Menu książki:
Wieża - Rozprawka
Człowiek jest istotą społeczną. To stwierdzenie, będące zarazem tezą mojej pracy, doskonale obrazuje opowiadanie pod tytułem „Wieża”, autorstwa Gustawa Herling-Grudzińskiego. Główny bohater tej historii to osoba obarczona trądem (podobnie jak Hiob w Biblii), która została wystawiona na ostracyzm społeczny. Z kart tego opowiadania bije poczucie straszliwej wręcz samotności i poczucia klęski człowieka, mimo ukazania hartu jego ducha.
Motyw samotności w literaturze jest bardzo powszechny. Może bowiem dotknąć człowieka w każdym stuleciu, w każdej epoce i w każdym miejscu. Począwszy od Biblii, poprzez mitologię, „Hamleta” (William Shakespeare), „Giaura” (George Gordon Byron), „Lorda Jima” (Joseph Conrad), „Latarnika” (Henryk Sienkiewicz), aż do książki „Sto lat samotności” (Gabriel Garcia Marquez) znajdziemy bohatera zagubionego, odosobnianego, tęskniącego za czymś utraconym bądź nieosiągalnym.
Ksiądz Jan Twardowski napisał w swoim wierszu pod tytułem „Różne samotności”: „[…] są samotności różnena ziemi w piekle i w niebie
tak rozmaite, że jedna
ta, co prowadzi do Ciebie”.
Doskonale obrazuje ten fragment różnorodność tego odczucia i jego potęgę. Wyróżniamy trzy podstawowe rodzaje samotności. Samotność egzystencjalna, związana z poczuciem lęku przed życiem, jego cierpieniami, śmiercią i nieuchronnym przemijaniem. Kolejna to samotność społeczna, kiedy jednostka czuje się wyobcowana, bądź jest odepchnięta przez ogół lub nie może się dopasować do większości. Brak utożsamiania się ze zbiorowością może sprawić, że człowiek wśród ludzi będzie się czuł bardziej osamotniony, niż kiedy byłby zupełnie sam.
Trzeci typ to samotność emocjonalna, w której króluje poczucie braku związku z drugim człowiekiem i niemożliwość wytworzenia silnych więzi. Możemy również wyróżnić samotność „fizyczną”, kiedy z losowych przyczyn ktoś znajduje się w miejscu niedostępnym dla innych ludzi, na przykład w więzieniu, na bezludnej wyspie, czy zamknięty w wieży, jak Trędowaty – główny bohater opowiadania „Wieża”. Przypadek ten jest bardzo osobliwy, ponieważ ze względu na zaraźliwy trąd, Pier został odepchnięty przez ludzi, odczłowieczony i odosobniony w Wieży Strachu. Społeczeństwo postanowiło zaspokajać jego podstawowe potrzeby życiowe, takie jak pożywienie, wyposażenie, jednak zapomniało o najważniejszym – obecności drugiego człowieka. „Człowiek jest zwierzęciem społecznym” powiedział niegdyś Cyceron. I aby móc funkcjonować prawidłowo, potrzebuje obecności drugiego człowieka. Mogłoby się wydawać, że we współczesnych czasach technologia zdoła wypełnić tę lukę. Nic bardziej mylnego. Teraźniejszość, kiedy ze względu na pandemię zostaliśmy w jakimś stopniu odseparowani od bliskich, ukazuje jak bardzo potrzebny jest człowiek człowiekowi.
Pier Bernardo Guasco, zwany Labbroso jest przykładem najbardziej osamotnionego i odepchniętego człowieka w literaturze. Weźmy jako przykład Robinsona Crusoe, który na długie lata znalazł się na bezludnej wyspie, mając za przyjaciela jedynie Piętaszka. Lub powieść „Marsjanin” (autor: Andy Weir), gdzie astronauta Mark Watney został przez nieuwagę zostawiony na Marsie, miliony kilometrów od Ziemi. Co odróżnia los Trędowatego od losu owych bohaterów? Nadzieja. Zarówno mieszkaniec wyspy, jak i obcej planety, mimo wszelkich trudów przetrwania, mieli nadzieję, że kiedyś ich udręka się zakończy i powrócą do swych rodzin, przyjaciół, do domu. W przypadku Piera jest zupełnie inaczej, ponieważ to właśnie Wieża stała się jego domem, a mężczyzna doskonale wiedział, że nie ma żadnej iskierki nadziei, aby jego życie się zmieniło. Ludzie nigdy nie zaakceptują jego choroby, na zawsze pozostanie wygnańcem, wyrzutkiem społecznym, odgrodzonym murem fizycznym i mentalnym. Dlaczego Lebbroso odmówił uciśnięcia dłoni czy pisania listów z oficerem, który go odwiedził i zainteresował się jego osobą? Właśnie z powodu nadziei. Przyzwyczajony już do jej utraty, nie chciał wzniecać tej iskry złudnej normalności, która uczyniłaby jeszcze więcej bólu w jego życiu. Pier nie godził się na swój los, nie pragnął tego, jednak pokornie przyjął tę samotność, bowiem nie miał innego wyboru. Opoki szukał w Biblii i postaci Chrystusa, co wieczór kierując modły ku niebu. Warto też wspomnieć o zwierzęcym przyjacielu Trędowatego, który częściowo wypełnił lukę bliskości. Kiedy do Wieży przybłąkał się brzydki kundelek, którego reszta społeczeństwa przepędzała z odrazą, Pier przygarnął go i znalazł w nim wiernego kompana. Oczywiście obecność zwierzęcia nie zastąpi człowieka, z którym można porozmawiać, wiele on jednak dla niego znaczył. Pies ten, o melodyjnym imieniu Miracolo, jest w tym opowiadaniu symbolem odtrącenia. Niestety okrucieństwo ludzi nie zna granic i wierny pies został zabity, a Labbroso utracił tę małą szczyptę radości, którą mu dawał. Samotność, personifikowana niczym mocarna bestia, w końcu wygrała tę nierówną walkę i zatriumfowała, aż młody mężczyzna odebrał sobie życie.W opowiadaniu Gustawa Herling-Grudzińskiego jest jeszcze jedna postać, którą przepełnia samotność. Emerytowany nauczyciel wiódł spokojne i szczęśliwe życie, dopóki w wyniku trzęsienia ziemi nie stracił żony i wszystkich swych dzieci. Zrozpaczony, próbował popełnić samobójstwo, jednak nieskutecznie. Mężczyzna był szanowany, więc społeczeństwo go nie odrzuciło, to on sam wybrał samotność. Po wprowadzeniu się do domu na wsi chciał być jednostką anonimową i niewidoczną. Nie rozmawiał więc z innymi ludźmi i mało wychodził. Pedagog z Turynu nie chciał żyć, jednak za bardzo obawiał się śmierci. Kiedy stanął realnie w jej obliczu, podczas gdy Niemiec celował w jego pierś z broni, przeraził się końcem, chociaż byłby to koniec jego udręki. Nauczyciel, w przeciwieństwie do Piera, sam usunął się w cień, grzebiąc swą duszę w otchłani odosobnienia jeszcze za życia. „Wieża” ukazuje dwie różne samotności – tę na którą skazują inni i tę, na którą człowiek skazuje się sam.
„Wieża” skłania do refleksji nad własną egzystencją i drogą życia, jaką podążamy. Ukazuje ciemne strony człowieczeństwa i meandry nieubłaganego losu. Samotność może dotknąć każdego z nas. Jutro, za miesiąc, za kilka lat, za lat kilkadziesiąt – nie wiadomo. Nawet jeśli ktoś jest zdeklarowanym introwertykiem, w obliczu cierpienia bądź zagrożenia instynktownie będzie szukał obecności drugiego człowieka, gdyż jest to wpisane w pamięć genową. „Samotność ma miękkie, jedwabiste dłonie, ale mocnymi palcami chwyta serce i powoduje cierpienie. Samotność jest sprzymierzeńcem bólu, a także towarzystwem duchowego wzniesienia.” – Anton Czechow.