Menu książki:
Szkice węglem - Szkice węglem – Henryk Sienkiewicz – Streszczenie
,,Szkice węglem” Henryka Sienkiewicza to smutna historia o wykorzystywaniu słabych i prostych ludzi. To również opowieść o cwaniakach, którzy potrafią upodlić innych.
Akcja noweli rozgrywa się we wsi Barania Głowa, po 1863 roku i Powstaniu Styczniowym. Negatywnym bohaterem jest pisarz gminny Zołzikiewicz. To młody mężczyzna, kawaler, który uważa, że jest lepszy, niż inni. Gardzi chłopami, stale umizguje się do kobiet, w tym do mężatek. Mocno wierzy w swoje wykształcenie (dwie klasy szkoły powiatowej) i chętnie przyjmuje łapówki, zwłaszcza szeleszczące od dworskich (banknoty). Zołzikiewicz wziął nawet udział w Powstaniu Styczniowym, ale nie rozwinęło to jego osobowości. Jego największym osiągnięciem życiowym był skok przez plot. Zołzikiewicz to zło w najbardziej odrażającej postaci –ma wiedzę o tym kto walczył przeciwko carskim i potrafi szantażować tą wiedzą miejscowych. Pisarz nie wierzy w Boga. Uwielbia za to czytać historie o zabawach na dworze królowej hiszpańskiej Izabeli i wyobraża sobie, że on jest uczestnikiem tych zabaw i romansów.
Pisarzowi Zołzikiewiczowi podoba się młoda żona chłopa Wawrzona Rzepy o imieniu Maria. Rzepowa jest nieczuła na zaloty obcego mężczyzny. Ponieważ to słaba i prosta kobieta martwi się, że pisarz narobi kłopotów jej mężowi. Chodzi przede wszystkim o spis ludności, na podstawie którego mają być wskazani chłopi do wojska. Drań Zołzikiewicz czuje, że za sprawą spisu będzie mógł pozbyć się ze wsi ladaców, czyli osób, których nie lubi i gardzi nimi. Jednym z nich jest właśnie chłop Rzepa – pracowity i uczciwy gospodarz, który jednak lubi napić się alkoholu i zdarza mu się brać udział w bójkach.
Pewnego dnia pisarz przychodzi do Rzepowej i domaga się od niej pocałunków. Zaprasza też ją do siebie na wieczór. Rzepa jest akurat na wyrębie lasu. Kobieta odmawia, a Zołzikiewicza boleśnie gryzie z pośladki pies. Pisarz wzywa wszystkich świętych, chociaż w Boga nie wierzy, po czym udaje się do domu wyleczyć rany po psich ugryzieniach. Rana goi się kilka dni, a wolny czas podły pisarz poświęca na obmyślenie chytrego planu pozbycia się Wawrzona Rzepy. Najłatwiej byłoby go wysłać do wojska, na przykład w miejsce syna wójta Franciszka Buraka.
Rzepa to człowiek prosty, ale wie, że takich jak on nie biorą do wojska. Ma przecież trzy morgi ziemi i dopiero co urodził mu się syn. Zołzikiewicz stwierdza, że Rzepa mógłby odwołać się od decyzji o delegowaniu go do wojska i prawdopodobnie wyszłoby na jaw, że pisarz skierował go do armii bezprawnie. Lepszym pomysłem byłoby oszukać chłopa wykorzystując jego słabość do alkoholu. Tak też się dzieje, a kłopoty Rzepy rozpoczynają się w karczmie w Baraniej Górze. Chłop pije tam alkohol z wójtem Burakiem i ławnikiem Gomułą. Pije więcej, niż jego kompani, którzy informują go, że dworski las ma być rozdzielony między chłopów. Aby otrzymać swój kawałek lasu trzeba tylko podpisać się pod dokumentem z prośbą o wydanie części lasu oraz ogrodzić ją płotem. Namowy druhów od kieliszka oraz alkohol usypiają czujność Rzepy, który podpisuje się pod jakimś dokumentem. W rzeczywistości to nie podanie o kawałek dworskiego lasu, ale zgłoszenie do poboru do wojska. Na świadka został wezwany nawet karczmarz Szmul, który ma potwierdzać w przyszłości, że podpis Rzepa złożył z własnej woli. Chłop nie wrócił na noc do domu bo pijany usnął w karczmie. Maroa nie przyszła po niego do karczmy, bo bała się, że mąż ją pobije.
Kolejny dzień jest dla gospodarza jak kubeł zimnej wody. Szmul mówi mu co zrobił, że za swoje zgłoszenie do wojska otrzymał 50 rubli. Faktycznie, w kieszeniach Wawrzon znajduje pieniądze. Jeszcze tragiczniejsze jest spotkanie z żoną. Mężczyzna wyjawia jej co się stało i mówi, że sprzedano go jak Chrystusa. Kobieta płacze, martwi się, że straci męża. Postanawiają szukać sprawiedliwości w sądzie.
Niestety sprawiedliwość wymierzają urzędnicy gminny, bo szlachta nie miesza się w sprawy chłopstwa. Jednym z tych urzędników jest sam Zołzikiewicz. W zasadzie ławnicy popierają chłopa i jego żonę (która mówi, że boi się, że mąż spali ich obejście i zabije rodzinę). Niestety tu wtrąca się pisarz gminny, który przekonuje ławników, że Rzepa musi być odpowiedzialny za swoje czyny i pójść do wojska. Tylko jeden ławnik, który nie pochodził z Baraniej Głowy, przyznał Rzepom rację. Jego głos nie wystarczył aby pomóc rodzinie. Chłop za groźby wobec rodziny zostaje skazany na dwudniowe więzienie oraz grzywnę na kancelarię sądu.
Rzepa znalazł się więc na liście poborowych. Wójt Burak uratował przed wojskiem swojego syna i zaoszczędził sporo pieniędzy za jego wykup. Chytry plan zasilił też kieszeń Zołzikiewicza, który otrzymał 25 rubli za pomoc w uratowaniu wójtowego syna. Te pieniądze przeznaczył na spłatę długów u krawca. Musi dobrze wyglądać, bo zakochał się w dworzance.
Tymczasem żona Rzepy dalej szuka pomocy dla męża. Najpierw udaje się księdza Czyżyka, który radzi jej, aby wszelkie troski powierzyć Bogu. Kobiecie jest nieco lżej, ale mąż pozostaje w areszcie, a wkrótce trafi do wojska. Udaje się więc do dworu, gdzie po całym dniu czekania odchodzi z kwitkiem – właściciel dworu nie chce mieszać się w sprawy chłopów. Odsyła kobietę do naczelnika powiatu. Rzepa wychodzi z aresztu, udaje się do karczmy. Po wypiciu solidnej dawki alkoholu idzie do dworu. Tam pan również wysyła go do naczelnika, tak samo jak jego żonę. Rozmowa jest trudna, bo chłop jest podpity i zachowuje się nie tak, jak dworski pan oczekuje.
Rzepa ciągle pił, a Rzepowa wzięła jednoroczne dziecko i na piechotę udała się do naczelnika. Nie mogła wziąć konia, bo był potrzebny w gospodarstwie. Nie podwiózł jej chłop z sąsiedniej wsi, bo jego koń grzązł w piachu. Nakrzyczał na nią nawet żebrak pod kościołem, bo chciała dać mu za małą jałmużnę. Mimo trzech mil drogi Rzepowa trafiła do miasta i czuła się w nim źle. Nie pasowała do zgiełku i hałasu, nie mogła trafić do biura naczelnika. Gdy jej się to udało znaleźć budynek i spotkać = naczelnika na korytarzu była tak zestresowana, że wydawała z siebie pojedyncze słowa. Uznano ją za pijaczkę, a naczelnik poradził aby swoją sprawę przedstawiła w gminie.
Droga powrotna do domu była dla kobiety koszmarem. Pijany chłop rzucił w nią kamieniem i zranił w głowę. Straciła przytomność pod krzyżem. Pomógł jej tylko chłop z wozem, który przywiózł ją do domu. I ona, i dziecko, byli chorzy. Dopiero po dwóch dniach kobieta stanęła na nogi, i to dzięki ludowej medycynie sąsiadek. Mąż najpierw krzyczał na nią, że mało dziecka nie zabiła, a potem całował po nogach. Czuła w gardle i w sercu gorycz.
Tymczasem Wawrzon poszedł do księdza wyspowiadać się, ale nie dostał rozgrzeszenia. Udał się więc do karczmy, w której przy wódce postanowił, że skoro Bóg go nie chce, to zaprzeda duszę diabłu. Swoje postanowienie wykrzyczał, a inni goście karczmy przeklęli dom Rzepów. Uznali też, że wójt i pisarz zrobili dobrze, że pozbywają się z osady takiego złego człowieka.
Rzepowa jest bezradna, ale z pomocą przychodzi jej karczmarz Szmul. Doradza, że trzeba zniszczyć dokument z podpisem męża. Dokument znajduje się w mieszkaniu pisarza Zołzikiewicza. Kobieta udaje się tam, a podły typ wykorzystuje kobietę. To kolejna furtka do nowych nieszczęść. Rzepowa wraca do domu i wyznaje Wawrzonowi co zrobiła. Twierdzi też, że pisarz ją oszukał, a potem wypędził na dwór. Mąż jest wzburzony i zazdrosny, zabija Marię siekierą, w akcie zemsty podpala też zabudowania dworskie.
A co stało się z Zołzikiewiczem, sprawcą tego zła? Ponieważ chłopi zobaczyli pożar obudzono go i ocalał. Czyta teraz kolejne powieści i marzy o wielkiej miłości oraz o posadzie sędziego. Sienkiewicz w epilogu pisze, że umowa z Rzepą nie wystarczyłaby, aby poszedł do wojska. Odrażający pisarz wiedział o tym i przewidział, że Maria Rzepa przyjdzie do niego błagać o litość dla męża. Zrealizował swój ohydny plan nie bacząc na krzywdy, które spowodował. Autor wielokrotnie pisze, że chłopi i ludzie o większej mądrości to dwa różne światy. Dworscy i urzędnicy żerują na słabych, a zaradzić temu może jedynie nauka. Smutna to prawda, ale jednak prawda.