Menu książki:
Choinka - Streszczenie
W lesie rosła mała, śliczna choinka. Miała bardzo dobre warunki, otaczały ja starsze drzewa. Marzyła by być dużą, nic ją nie cieszyło. Często odwiedzały ja dzieci, które bardzo ją chwaliły. Choinka rosła i rosła, gałęzie robiły się rozłożyste. Jednak mimo wszystko choinka nie była zadowolona. Nie cieszyło ja słońce, ani piękne, błękitne niebo. Nastała zima, a las został pokryty śniegiem. Biały puch sięgał tak wysoko, że choinka wydawała się dużo mniejsza niż w rzeczywistości. Nawet zające potrafiły przez nią przeskoczyć, co bardzo ją oburzało. Mijały kolejne zimy, a wraz z nimi drzewko robiło się coraz większe, a razem z tym szczęśliwsze. Chciała rosnąć, tylko to się dla niej liczyło. Jesienią zawsze w lesie pojawiali się drwale. Wtedy ścinane były piękne jodły i sosny. Historia ta miała miejsce co roku. Małe drzewka tylko patrzyły ze smutkiem i żalem. Ścięte choinki były pakowane na przyczepy i wywożone, nikt nie wiedział gdzie. Wiosną drzewka zapytały bociana, czy nie wie, co się dzieje z ich siostrami, a ten opowiedział, że widział je na statku. Choinka chciała być starsza i większa, bardzo chciała podróżować statkiem. Inne mówiły jej, aby cieszyła się młodością, ale to na nic. Zimą ludzie często ścinali małe drzewka. Choinka bardzo im zazdrościła, że jadą w świat. Pewnego dnia wróble opowiedziały choince co dzieje się ze ściętymi drzewkami. Widziały je przez okno, pięknie przystrojone, mówiły, że to nadzwyczajny widok. Choinka zaczęła marzyć, by tak właśnie potoczył się jej los. Promienie słońca mówiły, by cieszyła się świeżym powietrzem i naturą. Nastała zima i choinka została ścięta, siekiera śmignęła jej przy samym sercu. Upadła na zimny śnieg, ogarnął ją straszny ból, aż zemdlała. Zapomniała, że o tym właśnie marzyła. Uświadomiła sobie, że opuszcza swój dom. Była smutna, do czasu gdy dwóch mężczyzn postanowiło ja kupić. Została zabrana do ciepłego pokoju i wsadzono ją w piasek. Panienki wystroiły ją w piękne ozdoby. Choinka znowu poczuła szczęście, była piękna. Czekała tylko, aż wieczorem zostaną zapalone na niej świeczki. Wieczorem do choinki przybiegła gromada dzieci, które zdjęły z niej wszystkie przysmaki, bardzo jej się to nie podobało. Następnie dziadek opowiedział dzieciom bajkę o kulawym chłopcu, który został mężem księżniczki. Choinka słuchając bajki zaczęła wierzyć, że spadnie ze schodów, a potem zamieszka w królewskim zamku. Radosna zasnęła. Rano służba zabrała drzewko i postawiła w ciemnym kącie. Dni i noce upływały, a choinka dalej stała w ciemności. Cały czas miała nadzieję, że czeka ją coś pięknego, a w zimnym kącie będzie stała tylko zimę. Czuła się samotna. Pewnej nocy choinkę odwiedziły dwie małe myszki, które nazwały ją „starą”, zdenerwowało ją to. Zaczęła ona opowiadać o dużo starszych od niej, o lesie, o zającach, o słońcu i ptakach. Myszy były zachwycone, nigdy nie słyszały o tak pięknym miejscu. Zazdrościły choince. Następnej nocy, myszki znów odwiedziły choinkę, ale przyszło ich więcej, by posłuchać tej wspaniałej historii. Drzewko im więcej opowiadało, tym bardziej uświadamiało sobie, że w lesie było jej dobrze i miło. Cały czas przypominała sobie historie dziadka i wierzyła, że czeka ją szczęście. Podzieliła się nawet tą opowieścią z myszkami. Kolejnej nocy przyszły nawet szczury by jej posłuchać, stwierdziły, że to głupia bajka i uciekły, co sprawiło jej dużo smutku. Nadszedł dzień, w którym choinka została zabrana na podwórko. Podziwiała to co ją otaczało, niebieskie niebo i piękne zapachy. Gdy dostrzegła swoje pożółkłe gałązki, trochę się przeraziła. Leżała już na śmietniku, wśród chwastów i pokrzyw. Tylko złota gwiazda błyszczała na jej czubku, jednak szybko została zdjęta przez jedno z dzieci. Było jej bardzo smutno. Zaczęła marzyć o lesie, bardzo chciała tam wrócić i żyć radośnie. Przypomniała sobie wszystko to, co ją spotkało. Uświadomiła sobie, że to minęło i już nigdy nie wróci. Jakiś człowiek połamał drzewko na kawałki i spalił. Dzieci niezwykle cieszyły się widząc płonącą choinkę, a ona tylko głębokimi westchnieniami żegnała się ze swoim życiem, z lasem i wieczorem wigilijnym. Gdy ostatnie gałęzie spłonęły, nikt już o niej nie pamiętał.