Opowieści z Narnii – Podróż „Wędrowca do Świtu” - Recenzja książki

„Podróż Wędrowca do Świtu” to trzeci tom cyklu pod tytułem „Opowieści z Narnii”. Autorem tej książki, należącej do gatunku literatury dziecięcej i młodzieżowej, jest Clive Staples Lewis (C.S Lewis). Data wydania anglojęzycznej wersji to 1952 rok.
Książkę tę przeczytałam wiele lat temu, zaraz po tomie pod tytułem „Książę Kaspian”. Miałam wydanie siedmiotomowe, oprawione w twardą oprawę, z pięknymi ilustracjami, toteż czytanie było podwójną przyjemnością. Spośród wszystkich tomów cyklu każdy zapewne ma swój ulubiony oraz taki, który podobał się mniej. „Podróż Wędrowca do Świtu” należy w mojej subiektywnej ocenie zdecydowanie do tej pierwszej kategorii. Uważam, że to jedna z najlepszych części „Opowieści z Narnii”.
Zacznę jednak przekornie od tego, co mi się nie podobało. No cóż, w poprzedniej części („Książę Kaspian) musiałam się „pożegnać” z dwójką bohaterów – Zuzanną i Piotrem. Były to postacie zdecydowanie pozytywne, które od razu polubiłam, więc trudno było mi rozpoczynać kolejny tom bez nich. Oprócz Łucji i Edmunda tym razem do Narnii przenosi się również ich kuzyn – Eustachy Klarencjusz Scrubb. Powiem wprost – po prostu nie znosiłam tego chłopca. Miał miks irytujących otoczenie wad, nawyków i często jego wywody czy niekończące się narzekania spowalniały akcję. Aczkolwiek przyznam, że czasem był zabawny. Kiedy bohaterowie powieści trafili na Smoczą Wyspę, za sprawą swej zachłanności, Eustachy został przemieniony w smoka i w końcu zamilkł. Owo wydarzenie zmieniło go diametralnie. Pod koniec książki moja niechęć do tej kreacji była nieco mniejsza, a w kolejnych częściach zdołałam już odrobinę polubić Eustachego.
Myślę, że to jedna z najbardziej przygodowych części z całej serii. Lubię opowiastki o płynących ku nieznanemu piratach, morskich stworach przyczajonych w głębinie, bezludnych wyspach i magicznych, zapomnianych artefaktach. Uwielbiam tak zwaną „powieść drogi”, kiedy to bohaterowie przemierzają nieodkryte i zapomniane skrawki świata w poszukiwaniu określonego celu (w tym przypadku celem było odnalezienie zaginionych baronów – Reviliana, Berna, Argoza, Mavramorna, Oktezjana, Restimara oraz Rupa). W tym tomie nie ma polityki, wszechobecnych wojen, bitew czy sporów. Dlatego książka wydaje się lżejsza w odbiorze niż jej poprzedniczki i następczynie, stanowiąc dobrą rozrywkę zarówno dla dużych, jak i małych czytelników. Kaspian, Edmund, Eustachy i Łucja tym razem mierzą się z potęgą natury (między innymi z oceanem) i swoimi własnymi lękami.
Autor znakomicie przedstawił proces dojrzewania młodych bohaterów. Edmund przypomina swego brata, Piotra. Stał się odpowiedzialny, troskliwy i rozsądny. Łucja nie jest już małym dzieckiem, jednak jej dobroć i zachwyt nad każdym zakątkiem Narnii emanuje z każdej strony książki. Z kolei Eustachy jest idealnym przykładem na to, że zachodzące wokół nas losowe wydarzenia mogą zmienić dany charakter diametralnie. Chłopiec nauczył się pokory i patrzenia na świat inaczej. Podobało mi się również, że w tej części nie ma dużego przeskoku czasowego i ponownie mogliśmy spotkać wcześniej poznanych bohaterów.
„Podróż Wędrowca do Świtu” to znakomita powieść, pełna przygód i dobrze wykreowanych postaci. Opowiada o odwadze, przyjaźni i lojalności. Mnogość wydarzeń, barwnych stworzeń, na czele z niezapomnianą myszką – Ryczypiskiem – gwarantują wspaniałą rozrywkę. Polecam każdemu, bez względu na wiek, kto pragnie się przenieść do pełnej magii i niezwykłych przygód krainy.

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: