesiono do Grecji. Był tam wyższym dowódcą SS i policji. Potem został szefem policji w Wiesbadenie. Wiódł wówczas królewskie życie wraz z rodziną. Ośmioletniego syna ubierał w mundur i ten pilnował ogrodników. Zajmował się tam likwidacją dywersantów i lotnisk amerykańskich i za to amerykanie skazali go po wojnie na śmierć. Często poruszał temat puczu generałów i twierdził, że za sprzeciwienie się władzy należała im się śmierć. Dla niego „opozycja generalska” jest czymś absurdalnym i nie wie, jak można w czymś takim brać udział. Argumenty generałów, którzy chcieli ratować Niemcy jest dla niego nie do przyjęcia i uważa ich po prostu za zdrajców. Nie rozwodzi się nad przyczynami tej opozycji, dla niego opozycjoniści są zdrajcami. Chwalił się, że z rozkazu Himmlera upozorował śmierć samobójczą gen. von Klugego. Do samego końca był wierny III Rzeszy i wierzył w jej sukces. Podziwiał Himmlera. Zdradził, że bał się popełnić samobójstwo. Kiedy postawiono mu zarzuty morderstwa lotników, tłumaczył się wykonywaniem rozkazów. Nie czuł się jak zbrodniarz, uważał, że w wojnie liczy się zwycięstwo jako całość, a nie pojedynczy żołnierz i konflikt zbrojny wymaga ofiar. Kiedy przebywał w amerykańskim więzieniu, rozmawiał z księdzem Rothem. Duchowny oznajmił, że modli się za wszystkich, a wtedy Stroop skomentował to tak, że ksiądz modli się za słabych i pokonanych, a powinien czcić tylko tych, którzy są silni. Pomimo upadku Niemiec, czuł się jak wygrany. W 1951 roku w Warszawie odbył się proces, a ten wyparł się wszystkich zarzutów. Tłumaczył się wykonywaniem rozkazów. Działał jak maszyna. Zabijał jak maszyna. Został skazany na karę śmierci, a wyrok wykonano 06.03.1952 roku. Tak wyglądała historia typowego ideału hitlerowca. Jurgen Stroop posiadał wszystkie cechy, jakie Hitler i Himmler doceniali w swoich ludziach. Autor w idealny sposób przedstawił kata i mordercę, ale zachował też równowagę pokazując jego życie prywatne, jego rodzinę; kochającą żonę i dzieci, którzy byli dla niego bardzo ważni. Jednakże Moczarskiemu udało się zdemaskować większość działań i sekretów tego potwora. Inaczej, niż zbrodniarz, potwór, kat itp. nie można nazwać Jurgena Stroopa, który za swoje nieludzkie zachowania zapłacił najwyższą cenę- odebrano mu życie. Moczarski przedstawił stronę hitlerowca, ale w przeciwieństwie do innych, zagłębił się w jego historię, poznał jego losy od samego dzieciństwa, zachowanie i cechy jego rodziców i sposób, w jaki go wychowywali. Można powiedzieć, że Jurgen Stroop był przeciętnym, niezbyt inteligentnym człowiekiem, jednakże skrywało się w nim coś, czego raczej nikt by się po nim nie spodziewał. Owszem, od dzieciństwa był wierny ideom państwowym i przede wszystkim, wyższym rangą, przełożonym. Jednakże później stał się katem. Mordercą pozbawionym sumienia. Wręcz psychopatą, ponieważ czerpał radość z zabijania niewinnych ludzi, tudzież ze strachu, jaki ich paraliżował na samą myśl o hitlerowcach. Wisienką na torcie była propaganda, przez którą Stroop z każdym dniem stawał się coraz większym potworem. Czy autor książki go z tego powodu usprawiedliwia? Absolutnie. Skazany osobiście i całkowicie odpowiada za popełnione czyny. To, że chłonął jak gąbka każde słowo propagandy i wiernie żył według tych haseł wynika z jego głupoty, a także z pragnienia bogactwa i sławy. Stroop nie miał w sobie ani krzty odwagi, był zwyczajnym tchórzem, za każdym razem krył się za plecami przełożonych, nigdy nie był bezpośrednio na froncie, nie miał odwagi zaatakować ludzi, którzy mu się sprzeciwiali. Jednak trzeba mu przyznać, że do końca życia miał szacunek do ludzi wyższej rangi; w więzieniu ustępował miejsca Moczarskiemu, który należał do narodu, który wygrał wojnę. Wątek rodziny Stroopa jest oczywiście poruszony, ale ojciec niewiele mówi o miłości do dzieci, nie dowiadujemy się, jakimi uczuciami pałał w stronę rodziny. Wydaje się być dumny z dzieci, ale bardziej przypomina machinę, niż kochającego ojca. Moczarski w obiektywny sposób przyjmuje wypowiedzi swojego rozmówcy, nie neguje ich.

Czas i miejsce akcji

„Rozmowy z katem” pióra Kazimierza Moczarskiego ma miejsce w okresie tuż po II Wojnie Światowej. Kazimierz Moczarski, bohater polskiego podziemia niepodległościowego spotyka się w więzieniu na warszawskim Mokotowie, w więzieniu przy ul. Rakowieckiej, spotyka zbrodniarzy reżimu narodowosocjalistycznego. Moczarski podczas wojny był w strukturach Armii Krajowej, po wojnie w jednej celi znalazł się z Jurgenem Stroppem, a więc Gruppenfuhrerem SS. Niemiec był odpowiedzialny m.in. za likwidację warszawskiego getta, co miało miejsce 16 V 1943 r., kiedy to wysadzono synagogę przy Tłomackiem. W okresie od 2 III do 11 XI 1949 r., Stropp przebywał w jednej celi z Kazimierzem Moczarskim. Bezpośrednio akcja ma miejsce w więzieniu mokotowskim, natomiast pośrednio w wielu miejscach vide księstwo Lippe, na którego obszarze urodził się Stropp, wędrujemy we wszystkie te miejsca, które wspomina Stropp, a więc do Francji, Galicji, Grecji, Ukrainy, na Węgry oraz do Jugosławii. Ważnym miejscem jest Warszawa, tutaj osadzeni są Stropp oraz Moczarski, również tutaj Niemiec zlikwidował getto warszawskie, co poskutkowało tym, że zniknęła Warszawa żydowska, która de facto nigdy później już się nie odrodziła. Pamiętajmy że warszawska Dzielnica Południowa, a więc obszar Muranowa był światową stolicą jidysz, oraz drugim po Nowym Jorku skupiskiem ludności Żydowskiej na obszarze całego globu. Stropp zwierza się przed Moczarskim ze swojego życia, jest to poniekąd Jego ustny testament, gdzie rozlicza się ze swojego życia. Stropp pomimo iż III Rzesza poległa, jest przekonany, że sprawa której służył była słuszna, jest wierny swoim poglądom. Jurgen Stropp opisuje miejsca, w których przebywał niezwykle dogłębnie, snuje opowieść nie tylko o miastach, wsi niemieckiej, górach, co więcej możemy poczuć jakbyśmy byli w tamtych miejscach, choć nie musimy się zgadzać to kreśli nam On nastroje rodzin niemieckich. Kazimierz Moczarski spędził ze Stroppem 255 dni w jednej celi, szedł za Nim, był przy Nim, często występował przeciwko Niemu. Jurgen Stropp dokonał żywota w więzieniu mokotowskim 6 III 1952 r. o godz. 19:00. 

Rozprawka

Rozmowy z katem — streszczenie

Rodzice wpływają na nasze późniejsze postępowanie.

Rodzice zawsze są dla dziecka najważniejszym, co istnieje. To oni nas uczą, wychowują oraz karcą. Można powiedzieć, że w pewien sposób kształtują nasz późniejszy charakter, naprowadzają na daną drogę życia. Jednak również ofiarują nam miłość, czas i poświęcenie. Nie raz nawet rezygnują z własnych potrzeb dla wychowania swojego dziecka bądź dzieci. Ich poświęcenia pozwolą nam, dzieciom żyć w szczęściu i chociażby małym dostatku. Nie raz rezygnują z kupowania rzeczy dla siebie, ponieważ dziecko potrzebuje nowych butów, ubrań albo pragnie bardzo drogiej zabawki. Rodzicielstwo jest trudnym zawodem, z którym nie każdy daje sobie radę, chociaż ważne jest to, aby się nie poddawać. Typów rodziców jest dużo. Są tak zwani „surowi rodzice”, którzy rządzą twardą ręką. Nie pozwalają na zbyt wiele swoim dzieciom, wierząc, że w ten sposób nie będą sprawiać problemu. Innym typem są rodzice ulegli, zupełne przeciwieństwo wcześniej wspomnianego typu. Rodzice ulegli rozpieszczają swoje dzieci i ulegają każdemu ich humorkowi. Oczywiście są również mieszane typy, w którym jeden z rodziców jest surowy a drugi uległy. Mogą być również pośredni.

Na początku skupmy się na pierwszym typie. Ten typ rodziców możemy znaleźć w lekturze „Rozmowy z katem” gdzie główny bohater Józef, bo takie nadali mu imię jego rodzice miał bardzo ich bardzo surowych. Jego ojciec, Konrad jest opisany jako osoba, ceniąca sobie posłuszeństwo, zaś jego matka rządziła twardą ręką. Można powiedzieć, że to przez ich specyficzne wychowanie ich syn był bardzo strachliwy. Wspomina o tym, że bał się skakać po kamieniach w rzece wraz z rówieśnikami. Ojciec uchodził z rodziny chłopskiej, przez co nie zarabiał zbyt dużo, a patrząc na oszczędność matki, Józef żył dość ubogo. Ojciec chłopca ucząc go, posłuszeństwa i szczerości sprawił, że Józef miał duży szacunek do władzy. Będąc w szkole z przeraźliwego strachu, zakapował kolegę nauczycielowi. Nawet gdy dorósł, został mu wielki szacunek do władzy. Był niezdolny do złamania jakiekolwiek prawa, a gdy wybuchła tak zwana „narzucona wojna” od razu zaciągnął się do ochotniczej do piechoty.

Teraz przedstawię drugi typ rodziców, a właściwie jednego rodzica, mianowicie chciałabym się tutaj odwołać do lektury „Ojciec Goriot”. W tym dziele mamy ukazaną postawę uległego rodzica. Córki tytułowego bohatera zostały osierocone przez matkę, która zmarła, przez co zostały wychowane przez ojca. Ojciec Goriot przeszedł przemianę z zachłannego i chciwego mężczyzny w troskliwego i ślepo zakochanego w swoich córkach. Ulegał im i dawał wszystko. Uczył, jak to jest dostawać, a nie dawać, przez co Anastazja i Delfina, bo tak miały na imię jego córki, stały się chciwe. Nie patrzyły na dobro innych, a nawet porzuciły swojego ojca. Odwiedzały go tylko, gdy potrzebowały jego majątku. Nawet po śmierci nie pojawiły się na jego pogrzebie. Nie były to ich winy, po prostu zostały tak wychowane. To ojciec wpłyną na ich późniejsze czyny i zachowania. To przez jego wychowanie, bez nadawania żadnych granic ukształtowało ich późniejsze postępowanie.

Jako ostatni argument podam mój ulubiony temat mianowicie seryjnych morderców. Ich czyny są okrutne i nie można w żaden sposób ich usprawiedliwić jednak gdy przyjrzymy się, dlaczego tak się zachowali, dowiadujemy się, że u większości to rodzice mieli wpływ na ich zachowania, postępowania, czyny. Większość najbrutalniejszych morderców, nazywanych również w późniejszym czasie potworami mieli okrutne dzieciństwo. Byli katowani, gwałceni i wyzywani, przez któregoś bądź obu rodziców. W ich głowach ukształtowało się przekonanie, że tak powinno być. Skoro oni cierpieli, to inni też powinni. Skoro oni byli gwałceni, to mogą gwałcić innych. Rodzice wychowali i ukształtowali ich na potwory, które tak naprawdę są skrzywdzonymi dziećmi. Znęcanie się przez rodziców nad dzieckiem często doprowadza do urazów psychicznych oraz różnego rodzaju chorób. Wszystko to wpływa na nasze późniejsze postępowanie.

Podsumowując, rodzice wpływają na nasze postępowanie, bardziej bądź mniej jednak zawsze kształtują nasze późniejsze myślenie, czy też charakter więc mogę spokojnie potwierdzić podaną przeze mnie tezę.

Geneza utworu i gatunek

’Rozmowy z Katem’ są sposobem na rozliczenie się z trudną historią, swego rodzaju rozliczeniem z gettem. Gdybym miał podać gatunek to miałbym problem, gdyż zauważam tutaj cechy wywiadu, reportażu, a także pamiętnika. Należy pamiętać, że Kazimierz Moczarski był dziennikarzem, który prowadzi rozmowę z katem warszawskiego getta, z Juergenem Stroppem, na różne sposoby stara się go namówić do wyrażenia zwierzeń. Pamiętać należy, że Stropp, z którym w więzieniu znalazł się były AKowiec Moczarski, był dygnitarzem NSDAP. Najbliżej moim zdaniu jest tej pozycji do zaklasyfikowania jej jako pamiętnik. Kazimierz Moczarski zadeklarował, że sprawdził prawdomówność Niemca, jednak czytelników nurtowała myśl, czy do dialogów, które można odnaleźć na kartach ’ Rozmów z Katem’ w ogóle doszło.
Pamiętać należy, że Moczarski mógł spisać rozmowy z niemieckim osadzonym dopiero po siedmiu latach, dlatego też pewne rzeczy mogły się zatrzeć, ciężko jest stwierdzić po tak długim okresie, co rzeczywiście się zdarzyło, jakie zaś wydarzenia były jedynie fikcją, pewną ułudą. Czasami jest tak, że słowa, które nam się wydają, że padły w rzeczywistości nie zaistniały, odbiegając od tematyki tej książki podobno było tak ze słynnym gierkowskim ’ Pomożecie towarzysze…’, że tekst ten nigdy nie zaistniał, a co dopiero po okresie siedmiu lat. Dziennikarz Kazimierz Moczarski zmierzył się z trudną historią, swoją własną, gdyż zapewne niełatwe dla działacza BIP ZWZ- AK, było siedzenie w więzieniu z oprawcą, sadystycznym i nieokrzesanym Stroppem, z którego autor książki wyszedł dopiero na fali Odwilży, jak też opisał przemyślenia dygnitarza nazistowskiego, w momencie, gdy tamten wiedział, że misja jego życia, stworzenie 1000- letniej Rzeszy, legło w gruzach po 12 latach.

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: