Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Andzrej Stasiuk – o autorze
Andrzej Stasiuk – biografia autora
Andrzej Stasiuk przyszedł na świat dwudziestego piątego września 1960 roku. Przyjmował współpracę między innymi z czasopismami literackiego ,,podziemia” w Polsce. Wielokrotnie był wydalany ze szkół, nie przypodobał się również oficjalności i salonom literackim. W roku 1987 przeprowadził się ze stolicy. W nowym, oddalonym miejscu zamieszkania zaczął przysyłać swoje dzieła do jednych z najpopularniejszych czasopism, ,,Tygodnika Powszechnego” oraz ,,Gazety Wyborczej”.
Identyfikował się on jako jeden z najważniejszych polskich autorów literackich pokolenia średniego. Jego dzieła zostały przetłumaczone na mnóstwo języków, m.in. francuski, angielski, niemiecki, czeski, węgierski, holenderski, włoski, ukraiński, a także rosyjski i hiszpański. Sztuki Andrzeja Stasiuka wystawiane są głównie w Niemczech, gdyż to tam cieszą się one niemałą popularnością. W roku 2008 książka pisarza pt. ,,Opowieści galicyjskie ” doczekała się swojej filmowej adaptacji o nazwie ,,Wino truskawkowe”. Kłopotu nie sprawia mu posiadanie osoby, do której wypowiada się w utworach. Stwierdza, że przemawia do siebie. Opowiada historie samemu sobie; nigdy jednak ich nie odczytuje, twierdząc, że są one nużące. Ze zszokowaniem dowiaduje się, że istnieją ludzie mocno zainteresowani jego sztuką. Debiutancką prozą autora były ,,Mury Hebronu”. Zostały w niej opisane doświadczenia z czasów przebywania Stasiuka w więzieniu. Za odłączenie się od obowiązkowej służby wojskowej został wysłany do aresztu wojskowego w Płotach, następnie znalazł się w zakładzie karnym znajdującym się w Stargardzie koło Szczecina. Z powodu odmowy pójścia do pracy zmuszony został przebywać w izolatce.
Gdy Andrzej Stasiuk znalazł się już na wolności, jego bliski przyjaciel nakazał mu opisać wszystkie doświadczenia z tamtego okresu. ,,Opowieści galicyjskie” były gotowe do wydania już w trzy tygodnie. Opublikowane zostały po 1989 roku. Mężczyzna wiedział już, że pragnie zostać pisarzem. W trakcie poszukiwania spokoju, ciszy i samotności udał się aż na południe Polski, a dokładnie w Beskid Niski. W pobliskiej wsi Czarne jego przyjaciel posiadł chatkę, w której przyszły pisarz postanowił się zadomowić. W południowym rejonie Andrzej przyjął pracę stróża cerkiewki. Zapraszał do niej grona turystów, wymieniał też wyłamane szyby. Świątynia w końcu została rozebrana przez konserwatorów. Jej części znalazły się w skansenie w Nowym Sączu. Wszystkie te zdarzenia były opisane we wspomnianych przedtem opowieściach. W miejscu zamieszkania pracował nad tworzeniem ,,Czarnego Kruka”. W ciągu kilku nocy zapisał również zbiór autoironicznych, znakomitych wspomnień pod tytułem ,,Jak zostałem pisarzem. Próba autobiografii intelektualnej. Jego dzieło spotkało się jednak z niezbyt entuzjastyczną opinią.
We wsi Czarne ukończona została jego powieść ,,Dukle”, która, zaraz obok książki ,,Dziewięć” poświęconej Warszawie, stanowi jedno z jego najlepszych dzieł literackich. Świetna recenzja utworu ,,Dziewięć” została ujawniona w szeroko znanym dodatku książkowym o nazwie ,,New York Times Books Review”. Niektórzy polscy literaci uznawali jednak tę książkę jako kryzys twórczości.
Pisarzowi bliskie były wszelkie podróże. W czasach młodzieńczych często jeździł autostopem; potrafił przejechać z jednego końca kraju na drugi. Nierzadko zatrzymywał ciężarówki, by spod pland
";
deki obserwować przeróżne krajobrazy. Po wyprowadzce do Beskidu Niskiego jego kolejnym celem podróżniczym było malownicze miasteczko Dukla w powiecie krośnieńskim. Miejscowość ta posiadała m.in. zespół pałacowo – parkowy, ruiny dawnej bożnicy, klasztor bernardyński oraz kościół. Potem postanowił wybrać się też na Słowację. Jego celem było sprawdzenie zachowania jego umysłu w różnych warunkach i miejscach życia. Po odbyciu swojej pierwszej wyprawy na południe Polski zdecydował się na częstsze powracanie tam. Wyprawy są przez niego uważane jako eksperymenty na samym człowieku, jest to dla niego jednocześnie konieczność, jak i część rozrywki.
Pomimo swojej miłości do podróżowania pisarz uznaje siebie za domatora; oznajmia, że kilka tygodni poza miejscem zamieszkania jest dla niego okropnym wysiłkiem. Wraz ze swoją kochanką Moniką Sznajderman i córeczką Antoniną zamieszkuje obecnie dom w Wołowcu, gdzie zakupił ponad osiemnaście hektarów pól i łąk. Wszystkie ściany jego pracowni zostały oblepione przeróżnymi mapami pochodzącymi m.in. z czasów Habsburgów bądź drugiej wojny światowej. Stasiuk zajmuje się zbieraniem różnych drobiazgów – w jego kolekcji możemy znaleźć między innymi rachunki z barów , bilety na statki czy dawne monety – bilony. W trakcie podróży przez Ukrainę, Węgry i Rumunię powstała proza podróżna w późniejszych czasach nagrodzona nagrodą Nike – ,,Jadąc do Babadag” Opisując tę opowieść pisarz skupił się głównie na takich drobiazgach jak papierosy czy monety. Twierdzi on, że ludzie powinni przestać skupiać się na uciążliwych rzeczach nas dotykających. Fragmenty tego utworu znalazły się już przedtem w czasopismach. Jeden z najbardziej nostalgicznych opisów został opublikowany w ,,Plus Minus”, dodatku do ,,Rzeczpospolitej”. Brzmiał on następująco:
,,Zbudziłem się wcześnie rano i wyszedłem na balkon. Czerwone dachy pociemniały od nocnego deszczu. Bruk uliczki lśnił lekko i parował. W całym miasteczku panowała zupełna cisza. Słychać było, jak w ogrodzie na dole krople spadają z liścia na liść. Tylko bociany hałasowały. Jeden po drugim nadlatywały znad Cisy i siadały na swoich kominach. Naliczyłem chyba z pięć gniazd. Klekotały, niosło się echo, potem poprawiały pióra i wracały nad rzekę gdzieś pomiędzy stare topole. Tokaj leżał nieruchomo i błyszczał jak rybia łuska. Stałem w tej nadprzyrodzonej ciszy, paliłem papierosa i myślałem, że tak powinny wyglądać wszystkie poranki świata: budzimy się w absolutnym spokoju, w bezludnym obcym mieście, w którym zatrzymał się czas i wszystko wokół wygląda jak dalszy ciąg snu. Przed bramami pastelowych domów, poruszane wiatrem, kołyszą się kute szyldy „Zimmer frei… Zimmer frei… Zimmer frei…”. Na wschodzie fiołkowa powieka chmur unosiła się ciężko, wpuszczała kilka promieni i zaraz opadała. Było tak pięknie, że zastanawiałem się, czy przypadkiem nie umarłem.”
Do najpopularniejszych dzieł autora należą:
,, Biały Kruk”
,, Dojczland”
,,Wiersze miłosne i nie”
,,Mury Hebronu”
,,Jak zostałem pisarzem”
,,Przez rzekę”
,,Opowieści galicyjskie”
,, Dwie sztuki o śmierci”
,, Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową”
,, Dziewięć”
,,Dukla”
,, Zima i inne opowiadania”
,, Tekturowy samolot (szkice)”
,,Opowieści Wigilijne”.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Streszczenie
O autorzeAndrzej Stasiuk to współczesny polski twórca prozy i poezji, ale też publicysta, scenarzysta, eseista i dramaturg. Był wielokrotnie nagradzany (między innymi Nagroda Literacka „Nike” w 2005 roku oraz Nagroda Literacka Gdynia w 2010 roku). Został również odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” w roku 2005. Jest współzałożycielem Wydawnictwa Czarne, które powstało w 1996 roku. Był zdeklarowanym pacyfistą. Zdezerterował ze służby wojskowej, za co umieszczono go na dwa lata w więzieniu. Stasiuk mieszkał w wyludnionych połemkowskich wioskach w Beskidzie Nikim.
O utworzeJednym z najpopularniejszych utworów Stasiuka są „Opowieści galicyjskie”. Autor zebrał swoje opowiadania w jednym tomie i wydał je formie książkowej w roku 1995 (wcześniej utwory były drukowane w „Tygodniku Powszechnym”). Piętnaście opowiadań: „Józek”, „Władek”, „Kowal Kruk”, „Janek”, „Miejsce”, „Kościejny”, „Lewandowski”, „Knajpa”, „Babka”, „Rudy Sierżant”, „Noc”, „Maryśka”, „Spowiedź”, „Noc druga”, „Koniec” tworzy razem minipowieść, o jednym wspólnym wątku. Andrzej Stasiuk ukazuje czytelnikowi społeczność Beskidu Niskiego, w okresie przemian, jakie następowały po upadku komunizmu i likwidacji lokalnych PGR-ów. W ludziach stopniowo zachodziły zmiany, aż ostatecznie popadli w chaos kapitalizmu. Większa część społeczeństwa czuła się wyalienowana i zapomniana przez resztę świata. Beskid Niski to rejon pasma górskiego w Karpatach, położony w województwie małopolskim i podkarpackim. Autor przedstawił ten rejon jako miejsce mityczne, w którym harmonijnie łączą się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Cały zbiór opowiadań łączy w sobie poetycką prozę z reporterskim ujęciem szczegółów topograficznych. Na podstawie „Opowieści galicyjskich” powstał film pod tytułem „Wino truskawkowe”, który miał premierę w roku 2007.
StreszczenieOpowiadanie pod tytułem „Miejsce” jest krótkie, ale nakłania czytelnika do myślenia. Ukazuje potęgę nieprzejednanego czasu i siłę jego wpływu na otoczenie. Akcja utworu toczy się w niewielkiej wiosce, gdzieś w Beskidzie Niskim. Rejon ten niegdyś był zamieszkiwany przez Łemków. To wschodniosłowiańska grupa etniczna, wymiennie nazywana Rusinami, obecnie uznawana mniejszość w Polsce. Czas akcji jest nieliniowy – przeszłość miesza się z teraźniejszością. Obecnie wioska jest opustoszała, niegdyś jednak tętniła życiem. Początek opowiadania dzieje się w teraźniejszości, w lesie, na pozostałościach dawnej cerkwi. Dwa miesiące zajęło pracownikom rozebranie budynku i przeniesienie jego fragmentów do muzeum. Czas nadgryzł swym zębem leciwe mury, które, choć nadal piękne, stopniowo niszczały. Po owej świątyni, która dumnie stała przez dwa stulecia, pozostał tylko goły płat jałowej ziemi, przypominający bliznę. Jest w tym coś bolesnego, jakaś poczucia utraty czegoś, co było od zawsze. Narrator opowiadania, który znajduje się właśnie w tym miejscu, spotyka przypadkowego turystę. Mężczyzna ma plecak, a w ręku trzyma mapę i aparat fotograficzny. Nieznajomi wymieniają pomiędzy sobą kilka zdawkowych zdań. Turysta dowiaduje się, że cerkiew rozebrano i przeniesiono do muzeum. Zaintrygowany, robi zdjęcie gołej ziemi swym aparatem, żałując, iż nie może sfotografować samej świątyni. Narrator cofa się myślami w przeszłość i snuje rozważania nad dawnymi dziejami, które zazwyczaj mają dokładnie nakreśloną datę. Data powstania cerkwi jednak nie jest jasna, gdyż nigdzie jej nie odnotowano. Narrator określa Czas jako „bezprzymiotnikowy”, potrzebuje on konkretnych nazw, porządku, skutku i przyczyny. Jednak wyobraźnia i wiara nie wymagają dowodu na istnienie czegoś. Dlatego mężczyzna wyobraża sobie, jak budowano tę cerkiew. Najprawdopodobniej budowa zaczęła się zimą, ponieważ wtedy jest łatwiejszy transport. Jako budulca użyto zdrowych, grubych i najlepszych jodeł, rosnących w okolicznym lesie. Szkielet świątyni musiał być gruby, solidny, przypominał o potędze lasu. Oczywiście nie znano wówczas jeszcze narzędzi mechanicznych, a więc używano pił ręcznych, co wymagało dużego nakładu ciężkiej pracy. Grube pnie były twarde i nieustępliwe, drwale pracowali w pocie czoła. Powalone drzewa były ciągnięte przez konie i transportowane w inne miejsce. To przedsięwzięcie z pewnością nie było łatwe, wymagało od pracujących ludzi wiele potu, nakładu pracy i uporu . Narrator zastanawia się, ile dokładnie ścięto drzew. Pobliska wieś liczyła zaledwie dwadzieścia chałup. Niegdyś zimy były srogie i groźne, panował siarczysty mróz, który odmrażał nosy i palce, sypał śnieżny puch i wiał silny wiatr. Z kolei lata były piekielnie upalne, tak że cień drzewa i chłodny strumyk nie dawały ukojenia, a ludzie chowali się przed palącym słońcem. Mężczyzna obrazowo wyobraża sobie scenę: konie mozolnie wspinają się na wzgórze, a za nimi idzie człowiek, być może jest to mężczyzna o imieniu Wasyl, Iwan, a może Semen. „Ten marsz przypomina orkę w białej wieczności” – czytamy. Trudna do pokonania droga przypomina walkę – konie tracą siły i przysiadają na zadach, a ciężkie pnie drzew „zasysają” je w przeciwnym kierunku. Żywioły śniegu i wiatru nie zamierzają ustąpić, wystawiają na próbę i zwierzęta, i pracujących ludzi. Trzeba jednak dobrnąć do celu. Narrator powraca na chwilę do rzeczywistości i myśli o zdjęciu, które wykonał turysta. Co by sfotografował, gdyby cerkiew nadal stała? Z pewnością ikonostas (była to ozdobna, pokryta ikonami ścianą wewnątrz cerkwi, która znajdowała się pomiędzy ołtarzem a nawą dla wiernych. Zadaniem ikonostasu było wprowadzanie ludzi w mistykę zdarzeń dziejących się w miejscu ołtarzowym). Przeszły wygląd cerkwi nakłada się w umyśle narratora na teraźniejszość, wywołując nostalgię. Wyobraża on sobie wpadające przez wrota do wnętrza świątyni słońce, kłębiące się tam zapachy i dźwięki oraz lśnienie ikonostasu, który niekiedy przybierał nadprzyrodzony wygląd. Chwila, kiedy słońce oświetlało ołtarz, była krótka i cenna, coś nierzeczywistego wówczas jawiło się w drewnianych murach cerkwi. Turysta przywrócił narratora do teraźniejszości, pytając, czy świątynie będzie złożona od nowa. Mężczyzna odparł, że nie wie. W Beskidzie Niskim zima trwa długo, jeszcze w kwietniu i maju dając się mieszkańcom we znaki. Nadejście wiosny z kolei poprzedza pora roztopów i wszechobecnego błota. Kolory mieszają się niczym w kalejdoskopie, biel ostatnich śniegów z czernią mokrej gleby i przebijającą się nieśmiało zielenią. Narrator zastanawia się, jak budowano i urządzano wnętrze cerkwi. Najpierw stworzono babiniec (to staropolska nazwa przedsionka kościelnego, przeznaczonego dla kobiet żebrzących), stawiano drewniane nawy i prezbiterium – miejsca dla duchowieństwa i ministrantów. Belki w konstrukcjach były wykonane z modrzewia, drewno to okazało się odporne na kaprysy pogody i korniki. Aby wykonać owe podwaliny, wielu mężczyzn musiało wykonać mozolną pracę, aby toporami wyciosać odpowiedni kształt, kwadratowy lub prostokątny. Był to prawdziwy majstersztyk idealnego dopasowania poszczególnych elementów konstrukcji. Stukot narzędzi rozlegał się codziennie, a zapach żywicy wypełniał otoczenie szczególnym aromatem. Jesienią cerkiew została ukończona, ostatnim elementem było ułożenie podłogi. Narrator przyznaje, że w świątyniach najmniej fascynują go obrazy i przedmioty, gdyż są zbyt rzeczywiste. W rzeczach tych nie ma zaklętego mistycyzmu, gdyż są zbyt materialne i namacalne. Powietrze z kolei i atmosfera to elementy, które nadają ścianom i sklepieniu budowli pocz
";
