Medaliony - Streszczenie szczegółowe

Profesor Spanner

Akcja utworu rozpoczyna się w pogodny, majowy dzień. Grupka osób już drugi raz wybiera się do Instytutu Anatomicznego, jednak tym razem towarzyszy im dwójka profesorów, lekarza, czyli ,,koledzy Spannera, którzy ubrani są w czarne kapelusze oraz tego samego koloru wiosenne palta. Na początku udają się do skromnego domku zlokalizowanego w rogu podwórza, a później do ciemnej piwnicy. W świetle przedzierającym się przez okna można było ujrzeć ciała pozbawione głów zachowane w bardzo dobrym stanie. Wśród tych zwłok znajdowało się ciało człowieka zwanego marynarzem. Przezwisko wzięło się od jego tatuażu zrobionego na szerokiej piersi. Wzorek przypominał statek – był to jego kontur. Widniał tam również napis – ,,Bóg z nami’’. Grupka mijała baseny, w których znajdowały się kolejne trupy. Gdyby ktoś zechciał je podliczyć, byłoby ich około trzystu pięćdziesięciu. Co ciekawe, instytutowi wystarczyłoby zaledwie czternaście zwłok. W dwóch miejscach ułożone były głowy oddzielone od reszty tułowia. W rogu można dostrzec jedną należącą do osiemnastoletniego chłopca. Na niej widnieje smutny uśmiech. Oczy są przymknięte. W dalszej części znajdują się baseny z umarłymi, którzy są przecięci na pół i odarci ze skóry. W jeszcze kolejnym można dostrzec ciała należące do kobiet. W piwnicach jest jeszcze kilka basenów, co świadczy o tym, że planowano zwiększenie swoich zapasów. Następnie grupka przechodzi do innego, koloru czerwonego budynku. Tam mieścił się kocioł wypełniony ciemną cieczą. Jakaś osoba wyciągnęła odarty już ze skóry tors ludzki. Pozostałe dwa kotły były puste. W szafie na półkach leżą już ugotowane piszczele i czaszki. W skrzyni ułożone zostały płaty ludzkiej skóry. Przy ścianie ustawiono piec służący do spalania kości i innych odpadków. Na stole leżą kawałki mydła oraz kilka metalowych foremek. Grupka nie zapuszczała się tym razem na strych, gdzie składowane są czaszki i kości. Zatrzymują się na moment na dziedzińcu. Przyglądają się śladom po spalonych budynkach. Dostrzegają, iż wspomniany czerwony domek był już dwukrotnie trawiony przez ogień, jednak w porę go ugaszano. Profesorowie odłączają się od grupy. Jako pierwszy przesłuchiwany jest dość młody mężczyzna, który pracuje jako preparator u profesora Spannera. Relacja jego pozwoliła przybliżyć sylwetkę naukowca, który to pisał książkę na temat anatomii oraz podczas drugiej wojny światowej, a konkretniej od 1943 roku, zajmował się produkowaniem mydła pozyskiwanego z ludzkiego tłuszczu. Przesłuchiwany ze szczegółami opowiada o procesie całej produkcji, o tym jak pozyskiwali ciała z więzień oraz szpitali dla obłąkanych. Nie jest w stanie określić dokładnej lokalizacji przebywania Spannera, który to w styczniu 1945 roku opuścił Instytut. Na ścianie pokoju wisi tak zwany ,,recept’’, który przywiozła ze wsi jedna z asystentek. Ona również nie wie, co profesor dalej robił z gotowym mydłem. Przypuszcza, że ów zagadkowy mężczyzna zakazał mówić o tym, co się działo, gdyż cywile mogliby się przez przypadek dowiedzieć i wywołać jakieś zamieszanie. Nie jest świadomy, iż jego czyny oraz produkcja z tych ,,towarów’’ jakimi są ludzkie ciała są przestępstwem. Przyznaje się, że sam stosował to mydło, pomimo początkowej odrazy do tego produktu. Zaletą jego była duża piana, a co za tym idzie, mogło służyć do prania.

Dno

Naprzeciwko narratorki siedzi ładna, w podeszłym wieku, lekko zaokrąglona kobieta. Na samym początku nie wie zupełnie, o czym ma mówić. Widać u niej zmęczenie doczesnym życiem. Jest to związane z rzeczami jakich doświadczyła w przeszłości, a w które nikt nie uwierzyłby jej. Zależy jej na tym, aby ludzie okazywali sonie życzliwość. Wynika to z tego, iż ona sama jest matką, która straciła aż dwójkę swoich dzieci i co gorsze, nie ma o nich żadnych wiadomości. Dotarła do niej informacja o śmierci męża w Pruszkowie. Opowiada o torturowaniu niewinnych ludzi w Ravensbrück, a także o doświadczeniach jakie przeprowadzane były na kobietach. Wspomina również o ściąganiu krwi dla żołnierzy. Wraz z córką po upływie trzech tygodni została przeniesiona do innego obozu, a dokładniej do fabryki amunicji. Wspomina o córeczce również aresztowanej, jednak ta zatrzymała się w innym ośrodku. Syna zabrali z powstania. Przed wywiezieniem na dalsze męki, trochę czasu spędzili w Pawiaku. Kobieta pomimo swojej dość obszernej wypowiedzi, pominęła wiele spraw, od czasu do czasu w jej oczach można było dostrzec zbierające się łzy, lecz pomimo tego kontynuowała swój monolog. Opowiadała o trupach, które były wynoszone z pakamery. Ich ciała przeżarte były przez szczury. Napomknęła też o przesłuchiwaniu, na którym była bita po głowie. Dzielnie jednak znosiła te tortury i zachowała milczenie. W fabryce, gdzie musiała przymusowo pracować aż dwanaście godzin dziennie, kładziono nacisk, aby pracownicy wyrobili określoną normę. Jeżeli nie udało im się tego wykonać, byli karani. Wtedy przetrzymywano ich na przykład w piwnicach, gdzie leżały ludzkie zwłoki. Dodatkowo nie otrzymywali dostatecznej ilości pożywienia, dlatego w konsekwencji zmuszeni byli posilać się ciałami zmarłych. Kobieta przypomina też sobie samą podróż do owego Ravensbrück. Uznaje, iż to również jest warte opowiedzenia. Opowiada o tym jak jechały stłoczone w zamkniętych wagonach, gdzie nie miały dostępu do wody czy jedzenia. Na jednej ze stacji, gdzie przebywali oficerowie niemieccy, jeden z nich słysząc mrożące krew w żyłach wycie, rozkazał otworzyć wagon. Widok jaki tam zastał, przeraził go. Nic dziwnego – kobiety niektóre leżały martwe, w wyniku uduszenia, inne zaś, trzymały się jeszcze na nogach. Potraktowano je niczym zwierzęta. Warunki w jakich były transportowane, można by określić jako nieludzkie. Oficer kazał natychmiastowo je wypuścić na tor, aby te mogły chociaż pooddychać świeżym powietrzem, napić się wody i oporządzić się choć w niewielkim stopniu. W drodze wiele z więźniarek nie wytrzymywało już psychicznie i zwyczajnie oszalało. Wykrzykiwały to, czego nie ujawniły na przesłuchaniach. Kobieta nie jest ani trochę zdziwiona tym faktem, gdyż skoro nawet i Niemiec się zląkł, to rzeczywiście ich sytuacja była nie za ciekawa.

