Menu książki:
Opowieści z Narnii – Ostatnia bitwa - Recenzja książki
Wybitna seria jaką jest powieść „Opowieści z Narnii” kończy się 7 częścią o tytule „Ostatnia Bitwa”; tytuł sam wskazuje, że mamy do czynienia z epilogiem serii, przy której osobiście bawiłem się znakomicie. O tym dlaczego bawiłem się tak świetnie na końcu, teraz pokrótce opowiemy, co dzieje się w tej części przygód.
Szympans Krętacz i osioł Łamigłówek, te postaci poznajemy na początku 7 części, odkrywają oni skórę lwa w rzece co powoduje w Narnii niemałe poruszenie, tutaj istotną rolę odgrywa szympans który jak zwykle miewa dosyć niecne zamiary na które nabiera się osioł, co sprawia, że osioł opatula się w ową skórę udając Aslana,co nie w smak jest innym. Zwierzaki wierząc, że udawany Aslan jest tym prawdziwym zaczynają spełniać najróżniejsze jego pomysły i zachciewajki. Wszyscy pracowali ponad swoje siły, ale nikt nie odważył się pomóc, czy też zejść z poziomu ambicji osła przebranego za Aslana. Są jednak jeszcze postacie takie jak król Tirian czy dzieci Ewy, Julia i Eustachy, którzy próbują opanować podstęp który zaszył osioł przy dużej pomocy Krętacza.
Czy to się udało? Na pewno nie w takim stopniu w jakim możemy to kojarzyć z poprzednich serii. To jest trochę jak w naszym prawdziwym życiu, jeżeli osoby o złych, niegodnych zamiarach chcą zmienić układ sił to i tak to zmienią, nawet jeżeli wspólnymi siłami tak jak Tirian, Julka i Eustachy będą w stanie ostatecznie rozprawić się ze złem otaczającym Narnię to i tak nie będzie to już to samo co było, chociażby z faktu tego co udało się ukręcić zanim doszło do odcięcia pępowiny zła, kartelu czy jakiegoś podstępnego działania.
Bardzo budująca w tym jest postawa prawdziwego Aslana, który spotykając jednego z niewielu wiernych który uważał, że błądzi użył takiego określenia, cytuje z książki „Ja i on tak bardzo się różnimy, iż żaden niegodziwy czyn nie może być dokonany w moje imię, a żaden czyn, który jest godziwy, nie może być dokonany w jego imię. Dlatego, jeśli ktokolwiek przysięga na Tasza i dotrzymuje przysięgi, ponieważ ją złożył, naprawdę przysięga mnie, choć o tym nie wie, i to ja udzielam mu nagrody. I jeśli ktokolwiek wyrządza okrucieństwo w moje imię, wówczas, choć wymawia imię Aslana, naprawdę służy Taszowi, i to Tasz przyjmuje jego czyn.” Krótkie a jakie prawdziwe i piękne, w tych słowach zawarta jest piękna lekcja tego ile możemy zawdzięczać czy uczynić dobrego jeżeli będzie zgodnie i wiernie trzymać się swoich postanowień, przekonań, że nie pójdziemy drogą zła i oszustwa jak Krętacz czy Łamigłówek, a właśnie tą drogą dobrą, jak Tirian i dzieciaki kierując się słowami Aslana. Ta część „Opowieści” chyba najbardziej uderza w takie nuty wierzeń chrześcijańskich, właśnie tego co mówi Aslan, pójdziesz moją drogą, ze mną, będziesz szczęśliwy i nagrodzony, będziesz szedł drogą Krętacza, nie zaznasz spokoju, i dopiero poczujesz co znaczy cierpienie i brak poukładania w życiu.
Ostatnia część takiego krótszego streszczenia to bardziej oparcie się na tym co chciał przekazać, moim zdaniem oczywiście sam autor, wielokrotnie pokazując sceny wyboru, czy to ze skórą czy wiernego Aslanowi, chciał żebyśmy uzmysłowili sobie, że świat to jest to co my stworzymy, że sami sobie jesteśmy malarzem pejzażu który wokół siebie otaczamy. Że często możemy interpretować świat, jak w sytuacji gdzie różne osoby trafiają na dno studni, i jedni widzą bajkową krainę, miejsce niemal nieograniczonej wyobraźni, a drudzy widzą tam koszmar, tragizm, coś co całkowicie odbiera im smak życia. Coś mniej więcej takiego można zobrazować w codziennych sytuacjach naszego życia, załóżmy 5 osób trafi do tej samej firmy na produkcję, dwie osoby będą szczęśliwe bo mogą wykazać się aktywnie i czas im będzie mijać szybko, jedną będzie umiarkowanie, po prostu przyjdzie odpękac co ma i pójdzie do domu, i będą te pozostałe dwie. Wściekłe, że to nie wygląda tak jak sobie wymarzyli, że to istne piekło na ziemi w którym muszą wytrzymać, nieważne, że będzie za to jakiś tam godny zarobek, nie. Dla nich to jest katorga i nic tego nie zmieni. Lewis tak prozaicznymi i czasami kuriozalnymi fragmentami jednak otwiera ludziom oczy na rzeczy wydaje się, że wręcz banalne, że ile osób, tyle najróżniejszych optyk na jedną rzecz.
Książka mimo tego, że to ostatnia jej część jest moim skromnym zdaniem całkowitym zaprzeczeniem ogólnie przyjętej teorii, że im dalej fabuła czy kolejne serie, tym poziom jest coraz słabszy, dla mnie być może właśnie ta była najlepszą, taką najbardziej ludzką, otwierającą oczy na wiele prostych a zarazem istotnych dla nas zagadnień. Czytało mi się to bardzo lekko i przyjemnie, język nie jest skomplikowany, fabuła dalej świetnie prowadzona, nie rozrywa się na kilkanaście różnych kawałeczków wplątywanych w trakcie kolejnych rozdziałów. Bywają momenty kiedy historyjki się przeciągają, ale to już chyba normalka przy pisaniu powieści.
Ja osobiście gorąco polecam do sięgnięcia po całą serię Opowieści, nawet jeżeli nie jesteście fanami baśniowych krain, to Lewis w każdej części zawarł coś co pozwala poczuć się jakbyśmy sami byli w centrum wydarzeń i tak jak chociażby w „Ostatniej Bitwie” nakierowuje czytacza do własnych obserwacji i analiz, co jest chyba najciekawsze w czytaniu. Ode mnie mocne 8/10.