ucie ulotności i nierealności. Po otwarciu wschodniej granicy potomkowie budowniczych, którzy pięćdziesiąt lat temu budowali cerkiew, wrócili w te rejony. Wcześniej zostali wysiedleni (przemocą lub podstępem) ze swojej wsi. Świątynia wypełniała się starszymi kobietami, modlącymi się gorliwie w podniszczonych nawach, które wpatrywały się w przekrzywiony ołtarz. Tabernakulum (jest to mała, zamykana na klucz szafka, w której umieszcza się chleb eucharystyczny, konsekrowany podczas Mszy Świętej) straciło swe piękno i stało się odrapanym, otwartym pojemnikiem. Część ikon przedstawiających Chrystusa, Markę Bożą i świętego Mikołaja zniknęła, być może zrabowana i zniszczona. Inne obrazy spuchnęły od wilgoci i blakły niczym ostatni promyk słońca. Zniszczona i nadgryziona zębem czasu cerkiew nie przeszkadzała starowinkom w modlitwach. Dla nich nie liczył się wygląd budowli, ale fakt, że mogą się zbliżyć do Boga w tym zapomnianym przez świat miejscu. Narrator wspomina pewnego starca, którego rodzina, pokonując kilkanaście kilometrów, przywoziła do cerkwi. Mężczyzna miał dziewięćdziesiąt lat i był sparaliżowany, jednak jego umysł był jasny i bystry. Podróżował na wozie, siedząc wyprostowany na krześle. Chłopi zdjęli starca wraz z krzesłem z powozu i zanieśli do świątyni. Staruszek opowiadał o swych podróżach na Syberii, w Kazachstanie, gdzie widział mahometan. Mówił też, że w Mongolii spotkał buddystów. Wspominał też o niektórych Rosjanach, którzy od urodzenia nie wyznawali żadnej religii. Cerkiew ma dla mężczyzny duże znaczenie, gdyż był w niej ochrzczony, a jego leciwy ojciec wiele lat wcześniej pokrywał dach blachą. Staruszek okazał się skarbnicą wspomnień. Opowiadał narratorowi o mieszkańcach wioski, ich domach i różnych zdarzeniach życia codziennego. Wieś istniała tylko w jego pamięci. Tam nie miał dostępu bezduszny czas, ogień ani zniszczenie. Na pożegnanie mężczyzna rzucił przekornie zdanie: „No, właściwie to można by już umierać”.
W kolejnej części narrator wspomina strych cerkwi, na który często się wspinał. Poruszał się ostrożnie po kruchych deskach i miał wrażenie, że znajduje się we wnętrzu starego żaglowca. Wiatr powodował miarowe trzeszczenie drewna i czuć było pracę szkieletu budynku. W miejscu, gdzie niegdyś wisiały potężne dzwony, zagnieździł się puszczyk, który nocą melodyjnie pohukiwał, wypełniając świątynię swym głosem. Spoglądając na ciemny las, odnosiło się wrażenie, że chce on pochłonąć cerkiew i zawłaszczyć z powrotem drewno, które wydobyto z niego dwieście lat temu. Narrator nie ma pewności co do przeszłości świątyni, dlatego ponownie pogrąża się w rozmyślaniu nad jej budową. Analizuje dziesięciolecia, podczas których cerkiew nabierała blasku, przypominając Nowe Jeruzalem. Jednak lata świetności minęły – drewno butwiało, chłonąc wilgoć, budynek przechylił się na bok, a wapienny tynk zaczął kruszeć i odpadać. Swego czasu zjawili się konserwatorzy z muzeum, którzy pokrywali chemikaliami budowlę, nadając jej zapach śmierci i szpitala. Belki zawijali w specjalne materiały, przez co przypominały leżąca na samochodzie mumię. Narrator przyznaje, że odbudowa cerkwi ma w sobie „skazę jednowymiarowości”. Można przenieść poszczególne elementy tej budowli i odtworzyć ją szczegół po szczególe gdzie indziej. Nie można przenieść jednak miejsca. „Miejsce nie ma wymiarów. Jest punktem i nieuchwytną przestrzenią” – czytamy. Miejsce tworzy przeszłość, przewijający się przez jej meandry ludzie, ich losy i upływający czas. Narrator orzeka, że dlatego właśnie ma wątpliwości, czy cerkiew została faktycznie przeniesiona. W sercach ludzi, którzy ją budowali, pielęgnowali i modlili się w jej murach, jej duch zawsze pozostanie w jednym miejscu. Utwór kończy się pytaniem ciekawskiego turysty, który dowiaduje się, że właśnie stoi na progu wejścia do budynku, którego już „nie ma”.
Uwagi końcoweOpowiadanie „Miejsce” jest melancholijną rekonstrukcją przeszłości. Za pomocą cerkwi Andrzej Stasiuk ukazuje wpływ i upływ czasu. W teraźniejszości narratora i fotografa świątynia już nie istnieje, pozostała po niej tylko czarna ziemia. Mężczyzna jednak zachował ją w pamięci, potrafi niczym architekt odtworzyć cały budynek z okresu jego chwały. Wspomnienia te wywołują melancholię, ale też ból utraty. Miejsce, niegdyś będące centrum duchowych wydarzeń, zostało zapomniane przez ludzi i opuszczone. Gdyby nie przeniesiono świątyni do muzeum, zapewne obróciłaby się w pył. Autor zastosował w tym opowiadaniu realizm magiczny – subtelnie i poetycko, stosując dużo figur stylistycznych, opisuje tytułowe Miejsce, które jawi się czytelnikowi jako coś mistycznego. W opowieści narratora znajdujemy imponderabilia – rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ. Cerkiew jest zarazem magiczna i realistyczna. Utwór jest bardzo ubogi w dialogi, rozmowa pomiędzy narratorem a turystą jest krótka i zdawkowa. Andrzej Stasiuk miał epizod w swoim życiu, w którym pracował w sąsiadującej z łemkowskim cmentarzem cerkwi świętego Dymitra. Zajmował się tam turystami oraz drobnymi naprawami. W 1993 roku świątynia została rozebrana i przeniesiona do skansenu w Nowym Sączu. Autora możemy zatem utożsamiać z narratorem opowiadania. Snuje on historię o duchach przeszłości, utracie czegoś i zamkniętym etapie życia. Ale przede wszystkim o Miejscu, które istnieje już tylko w świadomości danych osób, a więc jest niczym Kot Schrödingera, jednocześnie istnieje i nie istnieje. Usunięcie części materialnej i rzeczywistej, a więc budynku cerkwi, nie zniszczyło części duchowej. Dla związanych z danym miejscem ludzi ma ono spore znaczenie, wywołuje wiele wspomnień. Cerkiew pełniła funkcję oczywiście religijną, ale też społeczną – była spoiwem dla okolicznej ludności. Przypadkowy turysta miał obojętny stosunek do nieistniejącej już budowli, gdyż nie był z nim związany emocjonalnie, a nawet trudno było mu sobie wyobrazić tę świątynię. Miejsce kultu religijnego przekształciło się w pustą przestrzeń, która była abstrakcyjna. Opowiadanie pod tytułem „Miejsce” mówi o przemijaniu. Cerkiew jest świadectwem triumfu nietrwałości, ukazuje kruchość i zmiany zachodzące w ludziach. Niegdyś świątynia była pielęgnowana przez ludzi i uwielbiana, po ich wysiedleniu jednak pozostała samotna, wystawiona na siły potężnej natury. Po powrocie ludzi do wioski było już za późno na przywrócenie budynku do stanu świetności. Czas okazał się bezlitosny. Konserwatorzy z muzeum, którzy podeszli profesjonalnie i fachowo do swego zadania, chcąc zatrzymać rozkład cerkwi, odebrali jej niematerialną cząstkę bytu. Świątynia utraciła swój charakter. Kiedy cerkiew zostanie odbudowana i odnowiona w nowym miejscu, nawet jeśli będzie wyglądać wspanialej niż kiedykolwiek, nigdy nie będzie już tym samym. Odbiorą jej wielowymiarowość. Zostanie zerwane mentalne połączenie z ludźmi, a to przecież oni tworzą budynek i jej historię, to ich losy przeplatały się latami z murami świątyni. Relacja zostanie zerwana, dlatego przeniesiona i odbudowana cerkiew tak naprawdę przestała istnieć na zawsze. Tak jak robił to narrator, pozostało ludziom tylko wpatrywać się w glebę, która pozostała po świątyni. Wkrótce pokryje się ona trawą i leśną roślinnością i już nie będzie można poznać, że niegdyś stał w tym miejscu jakiś budynek. Nieprzejednana natura kolejny raz pokaże, że ma większą władzę nad człowiekiem i jego tworami, niż ludzie mają nad nią. Śmierć cerkwi jest symboliczna. Pamięć o Miejscu pozostanie jeszcze długo po niej.
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!
Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij i ucz się
szybciej!