Kobieta cmentarna

Na cmentarzu znajdującym się nieopodal muru oddzielającego getto od reszty świata, pracuje cmentarna kobieta. Jej zadaniem jest opiekowanie się nagrobkami. Opowiada o jednym z nich, w którym to pochowana została młoda kobieta. Jej ciało zostało ekshumowane przez męża, gdyż ten chciał udowodnić lekarzom, iż to oni byli winni śmierci jego ukochanej. W tej samej mogile spoczywa również i jej małżonek. Mężczyzna po kilku miesiącach po prostu się powiesił. Po chwili, z lekkim przestrachem w głosie dopowiada, że mieszka nieopodal i jest to miejsce, gdzie ludzie po prostu nie mogą żyć. Codziennie mieszkańcy słyszą to, co dzieje się w getcie i nie są to przyjemne odgłosy. Bez trudu można było usłyszeć krzyki towarzyszące rozstrzeliwaniu ludzi. Widok też nie był zachwycający, gdyż często można było dostrzec ofiary, które wyskakiwały przez okna budynków trawionych pożarem. Kobieta była świadkiem pewnej sytuacji, kiedy to matki owijały swoje dzieci w jakiś miękki materiał i zrzucały je, aby później same mogły skoczyć. Chciały w ten sposób uchronić te niewinne istotki od bolesnej śmierci w płomieniach. Widziała też któregoś razu ojca wypychającego swojego syna z okna. Mężczyzna zaraz po nim również wyskoczył. Jest przekonana, iż Żydzi nie znoszą Polaków i gdyby Niemcy przegrali wojnę, to naród ten wymordowałby wszystkich ,,wrogów’’. Informację tę usłyszała od okupanta w przekazywanych wiadomościach. Ludzie nie są w stanie dłużej wytrzymać, gdyż często słyszą (zazwyczaj nie widzą tych sytuacji) odgłosy wydobywane przez ciała rozbijające się z łoskotem o bruk.

Przy torze kolejowym

Do osób zmarłych w okresie trwania wojny należy również pewna kobieta. Nikt nie zna jej imienia ani nazwiska. Świadek jej śmierci nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego umarła ona właśnie w ten sposób, a dokładniej mówiąc, odeszła za sprawą człowieka, który wydawać by się mogło, że jej naprawdę współczuł. Niewiasta została znaleziona nieopodal torów kolejowych. Była wycieńczona i ranna. W pobliżu lasu leżały ciała należące do dwóch mężczyzn. Jeden z nich okazał się być jej mężem. Byli oni uciekinierami z transportu więźniów. Zamiast pewnej śmierci zdecydowali się na ucieczkę z pociągu. Rano zaczęli pojawiać się inni ludzie, jednak żadna z osób nie miała na tyle odwagi, żeby podejść do rannej i jej pomóc. Obawiali się bowiem represji ze strony okupanta. Wśród tej grupki znajdował się mężczyzna, który zakupił jej wódkę oraz papierosy. Kobieta wiedziała, że prawdopodobnie nikt jej nie pomoże – nie wierzyła w to. Zdawała sobie sprawę, iż jej życie wisi na włosku. Chciała się upić za pomocą otrzymanego alkoholu, aby zapomnieć i nic nie czuć. Po upływie czasu podeszła do niej z przestrachem w oczach staruszka. Postawiła nieopodal niej kubek z mlekiem, a obok tego położyła chleb. Po tym niezwłocznie oddaliła się. Po wielu godzinach nadeszło od strony miasta dwóch policjantów. Niewiasta poprosiła ich, żeby ją zabili. Mundurowi jednak nie byli co do tego pomysłu przekonani i nie wiedzieli co dalej począć. Kiedy obudziła się z odrętwienia, nie było już przy niej nikogo, nie licząc pewnego młodzieńca, który to wyświadczył jej drobną przysługę. Mijali ją różni ludzie powracający z pracy. Słyszała ich rozmowy. O zmierzchu znowu zawitali do niej policjanci. Ponowiła swoją prośbę. Mężczyzna, o którym była mowa wcześniej, widząc niezdecydowanie mundurowych, przejął pistolet i zabił kobietę. Ludzie obserwujący całe to zdarzenie byli w szoku. Wydawać by się mogło, że to właśnie ów człowiek będzie najbardziej łaskawy i litościwy dla rannej, a tymczasem zabił ją niczym niechciane zwierzę. Następnego dnia została pochowana razem z ciałami dwóch mężczyzn leżących nieopodal lasu.

Dwojra Zielona

Rozmówczyni narratorki jest to kobieta. Ma ona czarną przepaskę. Do spotkania doszło przypadkowo, w sklepie. Towarzyszy jej mężczyzna, który żąda od niej okularów. Wspomina o tym, że przecież przebywała wiele lat w obozie i tam nie zakładała okularów. Nawet nie miała sztucznego oka, gdyż te po zamówieniu, okazało się za duże. Narratorka towarzyszy niewiaście aż do mieszkania, którym to kobieta się zajmuje. Więźniarka wyznaje, iż jest sama. Ludzie wprawdzie okazują jej życzliwość, jednak to wciąż nie jest rodzina. Męża straciła w 1945 roku. Został on zabity na stacji Małaszewicze. Ona w tym czasie była w Międzyrzeczu. Kobieta ma tak naprawdę trzydzieści pięć lat, jednak każdy by powiedział, że ma więcej. Te pozory spowodowane są jej wyglądem, gdyż nie ma oka i zębów. Pobrała się kiedy miała dwadzieścia trzy lata. Po uroczystości para osiedliła się w Warszawie. Niestety, w 1939 roku w wyniku bombardowania, stracili cały swój dobytek. Później przenieśli się do Janowa Podlaskiego. Tam musieli nosić znak palestyński. Niewiasta pamięta czasy, kiedy to wywozili ludzi do obozu w Treblince. Podczas aresztowań, szukała schronienia na strychach. Pewnego razu spędziła tam aż 4 długie tygodnie jedząc jedynie cebulę i kaszę mannę. Myślała, że umrze w tamtym momencie. Oko straciła 1 stycznia 1943 roku, kiedy to Niemcy urządzili zabawę na sylwestra i zaczęli strzelać do ludzi. Bardzo zależało jej na przeżyciu wojny, żeby móc później opowiedzieć wszystkim, co tak naprawdę wtedy się działo i jakie faktycznie było zachowanie Niemców. Z getta trafiła z innymi Żydami do Majdanka. Tak bardzo doskwierała jej samotność, że chciała umrzeć. Później dostała się do pracy w pewnej fabryce zlokalizowanej w Skarżysku – Kamiennej. Tak bardzo męczył ją głód, że zaczęła wyrywać złote zęby, aby mieć za co kupić chleb. Przez trzynaście miesięcy dzięki temu żyła.

Wiza

Do narratorki przychodzi kobieta. Ubrana ona jest w obozowy strój w szare i granatowe pasy. Włosy są krótko obcięte, przykryte czapką. O nic nie prosi, a także nie czuje niechęci do narodu żydowskiego. U uśmiechem na twarzy opowiada o pracy w obozowej kuchni i o tym jak znalazła myszy. Nie zgodziła się na danie ich kotu, pomimo ogromnej chęci ujrzenia tego widoku. Była katoliczką i dlatego nie tolerowała okrucieństwa czy też przemocy. Uzyskała polskie dokumenty, jak i imię i nazwisko. Do obozu trafiła jako Polka. Zadaje pytanie narratorce, czy wie, co to znaczy iść na wizę. W obozie od rana krzyczano właśnie o tym. Przez cały dzień nie dostawały ani trochę jedzenia. Nie pozwalano im usiąść i odpocząć. Kazano im stać bardzo długo niezależnie od pogody. Kobieta nie wspomina o swoim kalectwie – o nodze źle zrośniętej, która prawdopodobnie będzie ponownie łamana. Skupia uwagę na cierpieniu innych. Przez tydzień widziała kobiety stojące na łące, ściśnięte razem, aby choć trochę się ogrzać. Pewnego dnia usłyszała śpiewany po hebrajsku przez Greczynki hymn narodowy. Następnego dnia była selekcja i miejsce to opustoszało.

