Menu książki:
Opowieści z Narnii – Podróż „Wędrowca do Świtu” - Streszczenie szczegółowe
Rok po ostatniej przygodzie w Narnii rodzeństwo Pevensie zostało rozdzielone na wakacje: Zuzanna udała się z rodzicami w podróż do Ameryki, Piotr przygotowywał się do egzaminów pod pieczą starego profesora, natomiast Łucja i Edmund zostali wysłani do domu swojego wujostwa, Harolda i Alberty oraz ich syna, kuzyna Eustachego. Łucja i Edmund nie byli zachwyceni wizytą. Większość swojego czasu spędzali na rozmowach o Narnii, ponieważ mocno za nią tęsknili.
Pewnego dnia, kiedy w ten sposób zabijali czas, do pokoju Łucji wszedł Eustachy i zaczął się z nich wyśmiewać. Rozmawiali o obrazie, który bardzo przypominał dzieciom Narnię. Przedstawiał on wspaniały okręt sunący przez morze, jednak kuzyn uważał, że jest on kiczowaty. W tym samym momencie obraz w zaczarowany sposób ożył i wciągnął dzieci do swojego wnętrza. Znalazły się one w wodzie, pośrodku nieznanego morza, jednak szybko zostały zauważone przez pasażerów statku przepływającego nieopodal. Przeprowadzona została akcja ratunkowa i szybko okazało się, że ich wybawicielem jest nie kto inny, jak Kaspian, Król Narnii, któremu rodzeństwo Pevensie pomogło podczas ostatniej wizyty w magicznej krainie odbić tron spod władzy jego niegodziwego wuja.
Po radosnym powitaniu Kaspian wprowadził Łucję i Edmunda w wydarzenia, które miały miejsce po ich odejściu. Poinformował, że udał się w podróż w poszukiwaniu popleczników swojego ojca – siedmiu baronów. Statek, którym podróżowali, nosił miano „Wędrowca do Świtu”. Dla rodzeństwa stało się jasne, że zostali wezwani do Narnii, by pomóc Kaspianowi w spełnieniu jego misji. W międzyczasie okazało się, że na okręcie znajduje się jeszcze jeden dawny przyjaciel – Mysz Ryczypisk.
Eustachy, nie do końca wierząc w to, co się mu przytrafiło, żądał odstawienia go na najbliższy ląd i natychmiastowego powrotu do domu. Bardzo źle znosił podróż statkiem i zapadł na chorobę morską. Łucja uleczyła go za pomocą magicznego leku, daru od Świętego Mikołaja. Wkrótce wszyscy mogli poznać trudny charakter kuzyna, który wdał się nawet w bójkę z Ryczypiskiem, któremu usiłował zrobić na złość.
Podróż była spokojna, do momentu, kiedy na horyzoncie pojawił się długo wyczekiwany ląd – pierwsza z Samotnych Wysp. Była to wyspa Felimata, którą Łucja z miejsca rozpoznała z czasów, kiedy sami z rodzeństwem byli Królami i Królowymi Narnii i odwiedzali te rejony. Postanowiono, że dzieci wraz z Kaspianem i Ryczypiskiem zejdą na ląd, by rozprostować nogi i spotkają się z załogą po drugiej stronie. Port i główne miasto archipelagu znajdowało się dalej, na wyspie zwanej Dorn.
Przechadzając się po wyspie, grupa natrafiła na podejrzanie wyglądających mężczyzn, obozujących w dolinie. Byli uzbrojeni i mieli przewagę liczebną, jednak Kaspian postanowił zbliżyć się do nich. Początkowo przywitano ich miło i zaproszono do przyłączenia się do ogniska, jednak szybko okazało się, że nie mieli dobrych zamiarów. Całą piątkę pojmano, związano i postanowiono sprzedać ich na targu niewolników. Piraci, którym dowodził bandzior zwany Glino, udali się na drugą stronę wyspy, by zabrać więźniów na swój statek. Na brzegu dostrzegli kilka niewielkich zabudowań. Zaczepił ich również brodaty, postawny mężczyzna i odkupił od nich Kaspiana. Tym sposobem Łucja, Edmund, Eustachy i Ryczypisk zostali rozdzieleni z Królem i przewiezieni do Narrowhaven.
Tymczasem Kaspian wdał się w rozmowę z człowiekiem, który go kupił i okazało się, że jest on jednym z zaginionych baronów, Bernem. Król wyjawił mu swoją tożsamość i razem wezwali na pomoc „Wędrowca do Świtu”. Na pokładzie zaplanowano odbicie przyjaciół. Postanowili wziąć wroga podstępem – udając, że mają ze sobą całą flotę wpłynąć do Narrowhaven i zażądać od Gubernatora wydania więźniów.
Następnego dnia okręt wpłynął do portu i Kaspian przemaszerował przez miasto ze wszystkimi swoimi ludźmi. Nikt nie spodziewał się samego króla w tych stronach, dlatego gubernator Gumpas został zaskoczony w swoim zamku, nieprzygotowany do jakiejkolwiek obrony. Kaspian odebrał mu władzę, nakazał całkowite zaprzestanie handlu niewolnikami oraz mianował Berna Księciem Samotnych Wysp. Następnie razem udali się na targ w poszukiwaniu Łucji, Edmunda i reszty. Kiedy to się udało, wyzwolili pozostałych niewolników i nakazali Glino oddać pieniądze za wszystkie transakcje.
Bern nie miał wielu informacji na temat pozostałych baronów, poza wiedzą, że pożeglowali oni dalej na wschód. Kaspian i jego załoga udali się w dalszą podróż.
Pewnego wieczoru, po kilku dniach drogi, Łucja zaobserwowała zbliżającą się burzę. Ta szybko dogoniła statek i została z nim przez kilkanaście dni i nocy. Załoga była wycieńczona, „Wędrowiec do Świtu” poniósł też duże straty: jeden z ludzi wypadł za burtę i utonął, wiatr wyłamał główny maszt, a zapasy pitnej wody zostały mocno uszczuplone. Po sztormie nastroje wcale się nie poprawiły, a to za sprawą dokuczającego wszystkim upału, ograniczonych racji pożywienia i braku przychylnego wiatru. W końcu udało im się na horyzoncie dostrzec brzeg, więc skierowali się ku niemu.
Wyspa, którą odkryli była górzysta, a jej skaliste nabrzeże przypominało norweski fiord. W miejscu, w którym wylądowali odnaleźli rzeczkę, która ugasiła ich pragnienie i pozwoliła uzupełnić beczki na słodką wodę. Eustachy, niezadowolony z braku czasu na odpoczynek, wynikającego z planowanych napraw, postanowił odłączyć się od załogi i poszukać spokojnego miejsca na sen. Pokonał otaczający plażę las i zaczął wspinać się na pokryte trawą wzniesienie. Odpoczynek nie trwał długo, bo zbocze pokryło się mgłą, co uniemożliwiło chłopcu powrót do obozu. Zboczył z drogi i trafił do nieznanej mu doliny, z której nie było widać morza. Po oględzinach znalazł jeziorko, a w skale zauważył jaskinię, z której – ku jego przerażeniu – coś zaczęło wypełzać. Okazało się, że był to stary i schorowany smok i mimo że Eustachy mocno się go przestraszył, nie zdążył mu nic zrobić, ponieważ skonał nad brzegiem jeziorka. Ponieważ chłopiec nie umiał poradzić sobie z wyjściem z doliny, postanowił przenocować w jamie smoka. Znalazł tam rozmaite skarby, które gad latami składował w swoim leżu, w tym złotą bransoletę, którą Eustachy założył na swoje przedramię. Kiedy obudził się, z przerażeniem stwierdził, że stał się smokiem. W rozpaczy postanowił polecieć do obozowiska, licząc, że będzie w stanie wyjaśnić ludziom Kaspiana, co się z nim stało.
Tymczasem na brzegu trwały już długie, nieskuteczne poszukiwania. Grupa Kaspiana znalazła wprawdzie truchło starego smoka, ale po Eustachym nie było śladu. Kiedy pojawił się smok, początkowo szykowano się do walki z bestią, jednak Łucja zauważyła, że reaguje on na ich słowa kiwając i kręcąc głową. Wraz z Edmundem domyślili się, że musi to być Eustachy. Bransoleta, którą chłopiec założył na rękę, teraz boleśnie wbijała mu się w łapę, a na jej zdobieniach Kaspian dostrzegł herb jednego z poszukiwanych baronów, Oktezjana. Nie było jednak wiadomo, co się z nim stało. Smok-Eustachy przez wiele dni pomagał załodze w naprawach statku i wszyscy dostrzegali w nim dziwną przemianę. Zdecydowanie nie był to już ten sam marudzący chłopiec. Pojawiły się jednak wątpliwości, jak zmieszczą tak wielkie stworzenie na statku. Sprawa rozwiązała się sama, kiedy pewnej nocy Edmund zbudził się i dostrzegł składającą się przez obóz postać. Zatrzymał ją i okazało się, że był to odczarowany Eustachy, który opowiedział mu, że przyszedł do niego Lew Aslan i zaprowadził na szczyt góry, gdzie pomógł mu zdjąć zaklęcie.
„Wędrowiec do Świtu” przywrócony do używalności był w stanie podjąć dalszą podróż, nie była jednak ona spokojna. Najpierw spotkali samotną wysepkę, na której były ślady ludzi, ale wszystko zostało zniszczone przez ogień. Nazwali więc tę ziemię Spaloną Wyspą. Płynąc dalej, trafili na ogromnego morskiego węża, który zaatakował statek. Ryczypisk wpadł na pomysł, by zepchnąć potwora z pokładu. Wspólnymi siłami udało im się tego dokonać i zostawić stworzenie w tyle. Trzy dni później złapał ich sztorm, ale dostrzegli w pobliżu ląd, więc skierowali się do nowo odkrytej wyspy. W trakcie eksploracji król, dzieci i Ryczypisk odkryli jezioro. Na jego brzegu zauważyli porozrzucane różne przedmioty. Rzeczy należały do jednego z baronów. Na dnie zbiornika dostrzegli wspaniałą rzeźbę, wyglądającą jakby była cała ze złota. Szczęśliwie żadne z nich nie dotknęło jak dotąd wody, ponieważ okazało się, że to właśnie ona zamienia wszystko w złoto, a na dnie jeziora spoczywa jeden z baronów.
Kolejnym lądem, który odkryli, była wyspa, która bardzo przypominała dzieciom Anglię. Ruszając w głąb lądu, natrafili na rysujący się w oddali dom. Łucja została nieco z tyłu, by zawiązać buta i wtedy usłyszała zbliżające się dźwięki. Słyszała dudnienie, i rozmowę, jednak nikogo nie było widać w pobliżu. Głosy planowały zasadzkę na ludzi Kaspiana. Król zarządził powrót na statek. Zbliżając się do plaży, zostali zaskoczeni przez niewidzialnych napastników. Ci zażądali jedynie, by Łucja pomogła im w ściągnięciu czaru niewidzialności, który sami na siebie rzucili, korzystając z księgi Czarodzieja. Czarodziej niesamowicie ich oszpecił, dlatego skorzystali z zaklęcia. Łucja zgodziła się pomóc i wszyscy udali się do wielkiego domu, który zamieszkiwały Głosy.
Po kolacji Łucja udała się na piętro domu, gdzie kiedyś mieszkał Czarodziej. Nie było wiadomo, czy nadal tam przebywa. Dziewczynka dotarła do ostatnich drzwi w długim korytarzu i odnalazła magiczną księgę. Zaklęcia w środku bardzo ją zainteresowały. Wreszcie dotarła do właściwego zapisu i kiedy go odczytała, usłyszała, że ktoś zbliża się korytarzem. W drzwiach stanął Lew Aslan. Razem spotkali Czarodzieja. Okazało się, że on również przez cały czas był niewidzialny, a jego historia lekko różni się od tej, którą przedstawili Łucji mieszkańcy parteru. Aslan nagle zniknął, więc dziewczyna spędziła jeszcze jakiś czas na rozmowach ze starcem. Razem zeszli na dół, gdzie odkryła, że widzialna forma mieszkańców wcale taką straszną nie jest. Odnalazła w ogrodzie jednonogie skrzaty o wielkich stopach, które wyglądały całkiem zabawnie. Po tej przygodzie załoga „Wędrowca do Świtu” mogła udać się w dalszą drogę.
Prawie dwa tygodnie zajęło, zanim zobaczyli Ciemność. Za namową Ryczypiska postanowili wpłynąć do środka. Choć podróż była straszna, udało się zrobić coś dobrego. Znaleźli człowieka wołającego o pomoc. Poinformował ich, że zbliżają się do wyspy, na której sny stają się rzeczywistością. Statek zawrócił i bardzo długo próbował wypłynąć z otaczającej go Ciemności, jednak nic nie wskazywało na to, by zbliżali się do krawędzi. Łucja w rozpaczy poprosiła Aslana o pomoc i wtedy zjawił się biały albatros, który wyprowadził „Wędrowca do Świtu” na bezpieczne wody. Po odzyskaniu wolności rozbitek przedstawił się jako baron Rup, jeden z zaginionych popleczników ojca Kaspiana.
Kolejnym lądem, który odkryli na swojej drodze, była pagórkowata wyspa, na której dostrzegli odległe ruiny. Po dotarciu na miejsce zastali dość nietypowy widok – suto zastawiony stół najróżniejszymi potrawami. Odkryli również, że przy stole siedzą pogrążeni we śnie trzej starzy mężczyźni. Na powitanie wyszła im piękna, młoda dziewczyna. Potwierdziła tożsamość śpiących – byli to trzej baronowie, co wskazywało, że misja „Wędrowca do Świtu” dobiegła końca. Miejsce, w którym się znaleźli, nazywane było Stołem Aslana i miało być nagrodą dla śmiałków, którzy dopłyną tak daleko na wschód. Dalej był już tylko Koniec Świata, na który Kaspian musiał się udać, jeśli chciał zdjąć zaklęcie, ciążące na śpiących baronach.
Dalsza podróż była długa, ale mniej dokuczliwa. Pewnego dnia Łucja zauważyła w wodzie Wodny Lud. Nie był przyjaźnie nastawiony, dlatego Ryczypisk wskoczył do wody, by z nimi walczyć. Statek sunął naprzód, mimo praktycznego braku wiatru i wkrótce dotarł do Jeziora Lilii. Całą wodę pokrywało tysiące kwiatów, a „Wędrowiec do Świtu” sunął przez nie leniwie. W końcu dotarli do mielizny, gdzie zmuszeni byli zatrzymać statek. Kaspiana ogarnęło dziwne szaleństwo, odmówił powrotu do Narnii. Kłótnia, która wyniknęła, została zażegnana, dopiero gdy wzburzonemu królowi ukazał się Aslan. Rozkazał, by w dalszą podróż udali się tylko Edmund, Łucja, Eustachy i Ryczypisk. Pożegnanie było trudne.
Łódka, którą podróżowali pozostawieni na morzu bohaterowie, wkrótce dotarła do miejsca, w którym świat kończył się ścianą wody, a dalej było już widać tylko ogromne słońce i majaczące na horyzoncie góry. Ryczypisk ruszył w dalszą drogę sam, dzieci natomiast udały się na południe. W końcu trafili na piaszczysty brzeg, gdzie czekało na nich Jagnię, które zaoferowało im śniadanie i przemieniło się w samego Aslana. Lew poinformował Łucję i Edmunda, że to już ich ostatnia podróż do Narnii, ale w ich świecie również znajduje się wejście do jego krainy. Żegnając się z dziećmi, Aslan otworzył bramę w niebie i tym sposobem cała trójka znalazła się z powrotem w Anglii, w domu wuja Harolda i ciotki Alberty.