Cudzoziemka - Streszczenie szczegółowe

Rozdział pierwszy
Róża, matka Marty, przyszła do domu swej córki. Od jej służącej Sabiny dowiedziała się jednak, że córka wyszła. Wiadomość ta przygnębiła matkę, ale nie chciała tego po sobie pokazać, więc uśmiechała się. Gdy służąca poszła do kuchni, Róża dopiero wtedy wypuściła swoje emocje na zewnątrz. Przypomniała sobie chwile spędzone z Martą na zakupach. W jednym ze sklepów córka wybrała dla mamy czarny sweter. Róża jednak kupiła inny, ponieważ bała się starości, a właśnie czerń jej się z tym kojarzyła.
Kobieta wróciła myślą do dziecięcych i młodzieńczych lat. Mieszkała wtedy w Rosji w Taganrogu, a potem stamtąd przyjechała do Polski. W Warszawie Róża chodziła do konserwatorium na Tamce. Zakochała się w synu jednego ze swoich profesorów. Nazywał się on Bądski, a jego syn miał na imię Michał. Ożenił się on jednak z inną kobietą, co odcisnęło piętno na życiu uczuciowym kobiety.
Później Róża wyszła za mąż za syna burmistrza Nowego Miasta, Adama Żabczyńskiego. Wzięli ślub w kościele pod wezwaniem Panny Marii na Lesznie. Dalej ich życie potoczyło się następująco: wyjechali do Saratowa. W mieście tym Adam został matematykiem w gimnazjum. Założyli dość liczną rodzinę, mieli trójkę dzieci: Władysława, Martę i Kazimierza, lecz ten ostatni zmarł w dzieciństwie.
Róża traktowała ludzi oschle, a zwłaszcza mężczyzn, w tym także swego męża. Bardzo dbała też o swoje ciało. Wykonywała różne zabiegi kosmetyczne, na przykład używała maści ogórkowej do twarzy, spała w rękawiczkach i pielęgnowała ręce. Wszystko to dlatego, że Róża bała się starości.
Rozdział drugiMatce Marty czas oczekiwania na nią bardzo się dłużył. Zajęła się więc robieniem na drutach. Gdy się rozglądała, utkwiła wzrok w szalu, który należał do jej babki, Zwardeckiej. Szal ten był przypięty nad staroświecką kanapą. Róża bardzo cieszyła się z posiadania tak ważnej pamiątki, ponieważ jest to świadectwem patriotyzmu w jej rodzinie. Kobieta chciała zdjąć go ze ściany. Szal był przybity do ściany gwoździami. Wzięła zatem nożyczki i zaczęła wyciągać te gwoździe. Zobaczyła wtedy krucyfiks z chleba, który został ulepiony przez wuja znajdującego się na katordze. Leżał on na biurku zięcia.
Okazało się, że za krucyfiksem leży nóż. Sięgając po niego, Róża strąciła znak Chrystusowy. Nie przejęła się tym jednak i za pomocą noża zdjęła w końcu szal ze ściany.
Jej babka została w 1831 roku wywieziona na Kaukaz wraz z mężem. Szal jest jedną z pamiątek z tamtych czasów. Innymi natomiast pamiątkami są: sztambuch ciotki Luizy, który zawierała ręcznie napisane dzieło Kniaźnina „Matka Spartanka”, list do dziadka Żabczyńskiego, kapitana Legionów, napisany przez księcia Józefa, oraz liścik syna kapitana napisany do wuja.
Po zdjęciu szala babki zadzwonił mąż Róży. Ta kazała mu natychmiast przyjechać. Następnie podeszła do fortepianu i zagrała parę taktów etiudy Chopina. Przypomniała sobie wtedy ciotkę Luizę. Byka to kobieta odważna, żyła zgodnie z własną wolą. Właśnie ciotka przywiozła Różę do Warszawy, w której uczyła się w konserwatorium grać na skrzypcach. Kobieta żałowała wyjazdu z Taganrogu, rodzinnego miasta. Miała tam bowiem dom, chodziła do dobrego gimnazjum i miała przyjaciół. Polska byka dla niej obcym krajem, ale wyjazd miał ją uchronić od zmoskwiczenia.
Rozdział trzeci
Do domu Marty przybył Adam. Róża jednak byka poirytowana jego obecnością, pomimo że sama kazała mu przybyć. Mąż zaczął mówić do kobiety wtedy pieszczotliwie: „Moja Ewciu kochana”.
Powiedział tak, gdyż imiona Ewa i Ewelina zostały nadane Róży przez ciotkę. Pewnego razu bowiem kobieta była z Luizą w Łazienkach. Róża zaczęła biec wtedy przed siebie. Już to irytowało przechodniów, a ciotka zaczęła do niej wołać „Rojza”, co wywołało wśród nich jeszcze większą konsternację.
Zaczęto myśleć, że Róża jest Żydówką, zatem – aby w przyszłości uniknąć takich niezręczności – Luiza zaczęła nazywać swoją bratanicę Ewa albo Ewelina.
Róża zrobiła kamasze, a Adam zaczął je przymierzać. Widok męża coraz bardziej drażnił kobietę. Mąż próbował nałożyć kamasze na nogi. Nie szło mu to jednak najlepiej z powodu bólu. Róża zaczęła więc śmiać się ze ślamazarności jego rąk. Było to przykre, lecz Adam wiedział, iż dla jego żony najpiękniejsze są tylko ręce Michała. Przyłapał nawet kiedyś kobietę, jak leżała w łóżku i trzymała fotografie byłej miłości oraz przyglądała dłoniom Michała i zachwycała się nimi.Rozdział czwarty
Między Różą a Adamem doszło do kłótni. Róża zaczęła robić mężowi wyrzuty, że to ona w głównej mierze dbała o dom i go utrzymywała i że to przez Adama zmarł ich syn Kazimierz. Do Adama przychodził bowiem na masaże felczer, który cierpiał na ischias. Żona uważała więc, że to właśnie od niego synek zaraził się dyfterytem i dlatego zmarł.Po usłyszeniu takich zarzutów Adam zdenerwował się, a między małżonkami doszło do nieprzyjemnej wymiany słów. Róże bardzo to zdenerwowało i powaliło z nóg. Mąż wtedy położył ją na kanapie i pomagał dojść do siebie.
W tym czasie do domu wrócił ich wnuk, Zbyszek. Róża nie lubiła go, ponieważ był on bardzo podobny do swojej matki, która z kolei była podobna Adama. Kobieta sprawiła wtedy wnukowi tak ogromną przykrość, że aż zapłakany wybiegł z domu. W jego obronie stanął dziadek Adam.Rozdział piąty
W rozdziale tym przyszedł do domu najstarszy syn Władysław z żoną Jadwigą i trójką dzieci. Jadwiga to wspaniała kobieta, oddana, kochająca żona. Swojego męża traktuje jak bohatera.
W przeszłości Róża wyszła na koncert. Jej dzieci były w tym czasie pod opieką babki. Bawiły się świetnie, były wesołe. Kiedy jednak matka wróciła, miała im za złe, że nie martwiły się o nią.
Władysław właśnie od tej pory zawsze troszczył się o Różę i wypytywał o jej samopoczucie. Tak samo było teraz, kiedy zobaczył matkę leżącą na kanapie.
Taki stosunek matki do syna miał diametralne znaczenie dla przyszłości Władysława – rzutował na sposób traktowania przez niego kobiet. Władysław nie marzył o budzącej zachwyt czy niepokój kobiecie. Szukał takiej, która budziłaby czułość.
Róży odpowiadało zatem przebywanie w towarzystwie swego syna. Umie grać na fortepianie, jest przystojny, więc mogli wspólnie koncertować.
Rozdział szósty
Władysław zaręczył się po raz pierwszy w wieku dwudziestu, lat w Berlinie, w którym studiował. Jego narzeczona nazywała się Halina. Nie była zbyt bogatą czy urodziwą dziewczyną, ale pełna była kobiecego ciepła i uroku.
Pół roku po swoich zaręczynach syn powiadomił o tym rodziców. Róża przyjechała do Berlina, by poznać wybrankę Władysława. Zanim to jednak uczyniła, poszła do opery, w której zachowywała się dziwnie, co budziło powszechną konsternację.
W końcu doszło do spotkania Haliny i Róży. Dziewczyna jednak rozczarowała ją, a chcąc ją dodatkowo pognębić, Róża utrzymywała wobec niej dystans i podkreślała swoją wyższość.
Kiedy Halina wyszła, Władysław uczynił matce wyrzuty, że tak potraktowała jego narzeczoną. Nie zrobiło to jednak na niej wrażenia. Później wybrała się z synem do parku. Chcąc pokarać syna, tak naprawdę za nic, usiadła na takiej ławce, na której było tylko jedno miejsce. Takie zachowanie wywołało niemały skandal. Jakiś przechodzień nazwał kobietę Fremde, co oznacza: cudzoziemka. Władysław powiedział matce, jak ją nazwano. Róża posmutniała wtedy, ponieważ po raz kolejny uświadomiła sobie, że wszędzie czuje się jak cudzoziemka. Dla Rosjan przecież byka Polką, zaś dla Polaków Rosjanką. Synowi zrobiło się w tym momencie żal matki, dlatego przez cztery dni spędzali czas tylko we dwójkę. Chodzili na koncerty, do teatru, zwiedzali miasto i dużo rozmawiali. Róża czuła się tak, jakby Adam nigdy jej nie poślubił, a Michał nawet nie istniał. Płakała ze szczęścia podczas słuchania muzyki, wszystko ją bawiło.
Kiedy przyszedł czas, w którym matka opuściła Berlin, Władysław zerwał zaręczyny.
Rozdział siódmy
Po zerwanych zaręczynach z Haliną syn Róży i Adama spotkał Jadwigę Żagiełtowską i ożenił się z nią. Rodzice Władysława przyjechali pięć godzin przed ślubem. Do spotkania z ich przyszłą synową doszło dopiero w pokoju hotelowym. Następnie odbył się ślub, a po nim wszyscy pojechali do domu Jadwigi.
Podczas toastów Róża po raz kolejny zwracała na siebie uwagę. Kiedy mówiono rzeczy wzniosłe, śmiała się, natomiast komplementy przyjmowała z pogardą.
Róża zdobiła dodatkowo okrutną rzecz. Powiedziała pannie młodej, że ślub prawosławny jest piękniejszy niż katolicki, że ma oczy jak wół, a w Polsce wszędzie śmierdzi.
Władysław zastał swą żonę zapłakaną. Zrozumiał, iż musi wybrać pomiędzy nią a matką. Wybrał Jadwigę.
Róża jednak nie odpuszczała i często odwiedzała syna. Życzyła sobie wtedy wszystkiego, co wyprowadzało Jadwigę z równowagi. W upalne dni kazała palić w piecu, błagała syna, aby nie wychodził do biura, płakała z powodu szelestu za ścianą, a także życzyła sobie nierealnych potraw. Dodatkowo Róża nie szczędziła słów obrażających Jadwigę. Czepiała się pożywienia, porządków w domu, a zwłaszcza Polski i matki kobiety. Biedną żonę Władysława doprowadzało to do rozpaczy.
Róża natomiast obrażona opuszcza dom syna. Ten pocieszał Jadwigę i obiecywał jej, że prędko nie zaprosi matki w gościnę.
Rozdział ósmy
Jadwiga uważała, że dzieci najbardziej potrzebują czułości i miłości. Władysławowi, gdy patrzy na rajskie życie swoich dzieci, przypomniało się jego dzieciństwo. Musiał wtedy pić mnóstwo tranu, chodzić na spacery i na dodatkowe lekcje.
Syn zawsze zapraszał Różę na wakacje i święta. Kocha ją bardzo i stara się utrzymywać z nią dobry kontakt. Matka jednak nie starała się, aby w jego domu szanowano ją. Wnukom prawie w ogóle nie poświęcała czasu, a kucharkom, guwernantom i lokajom uprzykrzała życie poprzez patrzenie im na ręce i surowe ocenianie ich pracy.
Kiedy do domu syna przybywali goście, Róża była w stosunku do nich podejrzliwa, ale chciała, aby dom ten cieszył się prestiżem. Opowiadała w tym celu historie o swoich przodkach, o patriotyzmie i ich oddaniu dla kraju. Czasem też przebywała w salonie, grając na fortepianie i śpiewając.
Niestety, wizyty Róży nie były zbyt przyjemne dla Jadwigi. Kobieta dostawała nerwicy, jednak musiała wytrzymywać, gdyż jej mąż chciał, żeby dzieci utrzymywały kontakt z babcią.
Rozdział dziewiąty
Kiedy minął rok od ślubu Władysława, postanowił on przyjechać do rodziców. Matka zabrała go wtedy na spacer do lasu, ponieważ miasto ją męczyło. Podczas spaceru Róża zaczęła mówić, że Władysław ożenił się z kobietą bez posagu i przez to nie może podróżować ani swobodnie żyć. Mógłby za to mieć lepsze życie, gdyby ożenił się z majętną kobietą. Syn obiecał wtedy matce, że zabierze ją do innych krajów. Na spełnienie obietnicy kobieta musiała czekać jednak aż dziesięć lat. Wtedy bowiem Władysław został dyplomatą w Rzymie. Zaprosił więc matkę do siebie, a ta po przyjeździe zachwycała się pięknym miastem i zabytkami. Z czasem jednak przestało być tak kolorowo. Wszystko zaczęło denerwować Różę, przyczepiała się po prostu, do czego się tylko dało.
Pewnego razu matka urządziła przyjęcie w domu syna. Goście byli zachwyceni, bardzo im się podobała gra Róży w akompaniamencie Władysława, rozkoszowali się jedzeniem. Lecz kiedy ambasador przyszedł jej pogratulować, kobieta ku zdziwieniu wszystkich sprzeciwiła się.
Innym razem Władysław usłyszał płaczącą matkę. Gdy wszedł do pokoju, zobaczył płaczącą Różę, która trzymała bliskie sercu przedmioty i klękała przed kozetką.
Dzień później Władysław zabrał matkę do Ostii. Spędzili razem trochę czasu na spacerowaniu po bulwarach oraz siedzeniu na polanie w lesie. W końcu dotarli do umarłego miasta, jakim jest Lido. Zaglądali tam do pustych domów, chodzili po malowniczych uliczkach. Był to piękny widok, lecz uświadomił Róży coś przerażającego to mianowicie, że śmierć jest nieunikniona.
Rozdział dziesiąty
Ukazana w poprzednim rozdziale podróż do Ostii była jakby zwieńczeniem ostatecznego rozrachunku matki z synem. Co prawda Róża odwiedzała Władysława i jego rodzinę, pisali też do siebie listy, lecz ich stosunek nie jest już taki sam, jaki był kiedyś.
Jak wiadomo, podczas kłótni z mężem Róża zasłabła. Ojciec i syn próbowali zatem dociec tego przyczyny. Róża po odzyskaniu przytomności sama wyjawiła im powód. Okazało się, że było nim zdenerwowanie nieobecnością córki, niezgrabnym przymierzaniem kamaszy przez Adama i niegrzecznym zachowanie wnuka.
Róża postanowiła wybrać się do Królewca do doktora. Władysław zaoferował swoją pomoc. Matka zaskoczyła wszystkich, zagadując Jadwigę. Ta odpowiedziała, że wszystko jest w porządku, chociaż bywało lepiej. Niedawno ojciec umarł, nie zostawiając matce żadnych oszczędności. To jednak nie koniec nieprzyjemności. Jej siostra Stenia zachorowała na gruźlicę, a Magdę porzucił mąż. Na szczęście matka Jadwigi nie poddała się i ze wszystkich sił stara troszczyć się o rodzinę, ponadto nie tylko tę najbliższą, ale i dalszą. Wspólne obchodzenie urodzin, imienin i świąt stało się czymś bardzo ważnym, czymś zacieśniającym więzi rodzinne.
Teściowa wyjawiła wtedy, że zazdrościła miłości łączącej rodziców synowej.
Po chwili do domu wróciła Marta.
Rozdział jedenasty
Róża przypomniała sobie wtedy, jak w dziesiątą rocznicę śmierci Kazia poczęła się Marta.
Matka zaczęła rozmyślać na temat Boga, kiedy Adam poszedł na spotkanie do szkoły. Doszła wtedy do wniosku, że Stwórca w zasadzie nigdy nie przyszedł jej z pomocą. Wspomniała chwile, kiedy modliła się o to, by być w związku z Michałem. Dała mu wtedy
krzyżyk, który musiała wkrótce odebrać, ponieważ jej ukochany poślubił inną kobietę.
Noc, w której poczęła się Marta, była pełna wrażeń. Róża lubiła cierpieć z powodu srogości tajemnic losu, ponieważ uważała, że wtedy ma prawo do gniewu. Impulsywnie wzięła rewolwer do ręki i poszła do pokoju, w którym Władysław uczył się do matury. Pomyślała, że jeśli zastrzeliłaby syna, to poczułaby, że jest wolną osobą. Rewolwer jednak przez przypadek wypadł jej z ręki. Ocknęła się wtedy jakby ze strasznego snu. Prędko poszła do salonu, zapaliła świece, wzięła skrzypce i zaczęła grać koncert D-dur Brahmsa. W tym momencie przyszedł Adam i zastał zapłakaną żonę. Róży puściły emocje, zrozumiała, że nie była i już nie będzie sławną skrzypaczką. Mąż próbował ją uspokoić, a kobieta chciała zagrać coś jeszcze. Zniecierpliwiony Adam jednak nie pozwolił na to i siłą zaciągnął kobietę do sypialni. Tak właśnie poczęła się Marta.
Rozdział dwunasty
Marta weszła spóźniona do pokoju, lecz nie przeprosiła matki za to. Warto wspomnieć, że kobieta miała piękny głos, często więc śpiewała przy akompaniamencie Róży.
Kiedy Róża dowiedziała się, że jest w ciąży, wyprowadziła się z domu do krewnych. Natomiast gdy już urodziła córeczkę, nie chciała jej wychowywać, więc opiekę nad małą Martą przejął Adam i matka Róży. Kobieta z zachowała się w stosunku do swojej córki bardzo dziwnie. Nie chciała się nią opiekować, lecz sprawiało jej przyjemność podglądanie i straszenie dziecka. Jej mąż natomiast bardzo kochał Martę, ale niestety musiał ukrywać to uczucie przed Różą.W wieku siedmiu lat dziewczynka zachorowała na dyfteryt. Jej matka odczuła z tego powodu satysfakcję, gdyż w pewnym sensie zatriumfowała nad mężem. Mężczyzna cierpiał, a Róża cieszyła się z jego nieszczęścia. Pewnego razu nawet, kiedy podawała córce lek, chciała zwiększyć dawkę, co mogło ją zabić. Na szczęście w porę przemyślała, co chce zrobić i powstrzymała się od tego. Dzięki chorobie zaczęła się wręcz interesować córką. Izolowała ją jednak od przyjaciół i tylko raz na rok zorganizowała przyjęcie dla koleżanek Marty, robiła to jednak tylko po to, żeby później móc krytykować ich wygląd oraz złe wychowanie.
Rozdział trzynasty
Marta nie potrafiła zrozumieć, dlaczego matka nie pozwala jej spotykać się z koleżankami. Pytając o to tatę, słyszała odpowiedzi, że Róża wiele w życiu przeszła i że ma jej nie denerwować.
Sprytna dziewczynka znalazła jednak sposób na kontakty towarzyskie. Kiedy do domu przyjeżdżał jej brat Władysław, wszyscy skupiali się w salonie i podziwiali grę i śpiew matki. Wtedy niezauważona Martusia wymykała się z domu.
Chciała utrzymać kontakt z rówieśniczkami. Bardzo jednak lubiła swojego brata, przywoził on jej zabawki. Przez cały jego pobyt chodziła odświętnie ubrana. Zazdrościła nawet matce tego, że miała z nim bardzo dobry kontakt. Róża bowiem często chodziła z nim do miasta na koncerty. Dopóki nie wracali do domu, Marta nie zasypiała. Pewnego jednak razu podsłuchała, jak matka i brat rozmawiają o muzyce Brahmsa. Wtedy już przestała im zazdrościć.
Rozdział czternasty
Doszło pomiędzy Różą i Adamem do kłótni. Ojciec wiązał przyszłość córki z ze szkołą ogrodniczą. Matka natomiast chciała, by dziewczyna wyjechała z nią do Warszawy i tam uczyła się śpiewu. Problem był w tym, że Adam bał się, że nie będzie w stanie utrzymać dwóch domów.
Szybko jednak problem rozwiązał się, gdyż Adam został kierownikiem kursów matematyczno-przyrodniczych właśnie w stolicy.
Marta uczyła się śpiewać u Włocha. Było to jednak trochę bardziej skomplikowane, ponieważ Róża po każdej lekcji powtarzała z nią przerobiony materiał. Był to czas tylko dla matki i córki, ojciec nie mógł się wtedy zbliżać do Marty. Pomimo iż dziewczynka tęskniła za ojcem, było to surowo zabronione przez matkę. Nawet podczas wolnej chwili, kiedy rozmawiała z tatą, Róża obrażała się i nie odzywała do nich. Jedynym sposobem na udobruchanie jej było ćwiczenie arii przez Martę.
Rozdział piętnasty
Marta bardzo kochała swojego brata. Wesoło razem spędzali czas. Jednak gdy tylko Róża zawołała syna, ten od razu biegł do niej. To denerwowało dziewczynkę i sprawiało, że kolejne wizyty Władysława wręcz ją irytowały. Kiedyś Marta nawet udała, że jest chora, kiedy brat ich odwiedził. Potem wieczorem dziewczynka przy akompaniamencie matki zaśpiewała pieśń Schumanna. Władysław stwierdził po zakończeniu występu, że Marta jest bardzo podobna do matki. Ta natomiast przytuliła ją do siebie.
Rozdział szesnasty
Wracamy teraz do teraźniejszości.
Marta, widząc matkę, pomyślała, że ta przyszła sprawdzić, czy ćwiczy śpiew. Została bowiem piosenkarką znaną w całym kraju. Okazało się jednak, iż Róża nie w tym celu przyszła. Najpierw poprosiła córkę, aby zmieniła uczesanie, a potem w kilka osób zasiedli do obiadu. Kobieta śmiała się, opowiadała historię o swoim dziadku, który poślubił Kreolkę, piła wino, żartowała, a nawet chwaliła potrawy przyrządzone przez Sabinę. Zdziwiło to dość obecnych.
Następnie po skończonym obiedzie Adam z żoną wyszli z domu córki.
Rozdział siedemnasty
Małżeństwo wybrało się teraz na ulice Wilczą. Pojechali dorożką. Adam mieszkał z panią Kwiatkowską, Róża natomiast wynajęła pokój. Zaczęła wspominać swój przyjazd do Polski. Musiała z dnia na dzień opuścić swoje rodzinne miasto oraz wszystko i wszystkich, którzy tam pozostało. Jej dziadkowie bardzo tęsknili do Polski. Dla niej jednak nie liczyli się ludzie. Uświadomiła sobie, że jest szczęśliwa tylko dzięki muzyce. Liczy się dla niej jeszcze tylko ból i tęsknota.
Pod koniec rozdziału Róża wyjaśniła sobie z Adamem wszystkie nieporozumienia, które zaszły w ciągu czterdziestu lat ich małżeństwa. Przebaczyli sobie wszystko.
Rozdział osiemnasty
Adam po jakimś czasie opuścił pokój żony. Spotkał wtedy w bramie Martę idącą do matki.
Dorosła już kobieta przypomniała sobie okres dojrzewania i słowa matki, która mówiła jej, że nie warto poświęcać zbyt dużo czasu i uwagi mężczyznom, gdyż tylko sztuce warto ofiarować życie.
Marta spotykała się dawniej ze Stefanem, lecz rozstali się. Kobieta poślubiła Pawła. Podobał on się wówczas także Róży, ponieważ rozumiał sztukę. Zatem Marta i Paweł są zgodnym małżeństwem, jednak kobieta czasem flirtuje z innymi mężczyznami.
Rozdział dziewiętnasty
Podczas wizyty Marty Róża opowiedziała jej o swojej pierwszej wizycie u doktora Gerhardta w Królewcu. Lekarz ten powiedział kobiecie, że musi się więcej uśmiechać, przebaczać innym i mieć dużo spokoju. W zasadzie tylko on jeden nie odpuścił Róży. Można powiedzieć, że walczył z nią i jej nie ulegał.
Później kobieta wróciła pamięcią do czasu, w którym jechała z ciotką Luizą do Polski. Spotkała ją wtedy niemiła przygoda z prawdziwym Polakiem. Chodziło o to, że ten zrzucił jej kuferek, aby położyć swój na jego miejsce. W kuferku Róży znajdowało się lusterko jej ojca. Rozbiło się ono, dlatego było to przykre.
Na koniec rozdziału Róża dała Marcie cenną radę, żeby kierowała się w życiu potrzebami serca.
Córka wyszła.
Rozdział dwudziesty
Po opuszczeniu domu matki Marta poszła do kina, a Róża położyła się na sofie. Było jej gorąco i nie mogła się skupić. Wspomniała swoich synów i Michała. W końcu wstała i zaczęła szukać krzyżyka, który kiedyś dała mężczyźnie. Nagle zasłabła. Ledwo udało jej się dotrzeć do łóżka. Na szczęście w tej chwili przyszła do niej służąca z herbatą. Zobaczywszy Różę w takim stanie, pobiegła po Strawskich.
Rozdział dwudziesty pierwszy
Na początku rozdziału Marta wraca z kina. Pół godziny później zadzwonił do niej Strawski z wiadomością o matce. Lekarz pogotowia stwierdził, że jest to zawał. Marta zdała sobie sprawę z tego, że jej matka umiera. Razem z Pawłem udali się do niej. Wkrótce przybyli także Władysław z Jadwigą. Dzieci zajęły się matką najlepiej, jak tylko mogły. Niestety puls Róży zaczął słabnąć. Marta wezwała ponownie lekarza, lecz niestety to nie pomogło i kobieta umarła. W tym czasie do domu wrócił Adam z włóczkowymi kamaszami.
Nastąpił przykry moment. Zebrani zaczęli przypominać sobie słowa Róży, które ta wypowiedziała do nich dzisiaj. Następnie Marta wzięła duży czarny koronkowy szal i przykryła nim ciało matki.

Cała szkoła w Twojej kieszeni

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: