Opowieści z Narnii – Srebrne krzesło - Streszczenie

Zapłakana Julia Pole za szkołą natyka się na Eustachego Scrubba. Rozmawiają chwilę. Julia pyta go, gdzie był w czasie wakacji. Chłopiec odpowiada, że w innym świecie. Julia chce go zobaczyć. Nawołują więc imię „Aslanie”. Wtedy do ich uszu dochodzą głosy szkolnego gangu, który gnębi innych uczniów. Uciekają więc na pagórek, w stronę muru, w którym jest zawsze zamknięta brama prowadząca na wrzosowisko. Gdy już tam są, bramka okazuje się otwarta. Przechodzą przez nią. Ukazuje im się zielona trawa, błękitne niebo i ptaki, które zamiast zwykłego świergotu, śpiewają melodię na tle wszechobecnej ciszy. Eustachy łapie Julię i odciąga ją od skraju urwiska. Julia chce jednak pokazać, że wcale nie boi się wysokości i staje jeszcze bliżej krawędzi. Spogląda w dół i widzi chmury daleko pod swoimi stopami, a pod chmurami, jeszcze dalej, koniec przepaści. Nie potrafi jednak określić czym owo dno jest. Czy wodą, czy lądem. Czy lasem, czy polem. Dziewczynka chciała odejść od skraju przepaści, ale sparaliżował ją strach. Eustachy ruszył jej więc na pomoc, ale Julii, której kręciło się w głowie, a nogi i ręce odmówiły posłuszeństwa, zaczęła się z nim szarpać. W efekcie dziewczynka upadła na ziemię, a Eustachy spadł z urwiska. Julia usłyszała jedynie towarzyszący mu krzyk. Wtedy pojawiło się ogromne zwierzę i zamiast ryczeć czy warczeć, położyło się, wychyliło łeb za skraj przepaści i zaczęło dmuchać, po czym uciekło.
Julia zaczęła płakać. A od łez, zachciało jej się pić. Ptaki już nie śpiewały, a w panującej powszechnie ciszy Julia rozpoznała plusk wody. Poszła więc w te stronę, a dźwięk stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy. Gdy ujrzała strumień, ujrzała również lwa. Lwa z uniesionym łbem i z wyprostowanymi przednimi łapami, przez co przypominał kamienny posąg. Julia bała się podejść i napić. Wtedy odezwał się głos: – podejdź i napij się…
Julia zorientowała się, że mówi to lew, a Eustachy wspominał, że w Narni zwierzęta mówią. Dziewczynka więc zapytała, czy lew obiecuje jej nie zjeść. Lew odrzekł, że nic nie będzie obiecywał. A pod groźbą śmierci z pragnienia, Julia decyduje się podejść i napić. Dziewczynka podchodzi do lwa i staje przed nim. Lew powierza jej cztery zadania i mówi, aby dobrze je zapamiętała. Odpowiada też, że Eustachy jest w Narnii i, że ona także tam trafi na jego [lwa] oddechu.
Julia nawet nie poczuła jak oddech lwa poniósł ją w przestworza. Lot był przyjemny i wcale nie podobny do lotu samolotem. Dziewczynka leciała w ciszy. Po paru godzinach zorientowała się, że zasnęła w powietrzu. U dołu dojrzała ocean a na nim kilka białych wysp. Dojrzała również zmarszczki na wodzie, które pozostawiały za sobą statki. Słońce raziło ją w oczy. Po chwili ujrzała ciemny pas i domyśliła się, że to zapewne ląd. Wleciała w niego i wstrzymała na chwilę oddech. Po kilku sekudach jednak wyłoniła się z niego o wiele niżej i była cała mokra. Dodatkowo ochlapała ją fala morska. Julia zauważyła, że zbliża się do ujścia rzeki, a dokładniej do lewego jej brzegu. Dojrzała tam Eustachego. Stał brudny, mokry j niepozorny. Wokoło dworzanie (zarówno ludzie, jak i zwierzęta oraz mityczne stworzenia, które Julia zna z obrazków) żegnają starego króla, który wsiada na statek napędzany wiosłami. Próbuje przemówić do Eustachego o tym, co powiedział jej Aslan. Ten jednak każe jej być cicho, bo ma zamiar posłuchać, co się dzieje. Julia w końcu mówi Eustachemu o pierwszym zadaniu Aslana i pyta, czy chłopiec kogoś tu rozpoznaje. Eustachy odpowiada, że nie.
