Józio Kowalski, który jest trzydziestoletnim mężczyzną, postanawia napisać książkę. Daje jej tytuł „Pamiętnik z okresu dojrzewania”. W ten sposób daje kolejny powód do uznania go za osobę niedojrzałą. Wkrótce odwiedza go profesor Pimko, który umieszcza go ponownie w szkolnych ławkach. Jego koledzy z klasy są od niego o wiele młodsi, ale różnica ta jest przez innych niemalże niedostrzegalna. Józio, jak wszyscy inni, zostaje poddany procesowi „upupiania”, czyli nadawania konkretnej formy. Szkoła nie ma na celu nauczenia dzieci, z czym wiąże się dorosłość. Zadaniem profesora jest to, aby dzieci pozostały niedojrzałe, ponieważ takimi ludźmi łatwiej manipulować i przekonać do swoich racji. Część uczniów próbuje się buntować, używa wulgaryzmów i pragnie za wszelką cenę pokazać, że nie zgadza się z tym, co dzieje się w szkole. Odmienne zdanie ma Syfon, który przyjmuje to wszystko z pokorą. Uważa to za coś dobrego.Pewnego razu dochodzi do pojedynku na miny pomiędzy Miętusem a Syfonem. Syfon, na co dzień grzeczny i dobrze ułożony, prezentuje piękne miny i stara się coś przekazać za ich pomocą. Z kolei Miętus, który zawsze jest nieposłuszny i buntuje się przeciwko wszelkim zasadom, przedstawia miny brzydkie, które mają na celu wywołać u rywala poczucie obrzydzenia. Pojedynek wygrywa Syfon, ale po chwili zostaje uświadomiony przez Miętusa, który dokonuje na nim „gwałtu przez uszy”. W międzyczasie do sali wchodzi profesor Pimko i udaje, że cała sytuacja nie ma miejsca. Mówi, że chłopcy bardzo ładnie bawią się piłką. Nie obchodzi go, że jeden z uczniów krzywdzi drugiego.
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
Tworzy on swoją, nieistniejącą rzeczywistość. Zabiera z sali Józia i prowadzi go do domu Młodziaków. Tam Józio poznaje Zutę – nowoczesną pensjonarkę. Zdaniem profesora Józio ma się tutaj nauczyć „nowoczesności”. Na wiele sposobów bohater stara się walczyć z nadawaną mu formą. Wkrótce znajduje miłosne listy, które były zaadresowane do Zuty. Planuje intrygę. Pisze dwa listy i podpisuje się jako Zuta. W jednym z nich zaprasza profesora na potajemne spotkanie, a w drugim, podając tę samą godzinę i miejsce, zaprasza Kopyrdę. Obaj przychodzą na umówione spotkanie i wtedy Józio krzyczy na cały dom, że w budynku są złodzieje. Budzi tym Młodziaków, którzy wpadają do pokoju Zuty i wkrótce demaskują Pimkę, który traci w ich oczach. Józio wykorzystuje zamieszanie i ucieka. Dołącza do niego jego kolega Miętus. Gdzieś za miastem spotykają panią Hurlecką. Kobieta zabiera ich do dworku w Bolimowie. Chłopcy cieszą się, że ją spotkali, i mają nadzieję pozbycia się posiadanej formy. Miętus ma nadzieję, że uda mu się to za sprawą parobka Walka, ale jego plan kończy się porażką. Z kolei Józio kolejny już raz ucieka. Tym razem ze swoją kuzynką, która ma na imię Zosia. Wybierają się do Warszawy. Józio mówi jej, że porwał ją z miłości, a ona wierzy w to. Wkrótce Józio uświadamia sobie, że wpadł w kolejną formę – osoby zakochanej. To potwierdza fakt, że od formy nie da się uwolnić. Zawsze przybieramy jakąś formę, a gdy uda nam się pozbyć jednej gęby, za chwilę „wskakujemy” w kolejną. Utwór kończy się słowami: „Koniec i bomba. A kto czytał, ten trąba!”.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Streszczenie
Powieść Witolda Gombrowicza, „Ferdydurke” powstała w 1937 roku jako zapis refleksji autora dotyczących schematycznego charakteru relacji międzyludzkich. Powieść ta reprezentuje gatunek powieści awangardowej: posiada niejednorodną narrację (czasami pierwszoosobową, czasami trzecioosobową, a niekiedy jest to „ja” autorskie), kompozycja jest luźna, a ciąg przyczynowo-skutkowy nie został zachowany. W tekście obecna jest groteska, parodia, ironia i humor, a język jest ubogacony w różne innowacje. Utwór Gombrowicza dotyczy walki z Formą, która jest obecna wszędzie tam, gdzie trafia główny bohater: w szkole, w nowoczesnym domu oraz w dworku państwa Hurleckich.
Akcja rozgrywa się w latach trzydziestych dwudziestego wieku w szkole, stancji u Młodziaków w Warszawie oraz w dworku państwa Hurleckich w Bolimowie. Głównym bohaterem jest Józio Kowalski – trzydziestoletni już pisarz, który jest jednocześnie narratorem powieści.
„Ferdydurke” rozpoczyna się sceną, kiedy to Józio Kowalski zostaje zaprowadzony, a właściwie porwany, przez profesora Pimkę do szkoły, gdzie staje się świadkiem typowych szkolnych wydarzeń: uczniowie uczęszczający do szkoły jedzą śniadanie, a za płotem stoją ich matki. Profesor Pimko stosuje metody dydaktyczne, które opierają się na przyswajaniu wiedzy w sposób bierny, czyli taki, który nie wymaga od uczniów samodzielnego myślenia, tudzież dociekania.
W pewnym momencie podrzuca uczniom kartkę z informacją, że chłopcy są niewinni, co z jego strony stanowi pewien rodzaj prowokacji, która początkuje buntownicze zachowania wśród uczniów. Po tym wydarzeniu wśród uczniów następuje rozłam. Dzielą się na uczniów, którym przewodniczy Miętus (Miętalski), czyli niepokornych, którzy zamierzają walczyć z formą, narzuconą im etykietą oraz pokornych, czyli takich, którzy nie kwestionują szkolnych zasad i się im w pełni podporządkowują, reprezentowanych przez Syfona (Pylaszczkiewicza). Walka pomiędzy przeciwnymi obozami rozpoczyna się od groźby Miętusa skierowanej do Syfona, że „zgwałci go przez uszy”, czyli zmusi go do słuchania wulgarnych słów, co następnie czyni.
Następnie akcja przenosi się na lekcję języka polskiego, która prowadzi pan Bladaczka. Na lekcji panuje atmosfera znudzenia omawianą właśnie przez nauczyciela epoką romantyzmu. Bladaczka bezskutecznie przekonuje uczniów, że „Słowacki wielkim poetą był”, co wzbudza bunt jednego z uczniów – Gałkiewicza. Mówi, że uczniowie są znudzeni, ponieważ nie interesuje ich poezja Słowackiego, a także poezja żadnego innego poety romantycznego, ponieważ nie uczą się o niej z własnej woli, a są do tego przymuszeni, dlatego niewiele z niej zrozumieją. Bladaczka stara się przekonać uczniów do swojej racji, jednak bezowocnie, przez co traci kontrolę nad formą określającej go jako nauczyciela. Atmosfera zostaje naprawiona, gdy odzywa się Pylaszczkiewicz, czyli Syfon, który zaczyna mówić to wszystko, co nauczyciel pragnął usłyszeć. Koleją lekcją jest język łaciński, na której to lekcji okazuje się, że uczniowie mają zaległości w gramatyce tego języka, co jest nowym przykładem formy panującej w szkole.
Rozpoczyna się przerwa, a wraz z nią kontynuowany jest spór uczniów o niewinność. Józio Kowalski nie uczestniczy w sporze, podobnie jak Kopydra, ponieważ sprawuje rolę superarbitra. Miętus zaczyna robić rozmaite miny, na co Syfon robi miny wzniosłe, dzięki którym niemalże zwycięża, jednak w pewnym momencie Miętus rzuca się na Syfona prezentując swoją przewagę siły fizycznej. Scena kończy się, gdy wkracza profesor Pimko. Syfon jednak nie potrafi poradzić sobie z cierpieniem wywołanym werbalnym gw
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
wałtem Miętusa, dlatego popełnia samobójstwo wieszając się na wieszaku.
Józio Kowalski trafia następnie na stancję do Młodziaków, czyli nowoczesnej rodziny. Wiktor i Joanna Młodziakowie mają córkę, Zutę – pensjonarkę, dziewczynę młodą, wysportowaną i pewną siebie. Rodzina ta uważa się za niezwykle nowoczesną i postępową, nie kultywuje również tradycji i propaguje sport, a symbolem tężyzny fizycznej jest dla nich łydka. Jako dowód na swoją nowoczesność i odcięcie się od norm społecznych, Młodziakowie namawiają swoją córkę na nieślubne dziecko. Według profesora Pimki dobrze byłoby, gdyby Józio zakochał się w Zucie, co byłoby realizacją następnej formy, główny bohater jednak się temu sprzeciwia, ponieważ nie chce pozwolić na to, aby przyprawiono mu nową gębę. Do Młodziaków przyjeżdża również Miętus, który wdaje się w romans ze służącą. Józio zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że Młodziakowie są nieautentyczni, gdy babra się w kompocie, co niezwykle ich oburza, ponieważ według nich Józio naruszył tym samym zasady dobrego wychowania. Sztuczna gęba Młodziaków zostaje całkowicie odsłonięta, gdy Józio aranżuje spotkanie Ziuty z Kopydrą i Pimką. Obaj mężczyźni przybywają do pokoju dziewczyny, a Józio alarmuje dom o przybyciu złodziei. Kiedy Młodziakowie odkrywają, że w sypialni ich córki przebywa profesor Pimko, pan Młodziak uderza profesora w twarz, po czym następuje zupełny chaos, następuje bijatyka zwana „kupą”. W jej trakcie Józio ucieka i razem z Miętujem kierują się na wieś, gdzie zamierzają odnaleźć parobka. Podczas podróży spotykają chłopów ze wsi, a Miętus uznaje, że wszyscy posiadają jedynie sztuczne gęby.
Józio i Miętus zostają powiezieni przez ciotkę Józia i docierają wreszcie do dworku w Bolimowie. Trwa uroczyste powitanie przez państwa Hurleckich, czyli przez ciotkę z domu Lin, wuja Konstantego oraz dzieci, Zygmunta i Zosię. Józio i Miętuj czują się dość nieswojo, ponieważ są traktowani jak dzieci. Następnie Miętus stara się nawiązać relację z parobkiem Waldkiem, którego prosi o uderzenie go w twarz. Na początku Waldek nie rozumie o co chodzi Miętusowi, ale później godzi się go uderzyć, co ma stanowić zatarcie różnic klasowych między mężczyznami.
Państwo Hurleccy dowiadują się o zachowaniu Miętalskiego i nie są zbyt zadowoleni, ponieważ służba zaczyna być coraz bardziej pewna siebie i na przykład zdradza niektóre sekrety państwa Hurleckich. Mężczyźni decydują się wyjechać następnego dnia, jednak Józio nalega, aby uciekli już w nocy, Miętus jednak nie chce odjeżdżać bez parobka. Kiedy po niego idzie państwo Hurleccy się budzą i oskarżają parobka o kradzież, po czym wymierzają mu karę. Do dworku przybywają chłopi i atakują szlachtę, przez co rozpoczyna się bójka, czyli kolejna „kupa”.
Józio ucieka z miejsca bójki i zabiera ze sobą Zosię chcąc upozorować porwanie. Tym samym daje się zamknąć w kolejnej formie jaką jest rola zakochanego porywacza. Uświadamia sobie wtedy, że nie da się uciec od formy: „Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę”. Powieść kończy się słowami: „Koniec i bomba. A kto czytał ten trąba. W. G.”.
Aby zrozumieć sens tekstu, warto dodać, że w powieści Witolda Gombrowicza łydka symbolizuje nowoczesność, tężyznę fizyczną i młodość, gęba to etykieta człowieka wobec innych, czyli sztuczny, narzucony wizerunek, pupa to zdziecinnienie, niedojrzałość i podporządkowanie się, które cały czas dopada głównego bohatera, a „kupa” to bijatyka, która w powieści następuje zwykle w momentach zwrotnych i jest chwilowym wyzwoleniem spod jarzma formy.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Recenzja książki
Witold Gombrowicz ,,Ferdydurke”- recenzja książki
Ostrzyżenie dla wrażliwców z gębą insektualistów szukających błędu w całym: tekst ten napisany jest przez 17 letnią lub 30 letnią osobę, próbującą pozbyć się swej gęby, nieupupionej przez reguły, a co najważniejsze spośród ważnego, wcześniej wymienionego, co nie jest tak ważne, jak to co teraz tu napisane, osoba ta łydką swą pochwalić chce się czasami, tak więc recenzja ta najeżona będzie błędami, dla wprawnego oka będzie zaś to miłe wspomnienie książki Gombrowicza.
Pamiętam jak kazali w szkole zaczynać od odpowiedzi na pytanie: ,,Dlaczego daną książkę się przeczytało?”, oraz ,,Czy warto było ją przeczytać?” plus krótka reklama. Tak więc trzymany za pupcię śpieszę z odpowiedzią na pytanie belfra. Nie ukrywam, że powód przeczytania jest bardzo prosty, prozaiczny wręcz i niegodny pochwalenia się: z nakazu, jako lektura szkolna. Zapewne sam kiedyś odnalazłbym ten tytuł i go przeczytał, lecz dzięki szkole udało się to zrobić szybciej, niż mógłbym się tego spodziewać. W tym miejscu przechodzę bezpośrednio do apelu, który będzie brzmiał bardzo nowocześnie, zachowując staroświecki przekaz: Czytajmy lektury!!! A jak już nie czytamy, co jest godne potępienia, zróbmy chociaż ten jeden wyjątek i dajmy szansę Gombrowiczowi. Czy zmieni nasze podejście do świata? Zapewne nie, albo i tak. Zależy jak do niej podejdziemy, ale o tym chwilkę później. Czy zmieni nasze podejście do literatury? Tutaj wiadomość dobra: zapewne tak, pod warunkiem oczywiście, że jakąś literaturę w życiu przeczytaliśmy, lub czytać będziemy.
Zanim jednak o zmianie naszego życia, chwilkę o podejściu, naszym nastawieniu z jakim przeczytamy książkę. Powiem jak ja to zrobiłem, oraz jak polecam, aby osiągnąć ciekawe rezultaty. Przede wszystkim, musimy zerwać naszą gębę, przyzwyczaić się do eksponowania łydki, a przede wszystkim nie dać się chwycić nikomu za pupę, nie mówiąc już o wciągnięciu w kupę. Językiem nieco prostszym mówiąc, zachęcam do eksperymentowania. Nie tylko ja, do takich rzeczy, zdaje się zachęca nas sam autor. Poczynając od tytułu, którego interpretację pozostawiam do państwa dyspozycji, przez treść i formę przekazywania do nas tej treści, aż do ostatnich słów w książce. Może Gombrowicz chciałby, aby czytano to książkę wspak? Może do góry nogami, lub co drugą stronę? Tutaj snujemy tylko domysły, ale ważne jest, abyśmy nie podchodzili do tego dzieła, staroświecko i konserwatywnie. Nie należy traktować tego zupełnie na poważnie. Niech ta książka wywoła uśmiech na naszych gębach. Może też i smutek, jak kto
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
o woli. Musimy pozwolić dać się jej porwać, pozwólmy na chwilę zwariować się i zapomnieć na jakim świecie żyjemy, przewiertując się jak poezja wielkich poetów do wnętrza ,,Ferdydurke”.
Przyjrzyjmy się również tym, czym nas Gombrowicz częstuje w formie i języku. Znajdziemy tutaj ogrom neologizmów, powtarzanie niektórych słów i jednoczesne unikanie innych, zabawę z czasem i miejscem akcji, oraz dosyć płynną (mowa o nadawcy) narrację pierwszoosobową. Tych i wiele innych środków językowych, odnajdziemy w tym dziele tak dużo, że bez większych problemów dalibyśmy radę stworzyć pracę magisterską na ten temat. Możemy być nieprzekonani, podczas czytania, czy te zabiegi są tam niezbędne, lecz należy docenić kunszt wymyślania i nadawania nowego znaczenia zwykłym słowom, oraz ilość i różnorodność ich wykorzystania. Sposób narracji może sprawiać pewne kłopoty, podczas czytania, lecz w mojej opinii, tylko urozmaica książkę.
W jaki sposób te nieupupione dzieło miałoby wpłynąć na nasz odbiór literatury?
Jak powiedział w kilka dni po wydaniu, sam autor, jest to taka powieść jakiej jeszcze na świecie nie było. Jest tak odmienna od innych powieści jakie czytaliśmy, że nie sposób aż zaliczyć ją do danego gatunku literackiego. Na pewno wpisuje się trochę gatunek satyryczny, ale co do innych są już pewne wątpliwości. Warto ją jednak przeczytać, aby poznać najbardziej znane polskie dzieło XX wieku, przetłumaczone na wiele języków świata, po to właśnie, aby zaznać nowego doświadczenia literackiego, które prawdopodobnie wpłynie na nasz ogląd na temat dzieł innych autorów. Źle byłoby jednak, aby czytać ,,Ferdydurke” jako pierwszą książkę w swoim życiu, gdyż doznamy wtedy takiego szoku, który wywoła na naszej gębie obrzydzenie i z nim niestety moglibyśmy już zostać na zawsze. Warto wspomnieć też, że jest to taka książka, która pozostawia na nas konkretne wrażenie. Jeżeli ją raz znienawidzimy, to już nam się ona nie spodoba, jeśli pokochamy- to kochać ją będziemy wiecznie. Taki chyba też był zamysł Gombrowicza. Ekscentryczny autor, piszący groteskową i awangardową książkę, nie może pozostawić czytelnika bez konkretnego wrażenia. Autor ten będzie dokładnie tak samo zadowolony z satysfakcji jak i niechęci czytelnika po przeczytaniu. Jeżeli jakiekolwiek uczucie pojawi się w nas, po skończonej lekturze to dobry znak- oznacza to, że udało się Gombrowiczowi wciągnąć nas w swoją grę. O jaką grę chodzi? Aby poznać tę tajemnice odsyłam i zachęcam do przeczytania ,,Ferdydurke”.
Kto oceny w tej recenzji nie widzi,
ten się sam przed lustrem odbicia wstydzi.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Bohaterowie powieści pod tytułem „Ferdydurke” autorstwa Witolda Gombrowicza:1) Józio Kowalski – jest jednym z głównych bohaterów powieści pod tytułem „Ferdydurke”. Ma on trzydzieści lat, ale wciąż jest traktowany jak młodzieniec, ponieważ uchodzi za osobę niedojrzałą. Jest pisarzem, który napisał książkę pod tytułem „Pamiętnik z okresu dojrzewania”. Staje się ona kolejnym powodem, dla którego inni dorośli uważają go za niedojrzałego. Profesor Pimko pewnego dnia zaprowadza go do szkoły. Koledzy z klasy są od niego o wiele młodsi, ale ta różnica jest prawie niewidoczna. Nie jest traktowany w inny sposób niż pozostali. W końcu rozumie, na czym polega proces, któremu poddawani są uczniowie w szkole. Próbuje przeciwstawić się temu, ale nieustannie przegrywa z nadawaną mu formą, bowiem gdy udaje mu się uciec od jednej, za chwilę przybiera inną. Odczuwa wyższość profesora i nie potrafi mu się przeciwstawić, dlatego nie buntuje się przeciwko pozostaniu w domu Młodziaków.2) Profesor Pimko – to właśnie on zaprowadza Józia do szkoły, ujawniając jego niedojrzałość. Jego celem nie jest kształcenie uczniów i przygotowanie ich do dorosłego życia przez pokazanie im, z czym będą musieli się zmagać. Ten mężczyzna pragnie, aby pozostali dziecinni i niedojrzali. Pimko poddaje uczniów procesowi „upupiania”, czyli nadawania im określonej formy. Zdecydowanie łatwiej jest manipulować gronem młodych, niewinnych osób niż dorosłymi ludźmi, dlatego nie chce dopuścić, aby uczniowie dojrzeli. Jedyną młodą osobą, która mu imponuje, jest Zuta. Józio pewnego razu odkrywa, co profesor odczuwa względem dziewczyny i demaskuje go. Podpisuje
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
e się jako Zuta na napisanym przez siebie liście i wysyła go do profesora. Wkrótce Pimko zostaje zdemaskowany i traci autorytet w oczach Młodziaków. Józio wykorzystuje tę sytuację, uciekając od owej rodziny.3) Zuta – dziewczyna pochodzi z rodziny Młodziaków, do której zostaje wysłany Józio w celu nauczenia się „naturalności”. Ma ona szesnaście lat i jest uważana za uroczą pensjonarkę. Nie ma żadnych manier i nie słucha rodziców. Jest młoda, ale dojrzała. Chętnie poświęca czas swoim pasjom. Uczucia innych jej nie obchodzą.4) Miętus – to chłopiec, który koleguje się z Józiem. Obaj przeżywają wielu przygód. Próbuje przeciwstawić się procesowi „upupiania”. W pojedynku na miny, w którym staje się przeciwnikiem Syfona, przedstawia miny brzydkie, chcąc wywołać u swojego rywala uczucie obrzydzenia. Nie uznaje żadnych zasad i gdy przegrywa, próbuje uświadomić Syfona. Wobec swoich kolegów jest arogancki. Tak samo zachowuje się względem nauczycieli i nie przejmuje się konsekwencjami. Pewnego razu udaje mu się uciec wraz z Józiem. Pragnie wyzbyć się nadawanej mu nieustannie formy dzięki zbliżeniu się do parobka, ale ten pomysł kończy się spektakularną porażką.5) Syfon – jest przeciwnikiem Miętusa w pojedynku na miny. Przedstawia miny piękne i chce zachwycić innych. Wygrywa pojedynek, ale Miętus dokonuje na nim „gwałtu przez uszy”, który silnie wpływa na Syfona. W klasie jest on najpilniejszym uczniem, który zawsze jest przygotowany i chętnie broni swojego zdania. Jest kulturalny i godzi się na proces „upupiania”, a więc jest całkowitym przeciwieństwem Miętusa. Często inni drwią z niego, ale on wciąż pozostaje sobą.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Plan wydarzeń
1. Przebudzenie bohatera – Józia – w dziwny poranek i jego zwątpienie we własną dorosłość.
2. Niespodziewane odwiedziny profesora Pimki, jego zaskoczenie niewiedzą bohatera i decyzja o cofnięciu Józia do szkoły.
3. Sprzeczka „chłopaków” z „chłopiętami” na temat niewinności.
4. Spotkanie bohatera ze szkolną rzeczywistością: „upupianie” młodych chłopców, schematyczne lekcje języka polskiego u profesora Bladaczki, przepełniona strachem i nudą lekcja łaciny.
5. Pojedynek Syfona (Pylaszczkiewicza) i Miętusa (Miętalskiego) na miny. Józio sędzią.
6. „Gwałt przez uszy” – przymusowe uświadomienie przez Syfona Miętusa.
7. Dygresja narratora dotycząca sztuki i formy. 8. Przytoczenie historii pojedynku Filidora z Anty-Filidorem.
9. Trafienie przez Józia na stancję do Młodziaków w celu nabrania przez niego naturalności.
10. Opis nowoczesności rodziny Inżyniera, fascynacja Józia młodą i nowoczesną pensjonarką Zutą, przeszukanie pokoju Zuty i znalezienie prze
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
ez Józia jej listów miłosnych od Pimki.
11. Podstępny plan Józia polegający na podglądaniu rodziny Młodziaków; chęć rozbicia ich maski.
12. Nocna schadzka adoratorów (Kopyrdy i prof. Pimki) w pokoju Zuty.
13. Demaskacja Kopyrdy i prof. Pimki, ucieczka Józia z domu Młodziaków z Miętusem; udanie się przez chłopców na poszukiwania prawdziwego parobka.
14. Spotkanie przez Józia i Miętusa agresywnych ludzi zachowujących się jak psy.
15. Spotkanie na drodze ciotki Hurleckiej i zabranie przez nią chłopców do dworu w Bolimowie.
16. Przedstawienie życia Hurleckich – przedstawicieli konserwatywnego ziemiaństwa.
17. Spotkanie nocą przez Miętusa Walka – prawdziwego parobka – i chęć zbratania się z nim.
18. Podejrzenia Hurleckich co do homoseksualnych skłonności Miętusa.
19. Potajemne plany ucieczki chłopców z Bolimowa i zabrania ze sobą Walka.
20. Bunt chłopów przeciwko panom i wywiązanie się bijatyki.21. Ucieczka Józia wraz z Zosią i ich pocałunek – niemożność ucieczki przed formą.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Rozdział pierwszy
Akcja utworu rozpoczyna się we wtorek, wczesnym rankiem. Józef obudził się z „lękiem nieistnienia” i „nierzeczywistości strachem”. Miał właśnie straszny sen: śnił, że części jego ciała naśmiewają się z siebie nawzajem – niektóre należały do piętnastoletniego chłopca, inne do obecnego mężczyzny. W tym śnie odbija się prawdziwa świadomość bohatera, który odczuwa wewnętrzne rozdarcie między sobą jako dojrzałym mężczyzną a niepoważnym i niedojrzałym chłopcem. Przez długi czas uczył się od ciotki, że powinien ostatecznie określić swoją tożsamość – odegrać określoną rolę w społeczeństwie i wejść w rolę osoby dorosłej. Ale on nigdy tego nie zrobi. Aby wyglądać na dorosłego, napisał książkę („Pamiętnik z okresu dojrzewania”), ale jest to też wyraz niedojrzałości. Patrząc wstecz na swoje wspomnienia i analizując otaczającą go rzeczywistość, doszedł do wniosku, że otaczały go „na wpół inteligentne komuny”. Komuny te krytykowały go za niedojrzałość, nienawidził go i uciekł do niższego królestwa. Narzekał również, że nie radzi sobie w swojej pracy z poważnymi i „dużymi” rzeczami, co zmusiło go do napisania kilku skromnych rzeczy. Ci, którzy uważają, że są rzeczywiście dojrzali, nadal krytykują niedojrzałość bohatera. Józef postanowił przełamać swoją niedojrzałość, wyzwolić się i ruszyć w kierunku dojrzałości, ale jego myśli przerwało nagłe pojawienie się w pokoju zjawy – to bliźniaczy obraz bohatera. Bohater nie chce jednak zaakceptować swojej roli i podążać za nią, szukając zamiast tego dla siebie innej formy istnienia. Zdaje się, że w odpowiedzi na to pojawił się profesor Pimko. Zauważył pierwszy szkic nowej książki Józefa i zaczął go czytać. Jego metoda nauczania wywołała panikę u Józefa i sparaliżowała jego wolę. Bohater starał się bronić swojej pracy, by nie spotkać się z ostrą krytyką, ale wkrótce poczuł się, jakby znowu siedział w szkolnej ławce. W rezultacie nie mógł sprzeciwić się nauczycielowi, który zdecydował się umieścić Józia w szóstej klasie, klasie dyrektora Piórkowskiego. Po drodze szczeniak zaatakował Pimkę i podarł mu spodnie zębami. Belfer ocenia psa negatywnie i idzie ze swoim „więźniem”.
Rozdział drugiJózio poczuł się zupełnie jak mały chłopiec i przyszedł do szkoły. Teraz są długie wakacje, chłopcy są na szkolnym podwórku, a ich matki i ciotki przyglądają im się uważnie. W rozmowie z nauczycielem zajmującym się opieką nad młodzieżą Pimko odkrył, że zamierza dać chłopcu do zrozumienia, że nie wierzy, iż będą one w jakikolwiek sposób kolidować z dobrymi manierami i dobrym wychowaniem, podnosząc w ten sposób naiwny „poziom” chłopca. Następnie wprowadził swój zamiar w czyn i osiągnął cel. Józio wiedział, o czym myśli Pimka. Próbował powstrzymać przyjaciół i zwrócić na siebie ich uwagę z powodu ich buntu (młodzi ludzie sprzeciwiali się chęci zaimponowania jej starszej za pomocą wulgarnych zwrotów). Syfon jako jedyny przyznaje się do bycia „nieświadomym” i broni pojęcia niewinności. Jednak jego przemówienie zostało ostro skrytykowane przez Miętusa i jego zwolenników. Trwa walka między przywódcami a zwolennikami obu krajów. Początkowo na szczycie listy znajdowało się więcej zwolenników Miętusa, ale syfon śpiewający „Marsz Sokołów” przechylił szalę zwycięstwa. Piosenka złapała większość chłopców, a przeciwnicy syfonu wycofali się. Kurs się rozpoczyna. Polonistka Bladaczka próbowała zapytać o podany kurs, ale okazało się, że można użyć tylko syfonu. Ale ten ostatni stwierdził, że może odpowiadać tylko inspektorom (inspektorom sprawującym kontrolę w szkole). Nie mogąc pokonać oporu uczniów, nauczyciel zaczął ich przekonywać, że powinni cenić Słowackiego i doceniać jego twórczość, bo twórca jest „wielkim poetą”. Gałkiewicz próbował się sprzeciwić, twierdząc, że nic nie wie o wierszach Słowackiego. Groźba „niemożliwości” ogarnęła całą klasę. Obawiając się tego, nauczyciel wezwał Syfona do udowodnienia doskonałości Słowackiego. Piętnaście godzin recytacji ostatecznie złamało opór Gałkiewicza, ale reszta uczniów straciła zainteresowanie klasą. Józio chciał wagarować, ale został pokonany przez „niekompetencję” i nie opuszczał swojego miejsca. Uświadomił sobie, że chłopcy zgromadzeni w klasie mają na sobie maski – sztuczną formę, która nie pozwoli im uciec ze szkoły. Dodatkowo nowa forma była tak ściśle związana z ich osobowością, iż zmuszeni byliby do ucieczki przed samym sobą, a jak wszyscy wiemy, to jest niemożliwe do wykonania.
Rozdział trzeci
Dzwonek przerwał lekcję. Nauczyciel wyszedł, a uczniowie z entuzjazmem włączyli się w dyskusję o niewinności. Józio obserwował ich z boku i przysłuchiwał się sporze, zauważył, że jego przyjaciele byli odcięci od rzeczywistości, żyli w sztucznym świecie wykreowanym przez szkołę, a ich własne zachowanie i myśli również stały się sztuczne. Bohater zauważa też, że Miętus i Myzdral szykują się do „gwałtu” syfonu – zamierzają go zmusić, by dał mu znać. Aby temu zapobiec, Józio próbował potajemnie porozumieć się z Kopyrdą, który był na wszystko obojętny, ale ten nie był tym zainteresowany. Z drugiej strony Miętusowi udało się podsłuchać rozmowę Józia z Kopyrdą. Miętus stanowczo wyraził niezadowolenie z przeszkodzenia mu w realizacji planu. Józio namawiał go do rezygnacji z zamiarów i zaproponował wspólną ucieczkę, pokazując przyjaciołom wizję wolnego życia dla rolników. Na chwilę Miętus spadł z maski buntowników i zamienił się w zwykłego, nieco emocjonalnego chłopca, ale Syfon i jego zwolennicy zauważyli to i zostali oskarżeni o zdradę ideałów komunikacji. Miętus wzywa Syfona na pojedynek w kopalni. Sędzią pojedynku został Józio. Obaj przeciwnicy również zremisowali po dwie sekundy każdy. Przerwa dobiegła końca i do klasy wchodzi stary nauczyciel łaciny i zaczyna zadawać pytania dotyczące danego kursu – fragmentaryczne tłumaczenie dziennika Juliusza Cezara. Okazuje się, że nikt oprócz syfonu nie jest gotowy. Nauczyciel nie może zrozumieć postawy uczniów. Gałkiewicz oświadczył, że nie widzi wartości w starożytnej literaturze. Ten fakt jest również niezrozumiały dla nauczyciela. Aby uratować sytuację, wezwał syfon z powrotem, a ten z powodzeniem wyrecytował tłumaczenie. Gdy zadzwonił dzwonek, Syfon i Miętus stanęli naprzeciw siebie i rozpoczęli pojedynek. Syfon początkowo zamierzał się wycofać, ale jeden z uczniów przypomniał mu jego zasady, które pomogą mu walczyć z wiewiórkami bez żadnych zasad. Pewnego razu Syfon stał w dostojnej pozycji, wskazując równocześnie palcem w niebo. Miętus próbował naśladować i kpić z tej „twarzy” na wszystkie możliwe sposoby, ale nie mógł sprawić, że przeciwnik poczuł się nieswojo. Próbował się przekręcać i głośno krzyczeć, żeby nie słyszeć szeptów szatana, ale Miętus miał zbyt wiele zalet. Pojawienie się nieruchomego Pimki w klasie przerwało scenę.
Rozdział czwarty
Bohater mówi czytelnikowi, że zamierza dodać do powieści nie na temat, który choć może wydawać się nieistotny, będzie niezastąpionym logicznym elementem konstrukcji książki. Autor bronił swojego prawa do wypełnienia miejsca w książce, co wydaje się nie mieć związku z treścią całej powieści. Z tej obrony przerodziło się to w atak na krytyków, którzy patrzyli na to traktowanie z poczuciem winy, niegodnym prawdziwego pisarza. Bohater zdaje sobie jednak sprawę, że odbiorca będzie czytał książkę między innymi czynnościami i nie pyta „ekspertów” typu Pimka o jej budowę, ani nie szuka tej struktury. Dlatego odbiór powieści jest również sporadyczny i choć nie jest to całkowicie logiczne, pewna ilość swobodnej kreacji z pewnością nie obniży jakości odbioru przekazywanych treści. Autor zajmuje się kwestią formy, kwestia formy fascynuje autora, bo reszta myśli (czyli początek całej pracy) powstanie automatycznie, a autor musi podążać za tym rezultatem. Nie jest jednak możliwe zdefiniowanie go za pomocą schematycznych diagramów jako całości, jest to tylko uproszczenie. Dlatego to, czy powstałe dzieło będzie miało głos heroiczny, tragiczny czy komediowy, zależeć będzie od tonu pierwszego zdania, a autor musi podporządkować się tej logice. W innej części swojego wywodu autor śmiał się z głupoty i przekonania o własnej nieomylności „artystów”, tych artystów udających geniuszy, przyjmujących chwalebną funkcję „kapłanów sztuki”, przekraczających ich ambicje i naturalne zdolności. Dlatego wielu z tych artystów postawiło się w złej sytuacji, ponieważ w rzeczywistości nie wnieśli do sztuki niczego wartościowego, a jedynie naśladowali prawdziwego geniusza. Bohater zastanawia się także nad rolą mitu w tworzeniu dzieł i „wielkością” artysty. Zwykle, gdy zbiorowo odbieramy dzieło sztuki (na przykład podczas słuchania koncertu fortepianowego), radość i podziw dla dzieła sztuki jest generowana przez ukryte uznanie, które wpływa na innych i wywołuje podobne reakcje, niezależnie od tego, czy wyraża prawdę. W ten sposób. Autor zarzucił też artyście, że choć sztuka „zawiera doskonałą formę”, to nie polega na „tworzeniu dzieła doskonałego w formie”. Tym bardziej, że forma towarzyszy człowiekowi zawsze i wszędzie, jest nie tylko tworzona przez ludzi, ale także oddziałuje na niego z zewnątrz i zmusza do przyjęcia pewnych postaw, które nie zawsze wyrażają jego serce. Dlatego też, zgodnie z punktem widzenia bohatera, artyści powinni starać się przezwyciężyć formy narzucone im przez otoczenie zewnętrzne, jednocześnie rezygnując z oczywistej dojrzałości. Są dumni z odbiorców swoich prac, bo to jest ich dumą. Dojrzałość to niezmienność opinii i przekonań i nikt nie może być całkowicie bez wątpienia.
Rozdział piąty
Pewnego dnia w hotelu o nazwie ,,Bristol’’ zlokalizowanym w Warszawie, doszło do spotkania dwóch wrogów, a mianowicie ,,dr prof. Syntetytologii uniwersytet w Leydzie, wyższy synteta Filidor, rodem z południowych okolic Annamu’’ i jego przeciwnik prof. dr Momsen ,,znakomity analityk’’, ,,mężczyzna suchy, drobny, gładko wygolony, z twarzą sceptyka w okularach’’. Anty – Filidor znał się na rozkładaniu osób na części. Podróżował po Europie razem z Florą Gente z Mesyny. Filidor – nie chcąc się pogarszać – wciąż szuka swoich przeciwników na całym kontynencie. Przypadkowo obaj byli w tym samym miejscu w tym samym czasie. Świadkami tego spotkania są warszawski „asystent dr Teofil Poklewski, dr Teodor Roklewski” oraz narrator opowieści Antoni Świstak. Pierwszy konflikt – z jednej strony próba syntezy i przechwytywania makaronu, z drugiej – próba rozłożenia dyskusji na temat makaronu – zakończył się niepowodzeniem analityka. Szybko jednak podstępnie zaatakował przeciwnika iw podobny sposób przeanalizował panią Filidor. Profesor natychmiast zabrał żonę do szpitala, ale następnego ranka stan tej szanowanej kobiety pogorszył się – była na skraju całkowitego rozpadu i fizycznej jedności. Asystent Filidora wraz z wezwanym bezpośrednio z Moskwy licealistą Łopatkinem zaczęli poszukiwać wszechstronnej metody naukowej, która mogłaby uratować profesora. Ideą Filidora jest uderzenie przeciwnika w policzek. Ale wieczorem, gdy w końcu znalazł w jednym z barów środek odtłuszczający, okazało się, że analityk nie ma policzków, bo dźgnął nim róże i gołębie. Dlatego Filidor odbył spotkanie na miejscu, w którym uczestniczyli jego trzej asystenci i docent Łopatkin. Profesor odrzucił propozycję ignorowania wszystkiego, ponieważ chciał za wszelką cenę uchronić żonę przed zerwaniem. Doszedł do wniosku, że w tym przypadku konieczne jest sprowokowanie anty-Filidora do spoliczkowania Filidora, a sposobem na to jest „zsyntetyzowanie” jego ukochanej Flory Gente. Natychmiast zabrał się do pracy, ponieważ Flora Gente nie opuściła mężczyzny. Profesor próbował z nią rozmawiać na różne tematy i pokierować ją do syntezy, ale Flora była zbyt przebiegła, żeby analityk dał się w ten sposób złapać, musiała przejść od piątej do pięćdziesiątki. Złoty zapłacił za czytanie różnych wierszy o miłości. Dalsze wysiłki profesora również zakończyły się niepowodzeniem. Na kolejnym spotkaniu Filidor zaproponował pomysł wykorzystania pieniędzy do syntezy Flory. W związku z tym sprzedał dwa tanie mieszkania i wille podmiejskie, z pozyskanych 850 tys. Zł wymienił na złote i zaprosił anty-Filidora do udziału w spotkaniu, które odbyło się w biurze restauracji Alkazar. Tam położył wszystkie pieniądze na stole przed Florą, każdą złotówkę. Entuzjaści Anty-Filidor nie rozumieją liczby części składających się na całość i zaczynają myśleć kompleksowo. Przeciwnik mężczyzny zobaczył to i uderzył przeciwnika, co wywołało pojedynek. Plik pomocniczy syntezatora to doc. Łopatkin i Antoni Świstak, analitycy-lekarze Poklewskiego i Roklewskiego. Starcie zaplanowano na godzinę 7 rano we wtorek rano. Kiedy pani Filidor zaczęła wracać do normy, jej wczesna wizyta w szpitalu dowiodła skuteczności tej metody. Filidor też mocno wierzy, że nie ma znaczenia, kto zginął, bo „nie ma to nic wspólnego z samą śmiercią, ale z jakością śmierci, a jakość śmierci będzie wszechstronna”. Jest pojedynek. Obaj profesorowie powinni strzelać do siebie z pistoletów. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem symetrii: każdy ruch Filipa jest powtarzany przez jego przeciwnika. Chociaż Filidor wycelował prosto w serce przeciwnika, nie trafił za pierwszy strzał. Jego przeciwnik również chybił, ale zestrzelił mały palec żony Filidora. Syntezator podlegał prawu symetrii i uderzył w mały palec Flory. Jeden strzał za drugim wróg odbierał kobietom więcej części ciała i pomagał w pojedynku. Ostatni strzał (bez kul) przebił górną część prawego płuca dwóch kobiet. Pani Flora i Filidor nie żyją, a profesorowie zmierzają w różnych kierunkach: „Wędrowali po świecie tak daleko, jak tylko mogli. Z czasem obaj profesorowie stali się naiwni. Odtąd ich największą radością było gonienie za balon dziecka przez pola i lasy, obserwując, jak nagle rozbija się i eksploduje.
Rozdział szósty
Podczas gwałtu na syfonie Miętusa, Pimko pojawił się nagle w klasie, pozornie nieświadomy tego, co się dzieje, i namówił uczniów, aby grzecznie grali w piłkę. Potem zabrał Józia do domu w Młodziakowie, który miał uczyć chłopca przyrody. Po drodze nauczyciel wyjaśnił, że córka wynajmującego to nowoczesna lokatorka, która ma nowego lokatora i pociąga ją, gdy jest młody. Zuta otworzyła drzwi i poinformowała gości, że jej matki nie ma w domu, ale wkrótce powinna wrócić. Wtedy uczennice przestały zwracać na nie uwagę. Pimko i Józef czekają na przybycie pani Młodziak. Belfer próbował porozmawiać z dziewczyną, ale po nieudanej próbie, zaczął nucić śpiewaną arię operową, aby dziewczyna wiedziała, że jest dla niego niegrzeczna. W tym czasie i aż do późniejszej rozmowy z Młodziakową (która pojawiła się wkrótce), Pimko zamienił Józia w staroświeckiego chłopca, próbującego udawać dorosłego. Każde słowo nauczyciela w coraz większym stopniu wprawia młodych w kłopoty, młodzi ludzie muszą udawać, że nie słyszą całej rozmowy, a każde słowo nauczyciela zmusza ich do udawania. Gospodyni nie lubiła pozorów i pozorów, więc obiecała, że nauczy Józia nie pozować. Raz Zuta nagle kopnął Józia w nogę. Belfer zwrócił na to uwagę i potępił „dzikość, odwagę i odwagę pokolenia rozpusty powojennej”, ale Młodzikowa wyjaśniła, że to pokolenie po prostu żyło według innych zasad odpowiednich dla nowej ery. Pimko pożegnał się i wyszedł, a gospodyni pokazała Józiowi jego nowe mieszkanie – mały, ale niezbyt wygodny, nowoczesny pokój przy holu, który jest jednocześnie pokojem Młodzikowej.
Rozdział siódmy
Aby udowodnić, że nie jest staroświecki i tym samym zaprzecza poglądom Pimki, Józio próbował nawiązać dialog z Młodziakówną. Do niedawna Pimko, Miętus, szkoła i dorosłość, z której nie zrezygnował do niedawna, nie są już dla niego ważne, chce udowodnić, że jest też „nowoczesny”. Korzystając z okazji, by zadzwonić do niej koleżanka, kolejna „nowoczesna studentka”, ten młody człowiek wszedł swobodnie do sali, w której był telefon, i zakończył rozmowę bez słowa. W ten sposób starał się o jego aprobatę. Młodziakówna zatrzymała się na chwilę, ale lokatorzy byli obojętni. Józio wrócił do niego i ponownie próbował udowodnić, że nie udaje fałszu. Wszedł do zapadającej w mrok ciemnej sali i zatrzymał się, Młodziakówna nic nie powiedział, właśnie czyścił buty. Zdziwiona dziewczyna przez chwilę nie była pewna, jak traktować gości i była bliska okazywania współczucia, ale po chwili była zimna i uprzejma i zapytała: „Co mogę dla ciebie zrobić?” Zmuszając Józia do wycofania się. Szybko jednak wrócił do pokoju studentki i tym razem zarzucił mu słaby wzrost. Józio czuł, że nie może być wobec niej tak stanowczy, więc poszedł za nią bez słowa. Dziewczyna odsunęła się od niego i zaczęła okazywać strach. Niespodziewane pojawienie się Miętusa przerwało scenę i Miętus przyszedł do swojego przyjaciela w swoim nowym mieszkaniu. Gość z miną pozostawioną po pojedynku z syfonem próbował zgwałcić pokojówkę. Jednak po chwili wszedł do pokoju Młodziakówny i od razu zwrócił na siebie uwagę nowych „ust” przyjaciela. Józio ze łzami w oczach zaprowadził go do sali konferencyjnej i opowiedział o swojej miłości do studentek i wszystkich zajęciach tego popołudnia. Przyznał też, że ma trzydzieści lat i chce się pozbyć „ust” o smaku Młodziakówny. Jednak Miętus nie wierzył w gwarancj�
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
ę Józia na swój wiek. Powiedział mu też, że inny „nowoczesny” kawaler – Kopyrda już ściga studentki. Gość wyszedł.
Rozdział ósmy
Od następnego ranka nudna szkoła Józia zaczęła się monotonnie: rano poszedł do szkoły, a potem wrócił do Młodziaków na obiad. Doszedł do wniosku, że córce, która pragnie być blisko krewnych, łatwiej jest zostać uczniem, niż pozostać w wieku dorosłym, aby osiągnąć swoje cele. Miał więc taką obsesję na punkcie szkoły, że polubili go nawet nauczyciele i dyrektorzy. Józio próbował też nawiązać bliższe stosunki z Kopyrdą i zdradził sekret swojego związku z Młodziakówną, ale zignorował swoich nowych przyjaciół i traktował go lepiej niż jeszcze bardziej lekceważąco wobec innych. Jednocześnie Syfon nie mógł zapomnieć o losach tamtego dnia, a słowa świadomości Miętusa sprawiły, że się powiesił. Poza tym nic nie może zakłócić monotonii życia Józefa. Aż głównym posiłkiem była jak zwykle kolacja z Młodziaki. Pani Młodziak stara się pokazać swoją „nowoczesność” i jest bardzo zadowolona z kontrastu między „powojennym” poglądem a postawą „przestarzałych” najemców (w tym ujęciu Józia potwierdził ją głównie Pimko, często odwiedzała dom Młodziakowa. Gospodyni wspomniała tego dnia o chłopcu, który eskortuje córkę, aby pokazać, że nie ma zamiaru w żaden sposób zawstydzać jej córki, namawiała ją nawet do romansu z towarzyszami. Możliwość urodzenia przez Młodziakówkę nieślubnego dziecka. Aby jeszcze bardziej udowodnić liberalizm swoich poglądów, matki i ojcowie próbowali przekonać swoje córki, że nie sprzeciwiają się próbie Młodziakówny o rodzenie nieślubnych dzieci, bo taki jest styl życia amerykańskiej młodzieży ze względu na nowoczesność. Józio w pewnym momencie wstawił słowo „mumia”, by słodkim i ciepłym tonem zdenerwować inżyniera, który nagle zaczął chichotać i w końcu dotknął córki i matki. Od tego momentu Młodziakowa zaczęła się obawiać, że Józio może mieć poważniejszy wpływ na psychologię i myślenie studentek. Ten strach przywrócił młodym ludziom opór Młodziakowi i Pimce.
Rozdział dziewiąty
Józio chciał wiedzieć, jak skaził „nowoczesny styl” Młodziakówny, uwalniając się tym samym od magii internatów. Doszedł do wniosku, że najlepiej zajrzeć do córki mistrza przez dziurkę od klucza. Zanim przystąpił do realizacji swojego planu, wyszedł na chwilę z domu i dał mu 50 głów i zgniłych stóp siedząc na ulicy w zamian za gałąź, którą chwycił zębami z drzewa aż do wieczora. Po powrocie do pokoju Józio przyjrzał się bliżej młodej damie, próbując uchwycić jej zachowanie, które nie pasowało do jej nowoczesności. Początkowo Młodziakówna odrabiała lekcje, nie okazując w żaden sposób, że wie, że jest monitorowana. Ale usta, które połknęły w sąsiednim pokoju, zaniepokoiły ją. Kilka minut później, żeby Józio zrozumiał, że nie obchodzi jej, czy ktoś na nią patrzy, głośno pociągnęła nosem. Podglądacz reaguje zza drzwi w podobny sposób. Nagle weszła do pokoju pani Młodziak. Ataki nowoczesności są ze sobą powiązane. Jednak Józio niczego nie akceptuje. Dziewica skorzystała z okazji i wyszła do miasta. Inżynier również wyszedł i rzucił się na posiedzenie komitetu. Bohater zostaje sam w domu i postanawia odwiedzić sypialnię Młodziakowa. Aby skazić nowoczesność tego pomieszczenia, tańczył wokół znajdującego się tam sprzętu, a następnie udał się do holu. Tutaj zauważył goździki w „tenisówkach”. Po chwili wrzucił w kapcie muchę bez nóg i skrzydeł. Potem spojrzał na list dziewczyny. Znalazł mniej lub bardziej wulgarne listy uczniów lub studentów, ale było też wiele kartek pisanych przez dorosłych mężczyzn. Jednak najbardziej zainteresował Józia list Pimki. Belfer nie mógł znieść śmiałości nieznajomości Młodziakówny o Norwidzie i jego wierszach, aby wypełnić te oczywiste luki, Belfer zadzwonił do dziewczyny w następny piątek. Józio wyraźnie widzi, że to tylko sztuczka nauczyciela szukającego pretekstu do samotnego spotkania z Młodziakówną. Chwilę później bohaterka dostała też od Kopyrdy krótką płytę, w której współczesny chłopiec swobodnie zapewnił spotkanie z całkowicie jasnym celem dla studentek. Józio – naśladując list z Młodziakówny – napisał tę samą wiadomość do Pimki i Kopyrdy: „Jutro, czwartek, 12 rano, zapukajcie na werandę, a ja was wpuszczę”. W ten sposób bohater chce się śmiać zarówno z nauczyciela, jak i współczesnej młodzieży.
Rozdział dziesiąty
Następnego ranka Józio przyczaił się w pobliżu łazienki, aby rano móc obserwować swojego właściciela w łazience. Pierwsza to Młodziakowa, która wyszła z toalety „dumniejsza niż weszła”. Następnie inżynier wszedł do kabiny, jego zachowanie było niegrzeczne. Po chwili stojąc przed drzwiami łazienki – ponaglił żonę. W wyniku tego kobieta myła się w zimnej wodzie. Zimny prysznic szybko uwolnił ją od nocnego „snu”, który chciał oglądać Józio, aby częściowo pozbyć się uroku młodych studentek. Bohater czuje, że znów został pokonany, ale z niecierpliwością oczekuje kulminacji swojego planu – północnej wizyty dwojga kochanków. Minął jeden dzień bez ciekawych wydarzeń. Zbliża się północ. Wszyscy są już w swoim pokoju. Kopyrda zapukał do okna Młodziakówny. Dziewica potrafi dobrze oddać nowoczesność: nie okazała żadnego zdziwienia, ale pozwoliła chłopcu bez wysiłku wejść do pokoju. To też natychmiast przykleiło się do jego ust. Razem upadli na sofę. Ich miłość została przerwana przez bicie w szkło. Jest tak samo ekscytujący, jak jego poprzednik Pimko. Początkowo nie zauważył, że uczniowie stali w kącie z powodu ciemności. W tym czasie Józio krzyknął „Złodziej!” I zaciągnął studentkę do pokoju. Obaj kochankowie chowają się w szafie. Początkowo rodzina Młodziaków uważała, że to fałszywy alarm lub spisek Józia, ale Józio otworzył pierwszą szafę i w ich oczach pojawił się Kopyrda. Jednak rodzice nie okazali zbytniego zdziwienia, a nawet wydawali się być w stanie tolerować naturalną sytuację w ich zrozumieniu. Kiedy jednak dyrektor, który jąkał się po otwarciu drugiej szafy, wyszedł, nie wiedzieli, co robić. Środek ten osiąga się poprzez pojawienie się kudłatej twarzy przed oknem, błagającej o odebranie pieniędzy, które obiecał mu dać. Korzystając z tego chaosu, Pimko i Kopyrda próbowali wymknąć się z pokoju, ale Młodziak ich powstrzymał. Złożył skargę do nauczyciela. Spróbował zawstydzić się pomysłem Józia, który próbował zaspokoić swoje nagłe naturalne potrzeby i przypadkowo wszedł do najbliższego ogrodu. Zuta zauważył go w tej kłopotliwej sytuacji. Musiał udawać, że ją odwiedza. Inżynier nagle uderzył nauczyciela, po czym nauczyciel wyzwał Młodziaka na pojedynek. On i nauczyciel próbowali wymknąć się Kopyrdowi, ale inżynier zaatakował go. Zaczął się zamęt i wszystkie istniejące rzeczy zostały przyciągnięte jedna po drugiej. W bitwie nie brał udziału tylko Józio. Doszedł do wniosku, że został uwolniony z kajdan Pimki i Młodziakowa, więc zdecydował się wyjechać. W kuchni zatrzymał go Miętus, który właśnie spotkał się z pokojówką.
Rozdział jedenasty
Aby zachować symetrię dzieła, narrator musiał zamieścić „Filidora dzieckiem podszytego” oraz przedmowę do tego rozdziału. Wyjaśnił, że źródłem wszelkiego ludzkiego cierpienia są „tortury w postaci zła”, które można nazwać grymasem, twarzą lub ustami. Podstawą tej tortury jest to, że każdy jest ograniczony przez inną osobę, obraz innej osoby. Narrator chce też wiedzieć, czym zajmuje się cała praca i twierdzi, że wyjaśnienie tych i innych kwestii znajduje się w „tajemnym symbolu” w następnym rozdziale.
Rozdział dwunasty
Praprawnuk paryskiego rolnika, który żył pod koniec XVIII wieku, był światowej sławy mistrzem tenisa i gra na korcie paryskiego Racing Club. Na widowni był „pułkownik żuawów”, który chciał popisywać się przed publicznością i narzeczonym, strzelił z pistoletu w lecącą piłeczkę tenisową. Tenisiści, którzy nie mogą kontynuować gry, „przyszpilają sobie łapy” Oprócz piłki, kula przebiła również szyję siedzącego na przeciwległej trybunie „przemysłowca-armatora”. Żona przemysłowca rozjaśniła swój gniew, uderzając w wentylator siedzący obok niej. Ta „utajona padaczka” ma nagły początek. Mężczyzna siedzący obok niego w panice wskoczył na plecy kobiety przed nim. Skoczyła na boisko i przytuliła go. Podobnych przypadków jest więcej. „Wykształcona” część publiczności zaczęła oklaskiwać to „przedstawienie”, aby zatuszować skandal przed zagranicznymi gośćmi. Zachęcone brawami panie z niższym poziomem wykształcenia również usiadły na pniach. Dlatego „wykształceni” podążają za mniej wykształconym przykładem. W tym czasie siedzący w loży „pewien markiz” zapytał jako dżentelmen, czy ktoś chciałby obrazić jego żonę. Z ponad 30 wolontariuszkami zbliżającymi się do loży dla kobiet aborcja markiza de Filiberthe była po prostu przerażająca. W ten sposób, gdy markiz był „jego dżentelmenem”, przypadkowo stał się dzieckiem przez „podszewkę” i „uzupełnienie”. Wśród oklasków markiz niezgrabnie poszedł do domu.
Rozdział trzynasty
Józio i Miętus wyszli razem na przedmieścia. Zaczynając od obszaru willowego, przemierzali coraz bardziej biedne obszary. Miętus nieustannie próbuje znaleźć prawdziwego i szczerego rolnika wśród wielu przechodniów, ale wszyscy mieszkańcy miast, od zamożnych mieszkańców miast, przez studentów, po robotników w ubraniach, mają mniej lub bardziej sztuczne twarze. Chociaż Józio bał się pustej i słabo zaludnionej przestrzeni, z miasta wyszło dwóch przyjaciół. Następnie przeszli przez kilka opuszczonych wiosek, aż w końcu znaleźli budynek, w którym można było usłyszeć szczekanie. Okazuje się, że oprócz psów dźwięki te wydają także mieszkańcy wioski przebrani za psy, którzy próbują się bronić na wypadek, gdyby intelektualiści miejscy „sprzeciwili się humanizacji i zbyt mocno ich użyli”. W miarę jak chłopców otaczało coraz więcej wieśniaków, sytuacja ta stawała się niebezpieczna, gryźli się nawzajem na nowych imigrantów, a potem zaczęli ich gryźć. Ciocia Józia – pani „Hurlecka z domu Lin” – uratowała młodych przed uciskiem. Właśnie wrócił samochodem do Bolimowa i zamieszkał z mężami Konstantym i Zosią oraz kuzynami Zygmunta-Józia. Podczas jazdy ciocia nie przestawała mówić, ale przypomniała sobie dzieciństwo Józia i opowiedziała o losach całej najbliższej i dalszej rodziny. Zdziwiony Miętus dopiero co dowiedział się z jej ust, że jego przyjaciel rzeczywiście ma trzydzieści lat. Po przyjeździe do Bolimowa gość zadawał uprzejme pytania dotyczące stanu zdrowia wynajmującego. W odpowiedzi usłyszeli długie wypowiedzi o chorym sercu ciotki, reumatyzmie wujka Konstanty, skłonności Zosi do anemii i przeziębień oraz wszystkich rzeczywistych i możliwych chorobach, które dręczyły domowników. Rozmowę przerwał „stary sługa Franciszek”, który oznajmił, że stół został obsłużony. Wszyscy idą na obiad. Z jednej strony Miętus zamarł w bezruchu, ponieważ wśród gospodyń domowych przy stole z radością zdał sobie sprawę z prawdziwego wiejskiego domu, którego szukał. Charakteryzuje się specyficznymi ustami – „nie otwartą twarzą, ale ustami, które nigdy nie były dostojne”. Po obiedzie rodzina usiadła w salonie. Bezsensowna rozmowa zaczyna się od nowa i trwa do chwili odpoczynku. W salonie Miętus był zadowolony z gospodyni. Wyraził również swoje niestrudzone dążenie do utrzymywania kontaktu z rolnikiem. Kiedy zadzwonił dzwonek, w pokoju pojawił się służący. Miętus próbował go zbratać, wydając mu różne rozkazy, ale po chwili zrezygnował z nieudanej próby. Zaproponował Józia i poprosił go o pomoc. Józio zapytał służącego o imię, wiek i krewnych. Walek odpowiedział na te pytania obojętnie. Może żyć tylko wtedy, gdy usłyszy pytanie, czy „bierze w gębę od dziedzica”. Kuzyn Zygmunt wszedł, zapytał, kto strzela, i dowiedział się, że to głos Józia na policzku służącego, i zaczął traktować kuzyna z większym szacunkiem i życzliwością niż wcześniej. W tym samym czasie Miętus wychodzi z pokoju. Pojawił się dopiero o północy. Okazało się, że był „niekompatybilny” z Walkiem, każąc mu bić go w twarz. Józio leżał na łóżku, zastanawiając się, jakie byłyby konsekwencje, gdyby Franciszek przyłapał Miętusa i kilku służących na tej rozmowie. Stary sługa był również świadkiem uderzenia Miętusa w bitwie. Ta refleksja doprowadziła Józefa do wniosku, że tak naprawdę jedynym sposobem „skorygowania” współistnienia pana i sługi jest „zamordowanie” ich spisku, co wskazuje na właściwe umiejscowienie „pokoju” i zapobiega ich skrzywdzeniu.
Rozdział czternasty
Następnego ranka ciotka zapytała Józia o incydent związany z Miętusem poprzedniego wieczoru. Jednak Józio zlekceważył podejrzenia ciotki co do lewicowych poglądów Miętusa i wyraził swoje podejrzenia. Dopóki nie minęła pora obiadowa, był leniwy rytm. Po obiedzie wujek Constanti rozmawiał prywatnie z Josephem, zastanawiając się, czy Miętus jest wykształcony, dlatego tak dobrze zna Walecka. Jednak Józio poprawił błąd wuja i wyjaśnił, że ten przyjaciel tylko „urodził chłopca takiego jak chłopiec”, co nie ma nic wspólnego z uprzedzeniami płciowymi czy niektórymi lewicowymi poglądami. Pojawił się Franciszek, narzekając na haniebną znajomość Walczącego Miętusa i fakt, że kamerdyner odważył się powiedzieć szefowi różne rzeczy podczas rozmowy z gośćmi. Wszyscy szukają Miętusa, już dawno go nie było. Po chwili Miętus pojawił się na skraju lasu. Towarzyszy mu rolnik. Z daleka widać, jak nieznajomy z miasta podlatuje do służącego i wpycha mu do ręki pieniądze. Walek, znany przez Zygmunta, uciekł do lasu. Mennica spaceruje z firmą po lesie. Właściciel, a zwłaszcza wujek Constanti, śmiał się z postawy Miętusa i jego preferencji. W odpowiedzi Konstanty usłyszał, jak goście symulowali przygody dzika i kontrolera gier (dżentelmen wskoczył na plecy kontrolera ze strachu przed dzikiem, ponieważ w pobliżu nie było drzew), a Walek był świadkiem i myślał o tej przygodzie trzyma w tajemnicy Konstanty (Konstanty) postanawia zwolnić rolnika ze stanowiska zarządcy. Miętus krzyknął kilka obelg i pobiegł do lasu. Józio próbował go dogonić. W oddali widać Zosię. Pod ostrzeżeniem Józia uciekła, co spowodowało, że Miętus ją ścigał. Józio poszedł za swoim przyjacielem, który potknął się i upadł. Miętus mówił w chłopskim dialekcie i zachowywał się jak zwykły chłop. Józio zdołał zabrać go do domu. Po tym, jak bohater umieścił przyjaciela w pokoju, spotkał swojego kuzyna, który ogłosił wolę Konstantego: Obaj chłopcy będą jeść w swoim pokoju, a następnego ranka wrócą do Warszawy. Zygmunt chciał walczyć z Miętusem w pojedynku, ale ojciec (Konstanty), który właśnie przyjechał, twierdził, że najlepiej będzie „pofolgować” niesfornemu chłopcu. Kpiący śpiew i śmiech pokojówek i robotników rolnych dochodził zza okien. Wujek trzymał w dłoni rewolwer, ale w ostatniej chwili ciotka go powstrzymała. Józio wrócił do pokoju, gdzie zastał znajomego, który pożałował losu Walka i wyraził chęć pozostania z chłopami we wsi. Później zmienił zdanie i miał nadzieję zabrać kelnera do Warszawy. Józio usłyszał, jak giermek strzelał z przerażenia w nocy i postanowił natychmiast uciekać. Ponieważ Miętus nie chciał nigdzie jechać bez rolników, zakradł się do uśpionego domu po północy, aby znaleźć i porwać rolników. Chciał wiedzieć, czy taka procedura jest pożądana. Uważał, że porwanie Zosi będzie lepsze i bardziej naturalne, ale nie zmienił planu. Rolnik znaleziony w kuchni początkowo nie chciał jechać do Warszawy, ale przekonały go mocne argumenty na policzkach. On i Józef zakradli się do pokoju, ale wujek Konstanty zagrodził im drogę. Chwilę później ze świecami pojawili się także lokaj Zygmunt i Franciszka. Józio chowa się za kotarami, ale nie zdąży dotrzeć do kelnera. Walek został oskarżony o próbę kradzieży sztućców. Pod tym przebraniem zarówno Konstanty, jak i Zygmunt „mordują”, aby odkryć swoje sekrety. Następnie zaczęli zamawiać kamerdynerów do jedzenia i pokazywać im swój „arystokratyczny status”, tym samym zaczynając szkolić kamerdynerów. Józio obserwował to wszystko zza zasłon, ale nie odważył się pokazać twarzy. W pewnym momencie pojawił się Miętus i zaatakował Konstantego. Wujek i Zygmunt planowali pobić chłopca na oczach chłopów i służących wyglądających przez okno. W ten sposób sługa jest równy panu. Widząc to, do sali wtargnęła grupa rolników, którzy też chcieli „braterstwa” z panami. Józio wymknął się z chaosu i uciekł, zdając sobie sprawę, że nie może wyjść z „dziecięcego tyłka”. Zosia zatrzymała go w ogrodzie. Józio zabrał ją ze sobą i doszedł do wniosku, że „porwanie” jej było jedynym sposobem na uniknięcie wyjaśnienia nieznajomym całego incydentu i jego zaangażowania. Rano wyznał jej miłość i powiedział dziewczynie, że porwał ją kilka minut później. Zosia przez porwanie zaczęła wierzyć w tę historię i zapomniała, co się stało na farmie. Józio zamierza wykorzystać to tylko jako ekran do Warszawy. W ten sposób, zachowując dojrzały wygląd, był zmuszony znosić ciągłe wyznanie Zosi, ponieważ mocno wierzył w swoje uczucia do niej, które całkowicie otworzyły mu jej serce. W pewnym momencie okazuje się, że obaj znajdują się na odludziu. Józio chciał się pozbyć dziewczyny, a ona coraz bardziej go przytulała. Chłopiec bronił się coraz mniej, aż w końcu uległ.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Opracowanie
„Ferdydurke” to utwór, który ukazał się w Warszawie w 1937 roku. Jest to odpowiedź na krytykę utworu „Pamiętnik z okresu dojrzewania”, który był debiutanckim utworem Gombrowicza. Tytuł w tym przypadku nie informuje o tym, o czym będzie powieść. Słowo „ferdydurke” nie ma żadnego znaczenia, nie ma sensu. Jest jednym z wielu elementem gry z czytelnikiem. Jednym z możliwych tłumaczeń jest odwołanie do bohatera utworu „Babbit”, który nazywał się Freddy Durkee. Innym tłumaczeniem było uznanie, że „Ferdydurke” to zniekształcone wyrażenie „three door key” – klucz do trzydziestu drzwi, ponieważ bohater w momencie rozpoczęcia akcji ma trzydzieści lat.
Podobnie jak tytuł interesujący jest zakończenie, podsunięte autorowi przez Anielę Łukasiewiczową – kolejny element gry z czytelnikiem. Ten, komu uda się dobrnąć do końca utworu, może przeczytać, że jest „trąbą”.
Akcja „Ferdydurke” rozpoczyna się pewnego dnia, kiedy bohater budzi się w swoim łóżku. Bohater to trzydziestoletni mężczyzna, przypominający samego Gombrowicza, który właśnie postanawia napisać nową książkę. Na tej czynności przyłapuje go nauczyciel – Pimko. Okazuje się, że trzydziestoletni Józio jest uczniem, który dystansuje się od innych uczniów w klasie. Bohaterowi trudno się wyzwolić spod wpływu nauczyciela. Wraz z nim idzie do rodziny Młodziaków i ram poznaje Zutę. Odgrywa rolę zakochanego młodzieńca. Później trafia do dworku w Bolimowie, gdzie z kolei wciela się w rolę siostrzeńca. Porywa Zosię i staje się porywaczem. Ciekawą postacią jest Pimko. Uważa, że młodych ludzi należy utrzymywać w czystości i niewinności. Uważa, że nauczanie powinno mieć miejsce poprzez przyswajanie gotowych reguł. Inni nauczyciele w szkole stanowią zbiór wyjątkowo nieciekawych postaci, którzy nie mają własnych ideałów, są nudni.
Dla zrozumienia utworu Gombrowicza szczególne znaczenie ma pojęcie formy. Formą jest to, co określa funkcjonowanie człowieka oraz jego relacje z innymi ludźmi. Są to: sposób bycia, gesty, stereotypy. Tematem utworu są zmagania Józia z formą. Bohater
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
zostaje wtłoczony w formę ucznia. tworzenie formy rozpoczyna się w momencie, kiedy Pimko zaczyna traktować trzydziestoletniego mężczyznę jako ucznia. Szkoła reprezentuje kulturę, która jest oderwana od rzeczywistości i stanowi zbiór frazesów, stereotypów. nauczyciele budzą niechęć uczniów. Szkoła nie wpływ na rozwój uczniów, ale ich upupia, czyli sprawia, że są bierni, pozbawieni aspiracji, dziecinni. Kolejna forma jest tworzona w domu Młodziaków. Bohater pełni rolę zakochanego. Dom Młodziaków to przeciwieństwo skostniałej szkoły. Rodzice Zuty są nowocześni, stawiają na sport, twierdzą, że kult dziewictwa ustał. Wreszcie trzecie miejsce, w którym toczą się wydarzenia, jest obrazem szlacheckiego konserwatyzmu.
„Ferdydurke” to powieść o współczesnym człowieku, który funkcjonuje w zależności od tego, w jakim środowisku się znajduje. W ciekawy sposób został ukazany kontrast między dziecinnością a dojrzałością. W okresie dzieciństwa kształtuje się osobowość, charakter. Człowiek dojrzały jest człowiekiem ukształtowanym, zamkniętym w określonej formie. Trudno mu się z niej wyzwolić.
W „Ferdydurke” można się dopatrzyć nawiązania do innych utworów. Autor odwołał się między innymi do osiemnastowiecznych powieści filozoficznych, które przedstawiają wykłady na temat życia człowieka. Utwór przypomina także pierwsza część „W poszukiwaniu straconego czasu” M. Prousta. książki rozpoczynają się od przebudzenia bohaterów. Dom ziemiański w Bolimowie przypomina Soplicowo, natomiast fascynacja „cielesnym dołem” nasuwa skojarzenia z „Gargantuą i Pantagruelem”.
Powieść Gombrowicza jest groteską, czyli utworem, który prezentuje deformację rzeczywistości, posługuje się poetyką snu, pomieszaniem kategorii estetycznych, humorem i absurdem. Język utworu jest próbą poszukiwania przez Gombrowicza własnych środków wyrazu. autor stosuje liczne neologizmy, symbole, grę słów.
„Ferdydurke” to utwór trudny w odbiorze, ale niezwykle interesujący. Pokazuje sposoby funkcjonowania człowieka w społeczeństwie, jest obrazem różnych środowisk.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Recenzja książki
„Ferdydurke” jest powieścią Witolda Gombrowicza wydaną w 1937 roku. Należy zaznaczyć, że była to jego debiutancka książka, a do tego wzbudziła największe kontrowersje wśród czytelników. Miała ona być zwrotem, sprzeciwem wobec wroga, aczkolwiek sam pisarz przyznał kiedyś, że wymknęło się to spod kontroli. „Ferdydurke” jest, w skrócie, historią Józia. Jest to trzydziestolatek, który rozpoczyna swoją historię z tworzeniem literatury. Literatura, a właściwie porażka w tej dziedzinie, popchnęła mężczyznę do podsumowania swojego życia. Zadaje sobie pytania „kim tak naprawdę jest” i nie potrafi przywołać w swojej głowie żadnych konkretów. Już ma dokonać swojego żywota, kiedy to pojawia się profesor Pimko, który porywa Józia i prowadzi w mury szkoły podstawowej. Profesor traktuje dorosłego jak swojego ucznia. Tak absurdalnie zaczyna się cała akcja, która, wraz z rozwojem wydarzeń, nie staje się ani trochę bardziej normalna. Po dłuższej lekturze, na kartkach książki pojawiają się Syfon i Miętus. Ten pierwszy przewodzi grzecznym chłopcom, a ten drugi – łobuzom. Toczą nieustanną walkę o względy swoich grup, o to, która jest bardziej istotna. Narzucają sobie wzajemnie swoje poglądy. Jest to przenośnia odwiecznej walki dobra ze złem. Spotykamy się również z perfekcyjnymi nauczycielami, jakimi są m.in. Bladaczka, czy profesor Pimko. Autor podkreślił ich jakże ogromny zachwyt polskimi dziełami literackimi. Można tutaj chociażby wziąć często spotykane zdanie „Słowacki wielkim poetą był”. Takie zdanie wyrażają w większości ludzie starsi. Zarówno wspomniany wcześniej Słowacki, jak i Mickiewicz byli ubóstwiani w tamtych czasach, ponieważ ich dzieła bardzo pomagały wówczas Polakom, a w szczególności młodzieży, przetrwać i się nie załamać. Aktualnie uczniom brak aprobaty dla tych jakże wielkich pisarzy, co jest wielkim ubolewaniem nauczycieli. Powieść Gombrowicza jest zachwycająca, pomimo że czasami dla niektórych może być bardzo ciężka do zrozumienia. Jednak warto zagłębić się w tę lekturę ze względu na satysfakcję, kiedy rozpozna się nawiązania, czy parafrazy innych wybitnych dzieł, np. „Boskiej komedii” Dantego. Muszę przyznać, że istnieje też minus „Ferdydurke. Może to bardzo zniechęcić niektórych czytelników, wręcz przyczyną porzucenia dalszej lektury. Mianowicie, mam tutaj na myśli wywyższanie się przez autora, pokazywanie jego jako lepszą jednostkę. Nabija się z każdego, kogo spotka na swojej drodze, niezależnie, czy są to inni pisarze, artyści, twórcy, osoby oryginalne, a także te, które podążają za trendami. Ze starych, a także nowych zwyczajów. Gombrowicz przede wszystkim
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
wytyka, że wszystko w całym otaczającym go świecie jest swego rodzaju kształtem, formą, która jest rodzajem zniewolenia. a on jest idealny, bez żadnego kształtu, potrafi się do wszystkiego dostosować. Aczkolwiek, nie można nie przybierać żadnego kształtu. Nawet osoba, która twierdzi, że taka jest, nie może taka być, ponieważ jest to wbrew logice. Gombrowicz pisał w bardzo specyficzny sposób. Moim zdaniem, jego twórczość albo trafi do kogoś, albo wcale się dobrze nie przyjmie. „Ferdydurke” jest dość trudne ze względu na łączenie błahostek z rzeczami wielkiej wagi, a także niepoprawne podchodzenie do tematu, np. przedstawienie samobójstwa Syfona w sposób ośmieszający. Jednakże należy zwrócić szczególną uwagę, że Gombrowicz nie bez powodu zastosował właśnie taki zabieg. Główna problematyka tej powieści to zniewolenie poprzez formy. Pisarz chciał podkreślić zły charakter nieustannego podporządkowywania się, zakładania przysłowiowych masek. Z tego względu większość bohaterów zachowuje się w określony, monotonny sposób, często aż za bardzo grzeczny.
„Ferdydurke” słynie wśród uczniów szkół średnich jako twardy orzech do zgryzienia. Muszę przyznać, że mi także udzieliło się lamentowanie na dźwięk tego słowa. Aczkolwiek w ostatniej klasie, kiedy zbliżała się matura, zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję. Bardzo się zdziwiłam, bo, jak się okazało, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Moim zdaniem, nie jest to wybitnie ciężka książka (w porównaniu chociażby do mojego koszmaru- zagmatwanych „Dziadów III”). Oczywiście, nie każdy czytelnik od razu wszystko zrozumie, ale przecież od czego mamy internet, czy tych kochanych nauczycieli, prawda? Muszę przyznać, że gdyby nie egzamin, w życiu nie zdecydowałabym się na sięgnięcie akurat po Gombrowicza, ale teraz, kiedy przeczytałam tę powieść, muszę przyznać, że w dużej mierze dosyć przyjemnie poznawało mi się dalsze perypetie kolejnych bohaterów. Na pewno nie jest to coś, co każdy Polak powinien chociaż raz w życiu przeczytać, albo jakieś bardzo przyjemne dzieło, po które sięgnęłabym z chęcią jeszcze raz, ale nie oszukujmy się, niewiele jest takich książek z tamtego okresu. Muszę przyznać, że podczas czytania „Ferdydurke” odczułam wiele emocji: od znudzenia, przez fascynację i ciekawość, aż do złości. Jednak ma ona swój urok w tym, że po stosunkowo spokojnej, nawet całkiem ciekawej akcji, nagle jest taki zwrot akcji, że człowiek ma ochotę nie poznawać dalszych losów bohaterów, ponieważ kiedy przebrnie się już przez te momenty, które doprowadzają do szału, fabuła, która jest swoją drogą bardzo ciekawa, rozgrywa się dalej.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Rozprawka
Co to znaczy być wolnym? Rozważ na podstawie Ferdydurke i odwołaj się do innego tekstu kultury.
Wolność to jedna z najważniejszych wartości i podstawowych praw człowieka. Stanowi integralną część naszego życia. Możliwość podejmowania samodzielnych decyzji, stanowienia o sobie – to właśnie wolność. Można ją rozpatrywać jako aspekt osobisty lub ogólnie jak na przykład wolność ojczyzna. Jej odebranie czy ograniczenie jest dla każdego trudnym doświadczeniem. Podobnie jak własne zdrowie, doceniamy je, dopiero gdy je utracimy. Wolność to możliwość życia w sposób o jakim marzymy, pragniemy. W wielu aspektach jest nam narzucana wola innych, czy nawet odbierane prawo decydowania. Podobne schematy pojawiają się w tekstach kultury. Czymże jest wolność jak nie najistotniejszą z wartości człowieka?
„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza zestawia obraz własnych pragnień, myśli z narzuconą formą społeczeństwa. Główny bohater Józio, trzydziestoletni mężczyzna, bez osiągnięć i celu w życiu zostaje zaciągnięty przez profesora Pimko od nowa do szkoły. Mężczyzna określa bohatera jako niedojrzałego, niewyedukowanego człowieka, a więc nadaje mu formę. Józio jako dorosły człowiek, mógłby przeciwstawić się swojemu profesorowi jednak respekt jaki mężczyzna w nim budzi sprawia, że bohater czuje się jak uczeń, podporządkowuje się profesorowi zachowując swoje myśli dla siebie. Fragment ten pokazuje, że podobnie jak Pimko – Józia tak i nas oceniają inni. Sami, najczęściej nie wiedząc o tym, mamy przyszytą łatkę, przez którą oceniają nas inni. Można więc stwierdzić, że każdy w społeczeństwie ma swoją rolę. Działania, którymi się kierujemy, potęgują wrażenia jakie inne osoby mają na nasz temat. Wydawałoby się, że wolność Józia nie była w żadnym stopniu zmniejszona. Jednak wtłoczenie go od nowa w życie szkolne bez jego, samodzielnej, dojrzałej decyzji spowodowało, że ta czynność została mu narzucona, a więc jednocześnie jego możliwości podejmowania decyzji, decydowania o sobie ograniczone.
Całość utworu Witolda Gombrowicza pt. „Ferdydurke” pokazuje utarte schematy, którymi kierują się ludzie. Uczniowie pragną się buntować, rodzice pragną, aby ich dzieci były najlepsze, a wszyscy by byli zauważeni. Nie dostrzegając działań innych postronnych osób, często dajemy sobą manipulować. Jak profesor Pimko potrafił bezproblemowo sprawić, żeby inni działali wobec jego chęci? Jak matki obserwowały swoich synów zza ogrodzenia? Jak nauczyciele wybierali podstawę programową? Schematy, którymi kierowały się te osoby, dokładnie pokazują jak zbudowana jest społeczność ludzka. Działanie każdego człowieka sprawia, że społeczeństwo działa jak dobrze
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
naoliwiona maszyna. Każdy z nas ma formę, czy to dziecka, rodzica, czy pracownika. Ludzie mają ustalone zasady, którymi się kierują. Żyją w wolnym świecie, najczęściej bez konfliktów czy wojen. Jedyne, co ogranicza większość osób to zasady, tak samo prawne, jak i moralne. Przed formą nie da się uciec, zawsze będziemy kimś. Dzieckiem, pracownikiem czy przykładowo osobą, która pomogła. Można więc stwierdzić, że bohaterowie „Ferdydurke” mieli możliwość życia i decydowania o sobie, więc ich wolność jako aspekt fizyczny nie była ograniczona. Człowiek w momencie porzucenia formy, przez chwilę staje się wolny, jednak zawsze na koniec trafi na kolejną, w której będzie żył.
Biblia, uznawana za pierwszą księgę, zawiera wiele, różnych poglądów na temat wolności. Wolność uznawana jest tam za jeden z najcenniejszych darów jakie otrzymaliśmy od Boga. Jednocześnie mocno zaakcentowano, że Bóg jest wszechmocny i kieruje naszymi działaniami. Powstaje w ten sposób pytanie: co jest prawdą? Zerwanie zakazanego owocu przez Ewę, doprowadziło do wygnania ludzi z ogrodu i skazanie ich na życie ze świadomością śmierci. Jednak, jeśli uznamy, że Bóg jest nieskończony można dojść do wniosku, że pierwsi ludzie, pchnięci Jego działaniami dopuścili się grzechu, przed którym ich ostrzegał. Pojęcie grzechu zdaje się ograniczać naszą wolność. Bóg dał nam przykazania („Nie będziesz…”), ograniczając w ten sposób zakres naszych działań. Można pomyśleć, iż, mimo że jesteśmy wolni fizycznie, coś duchem, a może boską ręką, powstrzymuje nas przed konkretnymi działaniami.
Powyższe przykłady literackie dowodzą, że wolność to obłuda. Podobnie jak w „Ferdydurke” i Biblii, aspekt wolności jest wyrażony podobnie. Możemy działać, ale… Niekończące się pytania sprowadzają nas do niekończących się działań. Wolność to cenny dar, jednak każda moneta ma dwie strony. Przyjmując fakt, że jesteśmy wolni, żyjemy w wolnym kraju, ojczyźnie, podejmujemy własne decyzje o swoim życiu, jednocześnie zgadzamy się na niepisane warunki umowy; nie będziesz, nie możesz. Mimo wszystko zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie podważał zasady, odważnego ducha nie da się zakuć w kajdany i tak jak obecnie żyjemy w najspokojniejszych czasach w historii świata, tak nie możemy określić w nim swojego miejsca. Osobiście uważam, że ludzie boją się zadać pytanie „co jeśli”. Co jeśli człowiek nie byłby ograniczony, miałby wszystko dane i niczym się nie przejmował? Czy nastanie chaos? Wszystkie zasady, formy, które nas krępują, wiążą, powodują jednocześnie, że jesteśmy tym, kim jesteśmy. A nasza wolność, choć odrobinę ograniczona, sprawia, że mamy własną tożsamość
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Najważniejsze informacje
„Ferdydurke” – Witold Gombrowicz
Nowatorska powieść Witolda Gombrowicza
Wydania w 1937 roku wywołała burzę emocji.
Ferdydurke ogólnie:
Powieść opowiada o kształtowaniu się człowieka. Gombrowicz jasno zaznaczył, że każdy z nas posiada formę. Zwraca także uwagę czytelnika na jej dwie odnogi, na: gębę i pupę (upupianie). Autor na przykładzie Józia i pobocznych bohaterów ukazał, że każdy człowiek zajmuje określone miejsce w społeczeństwie. Pokazuje, że człowiek nie może wyzbyć się formy. Uciekając z jednej, trafia w kolejną. Dlatego rodzi się pytanie, czy w takim świecie można być sobą i czy jest to w ogóle możliwe.
Najważniejsi bohaterowie:
– Józio- główny bohater, pisarz (napisał „pamiętnik z okresu dojrzewania”), nadmiernie stara się uciec przed formą,
– Profesor Pimko- skutecznie pokazuje, że ludźmi można łatwo manipulować,
– Miętus- przywódca zbuntowanych chłopaków,
– Syfon- klasowy kujon, lizus,
– Zuta Młodziakówna- „nowoczesna” dziewczyna. Jest obojętna i cechuje ją ignorancja.
Treść „Ferdydurke” rozgrywa się na 3 scenach;
– Szkoła
Miejsce, gdzie Józio trafia po wizycie Pimka. Jako że profesor uważa, że chłopak jest niedojrzały, niewykształcony. Profesor Pimko chcąc skutecznie udowodnić swoją rację co do manipulacji uczniów, podrzuca prowokującą karteczkę wprost pod ich nogi, na co uczniowie zachowują się zgodnie z jego oczekiwaniem. Józio przejrza�
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
� sytuację i nie dał się złapać. Wtedy również (w szkole) widzimy toczący się konflikt pomiędzy chłopakami i chłopiętami. Dwoma grupami uczniów, których liderami są Miętus i Syfon.
– Rodzina mieszczańska
Miejsce, gdzie bohater poznaje Zutę i „nowoczesne” podejście jej rodziców do wychowywania dzieci i ich odejście od stereotypów. Rodzice śmiało namawiają własną córkę, by postarała się o nieślubne dziecko, ale gdy przychodzi co do czego i przyłapują adoratorów córki w jej pokoju, wcale nie zachowują się tak, jak o sobie twierdzili. Zachowali się jak klasyczni rodzice. Józio w ten sposób zdemaskował ich „formę”.
– Wieś
Józio razem z Miętusem trafiają do Bolimowa, gdzie są zdumieni sposobem życia mieszkających tam ludzi. Bohater popada z formy w formę. Nawiązuje krótki romans i porywa zauroczoną dziewczynę.
Trzy formy wpływające na „Ferdydurke”
Gęba- jest to uznana, narzucona przez społeczeństwo rola. W ogólnym znaczeniu znaczy tyle, co udawanie kogoś. np. Młodziakowie i ich podejście do rodzicielstwa
Pupa- upupianie, narzucenie komuś jakieś cechy: niedojrzałość, dziecinność np. Profesor Pimko „upupił” Józia mówiąc mu, że jest niedojrzały i musi wrócić do szkoły.
Łydka- atrakcyjność fizyczna, nowoczesne podejście do życia np. Postać Zuty, która pielęgnuje w sobie tylko wygląd zewnętrzny.
Zakończeniem utwory jest słynny cytat Gombrowicza
„Koniec i bomba.
A kto czytał, ten trąba.”
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Problematyka
„Ferdydurke” Witolda Gomrowicza to powieść awangardowa. Wiąże się z artystycznym zerwaniem dotychczasowych reguł, które wyrażane były w literaturze. Charakteryzuje się brakiem spójności formy.
Tytuł utworu można interpretować w różny sposób. Pierwszym znaczeniem jest Ferdydurke jako nazwisko Józia, kolejnym jako klucz do trzydziestu drzwi. Tytuł mógł być zaczerpnięty z powieści „Babbitt”, której autorem jest Sinclair Lewis. Jeszcze inną opcją jest to, że tytuł nic nie znaczy, chociaż Gombrowicz kilka lat później napisał o sobie „Ja-Ferdydurke”.
Jednym z ważniejszych tematów powieści „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza jest kwestia formy i jej roli w życiu człowieka. Gombrowicz zauważa, iż ludzie przyjmują pewne formy w zależności od sytuacji. Nazywa to gębami. Oprócz tego wprowadza pojęcie pupy będącej rodzajem zdziecinnienia, niedojrzałości. Główny bohater zostaje porwany przez profesora Pimkę i wprowadzony do czasów dzieciństwa. Józef przyjmuje tę rolę i wykorzystuje to do demaskacji sztuczności wszystkich form. Gombrowicz w swojej powieści gardzi wszystkimi gębami, lecz jednocześnie prezentując losy Józia zauważa, że nie ma sposobu na to by pozbyć się form. Kiedy bohater obnaża gęby i pokazuje ich sztuczność, wówczas zawsze pojawia się chaos, skandal, anarchia, rewolucja (w szkole, na dworze, na stancji). Dlatego bohater na końcu wypowiada słowa: „Nie ma ucieczki do gęby, jak tylko w inną gębę…, przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki”. Wyjście poza formy jest bardzo trudne, ponieważ wiąże się z poczuciem wyobcowania i łamania zasad, które każdemu dają poczucie bezpieczeństwa, a element dzieciństwa tkwi w każdym z nas, nawet dorosłym człowieku.
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
W lekturze dużą rolę odgrywa groteska i parodia. Groteska charakteryzuje się nagromadzeniem w powieści przeciwstawnych wartości. Fabuła pełna jest kontrastów, gdzie realność przychodzi w absurd. Widoczne jest pomieszanie różnych stylów, zaburzenie toku akcji, absurdalność, wyolbrzymienie, komiczność i parodia. Ukazując trzy różne środowiska – szkolne mieszczańskie i ziemiańskie pisarz przerysowuje ich cechy. Wychowanie narzucane w szkole określane jest „upupianiem”. Zamiast przygotowywać do dorosłego, samodzielnego życia, za wszelką cenę usiłuje wtłoczyć młodzież w powtórne dzieciństwo i narzucić gębowe poglądy. Młodziakowie natomiast są nowocześni do granic absurdu. Pani Młodziakowa gotowa jest zburzyć Kraków, bo wszystko co stare jest złe i trzeba to zniszczyć. W „Ferdydurke”, w przeciwieństwie do „Pana Tadeusza” obraz ziemiaństwa jest negatywny, a obyczaje nie przystające do rzeczywistości. Takie wyolbrzymianie negatywnych cech środowiska owocuje ciągiem komicznych scen prowadząc do parodii pewnych form społecznych. Groteskowa jest na przykład scena gwałtu przez ucho, namawianie córki przez Młodziaków by miała nieślubne dziecko. Groteska przejawia się także na płaszczyźnie języka utworu, który jest niejednorodny i żartobliwy. Pisarz bawi się słowem, parodiuje styl klasyków oraz polityków. Groteska jest tu środkiem ukazania absurdów rzeczywistości, skomplikowanych i sztucznych form obowiązujących w życiu społecznym. Autor parodiuje system oświaty jako nieadekwatny do stawianych mu celów. Kpi z modernizmu klasy mieszczańskiej, który nie wynika z faktycznych przekonań, a jedynie z pragnienia bycia nowoczesnym. Wyśmiewa ziemiaństwo, które w literaturze stało się świętością.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Bohaterowie
,,Ferdydurke”- bohaterowie
1.Józio Kowalski- główny bohater książki, poznajemy od od pierwszych jej stron. Jest to trzydziestoletni/siedemnastoletni mężczyzna, wiek jego zmienia się w zależności od momentu w powieści. Na początku książki poznajemy go, jak próbuje zrobić swój rekonesans życia, jest on mocno pesymistyczny. Jest to postać bardzo inteligentna, jednak nieśmiała i pełna wewnętrznych obaw. Józio jest negatywnie nastawiony do otaczającej go rzeczywistości. Kreuje większość z wydarzeń, które pojawiają się w powieści. W poszczególnych częściach utworu, jest kolejno poddawany różnym rodzajom Formy. Zawsze próbuje się zbuntować przeciw niej, podejmuje się nieudanej walki. Raz jest przeciwny upupianiu w szkole i pomysłom Pimki, dalej dobrze obnaża pozorną nowoczesność panującą w rodzinie Młodziaków, a w trzeciej części ostatecznie poddaje się niezwyciężonej Formie, całując gębę Zosi.
2. Miętus- uczeń chodzący do tej samej klasy co Józio. Jest wulgarny i sprzeciwia się wartością jakie niesie ze sobą szkoła. Wyśmiewa się z profesora Pimki, wypisując na drzewie obraźliwe słowo. Walczy w pojedynku na miny, przegrywa go, lecz szybko zabiera się do rękoczynów, uświadamia Syfona ,,przegwałcając go przez uszy”. Przejawia myśli zaprzyjaźnienia się z wiejskimi parobkami. Wraz z Józiem jedzie do jego ciotki, gdzie brata się z lokajem Walkiem, co wzbudza niechęć i wstręt wśród innych mieszkańców dworku. Przejawia myśli bolszewickie.
3. Profesor Pimko- drobny, chudy nauczyciel, przychodzi do Józia i zabiera go z powrotem do szkoły. Nazywany jest ,,wielkim Zdrabniaczem”, gdyż mistrzowsko opanował sztukę upupiania uczniów. Z zawodu jest wizytatorem, odwiedzającym i kontrolującym pracę w szkołach. Pod maską profesora, kryję się druga osobowość zakochana w nowoczesnej Zucie, przychodzi do niej w pamiętn�
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
ą noc w domu Młodziaków.
4. Syfon(Pylaszkiewicz)- największy szkolny kujon i pupil u wykładowców. Zna odpowiedzi na wszystkie pytania nauczycieli. Jest przywódcą klasowych ,,chłopiąt” czyli tych grzecznych uczniów. Bierze udział w pojedynku na miny, który wygrywa, później jednak zostaje ,,przegwałcony przez uszy” w wyniku czego niedługo później popełnia samobójstwo.
5. Belfer Bladaczka- nauczyciel języka polskiego. Kompletnie nie potrafi zapanować nad niesforną klasą. Sam nie dość, że nie posiada wiedzy własnej, ani pasji, nie potrafi przekazać niczego uczniom. Idealnie powtarza narzucone mu z góry schematy.
6. Kopyrda- klasowy kolega Józia, lecz osoba mocno zdystansowana do reszty społeczeństwa. Józio z początku myśli o nim pozytywnie, do momentu gdy dowiaduje się, że ten romansuje z Pensjonarką. Przychodzi do niej tej samej nocy co Pimko, wszystko za sprawą intrygi Józia.
7. Młodziakowie- mieszczańskie małżeństwo. Są oddani kultowi racjonalizmu i sportu. W ich domu panuje nowoczesność. Sami wyprzedzają się wzajemnie w pomysłach, jak to być bardziej nowoczesnym. Z ich ust padają słynne słowa, o tym jak to dobrze by było, gdyby ich córka miała nieślubne dziecko. Ich maska nowoczesności spada, gdy w nocy odkrywają Pimka i Kopyrdę razem w pokoju Zuty.
7. Zuta Młodziakówna, lub Pensjonarka- córka młodziaków lat 16, jest uosobieniem nowoczesności w powieści. Nieoczytana, prosta w obyciu i wypowiedziach. Osoba wysportowana, posiada piękne łydki, którymi kusi osobników płci przeciwnej.
8. Hurleccy- rodzina ziemiańska, właściciele dworku szlacheckiego w Bolimowie. Ściśle przestrzegają wszelkich reguł i tradycji szlacheckich. Dodatkowo Ciotka jest osobą do bólu gościnną i miłą.
9. Walek- parobek służący u Hurleckich. To właśnie z nim brata się Miętus, każąc sobie przywalić w twarz.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Problematyka
„Ferdydurke”- problematyka
Ta powieść Witolda Gombrowicza została wydana w 1937 roku i od razu stała się niesamowicie popularna, jest nawet uznawana za jedną z najwybitniejszych powieści polskich autorów. Główną problematyką w powieści jest Forma, na której opiera się świat, i z którą podejmuje walkę bohater książki Józio Kowalski. Forma jest próbą opisania rzeczywistości w książce, rządzi ona nieprzerwanie w trzech miejscach akcji, z którymi zmierzamy się jako czytelnicy. Narzucana jest przez innych ludzi, lecz również przez nas samych. Aby lepiej zrozumieć poszczególne miejsca, w których obowiązują zasady Formy, musimy najpierw przetłumaczyć słowa klucze, których używa Gombrowicz.
Pierwszym słowem jest „pupa” i pochodzący od niej rzeczownik odczasownikowy „upupienie”. Jest to symbol zdziecinnienia, który od początku towarzyszy głównemu bohaterowi. Narzuca mu go Profesor Pimko, a następnie szkoła, której głównym celem jest upupienie uczniów, czyli narzucenie im jak najbardziej dziecinnych cech i wartości. Zabieg ten jest jak najbardziej udany, co widzimy chociażby po wypisywanych brzydkich wyrazach, czy pojedynku na miny.
Drugie z kolei słowo to „łydka”. Jest ona symbolizuje swobodę obyczajów, w szczególności tych erotycznych i wszystko, co nowoczesne. Związana jest ona głównie z domem Młodziaków i ich córką pensjonarką, która niejednokrotnie kusi odkrytą łydką.
Trzecim słowem jest „gęba”. Oznacza ona maskę, którą przybiera każdy z nas, za każdym razem, gdy wchodzi w jakiekolwiek relacje społeczne. Jest nam ona narzucana przez niewidzialne normy i wytyczne społeczne, nawet gdy jesteśmy sami, mamy odczucie, jakby ktoś nas obserwował przez dziurkę od klucza, stąd sami wciąż zachowujemy się odpowiednio i przyzwoicie. Gombrowicz uważa, że powinniśmy próbować dążyć do zdjęcia tej maski, lecz nigdy to nam się nie uda.
Czwarte słowo to „kupa”, która oznacza zbitek ludzi i rzeczy, chaos nad którym nie potrafimy zapanować.
Istnieją trzy przestrzenie w powieści, z którymi po
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
dejmowana jest walka, a są to: szkoła, dom Młodziaków i dworek szlachecki ciotki Józia.
Szkoła jest głównym narzędziem upupiania, za najważniejsze cele stawia sobie odebranie uczniom całkowitej indywidualności, oraz jakiejkolwiek własnej myśli. Zatrudniani są w niej najlepsi nauczyciele do tych celów, sami niemający wiele do powiedzenia. Myślą utartymi schematami i przekazują je uczniom. Zachwianie Formą pojawia się w momencie pojedynku na miny, gdy zostaje on pokojowo rozstrzygnięty, na rzecz miny pięknej, podniosłej, a nie tej wstrętnej. Na szczęście dla szkoły, kończy się ona fizyczną bójką, wszystko wraca do swojego najnormalniejszego upupionego prostego i głupiego porządku.
W domu Młodziaków zaś panuje wszechobecna nowoczesność. Zarówno w wyglądzie pomieszczeń, ubioru, rozmów i zachowań jakie znajdziemy w tej rodzinie. Na pierwszy plan wysuwa się pensjonarka, kusząca mężczyzn swą odsłoniętą łydką. Jej głównym zajęciem jest flirtowanie z chłopcami. Rodzice popierają taki styl życia, mówią nawet, że bardzo chętnie cieszyliby się z nieślubnego dziecka. Do zachwiania tą Formą dochodzi w sprytnie wymyślonej przez głównego bohatera sytuacji, gdzie po nakryciu Młodziakowej w pokoju z Profesorem Pimkiem i Kopyrdą – chłopakiem ze szkoły; ojcowi puszczają nerwy i na jaw wychodzi jego pozorna nowoczesność, wszystko kończy się jedną wielką kupą.
Trzecim miejscem jest dworek szlachecki ciotki Józia, gdzie sprawa ma się podobnie jak w domu Młodziaków, lecz tutaj zamiast nowoczesności, najważniejsza jest tradycja i uprzejmość. Dochodzi do zachwiania i wielkiego chaosu, z którego ucieka Józio.Gombrowicz w swojej powieści karykaturalnie i groteskowo przedstawia rzeczywistość i panujące w niej zasady. Pokazuje nam jak próbować się przed nimi bronić i zachęca do indywidualizmu. Aczkolwiek nawet gdy uważamy, że rozumiemy, co autor przedstawiał jako problematykę utworu, ostatnim zdaniem w książce, gra nam na nosie i nie wiemy, czy dobrze zinterpretowaliśmy jego utwór, a nawet czy w ogóle powinniśmy to robić.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Najważniejsze informacje
,,Ferdydurke” Witolda Gombrowicza – najważniejsze informacje1) Ta powieść Witolda Gombrowicza została wydana w roku 1937 w Warszawie. 2) Słowo pojawiające się w tytule prawdopodobnie nic nie znaczy. 3) Czas akcji to lata 30 XX wieku. 4) Akcja rozgrywa się głównie w Warszawie i dworku szlacheckim w Bolimowie. Szkoła, do której uczęszcza główny bohater, dom Młodziaków i wyżej wymieniony dworek to trzy najważniejsze miejsca akcji w powieści. 5) Narracja w powieści jest pierwszoosobowa, a narrator jest jednocześnie głównym bohaterem. 6) Kompozycja utworu jest ciekawa, gdyż rozdziały opowiadające główny wątek są przerywane rozdziałami niezwiązanymi bezpośrednio z fabułą powieści (np. jeden z rozdziałów opowiada o Filidorze i Filibercie dzieckiem podszytym). 7) W powieści przenosimy się do szkoły, gdzie znajduje się główny bohater, mający 30 lat. Gdy wchodzi do szkoły, ma już tylko 18 lat. 8) W książce niesamowicie ważne jest odszyfrowanie tak zwanych słów kluczy, aby nie pojmować ich w sposób dosłowny:- słowo ,,pupa/upupienie” oznacza odbieranie samodzielności i indywidualności;- słowo „łydka” – oznacza wszystko to, co nowoczesne;- słowo „gęba” – oznacza maskę, którą przybiera każdy człowiek przez całe swoje życie;- słowo „kupa�
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
�� – oznacza ogólny chaos. 9) Poszczególne przestrzenie w powieści, które są tożsame z głównymi miejscami akcji, narzucają Formę, czyli pewne wzory zachowań, sposobu myślenia, których należy przestrzegać. Główny bohater książki podejmuję się z nimi walki, lecz zawsze przegrywa. 19) Najwięcej opisu w książce poświęca się szkole, której głównym zadaniem jest jak największe „upupienie” uczniów. Żaden z nauczycieli nie potrafi przekazać wiedzy – nawet, jeśli ją posiada. W szkole również odbywa się legendarny pojedynek na miny, w którym uczestniczą Syfon i Miętus – uczniowie szkoły, prezentujący dwa odmienne typy zachowań. 20) Powieść tę zaliczamy do gatunku powieści awangardowej i groteskowej, o czym świadczy chociażby brak realizmu, subiektywizm i połączenie wydarzeń śmiesznych i tragicznych w utworze. 21) Efekt satyryczny w powieści wywołany jest na poziomie językowym, ale również i w kreacjach poszczególnych postaci. Należy o tym pamiętać, aby podczas czytania nie traktować poszczególnych słów i wydarzeń całkowicie na poważnie, lecz z pewnym dystansem do nich. 22) Zakończenie – książka kończy się słowami, poprzez które autor kpi sobie z osoby, która właśnie ją przeczytała („Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba!”).
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
„Ferdydurke” – Witold Gombrowicz – Streszczenie szczegółowe
Rozdział I
„Porwanie”
Wtorkowym rankiem Józio obudzi się. Odczuwa silne poczucie „nierzeczywistości”. W nocy męczył go bowiem koszmar, w którym jedne części jego ciała naśmiewały się z drugich. Co dziwne należały one do dwóch osób – piętnastoletniego chłopca oraz dorosłego mężczyzny. Były to dwa wcielenia Józia, które wyrażały prawdziwy problem jakim była wewnętrzna sprzeczność pomiędzy siedzącymi w nim osobami. Ponieważ rodzina wyrzucała mu niedojrzałość i sugerowała konieczność zajęcia określonej roli w społeczeństwie, starał się spełnić ich oczekiwania pisząc książkę. Znamienny jej tytuł „Pamiętnik z okresu dojrzewania” uwypuklił tylko jego dziecinność. Józio rozmyśla nad otaczającym go światem i dochodzi do wniosku, że otaczają go sami półinteligenci. Nie chce być przez nich krytykowany, więc zbliża się do niższych warstw społecznych. Uzyskuje jednak przeciwny skutek bowiem poświadcza tym swoją niedojrzałość. Co więcej, martwi się o to, że nie może pisać o sprawach podniosłych i wielkich. Rozmyśla również w jaki sposób wyzwolić w sobie dorosłego człowieka i zerwać z własną niedojrzałością. Szuka dla siebie innej formy istnienia. Podczas jego rozważań w pokoju pojawia się Pimko. Zauważa leżący na biurku rozpoczęty rękopis nowej książki głównego bohatera. Profesor oddaje się lekturze, lecz później ostro krytykuje Józefa. Traktuje go w sposób belferski. Nauczyciel postanawia wrócić Józia do szóstej klasy. Niepotrafiący się sprzeciwić chłopiec udaje się do szkoły pana Piórkowskiego. Podczas drogi Pimkę atakuje mały piesek i rozszarpuje mu nogawkę.
Rozdział II
„Uwięzienie i dalsze zdrabnianie”
Józio wraz z profesorem docierają do szkoły akurat na drugą przerwę, gdzie na placu przed budynkiem zebrani są uczniowie bacznie obserwowani przez matki i ciotki zza ogrodzenia. Całemu zamieszaniu przypatruje się Józef, nawet zwraca im uwagę, ponieważ wie jakie zdanie na temat buntowania się ma profesor. Uczniowie i tak tłumnie występują przeciwko „upupianiu”. Jako jedyny do nieuświadomienia przyznaje się Syfon. Jego zachowanie spotyka się z krytyką Miętusa. Nawiązuje się bójka, w której zwyciężają zwolennicy Syfona, dzięki zaintonowanej pieśni pt. „Marsz Sokołów”. Miętus jednak postanawia się odegrać.
Na lekcji języka polskiego profesor Bladaczka, w związku z wizytą wizytatora w szkole, chce odpytać uczniów. Jedynym deklarującym przygotowanie jest Syfon, jednak on chce opowiadać tylko przed gościem. Nauczyciel stara się wytłumaczyć uczniom, że powinni zachwycać się twórczością Słowackiego. Tymczasem Gałkiewicz uparcie twierdzi, że poezja tego wieszcza jest dla niego niezrozumiała. Bladaczka wzywa więc Syfona do udowodnienia wielkości poety. Ten więc przez blisko kwadrans wygłasza monolog na temat wspaniałości Słowackiego. Znudzony Gałkiewicz przyznaje w końcu rację nauczycielowi. W tym czasie Józio walczy z niemożnością, która go opanowała i nie pozwala mu ruszyć się z miejsca. Zauważa, że jego koledzy założyli maski, które uniemożliwiają im ucieczkę ze szkoły. Gdyby chcieli uciec z budynku musieliby uciekać przed samymi sobą.
Rozdział III
„Przyłapanie i dalsze miętoszenie”
Podczas przerwy między uczniami wywiązują się żywe rozmowy na temat niewinności. Józio po raz kolejny stwierdza, że ich świat jest sztuczny. Żyjąc według reguł narzuconych przez oświatę zmieniają swoje zachowanie oraz myślenie. Główny bohater obserwuje przygotowania Miętusa do „gwałtu” na przeciwniku. Chce temu zapobiec i nawet próbuje porozumieć się z Kopyrdą, lecz ten nie wykazuje większego zainteresowania. Działania Józia przechwytuje natomiast Miętus, którego niezadowolenie maleje, gdy chłopak przedstawia mu plan wspólnej ucieczki. Wizja życia wśród parobków bardzo zachęca Miętusa i wyzwala w nim pozbawionego cech buntownika. Zachodzącą w Miętalskim zmianę zauważa Syfon, który posądza go o zdradę wyznawanych ideałów. Młodzieńcy wyzywają się zatem na pojedynek na miny, gdzie superarbitrem staje się Józio.
Zaczyna się lekcja łaciny. Jak zwykle nauczyciel przepytuje uczniów z tłumaczenia pamiętników Juliusza Cezara. Po raz kolejny jedynym przygotowanym okazuje się Syfon, co jest wielce niepojęte dla nauczyciela. Złość profesora łagodzi jednak wywód zdolnego ucznia. Kiedy lekcja się kończy a belfer opuszcza salę, rozpoczynają się przygotowania do pojedynku. Syfonowi nie udaje się wycofać z konfliktu bowiem Pyzo przypomina mu o wyznawanych zasadach, które będą pomocne w walce z nieposiadającym żadnych zasad przeciwnikiem. Zadaniem Miętusa było pokazywanie min szpetnych i burzących, natomiast Syfona pięknych i budujących. Pozy Miętusa na nic się zdają w obliczu dostojnego Syfona stojącego z wyciągniętym palcem w górze. Zdenerwowany już Miętus powala na posadzkę przeciwnika i zaczyna szeptać mu do ucha brzydkie słówka; „uświadamia go”. Broniący się chłopak z całych sił krzyczy, aby zagłuszyć głos napastnika. Całą bijatykę na miny przerywa pojawienie się profesora Pimki.
Rozdział IV
„Przedmowa do ”
Bohater wyjaśnia czytelnikowi swój zamiar włączenia w utwór dygresji, które tylko pozornie nie mają nic wspólnego z główną treścią. Jednocześnie zarzuca nieprzychylnie patrzącym na takie zabiegi krytykom, że ich uwagi nie interesują odbiorców. Ważny jest problem formy, ponieważ to ona narzuca pisarzowi następstwa. Z myśli, która jest początkiem dzieła wypływa jej reszta. W rzeczywistości to właśnie pierwsze słowa określają charakter utworu. Niejednoznaczne w tym wszystkim jest mimo wszystko pojmowanie dzieła. Zdarza się bowiem, że przy odbiorze zbiorowym, przy udawaniu zachwytu, narzucone zostaje zdanie innym uczestnikom grupy. Przekazane im odczucia stają się ich odczuciami, bez znaczenia czy są one autentyczne czy też nie.
Sztuka nie opiera się na „stwarzaniu dzieł doskonałych”, ale „polega na doskonaleniu formy”. Jest to bardzo ważne, ponieważ forma towarzyszy ludziom od dawna zawsze i wszędzie. Zadaniem artystów jest zatem przebicie się przez nią, wyzbyciu się pozornej dojrzałości, która stanowi sztywne ramy poglądów.
Rozdział V
„Filidor dzieckiem podszyty”
W Warszawie dochodzi do spotkania dwóch naukowców w hotelu Bristol. Są to dr prof., wyższy synteta Filidor oraz prof. Dr Momsen (anty-Filidor). Świadkami tego spotkania stali się Teofil Poklewski, Teodor Roklewski oraz Antoni Świstak.
Przeciwnicy rozpoczęli dyskusję, której celem miało być pokonanie drugiego rozmówcy. Klęską kończą się jednak próby syntetycznego ujęcia kluski przez analityka. W odwecie dokonuje on analizy żony Filidora, którą należy odwieźć do szpitala. Rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania rozwiązań, ponieważ grozi jej całkowity rozpad osobowości. Nawet z samej Moskwy zostaje zwołany najlepszy pracownik syntetyka Łopatkin. Filidor w tym czasie dochodzi do wniosku, że oczekiwane rezultaty przyniesie spoliczkowanie przeciwnika. Pomysł okazuje się mimo to niemożliwy do zrealizowania bowiem wytatuował sobie na policzkach różyczki i gołąbki. W barze zostaje zorganizowana narada przez syntetyka. Stara się on nie zbagatelizować sprawy i uratować żonę. Jego planem działania jest sprowokowanie anty-Filidora, tak, aby uderzył on go w twarz. Doprowadzić do tego ma „zsyntezowanie” kochanki analityka, Flory Gente, co nie jest najłatwiejszym zadaniem. Kobieta bowiem jest odporna na działanie Filidora, każe sobie płacić za każdy przeczytany utwór o miłości. Syntetyk po pewnym czasie wpada na pomysł, aby „zsyntezować” kobietę pieniędzmi. Aby to osiągnąć Filidor sprzedaje swój majątek – dwie kamienice i willę, a następnie kwotę blisko miliona złotych rozmienia na złotówki. Później zaprasza swojego przeciwnika do restauracji „Alkazar”, gdzie wykłada przed Florą moneta po monecie całą sumę pieniędzy. Oszołomiona kobieta zaczyna w ten sposób myśleć według schematu. Zdenerwowany analityk policzkuje Filidora. Pojedynek zostaje wszczęty, sekundantami mają zostać Łopatkin, Świstak, Roklewski i Poklewski. We wtorek o siódmej rano dochodzi do walki. Najmniej zaniepokojony jest Filidor. Każdy ruch i każdy strzał podporządkowany jest prawom symetrii. Anty- Filidor dokładnie kopiuje zachowania przeciwnika. Zostają oddane pierwsze strzały, lecz obaj panowie chybią. W całej sprzeczce ranne zostają tylko kobiety, które padają martwe po ostatnich oddanych strzałach w płuca. Mężczyźni po tym zdarzeniu rozchodzą się i podróżują po świecie. Ich jedynym zajęciem jest teraz łapanie balonika i podążanie za nim po lasach i łąkach, ponieważ dziecinnieją i chętnie przypatrują się kiedy gumowa zabawka pęka.
Rozdział VI
„Uwiedzenie i dalsze zapędzanie w młodość”
Pimko wchodzi do klasy, kiedy Syfon na siłę uświadamiany jest przez Miętusa. Jakby nie dostrzegając zamieszania mówi uczniom, że tylko bawią się piłką. Wychodząc woła do siebie Józia i zabiera go do domu Młodziaków, gdzie ma się nauczyć naturalności. Pomóc w tym ma mu nowoczesna pensjonarka, czyli córka gospodarzy, która to właśnie otwiera drzwi i oznajmia, że obecnie nie ma jej matki w domu. Podczas oczekiwania na panią Młodziakową, Zuta nie zwraca nawet najmniejszej uwagi na profesora, który próbuje z nią porozmawiać. Pimko zaczyna podśpiewywać arię, aby dać do zrozumienia młodej dziewczynie, że zachowuje się bardzo niestosownie. Kiedy pani Młodziakowa wraca do domu, profesor przedstawia jej chłopca, jako staroświeckiego młodzieńca, który stara się kreować na dorosłego. Matka Zuty obiecuje rozmówcy, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby oduczyć Józia przybierania póz. Główny bohater coraz bardziej pogrąża się w sztuczności, pomimo że ma świadomość o intrygach nauczyciela. W pewnej chwili Zuta kopie go w nogę. Zachowanie jej jest odbierane przez panią Młodziakową jako życie według zasad właściwszych nowym czasom, natomiast Pimko krytykuje ją, a następnie wychodzi. Po jego odejściu Józio zaprowadzony jest do nowego pokoju, który znajduje się obok pokoju córki gospodarza.
Rozdział VII
„Miłość”
Gdy Zuta rozmawia z koleżanką, Józio wchodzi do przedpokoju i cierpliwie czeka, aż rozmowa się zakończy. Chce bardzo, aby dziewczyna uznała go za nowoczesnego. Przerwana przez Józia rozmowa jest źle odebrana przez Zutę. Chłopak podejmuje więc kolejną próbę i podchodzi do niej podczas czyszczenia butów i przygląda się jej bez słowa. Młodziakówna przygląda się chłopcu, lecz po pewnej chwili opanowuje się i pyta w czym może mu pomóc. Józio wraca więc do swego pokoju. Po dłuższym namyśle postanawia udowodnić dziewczynie, że nie jest sztucznym pozerem. Młodziakówna zarzuca mu, że źle się zachowuje, tymczasem on podąża za nią krok w krok a przerażona dziewczyna wycofuje się. Do mieszkania Młodziaków niespodziewanie przychodzi Miętus, aby obejrzeć nowe lokum Józia. Zaraz po wejściu próbuje ‘’zgwałcić” służącą minami, które pozostały mu jeszcze po pojedynku z Syfonem. Widząc się z Józiem od razu zauważa jego nową ‘’gębę”. Chłopak wyjawia mu wtedy swój prawdziwy wiek i opowiada o miłości do pensjonarki. Zaskoczony Miętus nie wierzy, że ma 30 lat, co więcej ostrzega go, że Kopyrda również zainteresowany jest Zutą. Zanim Miętus wyjdzie z domu, próbuje wedrzeć się do kuchni, aby po raz kolejny zetknąć się ze służącą, fascynuje go ona bowiem wywodzi się z innych warstw społecznych.
Rozdział VIII
„Kompot”
Pogrążony w szkolnych obowiązkach Józio wraca do nowego mieszkania na obiad. Marazm w jakim się znajduje nie przeraża go, bo wierzy, że w ten sposób łatwiej zbliży się do córki gospodarzy. Zaangażowanie i pilność Józia zauważają też nauczyciele, tymczasem główny bohater próbuje nawiązać kontakt z Kopyrdą, aby dowiedzieć się, co łączy go z pensjonarką, ten jednak się nie zgadza.
Niemogący otrząsnąć się
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
� z uświadomienia Syfon wiesza się. Wydarzenie to przerywa szare życie Józia aż do obiadu, w którym zyskuje on przewagę nad Zutą. Młodziakowie porównują swoje liberalne poglądy do staromodnych przekonań Józia. Młodziakowa posuwa się do namawiania Zuty, aby zaszła w ciążę z chłopakiem, który często odprowadza ją do domu. Mąż gospodarki zgadza się we wszystkim z żoną. Do rozmowy wtrąca się również Józio, który nazywa gospodynię mamusią. Wytrąca to Młodziaka z równowagi, który nie może powstrzymać śmiechu, reszta uczestników obiadu czuje się dotknięta. Dzięki temu Józio zyskuje pewność siebie i skutecznie opiera się ‘’upupianiu”.
Rozdział IX
„Podglądanie i dalsze zapuszczanie się w nowoczesność”
Przez dziurkę od klucza Józio podgląda pannę Młodziakównę, aby naruszyć jej nowoczesny styl. Najpierw jednak wychodzi na ulice i dając 50 groszy żebrakowi prosi go, aby trzymał do wieczora w ustach gałązkę zerwaną z drzewa. Następnie wraca do mieszkania i podgląda dziewczynę, która odrabia lekcje udając, że nie wie, iż jest obserwowana. Odgłos przełykanej śliny narusza spokój Zuty. Mimo to jest obojętna na podglądacza, a ten zza drzwi przedrzeźnia ją. Do pokoju wchodzi żona gospodarza. Ponieważ była świadkiem rozmowy Józia z żebrakiem martwi się, że ograniczy to niezależność jej córki. Pensjonarka wykorzystując zaistniałą sytuację udaje się do miasta. Wkrótce po niej wychodzi również Młodziakowa, a Józio zostaje sam w domu i zwiedza sypialnię gospodarzy. Odprawiając taniec dookoła mebli stara się naruszyć nowoczesność tego miejsca. W holu zauważa goździk leżący w pantoflu, a następnie dorzuca do niego muchę bez nóżek i skrzydeł. Z zaciekawieniem zaczytuje się również w listach Zuty i odkrywa jak wielu ma ona adoratorów. Jednym z nich jest również Kopyrda, który proponuje dziewczynie schadzkę. Oprócz tego wśród listów znajduje się także pismo od Pimki, który krytykuje ją za niewiedzę o twórczości Norwida i zaprasza ją na piątkowe korepetycje. Główny bohater odczytuje jednak prawdziwe zamiary profesora i postanawia ośmieszyć konkurentów o rękę Zuty. Podrabia on pismo pensjonarki i pisze dwa listy z wiadomością o jutrzejszym, czyli czwartkowym nocnym spotkaniu w jej pokoju.
Rozdział X
„Hulajnoga i nowe przyłapanie”
Pewnego dnia podczas porannej toalety domowników, Józio ma zamiar wszystkich obserwować. Pan Młodziak zachowuje się w mniemaniu Józefa prostolinijnie, niegrzecznie popędza małżonkę z łazienki. Zuta natomiast bierze szybki, zimny prysznic, który ożywia ją. Jedyne co teraz pozostało do zrobienia Józiowi to czekać na adoratorów dziewczyny. Przed wybiciem północy wszyscy domownicy znajdują się już w swoich pokojach. Do okna Zuty punktualnie o wyznaczonej godzinie puka Kopyrda, a Młodziakówna wpuszcza go do środka bez najmniejszego zdziwienia. Rozpoczynają się między nimi igraszki. Całująca się parka ledwie zdążyła upaść na łóżko, gdy zza szyby znów rozległo się stukanie, po którym do pokoju wszedł profesor. Pimko w ciemności spostrzega Kopyrdę stojącego w kącie pokoju. Obserwujący całe zajście Józio wszczyna alarm, czym zwołuje Młodziaków do pokoju Zuty. Początkowo twierdzą oni, że Józio robi sobie z nich żarty, lecz po otwarciu szafy ich oczom ukazuje się ukryty tam Kopyrda. Mimo to nie są oni oburzeni, a nawet niezadowoleni. Sytuacja zmienia się, gdy po otwarciu drugiej szafy ukazuje się im ukryty tam nauczyciel. W oknie natomiast pojawia się żebrak, któremu dzień wcześniej Józio powierzył pieniądze. Adoratorzy próbują wykorzystać chwilę nieuwagi i uciec, ale nie pozwala im na to gospodarz. Dopytywany o intencje spotkania nauczyciel niezdarnie się tłumaczy. Cały czas udaje, że przyszedł z wizytą. Oburzony całym zajściem inżynier policzkuje profesora Pimkę a ten wyzywa go na pojedynek. Po chwili Młodziak rzuca się również na Kopyrdę. Do całej awantury dołączają się także Zuta oraz ,żona gospodarza. Uwolniony od wpływu młodziaków i Pimki Józio obserwuje całą sytuację z boku, a następnie postanawia odejść. W kuchni natomiast napotyka Miętusa, który przychodzi na randkę ze służącą. Miętus proponuje mu by wyjechali razem na wieś i zaprzyjaźnili się z parobkiem, na co Józio odpowiada zadowoleniem.
Rozdział XI
„Przedmowa do ”
Narrator czuje wewnętrzny przymus, aby umieścić w tym miejscu Filiberta dzieckiem podszytego i przedmowę do niego. Według niego przyczyną cierpień człowieka jest męka złej formy, który określić można grymasem, gębą lub miną. Charakteryzuje się ona określonym wpływem na wyobrażenia, ponieważ ludzie determinują się nawzajem. Narrator duma także z czego powstał ten utwór.
Rozdział XII
„Filibert dzieckiem podszyty”
Praprapraprawnuk miejscowego wieśniaka bierze udział w trwającym meczu tenisowym na korcie paryskiego „Racing klubu”. Jeden z obecnych tam kibiców przestrzeliwuje z pistoletu odbitą piłkę tenisową, ponieważ chce pochwalić się swą piękną narzeczoną. Ponieważ gracze nie mogą kontynuować meczu rozpoczyna się bójka, której efektem okazuje się zamordowanie po przeciwnej stronie przemysłowca. Oburzona żona zmarłego policzkuje sąsiada i w tym momencie ujawnia się w nim utajona epilepsja. Na sali zapanowuje panika, a mężczyzna siedzący obok przemysłowca wskakuje na plecy kobiecie, która wybiega na kort niosąc go na grzbiecie. Porwani zamieszaniem na kort wybiegają coraz to nowi kibice. Z uwagi na zagranicznych gości, całe zajście oklaskuje reszta widowni. Mniej kulturalni naśladują mężczyznę i wskakują na plecy swych kobiet. W zamieszaniu jeden z markizów zapytuje, czy przypadkiem nie chce ktoś obrazić jego żony. Markiza ze strachu przed mężczyznami na plecach kobiet, poroniła dziecko. Natomiast jej mąż „podszyty” i „uzupełniony” czuje się zażenowany całą sytuacją i opuszcza zbiegowisko.
Rozdział XIII
„Parobek, czyli nowe przechwycenie”
Miętus i Józio idą w stronę przedmieścia. Najpierw mijają dzielnicę willową, a później coraz gorsze tereny. W końcu udają się za miasto, gdzie cała uwaga Miętusa skupiona jest na wpatrywaniu się w mijanych ludzi i odnajdowaniu w nich prawdziwego parobka. Niestety według niego, każdy napotkany człowiek ma sztuczną gębę. Pomimo że Józio lęka się otwartych przestrzeni, podąża za Miętusem. Mijają oni opuszczone osady, aż w końcu dochodzą do wsi, z której dobiega szczekanie. Mimo to dźwięki te nie pochodzą od zwierząt, lecz od mieszkających tam ludzi, którzy bronią się przed uczłowieczeniem. Chłopców otacza coraz większa liczba mieszkańców a sytuacja staje się bardzo niebezpieczna. W ostatniej chwili zjawia się ciotka Józia pani Hurlecka. Przegania ludzi i zabiera chłopców do samochodu, którym jadą do Bolemowa. Jest to dworek, w którym mieszka wraz ze swoim mężem Konstantym oraz dwójką dzieci: Zygmuntem i Zosią. Pani Hurlecka jest bardzo gadatliwa i podczas całej podróży wspomina dzieciństwo Józia oraz losy jej rodziny. Kiedy docierają do dworku, chłopcy wypytują o zdrowie domowników. Oni jednak narzekają bardzo na prawdopodobne dolegliwości gospodarzy. Przemyślenia na temat stanu zdrowia Hurleckich przerywa sługa Franciszek, który zaprasza ich na kolację. Miętus podczas kolacji doznaje olśnienia i w usługującym im lokaju rozpoznaje prawdziwego parobka. Sługa bowiem ma twarz, która nigdy nie przyjęła „gęby”. Kilka godzin później wszyscy znów spotykają się w salonie, aby zabawiać się rozmową. Kolega Józia zachwyca się prawdziwością lokajczyka. Za wszelką cenę chce zbratać się z nim. Aby to osiągnąć wzywa go do siebie i wydaje mu rozkazy, lecz to nie przynosi rezultatu. Prosi więc Józia, aby się tym zajął. Chłopak jest zainteresowany sługą i wypytuje go o sprawy prywatne, lecz Walek (lokaj) zachowuje się bardzo apatycznie za co zostaje spoliczkowany. Sługa bardzo się ożywia, a Józio po raz kolejny wymierza mu policzek. Do pokoju chłopców wkracza gospodarz, któremu zdało się, że ktoś strzelił z pistoletu. Po tym, kiedy dowiaduje się, że Józio spoliczkował parobka, opowiada koledze jak bratał się z Walkiem i jak kazał się bić po twarzy. Po pewnym czasie do chłopców przybywa również Marcyśka, która w pewnym momencie razem z Walkiem pozwoliła sobie na krytykę gospodarzy. Podczas ich rozmowy padło wiele gorzkich słów o fanaberiach państwa Hurleckich. Przyłapał ich na tym Franciszek. Główny bohater zastanawiał się w swoim pokoju jakie mogą wyjść konsekwencje z zaistniałej wcześniej sytuacji. Dochodzi on do wniosku, że wspólne „mordobicie” służby prowadzi do zgodnego życia panów i służących, ponieważ każdy wtedy wie jakie miejsce w społeczeństwie zajmuje.
Rozdział XIV
„Hulajgęba i nowe przyłapanie”
Następnego dnia ciotka uparcie wypytuje Józia o zamiary polityczne Miętusa. Bohater jednak nie potwierdza jednak obaw ciotki co do lewicowych zapędów swojego kolegi. Podczas rozmowy z Gospodarzem zastanawia się, czy spoufalanie się Miętusa z Walkiem nie ma zboczeń seksualnych. Józio natomiast kolejny raz tłumaczy, że jego przyjaciel nie jest pederastą, lecz jedynie szuka nici porozumienia ze sługą. Całe zdarzenie i zauważone przez siebie wczoraj sceny komentuje Franciszek. Później jednak okazuje się, że gościa, który przybył z Józiem od dawna nie ma już w domu. Rozpoczynają się więc poszukiwania. Okazuje się, że przebywa on razem z Walkiem pod lasem, gdzie próbuje dać mu pieniądze. Walek ucieka do lasu, kiedy zauważa obecność Zygmunta. Konstanty krytykuje zachowanie Miętusa, lecz ten tylko spaceruje z nim po zagajniku. Aby się odgryźć opowiada ośmieszającą historię na temat gospodarza. Zdenerwowany Konstanty postanawia zwolnić parobka, co bardzo źle wpływa na Miętusa, który również ucieka do lasu. Chwilę później przychodzi Zosia, która po ostrzeżeniu przez kuzyna również zaczyna uciekać. Zapoczątkowała tym samym pogoń za Miętusem. Kiedy kolega Józia potyka się, ten namawia go do powrotu do dworku. Miętus jednak jest już całkowicie odmieniony. Zachowuje się jak szary wieśniak i mówi chłopską gwarą. Decyzją Konstantego chłopcy do jutra będą dostawali posiłki w pokoju, a później zostaną odwiezieni z powrotem do Warszawy.
Gospodarza bardzo zdenerwowało zachowanie służby za oknem. Sięga nawet po broń, lecz jego żona powstrzymuje go. Miętus natomiast zastanawia się nad losem i przyszłością Walka, a także na tym, co z nim kiedyś będzie. Słysząc nocną strzelaninę za oknem ogarnia go lęk. Chce uciekać, lecz nigdzie nie ruszy się bez lokaja. Józio postępując wbrew sobie, postanawia pomóc mu w zlokalizowaniu i porwaniu parobka, mimo że uważa, iż łatwiejsze byłoby porwanie Zosi. Odnajdując Walka zabiera go jednak ze sobą. W drodze spotykają niespodziewanie Konstantego, a następnie Zygmunta i Franciszka. Przestraszony Józio chowa się za kotarę i stamtąd śledzi bieg wydarzeń. Walek przez mężczyzn zostaje oskarżony o kradzież sreber i za to zostaje spoliczkowany. Pomimo że Józio nie ma odwagi by się im przeciwstawić, w obronie sługi staje Miętus i rzuca się na agresorów. Konstanty chce odegrać się na chłopaku, lecz ten chowa się za Walka, który oddaje cios byłemu pracodawcy. Widok bijących się gospodarzy i sługi zachęca innych wieśniaków do bratania się w ten sposób. Szturmują więc oni wejście. Józio jednak wybiega z salonu. Chce uwolnić się od upupiania. Zabiera ze sobą Zosię, ponieważ jej porwanie może zaoszczędzić wyjaśniania jego roli w zajściu. Rankiem wyznaje jej swoje uczucie a dziewczyna, wierząc w jego wyznanie miłosne otwiera się przed nim. Józio jednak nie traktuje jej poważnie, ponieważ trzyma ją tylko po to, aby była dla niego ochroną w drodze do Warszawy. Chce ratować swoją pozorną dorosłość, więc cierpliwie znosi zwierzenia dziewczyny. Na pustkowiu chce wyrzucić Zosię, lecz ta przytula się do niego coraz bardziej i bardziej, co przyczynia się do zmniejszenia oporu chłopaka i całkowitego jego zniknięcia. Utwór kończy się słowami: „Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba”.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Geneza utworu i gatunek
„Ferdydurke” – geneza utworuPowieść Witolda Gombrowicza została wydana w roku 1937 w Warszawie. Utwór ten miał być odpowiedzią na krytykę, z którą spotkało się debiutanckie dzieło pisarza – zbiór opowiadań pt. „Pamiętnik”.Ciekawa jest też geneza tytułu. Prawdopodobnie nawiązuje on do powieści Sinclaira Lewisa ,,Babbit”, w której pojawia się postać Freddy’ego Durkee, co pod względem fonetycznym bardzo przypomina tytuł powieści Gombrowicza. Druga teoria dotycząca pochodzenia tytułu mówi o tym, że słowo ferdydurke po prostu nie ma żadnego znaczenia.
Gatunek
Powieść tą uznajemy za powieść awangardową, groteskową. Świadczą o tym chociażby takie cechy utworu Gombrowicza, jak:a) brak realizmu (dorosły mężczyzna w szkole);b) subiektywizm w narracji (narracja pierwszoosobowa);c) osobliwe słownictwo (pupa, łydka, gęba, kupa);d) nielogiczna fabuła (brak związku przyczynowo-skutkowego);
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
e) pojawiają się w niej abstrakcyjne sytuacje (np. pojedynek na miny);f) niejednolita budowa utworu (np. pojawia się niezwiązana z fabułą „Przedmowa do Filodora dzieckiem podszytego”);g) prawdopodobnie nic nie znaczący tytuł;h) nieszablonowe zakończenie, w którym autor obraża czytelnika („Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba);i) prowokacyjne nastawienie wobec utrwalonych w świadomości społecznej zdroworozsądkowych wizji świata (np. rozmowa Młodziaków na temat tego, jak dobrze byłoby, gdyby ich córka miała nieślubne dziecko);j) niejednolity nastrój, przemieszanie pierwiastków tragizmu i komizmu (np. gwałt na Syfonie przez uszy – uświadomienie go słowami, co bezpośrednio prowadzi do samobójstwa ucznia);k) posługiwanie się karykaturą i odwoływanie się do brzydoty (np. mały, podstarzały profesor łaciny, który wprawdzie jest zafascynowany przedmiotem, posiada ogromną wiedzę, ale nie potrafi jej przekazać uczniom).
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się szybciej!
Ferdydurke – Witold Gombrowicz – Czas i miejsce akcji
Witold Gombrowicz- ,,Ferdydurke’- Czas i miejsce akcji
Czas w powieści, nigdzie nie jest niestety podany bezpośrednio. Jedynym miejscem, skąd możemy domyślać się jakiegokolwiek czasu akcji, jest kartka rzucona przez Pimka, w kierunku uczniów. Znajduję się na niej data 29.09.193… Wiemy więc, że na pewno są to lata trzydzieste. Wiemy jednak również, że sama powieść została wydana w październiku 1937 roku. Stąd nasuwa nam się wniosek, że czas akcji to 29 września (przynajmniej, jeżeli chodzi o akcję w szkole, czas w dalszej części akcji nie jest określony, poza porami dnia), mieszczący się latach od 1930-1937 roku.
Z miejscem akcji będzie trochę prościej, lecz nie liczymy tutaj na jakiekolwiek konkretne miejsca, za wyjątkiem miasta Warszawy. Stolica Polski pojawia się właśnie na karteczce rzuconej przez wizytatora. Wiemy również, że szkoła do której uczęszcza Józio, jest szkołą, w której zarządza dyrektor Piórkowski.
W rozdziale ,,Filidor dzieckiem podszyty”, znajdziemy restauracje hotelu ,,Bristol” w Warszawie, lecz to miejsce nie pojawia się w akcji utworu na długo.
W tej chwili widzisz 50% opracowania
";
/>
Kolejnym miejscem akcji, gdzie zatrzymujemy się na dłużej, jest nowoczesny dom rodziny Młodziaków. Dowiadujemy się, że stoi on niedaleko od szkoły, gdyż można bez większych problemów dostać się do niego pieszo z budynku placówki, stąd wniosek, że również i on stoi w Warszawie. Dostajemy również krótki opis tego budynku. Ściany pomalowane są na jasno niebiesko, dominują jaskrawe, ale spokojne kolory, wszystkie meble są nowoczesne, gładkie, czyste, zadbane, znajdziemy też radio czy nawet telefon. W domu mieszka Pensjonarka czyli córka państwa Młodziaków, tam też pomieszkuje Józio, skierowany tam przez Pimka.
Trzecim miejscem znaczącym miejscem akcji jest dworek szlachecki rodu Pifczyckich, gdzie ciocia Hurlecka zabiera Miętusa i Józia. Dwór ten jest dosyć bogaty, ze sporą powierzchnią mieszkalną, co przekłada się na dużą ilość służby, jak wiemy będzie to ważne w kontekście akcji utworu. Mieszka tam wujostwo Józia, który zresztą spędzał tam sporo czasu za dziecka. Tam również mieszka Zosia, która zostanie porwana przez Józia, oraz parobek Walek, z którym bratał się Miętus.