Menu książki:
Wesele w Atomicach - Streszczenie krótkie
,,Wesele w Atomicach” to lektura autorstwa Sławomira Mrożka – pisarza żyjącego w XX wieku, który zasłynął z krótkich form literackich precyzyjnie
i krytycznie oceniających współczesną rzeczywistość.
Miejscem akcji opowiadania jest nieumiejscowiona bliżej na mapie Polski niewielka wioska – Atomice. Historia rozgrywa się w bliżej nieokreślonym czasie, chociaż nazwa miejscowości wskazuje na współczesność. Państwo młodzi, są, wg opinii mieszkańców, dobrze dobraną parą pod względem majątkowym – oboje wnoszą w posagu nowoczesne wiano ( ona patenty z biochemii i siłownię, natomiast on laboratorium). O przebiegu hucznej i dość niezwykłej zabawy weselnej opowiada narrator- jeden z uczestników przyjęcia. Wspomina, że pracował przy walcowaniu blachy, gdy przyszedł do niego z zaproszeniem na wesele brat panny młodej. Był to wykształcony człowiek, przyjaciel narratora. W tym czasie co prawda, w Atomicach panował ogromny chaos, ponieważ odrzutowce nieopodal wioski urządziły sobie pas startowy,
a przyrodę zaczęto przekształcać wg pomysłu ludzi, ale mimo to panowie znaleźli chwilę czasu, by, usiadłszy na starodawnym zydlu, zamienić ze sobą kilka słów.
Bohater przyszedł na wesele w czasie oczepin, kiedy druhny, zgodnie z polską tradycją, odśpiewywały pannie młodej ludowe mądrości, a potem zrobiły jej elektrolizę i wprowadziły do komory ciśnień – co miało zastąpić znane nam
ze współczesnych wesel rzucanie wianka czy welonu. Niezwykłość spotkania podkreślał strój gości – wszyscy byli ubrani w ludowe termostaty nałożone
na granatowe garnitury. Uczestnicy wesela śpiewali i tańczyli, a dzieci rzucały kamieniami w stronę pierwszej gwiazdy, jakby łącząc łobuzerskie, młodzieńcze wybryki z wysoko sięgającymi marzeniami. Niestety, całe przyjęcie zepsuła dwójka gości niepokornych , a mianowicie młody Smyga i Piega, których poróżniła walka na przyśpiewki, również zwyczaj zaczerpnięty ze staropolskich wesel. W końcu doszło do bójki na głowice atomowe i rakiety, co wydaje się niemożliwe w opisanej scenerii. Panikę wśród gości załagodził gospodarz imprezy, wypuszczając w kierunku zgromadzonych gazy bojowe. Wtedy ludzie w pośpiechu założyli kombinezony chroniące ich przed szkodliwym promieniowaniem. Niestety, ubranie narratora okazało się nieszczelne, więc zapewne z tego powodu wyrosły mu dodatkowe kończyny.
To zdarzenie wprowadza w fabułę opowiadania motyw niezwykłości. Jest on swoistym zwieńczeniem wprowadzonych wcześniej licznych zaskakujących połączeń współczesności i jej wysoko rozwiniętej cywilizacji z przeszłością i jej anachronizmami, które kontrastują ze sobą, wpływając na mocniejszy przekaz wymowy utworu.
Czytelnik nie jest do końca poinformowany, co mogło być powodem takiej anomalii, która spotkała bohatera – promieniowanie czy nadmiar alkoholu wypitego na weselu. Jedno jednak wnioskuje po przeczytaniu kilkustronicowego opowiadania – technika za sprawą człowieka bardzo mocno wkracza w świat ludzi, ale oni nie zawsze potrafią umiejętnie ją wykorzystać, sprostać jej, przez co sami stają się śmieszni a ich świat absurdalny.