Menu książki:
Grób Agamemnona - Streszczenie
Podmiot liryczny wchodzi do grobowca Agamemnona z nadzieją na poprawienie swojego humoru, opanowania uczuć i emocji, gdyż jest on przygnębiony, smutny – wypełniają go złe emocje. Bohater zachowuje się spokojnie, jest cichy i opanowany, wiedząc, jaką przeszłość ma ród Atrydów, do którego należał Agamemnon – jest on przeklęty z powodu bratobójstwa. Przywołuje on wspomnienie „harfy złotej” czyli promieni słońca, gdyż nie docierają one do niego, przez co zmuszony jest przywołać je we wspomnieniach. Grób Agamemnona jest pod ziemią. Jest to grota druidów – celtyckich kapłanów, sprawujących funkcje sędziów, magów i lekarzy. Grobowiec jest wykonany z wielkich głazów. Zwiedzający słyszy wiatr przelatujący szczelinami między kamieniami. Dźwięk ten nasuwa mu na myśl Elektrę, która była córką Agamemnona, po zabójstwie matki i jej kochanka w zemście popadła w obłęd. Nie zmienia to jednak jego nastroju. Nadal jest smutny, przygnębiony. Na kamieniach dostrzega on pająka, który walczy z wiatrem, zrywającym jego nici. Porównuje to małe stworzonko do Arachne z mitologii greckiej, czyli utalentowanej tkaczki, która została zmieniona w pająka przez Atenę. Podmiot liryczny mówi następnie, że czuje zapach cząbru, czyli zioła, używanego również jako przyprawy. Zauważa on, że wiatr obiegający grobowiec, wznosi puch kwiatów, które latają po grobie Agamemnona, przypominając podmiotowi lirycznemu duchy. Wokół słychać dźwięki wydawane przez świerszcze schowane między kamieniami, które bohater odbiera jako pieśń pochwalną dla zmarłego. Są one niczym mali strażnicy grobowca. Podmiot liryczny zachowuje ciszę, szanując grób, przy którym się znajduje. Nie czuje się uniżony i nie wstydzi się siebie, przebywając tam. Nazywa grobowiec grobowcem sławy, zbrodni i pychy. Następnie przechodzi on do drzewa, które rośnie nad grobem. Jest to dąb, który rośnie tam pośród kamieni ułożonych w kształt trójkąta. Przypuszcza on, że posadziły go gołębie lub wróble. Drzewo to nie dopuszcza światła słonecznego do grobowca. Podmiot liryczny zrywa jeden liść z dębu bez żadnego problemu, co stworzyło szparkę, przez którą wpadał promień słońca, oświetlając nogi zwiedzającego. Ta linia światła wyglądała jak struna z harfy legendarnego i genialnego antycznego poety – Homera. Podmiot liryczny wyciągnął dłoń, by ją naciągnąć, aby zagrała melodię, uwalniając jego skrywane emocje. Jednak gdy po nią sięgnął, pękła bez żadnego dźwięku. Bohater uważa, że jego los jest przesądzony i jest nim szukanie błahych przedmiotów smutku. Uważa on też, że nie może mieć nikogo bliskiego, a jego jedynymi rozmówcami są zmarli w grobowcach. Pragnie, by jego życie nabrało rozpędu i barw. Chciałby wsiąść na jakiegoś konia i, słysząc odgłosy jego kopyt uderzających o ziemię, czuć wiatr we włosach pośród promieni słońca („Na koń! chcę słońca i wichru – tętentu!”). Gna ciągnięty przez wicher ze łzą i błyskawicą w oku, a jeśli spotka grób bohaterów to zatrzyma się i odda im hołd. Jedzie on na koniu przez tereny starożytnej Grecji. Jednak nie zatrzyma się na Termopilach, gdzie odbyła się bitwa, będąca symbolem odwagi i bohaterstwa w 480 r. p.n.e., lecz pędzi do Cheronei, symbolizujące klęskę i upadek. Zaznacza on, że jest z kraju, gdzie nadzieja już umarła. Dalej mówi, że jeśli koń się przestraszy, to będzie to mogiła równa mogile narodu polskiego („To tej mogiły, co równa jest – naszej”). Podmiot liryczny oświadcza, że legion umarłych Spartanów jest gotów go odgonić od mogiły termopilskiej, gdyż jest on z kraju niewolników, gdzie nie odprawia się należytych ceremonii pochówku, a w każdy nieszczęśliwy dzień pozostaje przy życiu tylko połowa z żołnierzy. Nie odważyłby się udać na Termopile, mówiąc, że wzrok poległych tam bohatersko żołnierzy wzbudziłby wstyd w każdym Polaku. Oświadcza, że woli umrzeć, niż pójść tam z łańcuchem, czyli jako niewolnik, patrząc na wydarzenia z tamtego okresu na ziemiach polskich (rozbiory). Nie wie nawet, co odpowiedziałby, gdyby żołnierze z krwawymi ranami na piersiach zapytali się go, czy było ich wielu. Poniekąd odczuwa wstyd za to, że nie zna odpowiedzi na to pytanie, a zależy mu na nim, pomimo tak wielu lat pomiędzy bitwą pod Termopilami, a czasami mu współczesnymi, gdyż uważa, że żołnierze ze starożytnej Grecji byli przykładem bohaterstwa i widząc, co się dzieje obecnie na ziemiach polskich, wyśmialiby go. Wie, że na Termopilach poległ Leonidas, król Sparty, uczestnicząc w walce. Nie miał on ani złotego pasa, ani czerwonego kontusza, czyli prawdopodobnie ubioru króla, lecz walczył na równi z innymi mężczyznami, a lud Sparty opłakiwał jego śmierć przez długi okres. Jego dusza jest niemalże idealna. Podmiot liryczny następnie przemawia do swojego kraju, do Polski, próbując uświadomić swój kraj o przyczynach klęski. Według niego naród polski, a szczególnie szlachta więzi duszę anielską, czyli bohaterstwo, mężność, odwagę w „czerepie rubasznym”, umyśle. Ma to oddźwięk krytyki szlachty, która prowadziła życie rubaszne, proste, swobodne, żartobliwe. Dopóki ludzie sobie tego nie uświadomią, dopóty Polska i naród polski będzie obrywać od zaborców jak ciało skazańca rąbane przez kata oraz nie posmakują zemsty z wyrządzonych im krzywd, a na martwym ciele kraju siedzieć będzie hiena (zaborcy), żywiąc się padliną. Kraj przez ten czas będzie jednym wielkim grobem Polaków. Nawołuje do zrzucenia tej płachty z kata, hieny i grobu, poprzez dostrzeżenie swoich wad. Przyrównuje to do koszuli Dejaniry. Dejanira dostała ją od centaura Nessosa. Miała ona mieć zapewnić miłość męża, więc podarowała ją swojemu mężowi Herkulesowi, lecz gdy zakochał się on w innej kobiecie, koszula zaczęło go palić, przez co zginął w męczarniach. Mówiąc więc tutaj o palącej koszuli Dejaniry ma na myśli „czerep rubaszny”, który pełni jej funkcję w narodzie polskim. Każe więc zrzucić tę koszulę i powstać jako kraj bezwstydny, honorowy, potężny, który będzie odtąd nieśmiertelny, jakby wykąpany w Styksie – rzece, która zapewniała brak czułych punktów, od niej Achilles był odporny na obrażenia. Podmiot liryczny nawołuje do wspólnego powstania jako naród chwalebny i potężny, że będzie budził strach w oczach przeciwników. Dalej zaznacza on kolejne fakty, gdzie leży problem słabości Polaków. Mówi on, że ulegają przekupstwie. Polska była jak paw i papuga – dumna, piękna, różnorodna, zapożyczająca obce zwyczaje. Teraz natomiast kraj ten jest niczym sługa zaborców. Bohater jednak stwierdza, że to co on teraz pomyślał, czy powiedział, nie pozostanie w jego sercu, gdyż jest on pod wpływem silnych emocji. Podmiot liryczny przyrównuje się do sumienia, które dręczy winowajcę („Przeklnij! – lecz ciebie przepędzi ma dusza, /Jak Eumenida”). Opisuje ojczyznę jako jedynego syna Prometeusza, któremu sęp wyjada mózg, a nie serce. Jest gotów dręczyć swój naród, nawet jeśli się nie zmieni,, pomimo że go kocha. Na końcu mówi, że jeśli Polska (jego naród) spróbuje go przekląć, to ręka, którą przeklinano go, uschnie i odpadnie, a następnie wpadnie ona w ręce diabłów, gdyż niewolnica (naród zniewolony) nie ma takiej władzy.