Szkice węglem - Szkice węglem – Henryk Sienkiewicz – Streszczenie szczegółowe

W utworze Henryka Sienkiewicza, pod tytułem „Szkice węglem” poznajemy położenie niewykształconych chłopów, których losy często leżą w rękach cynicznych urzędników. W noweli brak głównego bohatera, ale na pierwszy plan wysuwa się postać pisarza Zołzikiewicza.
Akcja utworu rozpoczyna się we wsi Barania Głowa. W kancelarii wójta – Franciszka Buraka przebywa pisarz gminny – Zołzikiewicz. Między wójtem i pisarzem toczy się rozmowa na temat konieczności napisania listu do wójta sąsiedniej wsi. Jednak wójt Burak, nie ma co liczyć na pomoc, ponieważ Zołzikiewicz jest w złym humorze. Zresztą pisarz uważa, że jest stworzony do pisania listów do osób znacznie ważniejszych niż wójt, którego uważa za zwykłego chłopa. Pan Franciszek czuje się dotknięty takim stwierdzeniem. Nadmienia, że kiedyś miał okazję pić herbatę z komisarzem. Ta uwaga nie przekonuje pisarza, który nadal nie chce udzielić wójtowi pomocy. Burak pyta go w końcu, dlaczego został pisarzem. Zołzikiewicz odpowiada, że to przez znajomość z naczelnikiem. Wspomina także, że ciągłe kontakty z chłopstwem sprawiają, że staje się ordynarny. Chwali się, że człowiek tak wykształcony jak on, zawsze sobie poradzi (Zołzikiewicz ma aspiracje zostać podrewizorem).
Wójt po napisaniu listu (z niemałym trudem) odczytuje go pisarzowi. Pismo zawiera gwarę i zwroty zasłyszane przez wójta przy okazji niedzielnych kazań. Zołzikiewicz podsumowuje ten wysiłek śmiechem. Siada i pisze list jeszcze raz. Kiedy go odczytuje, wójt jest pod ogromnym wrażeniem, bo sam tak nie potrafi ładnie pisać. List dotyczy potrzeby przesłania metryk z ksiąg parafialnych z Wrzeciądzy, które to dokumenty są niezbędne do przygotowania spisów wojskowych. Dodatkowo mężczyźni, którzy pracują w gminie Wrzeciądza, mają na czas przeprowadzanych spisów wojskowych, powrócić do Baraniej Głowy. Pisarz jest zdania, że takie spisy to dobra okazja, żeby pozbyć się ze wsi niewygodnych mieszkańców. Wójt ma wątpliwości, czy to ma sens. Zołzikiewicz przekonuje, że wystarczy jedna osoba, która może siać zamęt w całej wsi. Proponuje więc, pozbyć się przy tej okazji chłopa – Rzepy, który to namawia innych do pijaństwa. Wójt jest przekonany, że pozbycie się ze wsi Rzepy nie będzie możliwe. Do spisu mają przystąpić kawalerowie, a ten chłop jest żonaty i ma dziecko. Wójt obawia się też, że Rzepa wniesie skargę. Pisarz jest jednak przekonany, że ciemne chłopstwo nie zna swoich praw i nie będzie się bronić. Dodatkowo Burak wie, że chęć pozbycia się Rzepy, ma drugie dno. Marysia Rzepowa jest młodą kobietą, która podoba się pisarzowi. Usunięcie męża z domu, umożliwi Zołzikiewiczowi dostęp do chłopki. Wójt daje się przekonać, ponieważ wie, że jego syn również powinien znaleźć się na tej liście jako wolny kawaler. Wpisanie w zamian za niego Rzepy spowoduje, że chłopak uniknie wojska i zostanie w domu. Wójt nie będzie potem zmuszony wykupywać go i zaoszczędzi dużo pieniędzy. Zołzikiewicz wychodzi z kancelarii.
Pisarz spaceruje po wsi, co chwilę mijając chłopów. Mieszkańcy Baraniej Głowy kłaniają mu się i pozdrawiają go, ale on nie odpowiada im. Uważa się za człowieka lepszego, wykształconego i na poziomie. Tacy ludzie jak on, nie powinni się bratać z chłopstwem. Zołzikiewicz jest pod wpływem czytanej literatury, głównie romansów o Izabeli Hiszpańskiej. Wyobraża sobie siebie żyjącego w podobny sposób. Dodatkowo czytane książki wprowadzają dystans między nim a duchowieństwem. Spacerując mija dziewczęta wracające z pola. Bez skrupułów wykorzystuje sytuację, żeby każdą objąć i pocałować. Bardzo mu schlebiają zasłyszane opinie o jego wytworności i statusie społecznym. Czuje się bardzo ważną i wykształconą osobistością we wsi Barania Głowa. Wykształcenie pisarza jest jednak wątpliwe. Ukończył dwie klasy w Osłowicach (uważając, że profesorowie źle go oceniali), kiedy to powstanie styczniowe przerwało jego edukację. Walka pisarza w tym czasie sprowadzała się głównie do przewodzenia kolegom i obściskiwania wiejskich dziewcząt. To ostatnie harmonizowało z jego romantyczną naturą i czytanymi książkami. W życiu Zołzikiewicza był moment przełomowy, kiedy to uciekając musiał przeskoczyć przez bardzo wysoki płot. Po tym zdarzeniu otrzymał chłostę, która przekonała go o jego powołaniu. Sądził, że powinien pracować głową, a nie plecami i dlatego został gminnym pisarzem.
Krocząc po wsi, Zołzikiewicz słyszy rozmowę dwóch wiejskich kobiet. Rozmawiają o spisie wojskowym i nieszczęściu zabierania mężczyzn z domów. Rozważają możliwości, które mogłyby uchronić mężczyzn od powołania. Wiedzą, że najlepiej jest udać się do pisarza. Niestety, Zołzikiewicz znany jest z tego, że nie przyjmuje łapówki w naturze – tak jak wójt. On chętnie bierze tylko pieniądze. Pisarz już ma się odezwać do kobiet, ale pojawia się akademik. Jest to kuzyn państwa Skorabiewskich, który drwił z pisarza i nazywał go publicznie głupcem. Zołzikiewicz poszedł dalej. Zatrzymuje się przed ubogą chatą, która chociaż biedniejsza od innych, wydaje się być bardzo zadbaną. Przed domem siedzi młoda, ładna kobieta – Rzepowa, zajęta tłuczeniem w mędlicy konopi. Pisarz pyta o obecność męża w domu, sugerując że ma do niego urzędową sprawę. Rzepowa informuje, że mąż jest w pracy w lesie. Chce jednak dowiedzieć się, czego dotyczy ta urzędowa sprawa, bo jak wiadomo – zapewne czegoś złego. Pisarz odpowiada, że powie, ale kobieta musi go pocałować. Kiedy odmawia, zaprasza ją wieczorem do siebie. Kobieta stanowczo odmawia, mówiąc, że nigdy tego nie zrobi. Zołzikiewicz przyciąga ją do siebie siłą i chce całować. W skutek szarpaniny upadają na ziemię – najpierw kobieta i na nią pisarz. Rzepowej na pomoc przychodzi jej pies Kruczek, który rzuca się na Zołzikiewicza i gryzie go w pośladki. Pisarz broni się przed psem, uderzając go kijem. Wstaje i z podartymi spodniami odchodzi, wygrażając, że i tak Rzepa pójdzie do wojska.
Mija godzina. Do domu, wraca z pracy w lesie Rzepa. Jest dobrym gospodarzem. Pracuje na trzech morgach i dodatkowo dorabia jako drwal w lesie. Ma piękną, młodą żonę i rocznego synka. Jest silny i pracowity. Jego wadą jest nadmierne pijaństwo i skłonność do awantur pod wpływem alkoholu. Żona opowiada mu o wizycie pisarza (nie wspominając o niestosownym zachowaniu gościa) i o nieszczęściu związanym z powołaniem do wojska. Rzepa nie przejmuje się, ponieważ wie, że go to nie dotyczy. Jest żonaty i ma dziecko, więc nie może być powołany. Rzepowa zalewa się łzami i przypomina mężowi, że Zołzikiewicz dużo wie na jego temat, np. o przewożeniu papierów podczas powstania styczniowego. Drwal postanawia pójść na rozmowę do pisarza, zabierając za namową żony rubla dla Zołzikiewicza.
W brudnym, kawalerskim pokoju odpoczywa Zołzikiewicz z okładem na ranie. Pomieszczenie jest mało przytulne, główny mebel zawiera garderobę pisarza. Obolały Zołzikiewicz pochłonięty jest lekturą o Izabeli Hiszpańskiej. Wyobraża sobie jak przybywa po bitwie, a królowa chce opatrywać jego rany. Nagle pojawia się Rzepa z Kruczkiem, co wzbudza lęk u pisarza. Myśli, że pewnie drwal przyszedł się z nim policzyć po niestosownym potraktowaniu żony. W obawie przed nierówną walką, wygania Rzepę z psem za drzwi.
Mija kilka dni, podczas których pisarz opatruje w domu swoje rany. Czas ten wykorzystuje do rozmyślań nad sytuacją z Rzepą i jego umieszczeniem w spisie wojskowym. Dochodzi do niego, że samo wpisanie tam mężczyzny, nie sprawi, że faktycznie będzie powołany. Zdaje sobie w końcu sprawę, że ktoś może sprawdzić metrykę Rzepy lub, że on sam może złożyć skargę. Dociera do niego, że taki obrót sprawy, może doprowadzić do utraty przez niego stanowiska, a Rzepa nadal będzie w domu. Chęć zemsty oraz pragnienie pozbycia się drwala i łatwy dostęp do jego żony sprawiają, że Zołzikiewicz wpada na nowy pomysł.
Mija kilka dni. W karczmie wójt Burak z ławnikiem Gomułą piją alkohol w towarzystwie Rzepy. Prowadzą przy tym ożywioną dyskusję, na temat trwającej wojny francusko-rosyjskiej. Każda kolejka powoduje, że Rzepa jest coraz bardziej pijany, a jego towarzysze niekoniecznie. Gomuła z Burakiem dbają o to, żeby kieliszek Rzepy był pełny, a sami oszukują i nie piją alkoholu. Kiedy mężczyzna jest już bardzo pijany, zaczynają opowiadać o dworskich lasach. Przekonują Rzepę, że lasy mają być podzielone między gospodarzy, którzy dodatkowo otrzymają pieniądze na gospodarowanie. Rzepa nie chce słyszeć o lesie, bo wie, że ogrodzenie będzie kosztowne. Zresztą, boi się jak każdy chłop w Baraniej Głowie, podpisywać czegokolwiek. W tym momencie, w karczmie pojawia się Zołzikiewicz z gotowymi dokumentami. Wystarczy tylko podpisać papiery. Każdy kto to zrobi, otrzyma las i pieniądze na ogrodzenie (w wysokości pięćdziesięciu rubli). Przekonany w końcu Rzepa podpisuje papiery, tak samo jak pozostali. Na świadka zostaje wezwany także karczmarz – Szmula, który ma potwierdzić, że Rzepa podpisał dokumenty dobrowolnie. Pijany mężczyzna nie zauważa, jak pozostali mrugają porozumiewawczo do siebie. Wypija jeszcze kilka kieliszków araku i zasypia w karczmie na ławie. Jego żona nie przychodzi po niego. Kobieta wie, że kiedy jej mąż jest pijany, to może ją zbić (chociaż później zawsze przeprasza).
Kiedy Rzepa budzi się w karczmie, znajduje pieniądze. Nie pamięta szczegółów poprzedniego wieczoru. Prosi o pomoc karczmarza, który mu opowiada o podpisanej umowie i o wzięciu za to pieniędzy. Rzepa uświadamia sobie, że podpisał zastępstwo w spisie wojskowym za syna wójta. Jest w szoku.
Na wracającego z karczmy Rzepę czeka jego żona, która nie szczędzi mu przykrych słów za pijaństwo. Kiedy jednak widzi, że mąż jest nieswój, dopytuje o przyczynę. Rzepa opowiada małżonce o całym zajściu. Kobieta wybucha płaczem. Sąsiedzi sądzą, że ją mąż bije, skoro tak głośno lamentuje. Rzepa czuje się sprzedany i oszukany.
Kolejnego dnia odbywa się posiedzenie sądu w gminie. Jak zawsze, zebrali się wszyscy ławnicy, za wyjątkiem szlachty. Panowie zazwyczaj pozostawali obojętni na sprawy gminne. Jeśli natomiast chcieli coś dla siebie załatwić, wystarczyło zaprosić na obiad i alkohol Zołzikiewicza do siebie. Ten z radością gościł u szlachciców, starając się przy tym wykazać poczuciem smaku i elokwencją. Na koniec takiego spotkania dostawał pieniądze, które miały ułatwić pomyślne załatwienie ich spraw. Brał te łapówki z ochotą, chociaż zawsze komentował, że to niepotrzebne. Zołzikiewicz, Burak i Gomuła trzymali w ryzach sprawy gminy. Żadna decyzja nie była wydana bez ich opinii. Sam pisarz odzywał się na takich spotkaniach rzadko, chyba że sprawy poprzedzała odpowiednia suma wręczona przy okazji jakiegoś poczęstunku. W przeciwnym razie siedział milczący i głównie dłubał w nosie. Na spotkaniach rady pojawiał się jeszcze pan Floss – jedyny przedstawicie szlachty. W zasadzie wszyscy mieli mu to za złe, od chłopów zaczynając na Zołzikiewiczu kończąc. Na posiedzeniu rady rozpatrywano bieżące sprawy, jak np. naprawa gościńca do Osłowic, czy sprawę Środy przeciwko panu Flossowi. Czasami obrady zakłócała jakaś nieprzewidziana sytuacja, np. wtargnięcie dwóch prosiąt i zabrudzenie przez nie ubrania Zołzikiewicza. Każda jednak sprawa wymagała wniesienia opłaty przez dwie strony danej sprawy. Pisarz jednak w księgach notował zawsze tylko połowę tej sumy. Opłaty były konieczne, ponieważ dyscyplinowały mieszkańców. Pod koniec obrad przechodzono do spraw kryminalnych. Tym razem sprawa dotyczyła Wacha Rechnio i Baśki Żabianki (Romeo i Julia), których uczucia doprowadziły do rękoczynów (Wach zalecał się do Jagny z dworu, czego świadkiem była Baśka). Rada wymierza karę zakochanym: doba w więzieniu i po jednym rublu na rzecz kancelarii. Warto zaznaczyć, że więzieniem były komórki w chlewiku wójta, które pełniły zaszczytną rolę aresztu. Kiedy już rozpatrzono wszystkie sprawy, w kancelarii pojawiają się Rzepa z żoną i psem Kruczkiem. Mężczyzna zaczyna opowiadać, ale przerywa mu żona i zapłakanym głosem wyznaje wszystkim co się stało. Wspomina, że mąż podpisał dokumenty będąc pijanym. Rzepowa mówi, że jej mąż bardzo cierpi, bo się martwi, że pójdzie do wojska. Kobieta rozpamiętuje, że Rzepa z tej rozpaczy grozi, że ich zabije i dodatkowo spali dom, a do wojska nie pójdzie. Dodatkowo mówi również, że przestępstwa pod wpływem alkoholu, zawsze łagodniej są sądzone, więc może i podpis Rzepy trzeba anulować. Wszyscy wysłuchawszy kobiety, zaczynają przyznawać jej rację. Nagle odzywa się oburzony pisarz, który zaczyna długo mówić przekonując wszystkich, że nie mają racji. Po długiej tyradzie, zebrani jednomyślnie stwierdzają, że Rzepa sam jest sobie winien. Doradzają mężczyźnie, żeby najął kogoś do pomocy jak go nie będzie (do pomocy w polu i przy jego żonie). Później przechodzą do gróźb Rzepy, dotyczących zabicia żony i syna. Pomimo zapewnień Rzepowej, że nic takiego złego się nie dzieje, sąd skazuje jej męża na dwa dni pobytu w więzieniu (w chlewie u wójta). Wymierza dodatkowo karę pieniężną w wysokości siedmiu rubli na rzecz kancelarii. Wójt żałuje Rzepowej. Postanawia ofiarować jej ćwiartkę grochu.
Spisek Zołzikiewicza, ogranicza wydatki wójta. Zamiast kwoty osiemset rubli, wójt wydaje jedynie pięćdziesiąt rubli, które dał Rzepie. Dodatkowo miejsce jego syna w spisie zajmuje teraz Rzepa. Pisarz za całą operacje bierze tylko dwadzieścia pięć rubli – jak na niego to mało, jednak pamięta zajście z Kruczkiem. Chce zemsty. Zołzikiewicz ma długi, głównie u krawca, które musi spłacać, dlatego pieniądze chętnie bierze. Jego staranne dobieranie strojów wiązało się z rozległymi planami uczuciowymi wobec panny Jadwigi Skorabiewskiej. Zmysł estetyczny był na drugim planie. Zainteresowanie Rzepową traktuje jako rozrywkę, tym bardziej, że kobieta stawiała opór. W jego marzeniach jest tylko panna Jadwiga, którą wyobraża sobie w różnych sytuacjach – głównie romantycznych. Nie powstrzymuje się także, żeby wąchać jej odzież suszącą się na sznurze. Ten incydent widzi jedna z kobiet pracująca w dworze. Niestety kiedy o tym donosi, nikt jej nie wierzy. Zołzikiewicz ufa, że będzie mieć lepsze notowania u panny Jadwigi, kiedy zostanie podrewizorem albo nawet rewizorem.
Załamana Rzepowa szuka pomocy u różnych osób. W pierwszej kolejności idzie do księdza w Wrzeciądzy. Brak męża w domu sprawia, że dociera dopiero na mszę. Słucha kazania, z którego nic nie rozumie. Płacze i modli się gorąco, leżąc na ziemi. Czuje, że jest jej lżej i że otrzyma pomoc. Ksiądz Czyżyk po wysłuchaniu Rzepowej doradza jej, żeby swoje troski ofiarowała Bogu. Dodaje, że to dobry obrót sprawy, że mąż jej jest w więzieniu, ponieważ od razu odbędzie pokutę za pijaństwo. Mówi, że tym samym, Bóg odpuści mężowi jego winy teraz, a nie przed jego śmiercią. Rzepowa dziękuje księdzu za radę, obejmuje go za nogi i wraca do domu.
Po wsi spacerują panna Jadwiga w towarzystwie kuzyna Wiktora. To ludzie obyci, oczytani, inni niż wszyscy, których widzą w Baraniej Głowie. Rozmawiają o literaturze. Dla żartów flirtują i miło spędzają czas. W trakcie przechadzki mijają mieszkanie pisarza, który widzi jak spacerują. W rozmowie z Wiktorem, panna Jadwiga wspomina, że obecnie z chłopstwem są tylko w relacjach sąsiedzkich. Wracając, mijają dom Rzepowej, która smutna siedzi przed chałupą. Nie zauważa spacerujących dostojnych państwa. Jadwiga wita się z Rzepową. Kiedy kobieta w końcu zauważa, kto przechadza się koło jej domu, szybko podchodzi do Jadwigi i Wiktora. Opowiada swoją smutna historię, licząc na ich pomoc. Jadwiga rozkłada ręce mówiąc, że nie mieszają się w takie sprawy. Odsyła Rzepową do ojca. Sama odchodzi z Wiktorem, który zabawia ją rozmową. Po chwili Jadwiga już nie pamięta sprawy Rzepowej. Biedna chłopka wyrzuca sobie, że nie pomyślała wcześniej, żeby szukać ratunku udając się do dworu. Kobieta zabrała swojego syna i szybko poszła do pańskiego dworu. Trafiła na moment, kiedy domownicy pili kawę. Siedzieli na ganku z zaproszonymi gośćmi, wśród których był ksiądz Czyżyk, ksiądz dziekan Ulanowski i rewizor Stołbicki. Sielankę spotkania przerywa wejście Rzepowej. Pan Skorabiewski wychodzi do niej i upomina, że to niestosowne, bo ma gości. Mówi, że nie powinna go nachodzić, tym bardziej, że jest niedziela. Kobieta postanawia zaczekać przy płocie, aż skończy się spotkanie. Czekając słyszy rozmowy i śmiechy oraz grę na fortepianie panny Jadwigi. Czeka cierpliwie aż biesiadnicy wypiją herbatę, zjedzą kolację. Zapach jedzenia przypomina jej, że sama jest głodna. W tym momencie chętnie posiliłaby się resztkami z ich stołu. Zastanawia się czy nie odejść i wrócić później, ponieważ ona i jej syn nie czują się najlepiej. Boi się jednak, że kiedy wróci, może być za późno. Wierzy jednak w dobroć państwa Skorabiewskich i ich możliwości załatwienia jej sprawy. Kiedy zrobiło się ciemno, goście zaczęli się rozchodzić. Rzepowa podchodzi w końcu do pana Skorabiewskiego, który nie jest zadowolony z jej obecności. Wysłuchuje ją jednak, po czym doradza żeby swojej sprawy załatwiła sama. Wspomina, że szlachta już nie miesza się do chłopskich spraw i że nie pójdzie w jej sprawie do naczelnika. Doradza, żeby poszła sama, bo przecież drogę, tak jak i on, dobrze zna. Kobieta dziękuje za radę i odchodzi.
Kiedy Rzepa wychodzi z więzienia, udaje się od razu do karczmy. Tam pije. Potem idzie do pana Skorabiewskiego szukać pomocy. Słyszy jednak, podobnie jak żona wcześniej, że swoje sprawy ma załatwiać sam. Boli go niechęć szlachty, ponieważ uważa, że miał prawo liczyć na pomoc dworu. Jedyne co usłyszał, to że może iść do naczelnika sam. Po powrocie do domu opowiada o wszystkim żonie, która uważa, że będzie lepiej, jeśli to ona pójdzie do naczelnika, niż pijany mąż.
Rankiem Rzepowa z dzieckiem na ręku udaje się do powiatu w Osłowicach szukać pomocy. Idzie pieszo, ponieważ koń jest potrzebny do pracy w gospodarstwie. Liczy, że może po drodze ktoś ją podwiezie, ale nie było chętnych. Jedyna szansa pojawiła się kiedy spotkała Herszka. Niestety nie chciał jej pomóc za darmo, a ona nie miała wystarczająco dużo pieniędzy. Zmęczona i spocona kobieta dociera do powiatu, po drodze wręczając pieniądze ubogiemu, którzy żebrał pod kościołem. Kobieta czuje się zdezorientowana. Nie wie gdzie ma pójść. Po wielu próbach, trafia w końcu do urzędu, w którym czuje się zagubiona. Jest wiele pokoi. Na każdych drzwiach jest coś napisane, ale ona nie umie czytać. Czeka, waha się. W końcu wchodzi i nie wie co ma zrobić. Jest bardzo dużo ludzi, każdy za coś płaci. Żałuje, że oddała swoje pieniądze żebrakowi. Nadal czeka, ale nikt jej nie zauważa. Podchodzi w końcu i wita się z mężczyzną, nazywając go naczelnikiem. Ten wyprowadza ją z błędu i odsyła za drzwi. Na korytarzu Rzepowa próbuje uzyskać informację, gdzie znaleźć naczelnika. W końcu wchodzi do pokoju przeznaczonego tylko dla pracowników. Pyta mężczyznę, który śpi. Ten oburzony przepędza ją i popycha. Bezradna Rzepowa siada na korytarzu licząc, że może ktoś jej pomoże. Nikt jej nie zauważa. Nagle spotyka szlachcica, którego zna z kościoła. Pan wskazuje jej drogę do naczelnika, ale uprzedza, że jest on bardzo zajęty. Radzi, żeby lepiej poczekała przed drzwiami. Kobieta jest bardzo wdzięczna za pomoc. Po długim oczekiwaniu pojawia się naczelnik. Kobieta, pomimo zmęczenia próbuje z nim porozmawiać. Jednak nie potrafi ładnie przemawiać. Naczelnik podejrzewa, że dziewczyna jest pijana, skoro tak dziwnie mówi. Zresztą jest bardzo zajęty różnymi sprawami i nie ma czasu dla niej. Radzi jej żeby udała się do gminy i tam powiedziała o co jej chodzi. Gmina natomiast, przedstawi sprawę naczelnikowi. Zmęczona i utrudzona Rzepowa siedzi na korytarzu, jakby w półśnie. Z letargu budzi ją płacz dziecka. Pomimo wycieńczenia, wstaje i rusza w drogę powrotną. Pogoda jej nie sprzyja. Z oddali słychać nadciągającą burzę. Kobieta nie ma wyjścia, musi wracać do domu. Kiedy idzie, na drodze spotyka pijanego mężczyznę. W obawie o swoje i dziecka zdrowie, zaczyna uciekać. Pijak jednak nie biegnie za nią. Rzuca w jej kierunku kamień, który trafia Rzepową w głowę. Kobieta zatrzymuje się pod krzyżem i tam zauważa płynącą po jej szyi krew. Rzepowa traci przytomność. Po odzyskaniu przytomności, siedzi oparta o krzyż. Nadjeżdża kabriolet z panem Ościeszyńskim w towarzystwie guwernantki z dworu. Pan jadący autem woła na Rzepową żeby siadała, co kobieta odbiera jako zaproszenie do samochodu. Kiedy zaczyna się podnosić, słyszy śmiech i wołanie, żeby usiadła sobie ale na ziemi. Po upływie godziny, żona Rzepy idzie dalej w kierunku domu. Jest bardzo rozżalona swoją i swojego dziecka sytuacją. Dostaje gorączki. Pada deszcz. Piorun uderza niedaleko kobiety z dzieckiem. Wchodzi do lasu, kiedy burza jest już w pełni. Drzewa wyginają się smagane wiatrem, poda intensywny deszcz i grad. Jest ciemno. Kobieta zdejmuje chustkę i owija w nią swojego syna. Kładzie dziecko w gęstwinie. Nagle słyszy nadjeżdżający wóz. To Herszek, który wracał, zauważa kobietę i zsiada z wozu. Lituje się nad Rzepową i zabiera ją do domu. Kobieta nie wstaje z łóżka przez dwa dni. Jej dziecko choruje. Sąsiadki odganiają chorobę ludowymi sposobami.
Rzepa jest bardzo niezadowolony z wycieczki żony do powiatu. Zamiast być jej wdzięcznym, że chciała go ratować, urządza jej awanturę. Później zaczyna żonę przepraszać i całuje ją po nogach. Mężczyzną targają złe emocje i myśli. Udaje się do spowiedzi, ale jednak nie uzyskuje odpuszczenia grzechów. Ksiądz nakazuje mu przyjść kolejnego dnia. Zamiast tego Rzepa udaje się do karczmy, żeby się upić. Pijany Rzepa wygraża się i złorzeczy. Mówi, że skoro Bóg mu nie pomaga, to odda dusze diabłu. Wszyscy, którzy to słyszą, zaczynają wierzyć w słuszność wyroku sądu gminnego. Taki mieszkaniec Baraniej Głowy to nieszczęście dla całej wsi. Nad domem Rzepów zawisła klątwa.
Rzepowa chodziła po wodę blisko karczmy, ponieważ ich studnia wyschła. Co chwilę słyszy komentarze na swój temat. Spotyka Szmula z karczmy, który wypytują ją o załatwienie sprawy. Wymienia miejsca, w których kobieta miała szukać pomocy. Kiedy ta odpowiada, że była wszędzie, dowiaduje się, że jest głupia. Rozwiązanie jest bardzo proste, zdaniem Szmula. Wystarczy zniszczyć papier z umową i po kłopocie. Papier jest u pisarza, który wspominał, że chętnie go zniszczy na prośbę Rzepowej.
Kobieta pragnąc ratować męża, udaje się wieczorem do Zołzikiewicza do mieszkania. Ten czytając sobie książkę, leżał w samej bieliźnie. Rozzłościło go pukanie do drzwi. Kiedy jednak weszła Rzepowa, szybko się podniósł. Kobieta jest bardzo zdenerwowana i wystraszona. Nie może wydobyć z siebie nawet jednego słowa. Pisarz szybko obejmuje wystraszoną Rzepową i dopytuje czy przyszła po umowę. Kobieta odpowiada, że tak. Ten całuje ją i gasi świece.
Kobieta wraca późno w nocy do domu. Ma nadzieję, że mąż pijany śpi w karczmie. Niestety Rzepa czeka na żonę i dopytują ją gdzie była. Kobieta nie odpowiada na pytanie. Rzuca mu się do nóg błagając o wybaczenie. Dodaje jak ją potraktował Zołzikiewicz, że ją oszukał i wyrzucił za drzwi. Szuka zrozumienia u męża. Rzepa wpada w furię. Nie zamierza wybaczyć zdrady żonie. Sięga po siekierę i odcina jej głowę. Później zadaje jeszcze kilka ciosów. Następnie podpala zabudowania dworskie. Rzepa chce zemsty również na pisarzu, ale hałas budzi wszystkich we wsi i Zołzikiewiczowi udaje się uciec.
Niewiedza chłopstwa sprawia, że historia kończy się tragicznie. Rzepa nigdy nie trafiłby do wojska, o czym wiedział Zołzikiewicz. Jednak nie mylił się licząc, że sprawa będzie się długo ciągnąć i wcześniej czy później Rzepowa trafi w jego ramiona. Nie poniósł żadnej kary za swoje spiskowania. Nadal pracuje na stanowisku gminnego pisarza, marząc o lepszej posadzie i odwzajemnionym uczuciu panny Jadwigi.

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: