Szatan z siódmej klasy - Streszczenie

Siedemnastoletni Adam Cisowski posiadający psychologiczno-detektywistyczne zdolności, który odkrył system wywoływania uczniów do odpowiedzi profesora Gąsowskiego został poproszony o pomoc w wyjaśnieniu niezwykłych zdarzeń mających miejsce w posiadłości brata profesora. Gdy tam przyjeżdża zostaje ofiarą napadu. Po dojściu do siebie bohater znajduje pamiętnik księdza Koszyczka zawierający opis wydarzeń w posiadłości związanych z pobytem tajemniczego francuza. Następnego dnia późnym rankiem Wanda – córka brata profesora oznajmiła, że do domu zawitał wędrowny malarz proszący o gościnę. Pierwszej nocy jego pobytu u Gąsowskich gość oskrobał drzwi swojego pokoju, a kolejnego dnia przechadzał się po dworze i parku, jednak był on śledzony przez nauczyciela i Adama. Gdy dostrzegli, że mężczyzna rozmawia z Wandzią, ruszyli w ich stronę. Kiedy przybysz ich zobaczył oznajmił, iż zamierza opuścić gościnny dom następnego dnia. Nastolatek spytał podstępem, czy gość spał dobrze, na co on odpowiedział, by chłopak nie wtrącał nosa w nie swoje sprawy i uważał na siebie. Wanda stwierdziła, że opryszek groził Adasiowi. Chłopak postanawia ułatwić zadanie malarzowi i pozwala mu obejrzeć drzwi od pokoju taty Wandy. Gdy Adam wraca do domu, dziewczyna oznajmia mu, że nie widziała mężczyzny przy gabinecie ojca. Wtedy młody detektyw pobiegł do swojego pokoju i spostrzegł, że wszystkie stare papiery są porozrzucane i zniknął pamiętnik księdza. Po ucieczce złodzieja odbyła się narada, w której uczestniczyli Adam, profesor Gąsowski i Wanda. Uczestnicy spotkania ustalili, że teraz należy znaleźć drzwi do domku ogrodnika i w ten sposób zwieść przeciwnika. Młody chłopak zaczął analizować i rozmyślać co mogą teraz robić złodzieje. Podejrzewał, że w sprawę zaangażowane jest więcej osób, a przewodzi nimi francuz. Wieczorem Adam udaje się samotnie na zwiady. Znalazł nocleg u leśnego, a rano wyruszył dalej. Około południa chłopak spotkał nad jeziorem gromadkę dzieci, którym przewodziła jakaś dziewczyna. Przywitał się z nimi, a panienka przedstawiła mu swoich znajomych i zaprowadziła do domu swoich rodziców. Właścicielka gospodarstwa – Pani Niemczewska przyjęła gościa i poradziła mu, żeby po posiłku udał się do sąsiedniego dworu. Jej córka chciała go zaprowadzić tam, lecz jej mama przypomniała jej o zajęciu, które musi wykonać. Panna wyznała chłopakowi, że tym zadaniem jest przetłumaczenie listu napisanego starą francuszczyzną, który przynieśli obcy mężczyźni mieszkający w Żywotówce. Adam od razu zaproponował pomoc, przekonując panią domu, że zna francuski i lubi czytać stare dokumenty. Po zjedzeniu posiłku dziewczyna zaprowadziła go do pokoiku i podała pożółkły list. Chłopak zauważył podpis Kamila de Berier i zrozumiał, że trzyma w rękach prawdziwy list. Przekonał panienkę, że sam przetłumaczy list, a gdy wyszła z pomieszczenia zaczął z trudem odczytywać słowa. Po kolacji zjawił się mężczyzna, który zlecił tłumaczenie listu. Adaś bez trudu rozpoznał w nim malarza. Młody detektyw bez pożegnania opuścił gospodarstwo i zaczął śledzić fałszywego artystę. Mężczyzna dotarł do starego budynku, gdzie zaczął rozmawiać ze swoimi wspólnikami. Nastolatek przyglądał im się siedząc na drzewie. W pewnym momencie zasnął, a rankiem obudziło go szczekanie psów. Chłopak bał się poruszyć. Wtedy podszedł do niego mężczyzna. Adam chciał już odejść, lecz ten zawołał swoich wspólników. Malarz rozpoznał Cisowskiego, który uskoczył w bok, aby ratować się ucieczką. Fałszywy artysta jednak złapał go w ostatniej chwili i wraz z wspólnikami zanieśli go do budynku. Od razu zaczęli go wypytywać skąd się tu wziął, ale ten odpowiedział, że nie pamięta. Opryszki związali go i zaproponowali mu dołączenie do ich grupy, lecz gdy ten odmówił, kazali mu napisać list do swoich przyjaciół, po czym zamknęli go w piwnicy. Okazało się, że w piwnicy był uwięziony również francuz, który kilka miesięcy temu odwiedził państwo Gąsowskich. Po paru minutach z odrętwienia wyrwał chłopaka potężnych huk. Domyślił się, że rozpętała się burza. Po jakimś czasie do piwnicy zaczęła napływać woda. Nagle usłyszał jakieś głosy i ktoś uderzył w drzwi. Adam najmocniej jak potrafił zaczął wzywać pomocy. Po chwili do piwnicy weszło parę ociekających wodą postaci. Adaś krzyknął radośnie. Przed Cisowskim stał Burski, kolega z ławki, który wraz z zastępem harcerskim rozbił niedaleko obóz. Po rozwiązaniu Adama i francuza, wszyscy znaleźli się w łodziach, gdzie nastolatek dowiedział się w jaki sposób harcerze dotarli do piwnicy. Staszek Burski wpadł na pomysł, aby ukryć francuza u księdza Kazuro, od którego pożyczyli łodzie. Ksiądz przyjął obcokrajowca i zaproponował, by Adam również został u niego na noc. Gdy duchowny zajmował się francuzem, przypomniała mu się historia. Opowiadała ona o młodym księdzu, który walcząc u boku powstańców został ranny, a schronienia udzielili mu państwo Gąsowscy. Pewnej nocy Gąsowscy przenieśli rannego na drzwiach wyjętych z zawiasów na plebanie. Oszołomiony Adam zaczął dopytywać się o drzwi. Starszy pan wyjaśnił mu, że są tu nadal umieszczone w małej szkółce. Chłopak popędził do szkółki i zaczął oglądać drzwi. Nastolatek niestety nic nie znalazł więc doszedł do wniosku, że napis musi się znajdować pod żelaznym okuciem. Ostrożnie zdjął je i zamarł, odkrywszy francuski napis. Nasz bohater postanawia podzielić się tą nowiną z profesorem. Kilka godzin później, gdy profesor Gąsowski ułożył się wygodnie w łóżku, usłyszał stukanie w okno. Za oknem stali Adam i Staszek Burski. Gdy chłopcy weszli do pokoju Adaś oznajmił, że znalazł drzwi i odczytał napis, ale teraz nie ma czasu, by o wszystkim opowiadać. Poprosił, żeby pan Gąsowski sprawdził, czy wszyscy domownicy już śpią, a potem razem ze Staszkiem udał się na strych. Wrócili po jakimś czasie i Cisowski zapewnił staruszka, że przyjdzie rano w porze śniadania, a profesor ma go powitać, tworząc zamieszanie. Kolejnego dnia rano, podczas śniadania, profesor Gąsowski zaczął krzyczeć, jakby postradał zmysły. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni i dopiero później spostrzegli Adama i Staszka idących w ich stronę. Wanda zerwała się od stołu i podbiegła do Cisowskiego. Nastąpiło wzruszające powitanie i chłopaki zasiedli do posiłku. Adam opowiadał o swoim odkryciu donośnym głosem, nie zważając na ostrzeżenia pana Gąsowskiego. Oznajmił, że odnalazł nowe dokumenty, z których dowiedział się, gdzie oficer zakopał swój skarb i o zmierzchu rozpoczną poszukiwania. Po tych słowach pożegnał się z Gąsowskim i poszedł z kolegą do swojego pokoiku. Tam spytał Staszka, czy widział kogoś w pobliżu budynku. Burski odpowiedział, że nie. Przez resztę dnia wszyscy z niecierpliwością czekali na to, co się stanie wieczorem. Po zapadnięciu zmroku, wszyscy zebrali się razem i poszli prowadzeni przez Adasia parkiem na niewielką łączkę. Tam wyciągnął z kieszeni stary papier i zaczął odmierzać kroki. Jego towarzysze podążali za nim. W końcu zatrzymali się i Cisowski z Burskim zaczęli kopać. Po jakimś czasie Staszek krzyknął, że coś znalazł. Podał Adamowi żelazną skrzynkę i wygramolił się z dołu. Wtedy usłyszeli nieznajomy głos, który kazał im podnieść ręce do góry. Z krzaków wyłonił się chudzielec mierzący do nich z rewolweru. Mężczyzna zbliżył się do Adama, zabrał skrzyneczkę i zniknął w ciemności. Pan Gąsowski załamał ręce i ze zdziwieniem spojrzał na nastolatków, którzy roześmiali się. Wszyscy w ciszy wrócili do domu. Wanda i pani Gąsowska, które czekały na nich w domu, dostrzegły ich smutne miny, lecz Adaś uspokoił je. Zapewnił, że skarb nie został jeszcze odnaleziony, a to, co się wydarzyło na łączce, to tylko przedstawienie dla złodziejaszków. Minęło kilka dni. Do pokoju profesora Gąsowskiego, z którym była Wandzia wbiegł Adam wymachujący gazetą. Pisano w niej o dwóch mężczyznach, którzy pobili się o starą skrzynkę. Chłopak oznajmił, że teraz mogą rozpocząć prawdziwe poszukiwania. Wszyscy zebrali się w gabinecie profesora. Adaś wyrecytował wskazówkę Kamila de Berier, którą znalazł na drzwiach. Zebrani wyczekująco spojrzeli na chłopca, który zaczął głośno zastanawiać się nad każdym słowem. Domyślił się, że oficerowi chodziło o dwór, a że przez jakiś czas przebywał w bawialni, to właśnie tam powinni rozpocząć poszukiwania. Wszyscy udali się do pokoju. Cisowski rozejrzał się w poszukiwaniu malowanej brody. Jego wzrok padł na portret rycerza i zgodnie ze wskazówką odwrócił się, dostrzegając wiszące na ścianie lustro. Stanął na krześle i zaczął wpatrywać się w szklaną taflę. Przetarł namalowaną brodę odrobiną mleka i poprosił o szkło powiększające. Wkrótce odczytał kolejną wskazówkę: „Znajdziesz w domu tego, co powróci wkrótce z Egiptu i nigdy nie jadał na uczcie z płaskiego talerza”. Zebrani jęknęli, słysząc kolejną zagadkę. Zbliżała się pora obiadowa. Adaś podczas posiłku siedział skupiony. Nagle doznał olśnienia. Przypomniał sobie bajkę, w której lis zaprosił na ucztę bociana i podał mu jedzenie na płaskim talerzu. Wybiegł przed dom, a domownicy ruszyli za nim. Wskazał na dąb, mówiąc, że to jest dom tego, co nie jadał z płaskiego talerza. Na szczycie pnia widoczne było bocianie gniazdo. Chłopak był przekonany, że właśnie to drzewo Kamil de Berier widział z okna bawialni. Oficer był zbyt chory, by zakopać swój skarb w lesie i zbyt słaby, by wejść na dąb, dlatego zawiniątko ukrył tam, dokąd mógł sięgnąć ręką. Adaś dostrzegł otwór w pniu, zasklepiony gliną i zaczął nożem kruszyć zaschłą bryłę. Po paru minutach wydobył z dziupli skórzane zawiniątko i podał je pani Gąsowskiej. Pan Gąsowski rozciął tobołek i oczom zebranych ukazały się diamenty i wielkie rubiny. Znużony Adam nie patrzył jednak na klejnoty, lecz zerknął na Wandę, która popatrzyła mu prosto w oczy. Oboje uśmiechnęli się do siebie z radością.

Cała szkoła w Twojej kieszeni

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: