Panny z Wilka - Recenzja książki

Recenzja ,,Panien z Wilka”
Musicie przyznać, że dzieła z przeszłości- zarówno książki, jak i opowiadania napisane na początku poprzedniego wieku, nie cieszą się obecnie zbyt dużym uznaniem wśród młodzieży. Jednak uważam, że nie powinno tak być. Moim zdaniem lektura- nieważne czy napisana miesiąc, czy sto lat temu- może być przyjemną odskocznią od codzienności oraz dobrą okazją do rozmyślań, poukładania spraw. Wystarczy tylko wybrać literaturę odpowiadającą zainteresowaniom, gustowi lub samopoczuciu i zacząć czytać.
Idealnym przykładem lektury pełnej rozmyślań, nasyconej tematem przemijającego czasu jest opowiadanie ,,Panny z Wilka” autorstwa Jarosława Iwaszkiewicza. Możecie zapytać, czemu akurat je wybrałam do przeczytania oraz napisania recenzji, skoro na pewno niebyła to jedyne dzieło o takiej tematyce. Cóż robiłam wstępny wgląd w historię każdej pozycji z listy, ale żadna nie przyciągnęła mojej uwagi wystarczająco, aby ją przeczytać, a co dopiero spróbować stworzyć na ten temat pracę.
Było tak, aż do momentu, w którym w oczy rzuciły mi się ,,Panny z Wilka”. Zaintrygował mnie już sam tytuł, a po przeczytaniu kilku informacji o opowiadaniu, wiedziałam, że natrafiłam na ,,to jedyne”. Aby odrobinę przedstawić to, co wiedziałam wypożyczając je z biblioteki, pozwolę sobie stworzyć własny opis dzieła Jarosława Iwaszkiewicza, na wzór tych, które zwykle pojawiają się na okładkach książek:
,,Trzydziestosiedmioletni mężczyzna, były żołnierz, Wiktor Ruben, cierpi na problemy zdrowotne po śmierci swojego przyjaciela Jurka. W ramach przymusowego urlopu zleconego przez zaznajomionego lekarza wyjeżdża do dworku Rożki, należącego do wujostwa. Niedaleko znajduje się także drugi dworek-Wilko i to właśnie w nim Wiktor spędzał wtedy większość beztroskich dni lata, ciesząc się młodością i towarzystwem mieszkających tam panien. Pozorny oraz pełny melancholii ,,powrót do przeszłości” może wywołać burzę uczuć, a także uświadomić mężczyźnie, że pod wpływem czasu nic nie pozostaje takie same…”
Skoro wstęp do wydarzeń mamy już za sobą pora przejść dalej i poopowiadać trochę o postaciach i wątku samych w sobie. Tak, jak już wspomniałam akcja toczy się na wsi we dworkach Wilko, Różki oraz okolicznych terenach. Wszystkie wydarzenia mają miejsce w ciągu 3 tygodni lata, około 1930 roku.
Nasz główny protagonista-Wiktor Ruben do tej pory żył w wirze pracy, towarzyszącym byciu właścicielem folwarku ,,Stokroć”, zajmującego się opieką niewidomymi dziećmi. Śmierć przyjaciela wytrąca go jednak z tej równowagi. Zaprzyjaźniony lekarz nakazuje mu w ramach odpoczynku wyjechać do rodziny lub miejsca, które dobrze mu się kojarzy. Mężczyzna pakuje się więc i wyjeżdża na wieś, której nie odwiedzał już od piętnastu lat. Na miejscu czeka go wiele niespodzianek i wcale nie mam na myśli zmian, jakie zaszły na ulicach i w lasach.
Julcia piękna i delikatna, z którą niegdyś spędził parę upojnych chwil, teraz wyszła za mąż, ma dwójkę dzieci, a jej sylwetka straciła na dawnej zgrabności.
Kazia, z którą odbywał poważne rozmowy, zwane przez nich żartobliwie ,,etapami” w przyjaźni jest rozwódką, samotnie opiekującą się synem.
Jola, która zawsze starała się zaimponować Wiktorowi mądrością i dojrzałym zachowaniem, także nieszczęśliwie wyszła za mąż i regularnie gości u siebie innych mężczyzn.
Fela, którą zobaczył kiedyś nagą nad jeziorem i do której uśmiechu wędrowały jego myśli przez wiele następnych lat, od kilku lat była martwa.
Zosia, której udzielał korepetycji, zachowuje się wobec niego chłodno i lekko złośliwie, wcale nie przypominając dawnej, tak zapatrzonej w niego dziewczynki.
Tunia, która była ledwo dzieciątkiem podczas jego ostatniej wizyty ledwo pamięta Wiktora, ale jemu zadziwiająco przypomina ona zmarłą Felę.
Głównym wątkiem opowiadania jest podjęta przez Wiktora próba uporządkowania własnego życia. Mężczyzna musi nauczyć się rozróżniać uczucia, które czuł i czuje wobec dziewcząt, zrozumieć co kierowało jego działaniami za młodu i przestać rozpamiętywać wydarzenia sprzed 15 lat. Co najważniejsze jednak musi podjąć decyzję, jakiej przyszłości chce dla siebie oraz co musi poświęcić, aby do niej dotrzeć.
,,Panny z Wilka” zadziwiły mnie tym, że ich autor napisał historię poprzez narrację trzecioosobową, a mimo to jej akcja jest dynamiczna i żywa. Pozwala zobaczyć i doświadczyć emocji zarówno głównego bohatera, jak i innych, nawet pobocznych postaci.
Pozytywne odczucia mam także względem słownictwa oraz ogólnej budowy zdań. Mimo że tekst został napisany dziesiątki lat temu, tak samo, jak był zrozumiały i współczesny wtedy, w ten sam sposób jest zrozumiały i współczesny dziś.
Postacie są napisane dobrze i, mimo że na początku tytułowe ,,panny” mogą wydawać się podobne, autor ukazuje ich indywidualne historie oraz zachowania. Dzięki temu, mimo że jest ich dość dużo, jesteśmy w stanie bez problemu powiedzieć, która to Jola, a która Kazia. Ich cechy wyglądu i charakteru nie zostały wplecione w losowym miejscu w fabułę, a stopniowo odkrywamy je sami.
Nie ma tu także podziału na postacie pozytywne i negatywne. Każdą osobę poznajemy z dwóch stron i nawet jeśli przez moment zraziła nas ona do siebie, po chwili dowiadujemy się faktów, które zmieniają ten stan rzeczy. Mam na myśli to, że tak, owszem potępiamy postępowanie bohaterów, ale nie samych bohaterów. Na moim przykładzie: bardzo irytowało mnie czasem, to, że Ruben- zarówno w przeszłości jak i teraz- interesował się dosłownie każdą z dziewcząt, zamiast skupić się na jednej i nie robić nadziei reszcie. Uważałam to za niewłaściwe i niemoralne. Jednak teraz wiem, że nie miał on złych zamiarów. Bardzo szanuje jego postać, zwłaszcza ze względu na ostateczną decyzję, którą podjął.
Co do emocji towarzyszących mi przy czytaniu ,,Panien z Wilka”, było ich wiele, ale przeważają te pozytywne.
Ogrom melancholii i rozmyślań, które przeżywa Wiktor w swojej historii sprawia, że mogę się z nim utożsamić. Sama jestem typem osoby, która, kiedy nie potrafi zasnąć, zaczyna wspominać chwile spędzone ze starymi przyjaciółmi, to piękno wspomnienie ich sylwetek na tle zachodzącego słońca i zapach letnich pól i traw. Mam wrażenie, że nasz umysł pozornie pozostaje w miejscu i czasie, w którym byliśmy najszczęśliwsi.
Natomiast po powrocie do takiego miejsca, odstęp czasu pozornie znika i chcemy zacząć, dokładnie tam, gdzie skończyliśmy. Doskonale rozumiem więc, że Wiktor Ruben w głębi duszy jest dokładnie tym samym chłopakiem, którym był 15 lat temu. W jego umyśle czas w dworku Wilko się wtedy zatrzymał.
,,Potem wychodzi się na górę i jest zagajnik. Wyszedł, ale teraz to już jest las […] … nic całe życie upłynnione w mrówczych, niepotrzebnych zajęciach nie dało mu takiego poczucia minionego czasu o widok tego lasu na miejscu dawnego zagajnika. Było to coś tak innego, nieoczekiwanie odmiennego, zamiast srebrnych małych roślinek i żółtych króliczych dołów między nimi zobaczyć duże czarne drzewa na tle igliwiem zabitego klepiska.”
I to samo stało się z dziewczętami, wszystkie dorosły, doświadczyły radosnych, a także gorzkich chwil i żyły dalej, nie obracając się na przeszłość.
On tego nie zrobił, nie znalazł wystarczającej odwagi, aby zamknąć w swojej pamięci rozdział pamiętnego lata 1914, tak jak zrobiły to one. Mógł o nim chwilowo zapomnieć, ale go nie zamknął. Gdyby to zrobił, po powrocie odkrywałby wieś na nowo, nie oczekując zastać tego samego co przed laty. On natomiast desperacko trzymał się wspomnień, doznań, które odczuł i chęci rozbudzenia ich ponownie wobec którejkolwiek z panien. Nie ma jednak wyjścia i po długich rozmyślaniach Wiktor zdaję sobie sprawę, że swoje szanse zmarnował lata temu.
,,Nie kochał nigdy nikogo, ale nie dlatego że nie było ku temu sposobności, tylko dlatego, że stchórzył.”
Serdecznie polecam i zachęcam do przeczytania opowiadania ,,Panny z Wilka” każdą młodą osobę. Często wahamy się lub kompletnie rezygnujemy z szans, które oferuje nam życie. Czy to ze strachu przed popełnieniem błędu, czy ze zwykłego odkładanie ,, na później”. Czas międzyczasie przemija, a momencie, kiedy uznamy, że jesteśmy gotowi, nie zawróci tylko po to, aby dać nam drugą szansę.
Dlatego może, właśnie przeczytanie opowiadania pomoże dostrzec prawdę i nie dopuścić do powtórzenia się historii Wiktora Rubena. Kto wie, może nawet zdołamy w porę spostrzec, coś, co on zdołał zrozumieć dopiero w finale swojej opowieści. Mianowicie to, że ,,Wielki to grzech nie umieć spostrzec własnego szczęścia”…

Zuzanna Zdziarstek, uczennica klasy 1LL
ZS3 im. Jana Kochanowskiego

Cała szkoła w Twojej kieszeni

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: