Menu książki:
Kubuś Fatalista i jego pan - Recenzja książki
Każdy, kto miał do czynienia z dziełami Denisa Diderota wie, że ten człowiek z pewnością nie był autorem przyjemnych opowieści, które można poczytać wieczorem dla odprężenia. Wydaje mi się, że potencjalny zjadacz chleba z własnej, nieprzymuszonej woli nigdy w życiu nie sięgnąłby po utwory tego autora. Przynajmniej ja bym tak nigdy nie zrobiła. Jednak, jak wiadomo, nasz wspaniały system oświaty wymaga od uczniów poznania różnych ciężkich tekstów. Takim tekstem jest „Kubuś Fatalista i jego Pan”. Jeżeli chodzi o tę opowiastkę filozoficzną, dosyć istotną kwestią jest jej budowa. Dlaczego? Otóż dlatego, że składa się ona głównie z samych dialogów. Muszę przyznać, że akurat ten aspekt urzekł moją osobę, ponieważ chociaż troszeczkę umiliło mi to czytanie. Jest to chyba jedyna rzecz, która w pełni mi się spodobała w „Kubusiu…”. Jak można się spodziewać po dziele filozoficznym, praktycznie nic nie jest jasno powiedziane. Ja, osobiście, jestem prostym człowiekiem i jestem zdania, że po prostu szkoda życia na rozwodzenie się nad tym, co autor miał na myśli. Oczywiście, nie twierdzę tak o każdym utworze z jakimiś ukrytymi przesłankami, ale akurat w tym przypadku jest to, jak najbardziej, moje prawdziwe odczucie. Nasz Kubuś, jak mówi sam tytuł, jest fatalistą. Dla tych, którzy po raz pierwszy spotykają się z tym terminem, lub kojarzą go, ale nie wiedzą do końca co on oznacza, w wielkim skrócie, nazywa się tak osoby, które wierzą, że wszystkie wydarzenia są już zaplanowane z góry i nie mamy na nie większego wpływu, ponieważ co ma się stać, to się stanie. Można tu podać za przykład to, że jeśli ktoś zostanie zdradzony przez współmałżonka, według fatalistów, nie powinien się tym za bardzo przejmować, gdyż, jeżeli ukochana osoba ma dopuścić się niewierności, zrobi to prędzej, czy później i należy się z takim losem pogodzić ze względu na to, że takie wydarzenia zostały zaplanowane przez siły wyższe i po prostu, musiały się kiedyś wydarzyć. Oczywiście, można przeżywać takową zdradę, płakać i rozpaczać. Jednak Kubuś w czymś takim nie widzi żadnego sensu, bo przecież po co zadręczać się czymś, na co i tak nie mielibyśmy wpływu? No więc tutaj wyjaśniłam podejście do życia głównego bohatera. Jak można się spodziewać, w całej książce znajdziemy mnóstwo takich przykładów. Moim zdaniem, jest to absurdalny sposób myślenia. Osobiście, jestem osobą wierzącą i po części wierzę, że na niektóre aspekty naszego życia nie mamy wpływu, ale kiedy widzę, że ktoś do całego życia i świata podchodzi właśnie w ten sposób, aż mnie krew zalewa. Uważam, że jest to bardzo aroganckie i nie do zaakceptowania, ponieważ w prawie każdej sytuacji mamy wybór, możemy podjąć świadomą decyzję, która potrafi zmienić sytuację diametralnie. Muszę przyznać, że moja niechęć do poglądów fatalistów jest głównym powodem mojej nie do końca pozytywnej opinii na temat „Kubusia…”. Jednakże, jeśli ktoś nie wierzy w żadne siły nadprzyrodzone, czy coś podobnego, to uważam, że przyjęcie poglądów Kubusia nie byłoby najgorsze, a przynajmniej byłoby nieszkodliwe. Chociaż na pewno znaleźliby się i tacy, którzy przekształciliby ideę fatalizmu w coś strasznego. Jednak nie o tym teraz. Wracając do samej lektury, pomijając kwestię jej budowy, muszę przyznać, że mam mieszane uczucia, ponieważ momentami ciężko było mi cokolwiek zrozumieć, a czasami była to miła historia o słudze Kubusiu i jego Panu i po zapoznaniu się z opiniami moich znajomych, usłyszałam podobne opinie. Filozofia jest generalnie ciężkim tematem i po prostu nie jest dla każdego i nie każdy powinien się nią zajmować. Jednak oczywiście, jeżeli, tak, jak w tym przypadku, wymaga się od nas znajomości tekstu i chociażby najmniejszego pojęcia, my, młodzi ludzie, nie mamy za wiele do powiedzenia. Jest to przykre, ale może w tym przypadku powinniśmy przyjąć postawę Kubusia i po prostu zaakceptować to, że nie mamy na to wpływu i nie przejmować się tym za bardzo. Jednakże ja tutaj skupiam się głównie na negatywach, a należy też wspomnieć o pozytywnych aspektach tej lektury, chociażby takich, jak fabuła. Gdyby była to po prostu zwykła historyjka, bez jakiegoś głębszego przesłania filozoficznego, którego trzeba by się doszukiwać, byłaby ona bardzo przyjemna i ciekawa. Losy Pana i jego sługi, którzy podróżują i przy okazji przeżywają różne przygody są całkiem ciekawą inicjatywą. Powiedziałabym nawet, że nie do końca oczywistą i lekko zaskakującą, ponieważ nie przychodzi mi na myśl za wiele dzieł o podobnej fabule. Zdania na temat „Kubusia fatalisty i jego Pana” są podzielone. Jedni twierdzą, że jest to ciekawa, przyjemna książka, niosąca całkiem jasne przesłanie, a dla innych jest to istna męczarnia. Osobiście, muszę przyznać, że po zakończeniu lektury ciężko jest mi stanąć po którejś ze stron, gdyż, jak w każdym przypadku, posiada ona zarówno zalety, jak i wady. Jednakże tym razem muszę niestety przyznać, że więcej jest tych wad, ponieważ ciekawa fabuła w dziele filozoficznym to nie wszystko, a dodatkowo, osobiście, chowam wielką urazę do tego gatunku.