Człowiek jest mocny

Nieopodal Chełmna, a dokładniej na wzgórzu, w czasach wojny stał pałac. Później niestety został wysadzony w powietrze. W tym samym czasie w lesie spłonęły doszczętnie cztery krematoria. Każdego dnia bramy budowli mijały samochody pełne osób, wierzących, iż jadą do Zakładu Kąpielowego. Ludzie byli wprowadzani do pomieszczeń jedynie w bieliźnie, a następnie zapędzani do samochodów gazowych. Żyd – Michał P., opowiada o tym, co się tam działo. Do jednego z tych samochodów zaprowadził, siostrę i brata z rodzinami oraz rodziców. Sam też pragnął z nimi umrzeć, ale na to mu nie pozwolono. Pracował przy przenoszeniu ubrań z pokoi, a później grzebał w lesie zwłoki uduszonych ludzi. Początkowo mężczyzna starał się nakłonić ludzi do ucieczki z tego okropnego miejsce, jednak ci byli zbyt przygnębieni, aby cokolwiek działać. W lesie pracował tydzień z haczykiem. Pewnego dnia przyjechał tak jak zwykle samochód. Tym razem jechał z Chełmna. Michał ujrzał tam ciało żony i dwójki własnych dzieci. Był zrozpaczony. Położył się obok najukochańszych mu osób i pragnął śmierci. Nadszedł Niemiec i zaczął go bić, dopóki ten się nie podniósł, gdyż był on silny i mógł jeszcze trochę im się przydać i popracować. Mężczyzna chciał popełnić samobójstwo, jednak pewien człowiek odwiódł go od tego pomysłu. Wtedy narodził się pomysł, żeby uciec wraz z innym Żydem. Następnego dnia plan się nieco nie powiódł, gdyż ów znajomy jechał innym samochodem. W konsekwencji Michał sam wyskoczył z auta i rozpoczął bieg przed siebie – od tego zależało jego życie. W pobliskiej wsi zaszył się w stodole. Po upływie dwóch dni, z pomocą gospodarza, który to nakarmił go i ubrał, przedostał się do Grabowca. Tam, ku jego wielkiej radości, spotkał Żyda, z którym wcześniej planował ucieczkę. On również wykorzystał okazję do zwiania wrogowi. Swoje kroki kierują do lasu Żuchowskiego, gdzie pracował jeden z nich przy kopaniu grobów. Napotykają dwie niewiasty i z nimi chwilę rozmawiają.

Dorośli i dzieci w Oświęcimiu

Z historii wiemy, że tereny Polski stały się miejscem, gdzie dokonywano masowych zbrodni. W wyniku tych działań zgładzono setki, a nawet miliony niewinnych istnień. Cały czas współcześni ludzie odkrywają nowe miejsca zbrodni, a wiedza na temat tamtych czasów jest stale poszerzana za sprawą nowych faktów. Społeczeństwo stało się materiałem przemysłowym, gdyż z poszczególnych części ich ciał produkowane były rozmaite rzeczy na przykład mydła z tłuszczu lub pergamin ze skóry. Człowiek pracował na zysk całego państwa w dość niehumanitarny sposób. Lata okupacji przetrwali jedynie ci, co zdążyli uciec w bezpieczne miejsce lub wcale się nie liczyli. Do tej grupy należeli naukowcy, politycy i lekarze. Oprawcami byli ludzie świadomi tego, co robili. Ponosili oni odpowiedzialność za swe czyny. Brutalna była rzeczywistość drugiej wojny światowej. W Oświęcimiu do uduszenia w komorach gazowych wybierano nawet dzieci. Czynnikiem o tym decydującym była zdolność do pracy. Jeżeli osoba mogła się jeszcze ,,na coś przydać’’, to zostawiano ją. Selekcja odbywała się tak, że dzieci miały za zadanie przechodzić pod metalowym prętem. Świadome swego losu, stawały na palcach, aby być wyższym, gdyż pręt zawieszony był na wysokości stu dwudziestu centymetrów. Pewnego dnia doktor Epstein podczas przechodzenia między dwoma blokami, ujrzał dwójkę dzieci. Zadał im pytanie, co robią. One na to, że bawią się w palenie Żydów.

Cała szkoła w Twojej kieszeni

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: