Menu książki:
Fircyk w zalotach - Recenzja książki
Fabuła ,,Fircyka w zalotach” Franciszka Zabłockiego jest bardzo prosta. Głównym bohaterem jest Fircyk, młody mężczyzna i przedstawiciel warszawskiego grona bawidamków. Ze względu na swoje zamiłowanie do hazardu i zabaw jest bez grosza przy duszy. Fircyk postanawia, że ożeni się z bogatą wdową Podstoliną. W ten sposób chce się uratować przed bankructwem.
Podstolina wydaje się nieczuła na zaloty, ale w rzeczywistości jest osobą delikatną i zakochuje się w Fircyku. Również tytułowy bohater z czasem zakochuje się w niej całym sercem, chociaż nie taki był jego zamiar. Para postanawia zaręczyć się, ale podpisuje intercyzę (umowę przedmałżeńską, która określa prawa i obowiązki stron w małżeństwie i w przypadku rozwodu). Zgodnie z intercyzą strony zachowują dla siebie pewny zakres wolności.
Akcja komedii rozgrywa się pod koniec XVIII wieku w dworku pod Warszawą należącym do Arysta, brata wdowy Podstoliny. Aryst i jego żona Klarysa wprowadzają w utworze sporo chaosu. Właściciel dworku jest nerwowy i porywczy, złość rozładowuje na służącym. Natomiast Klarysa jest piękna i potrafi wzbudzić w mężu zazdrość, chętnie interesuje się cudzymi sprawami.
Czy to wszystko, co można powiedzieć o trzyaktowej komedii? No niby tak. Dynamiczna i nieskomplikowana, łatwa do przyswojenia dla czytelnika w XVIII wieku. Jest w niej jednak drugie dno, które warto odnieść do okresu, w której rozgrywa się akcja utworu. To lata panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, zresztą autor czytał ,,Fircyka w zalotach” uczestnikom słynnych obiadów czwartkowych. To czas Oświecenia, a więc szybkiego rozwoju nauki i sztuki oraz coraz mniejszego znaczenia wartości religijnych. Można więc powiedzieć, że to okres otwarcia rozumu przy rozluźnieniu zasad.
W takich czasach cwaniactwo Fircyka nie było chyba niczym nadzwyczajnym. Fircyk szuka żony mówiąc, że nieistotne, czy jego wybranka będzie stara, młoda czy garbata, prosta, chroma czy ślepa, byle tylko była bogata. Zupełnie inny jest Aryst, człowiek prosty i szczery, ale też dość prowincjonalny i naiwny. W swoim własnym domu przegrywa z Fircykiem w karty 900 dukatów. Za te pieniądze młodzieniec zorganizuje w dworku huczną zabawę, aby olśnić Podstolinę. Fircyk i Aryst to osoby z dwóch różnych światów.
Na tle tych postaci dobrze wypadają ich służący – Świstak i Pustak. Wydają się być bardziej zdystansowani i spokojniejsi, niż ich panowie. Ciężko nie zauważyć, że ich imiona odpowiadają charakterom pracodawców – Pustak pracuje u Arysta, a Świstak u Fircyka. Żal mi natomiast Podstoliny, która jednak była samotna i zapewne chciała mieć męża. Na początku utworu wydawała się kapryśna, ale w kolejnych aktach widać, że to osoba rozumna (chociaż ciągle liczy w głębi ducha, że ułoży sobie życie i będzie szczęśliwa).
Tak wyraziści bohaterowie przy tak prostej fabule to z pewnością nie przypadek. Wydaje się, że w ten sposób autor jeszcze mocniej wyśmiewa wszystkie negatywne cechy bohaterów komedii. Gdy dzieje się mało, to dzięki kontrastom można wyczarować dużo. Ciekawe, czy uczestnicy obiadów u króla Stasia śmiali się z komedii tak dobrze, że nie widzieli, że sporo wad z utworu mogą znaleźć w sobie. Przecież jeszcze w XVIII wieku upadła Rzeczpospolita. Na pewno do upadku przyczyniły się osłabienie władzy króla, niechęć ówczesnej elity do zmian w państwie, ale również krótkowzroczność władcy i jego otoczenia.
Ważne jednak, że miłość zwycięża. Fircyk przecież wiąże się z Podstoliną, a małżeństwo Arysta i Klarysy okazuje się bardzo mocne. To dobra wiadomość, pozwala wymazać z pamięci negatywne cechy bohaterów komedii. Gdybym obejrzał ją w teatrze, pewnie wyszedłbym uśmiechnięty. Łatwiej byłoby mi zrozumieć jej treść. Nie jest to łatwe, ponieważ utwór napisany jest niezwykle kwiecistym językiem. Ten język nie pasuje do współczesnych czasów. Obecnie staramy się, aby rozmowa była narzędziem niosącym treść. Wydaje mi się, że to lepiej, że czasy ozdobnego języka już minęły.