Poza starym królem wsiadającym na statek widzą również grubego karła ubranego równie bogato, jak król i otoczonego poduszkami. Gdy dzieci mają zamiar odejść, pojawia się przed nimi biały puchacz o zakrzywionym dziobie. Julia z początku myślała, że to latawiec. Ptak pyta ich, kim są. Dzieci więc opowiadają o tym, że przysłał ich tu Aslan. Eustachy pyta, jak nazywa się król, który wsiadł na statek. Ptak odpowiada, że to Król Kaspian X. Eustachy dostaje wypieków na policzkach i ewidentnie się zawstydza. Idą więc porozmawiać z Karłem Regentem. Karzeł jest prawie głuchy, więc długo nie mogą się z Puchaczem (bo ptak mówi w mieniu dzieci) dogadać. Karzeł w końcu wsadza do ucha srebrną trąbkę i lepiej słyszy. Każe dzieciom się przebrać i umyć.
Julią zajmuje się piękna dziewczyna, która, jak zauważa dziewczynka, ma chyba mech we włosach. Kiedy dziewczynka przebiera się w piękne narnijskie szaty. Wtedy do jej okrągłej komnaty w wieży wpada Eustachy, także przebrany. Rozmawia z Julią o tym, że przeraził go widok starego Kaspiana. Tłumaczy jej o tym, jak działa czas w Narnii. Julia mówi, że gdyby Eustachy jej wysłuchał, to nie zawaliliby pierwszego zadania. Eustachy mówi, że gdyby Julia prawie go nie zamordowała na urwisku, to oboje wiedzieliby, co mają robić. Tę rozpoczynającą się kłótnię przerwały dźwięki bicia dzwonów wzywających na kolację. W wielkiej sali zasiadało mnóstwo osób, a przed podaniem każdego dania rozbrzmiewały fanfary. Były tam zupy, ryby. Ślepy starzec opowiadał historię pot tytułem „Koń i jego Chłopiec”, która rozgrywała się w czasach gdy Narnią rządził Piotr.
Julia wróciła do swojej komnaty i mimo tego, iż była zmęczona, postanowiła posiedzieć przy kominku. Jednak potem nie chciało jej się już wstać. Wielokrotnie powtarzała sobie, że musi położyć się do łóżka. Nagle usłyszała stukanie w okno. Podeszła i odsłoniła zasłony, mimo że nie miała ochoty na gości, otworzyła okno. Na parapecie usiadł puchacz i kazał jej się przebrać do podróży. Sam poleciał najpierw po Eustachego. Dziewczynka ubrała się w spódnicę, pas (przy którym był harcerski nóż) oraz pelerynkę do kolan, z kapturem.
Czekając na puchacza, znów zaczęła czuć zmęczenie. W końcu ptak powrócił i ogłosił dziewczynce, że ona na nim poleci. Julia miała jednak obawy, że jest za ciężka dla niego, jednak ten uspokoił ją, że już leciał z Eustachym na grzbiecie. Julia więc na polecenie ptaka zgasiła lampę, wdrapała mu się na grzbiet i polecieli. Dolecieli do ruin jakiejś wieży, gdzie czekał już Eustachy i wiele innych sów i puchaczy. Rozmawiają o zamiarach dzieci i o królu także. Eustachy zapytał, dlaczego ptaki spotykają się w nocy i na odludziu. Powiedział, że jeżeli tak, to on nie chce mieć z tym nic wspólnego. Ptaki wyjaśniły mu jednak, że tak wolą się spotykać i że są ptakami królewskimi. Jeden z puchaczy opowiedział dzieciom o zaginionym królewiczu. Syn króla Kaspiana X, Rilian wraz ze swoją matką, królową i dworkami, i giermkami wyruszyli na konną przejażdżkę na majówkę. Rozsiedli się więc gdzieś w północnym lesie, przy źródełku. Jedli i pili, aż królowej zachciało się spać. Ułożyli więc królową na płaszczach i odeszli kawałek, by ich zabawy nie zbudziły kobiety. Nagle usłyszeli krzyk. Lśniący i zielony jak trucizna wąż ukąsił królową. Królewicz próbował go zabić, ale na próżno. Kiedy wrócił do matki, ta była już prawie martwa i próbowała mu coś powiedzieć, ale nie dała rady. Królewicz starał się znaleźć i zabić gada. Nikt nie zwracał na to większej uwagi. Po miesiącu jednak oczy królewicza wyglądały jak oczy kogoś, kto miewa wizje. Najbliższym przyjacielem młodzieńca stał się jeden z Lordów i przyjaciel Kaspiana. Lord wybrał się z Rilianem, aby zobaczyć tę niesamowitą rzecz, o której chłopiec mu opowiadał. Pojechali więc razem nad źródło. Ukazała im się piękna kobieta w sukni zielonej jak trucizna. Przywoływała ich gestem. Do pałacu powrócili, nie rozmawiając ze sobą. Lord obiecał nic nie wspominać królowi. Następnego dnia Rilian zaginął. Król chciał zabić Lorda za ukrywanie tej wiadomości, ale wygrała przyjaźń.
Puchacz Świecopuch postanawia przenieść dzieci, z pomocą innego puchacza, do Błotosmęka. Kiedy dzieci tam docierają, jest ciemno. Zasypiają więc w małym namiocie. Gdy budzą się rano, Julia jest niezadowolona, bo spała w ubraniu. Za to Eustachy jest zadowolony, bo nie musi się ubierać. Dzieci postanawiają porozmawiać z Błotosmękiem. Stworzenie łowi węgorze na obiad i prosi dzieci, aby rozpaliły ognisko. Błotosmęk mówi dzieciom, że wyruszy w podróż razem z nimi. Eustachy dostał od stworzenia stary łuk.
Dotarli w góry. Szli skrajem wąwozu, bo jak twierdził Błotosmęk, olbrzymy traktują go jak ulicę. Nagle niedaleko nich spadł ogromny głaz. Błotosmęk objaśnił, że jest to coś w stylu zabawy olbrzymów, że celują w kopiec, w który nigdy nie trafiają. Podczas podróży, po równinach spotykają
Piękną panią w zielonej sukni na białym koniu i w pełni ubranego rycerza na czarnym koniu. Pani miała piękny głos i śmiech. Błotosmęk od początku jest przeciwny rozmowie z nieznajomymi. Kobieta mówi im o przyjaznym mieście olbrzymów, gdzie mogą zatrzymać kilka dni. Miasto nazywało się Harfang.
Weszli przez otwartą bramę i stanęli w niej cali niebiescy od zimna. Błotosmętek zawołał odźwiernego, na co Eustachy stwierdził szeptem, że ich towarzysz ma tupet i odwagę. Pojawił się olbrzym, nieco wyższy od jabłonki. Miał rude włosy, ubrany był w skurzany płaszcz i coś na wzór kolczugi, nogi miał owłosione a nogi zawinięte. Julia napomknęła o tym, że przysyła ich tu pani w zielonej sukni na obchody święta jesieni. Zaprowadził ich do stróżówki i poczęstował Błotosmęta jakimś trunkiem, którego nalał mu do solniczki, aby ten dał radę się napić, wcześniej posyłając innego, mniejszego olbrzyma do króla z wiadomością o przybyszach. Kiedy idą do króla, olbrzym bierze Błotosmęka w pasie i niesie go, ponieważ „żaba” (tak nazywają go olbrzymy) wypił troszkę za dużo. Znaleźli się w sali, gdzie siedzieli najprawdopodobniej król i królowa. Błotosmęk postawiony przez młodego olbrzyma natychmiast usiadł na ziemi. Julia za to ukłoniła się niezgrabnie, bo w szkole, do której uczęszczała, nie uczyli tego rodzaju gestów.
Julia porwana przez olbrzymią dworkę została przeniesiona do komnaty. Wykąpała się w olbrzymiej bali. Stół i łóżko były normalnych rozmiarów, więc dziewczynka domyśliła się, że olbrzymy muszą być przyzwyczajone do tego rodzaju gości. Dywan, który znajdował się w pokoju, był wielki i miękki. Julia z przyjemnością zanurzała w nim stopy po kostki. Dostała na przebranie piękną suknię, nieco na nią za dużą. Jej niania, stara i dość małych rozmiarów olbrzymka, przynosiła jej zabawki, których Julia nie potrzebowała, a na dobranoc, ucałowała ją, co dziewczynce nie zbyt się podobało. Zasnęła jednak szybko. Miała sen, w którym widziała Aslana. Pokazał jej napis „Pode mną” na ziemi za oknem. Gdy Julia obudziła się, nic już nie pamiętała.
Do jej komnaty następnego dni wpadli Eustachy i Błotosmętek. Zaczęli rozmawiać o tym, że wczorajszego dnia szli przez ruiny miasta, którego szukali. Julia przeprosiła ich, za to, że nie powtarzała sobie znaków przed snem każdego wieczoru. Wtedy przypomniał jej się sen, który opowiedziała towarzyszom. Eustachy i Błotosmętek doszli do wniosku, że żeby dostać się do wcześniej wspomnianych ruin, muszą udawać, że bardzo mi się to podoba i muszą zachowywać się beztrosko. Zastanawiali się tylko, jak otworzą drzwi, lecz ten problem rozwiązała Niania Julii, która weszła do pokoju. Zapytała dzieci i Błotomętka czy nie chcieliby zobaczyć jak król i olbrzymy wyruszają na polowanie. Dzieci i Błotosmętek wybiegły z pokoju i z trudem pokonali schody. Julia była pewna, że skoro nie ma koni, bo były za małe dla olbrzymów, królowa zapewne zostanie w zamku, ponieważ nie dogoni psów gończych, które są uwiązane na smyczach. Psy ku zdziwieniu Julii były normalnych rozmiarów. Nagle jednak dojrzała królową siedzącą w lektyce i ubraną na zielono. Lektykę wyniosło sześciu młodych olbrzymów. Julia podeszła do grubej królowej i z udawaną radością zapytała, czy królowa nie odjeżdża daleko i wróci. Olbrzymka odpowiedziała, że wróci na kolację. Julia na to jeszcze z jeszcze większym udawanym zapałem zapytała, czy będą mogli zwiedzić zamek i okolice, ponieważ tak bardzo im się tu podoba. Królowa zgodziła się na to, Choć Julia prawie nie usłyszała tej zgody, gdyż na dziedzińcu z dwudziestu czy trzydziestu olbrzymów z królem włącznie Śmiali się i krzyczeli. Julia przyjechała po zamku zapisując ich o wszystko zachowując się przy tym, jak mała dziewczynka, chichocząc robiąc maślane oczka i uroczo przechylając głowę. Eustachy również próbowała wyciągnąć od kogokolwiek jakiekolwiek lepiej niż chłopcom. Wieczorem, jeśli kolację przy małym stoliku postawiłem koło kominka w sali królewskiej od Wielkiego stołu dzisiaj działo dwunastu starych olbrzymów. Starsi olbrzymi rozmowie tak głośno, że dzieci po chwili przestałem zwracać na nie uwagę Błotosmętek nagle przestał jeść i poradził to również, swoim towarzyszą. Powiedział, że jeden z olbrzymów właśnie wyznał drugiemu, że jedzą mówiącego jelenia. Eustachy natychmiast przestał jeść i Julii jeszcze chwilę zajęły na zrozumienie sytuacji. Dzieci siedziały jeszcze przez chwilę przy stole nie jedząc nic, aby nie Wydało się to podejrzane. Udało się do kuchni, Aby zamknąć się Przez otwarte drzwi. Kiedy wszystkie pomywacz ki już wyszły została tylko jedna stara olbrzymka, która postawiła czajnik na herbatę i się zdrzemnęłam. Julia wdrapała się na blat i Zaczęła czytać książkę kucharską. Zamarła gdy zobaczyła w niej przepis na człowieka. Wdrapali się również Eustachy i Błotosmętek. Przerażeni tym, że znaleźli przepis Jak przyrządzić człowieka i błotowija na święto jesieni. Wyszli gdy mieli pewność, że olbrzymka śpi. Udawali, że spacerują, by nie wzbudzić podejrzeń. Usłyszeli jednak, jak olbrzymy powracają z polowania i zaczęli uciekać. Goniły ich psy i aby się ratować, skoczyli do jakiejś szczeliny, w której osunęli się na żwirze prawie milę w dół. Będąc na samym dole Upewnili się, że nikt nie połamał kości. Nagle odezwał się do nich czarny jak smoła głos, pytający co robią tu stworzenia z powierzchni. Błotosmętek odpowiada, że znaleźli się tu przez przypadek. Głos zagroził, że jest z nim stu uzbrojonych żołnierzy. Nagle, czarne pomieszczenie rozświetliło się szarym światłem. Trójka towarzyszy ujrzała przed sobą mnóstwo różnego wzrostu. Jedni mieli jeden róg inni, długie brody, jeszcze inni sześć palców i wielkie nosy. Niektórzy z nich to skrzaty, sięgające dzieciom do kolan. Wszystkich jednak łączyła cecha. Byli bledzi i mieli smutne wyrazy twarzy. Prowadzili przybyszy z powierzchni do królowej królestwa otchłani. Gdy mieli przejść przez bardzo mały korytarz, w Julii obudziły się lęki, jakie miewa osoba cierpiąca na klaustrofobię. Dziewczynka zaprotestowała, że pójdzie dalej. Eustachy przywołał jej wspomnienie znad klifu, gdy to on strasznie się bał. W końcu przechodzą przez mały korytarz i wychodzą w wielkiej sali, gdzie na ziemi rósł miękki mech. Luźno rosło również coś na kształt drzewa połączonego z grzybem. Ujrzeli olbrzyma o długiej brodzie i pięknej twarzy. Spał, a wędrowcom objaśniono, że ma się obudzić na sam koniec świata, bo jest to król czas.
Zaprowadzono ich na barkę, gdzie do wioseł zasiadały gobliny. Po długim czasie dotarli do bardzo słabo oświetlonego miasta. Zaprowadzono ich do zamku. Z jednego pomieszczenia Julia dojrzała całkiem inny rodzaj światła. Było ciepłe i podobne do tego, jakie daje zwykła ludzka lampa. Ich przewodnik rozmawiał po cichu ze stróżami. Gdy jednak jeden z nich podniósł głos, oznajmiając, że królowej nie ma, usłyszeli głos człowieka. Głos kazał przyprowadzić gości na górę. Szli więc na górę schodami, aż dotarli do pięknej komnaty skąpanej w złotym świetle. Był w niej kominek, gobeliny na ścianach i stół, za którym siedział młodzieniec. Młodzieniec o blond włosach, ubrany na czarno, o wesołej twarzy, w której jednak dzieci doszukały się czegoś niezdrowego. Młodzieniec poznał ich. Okazało się, że jest on tym czarnym, milczącym rycerzem, którego spotkali u boku pięknej pani. Eustachy nieco nerwowo zarzucił, że kobieta posłała ich do miasta, gdzie mieli zginąć. Młodzieniec mówi, że gdyby Scrubb nie był taki mały, to stanąłby z nim do pojedynku za zniewagę. Julia wypala, że szukają księcia Rilliana z Narni, na co młodzieniec odpowiada raczej lekceważąco, że nie zna takiego kraju jak Narnia. Każe przynieść im wina i jedzenia z powierzchni. Młodzieniec opowiedział im o tym, jaka jego pani jest dobra i że obiecała mu królestwo. Opowiedział im także o swoim schorzeniu, które sprawia, że nic nie pamięta, a jednej godziny w nocy staje się agresywny i zamienia w węża. Przychodzą go wtedy przywiązać do srebrnego krzesła. Gdy dochodziła, ta godzina powiedział, że mogą ukryć się w kolejnej komnacie. Normalnie zostawała z nim tylko piękna pani. Ukryli się więc w następnej komnacie i obmyli twarze. Julia była oburzona, że młodzieniec nie zaproponował im tego przed kolacją. Zastanowili się, czy mają wracać do komnaty. Postanowili wrócić. Tam młodzieniec jąkał a jego skóra była szara jak ziemia. Atak jeszcze się nie zaczął. Uprzedził, że choćby nie wie, co mówił, mają go nie uwalniać z więzów.
Atak się zaczął, a młodzieniec mówił, żeby go uwolnić, bo przez tę jedną godzinę Nie jest pod wpływem czarnej magii. Błaga ich o pomoc. Eustachy naradza się z Błotosmętkiem. Postanawiają w końcu uwolnić rycerza. Przecinają więzy, a pierwszą rzeczą, jaką rycerz czyni po uwolnieniu, to roztrzaskuje srebrne krzesło na kawałeczki swoim mieczem.
Rozległo się pukanie do drzwi. Rilian postanowił zaskoczyć ziemistych i otworzył drzwi. Ci pokłonili się nisko i oczom królewicza i przybyszy ukazała się piękna pani w zielonej sukni. Pobladła na chwilę. Julia porównała to do tego typu bladości, jaka dopada ludzi gdy są wściekli. Piękna pani jednak nie zaczęła krzyczeć, a tylko zapytała Królewicza czyjego atak jeszcze nie naszedł czy tak szybko się skończył. Przeszła przez komnatę, nie spuszczając wzroku z Królewicza. Gdy doszła do kominka, wzięła garść zielonego proszku z naczynia i wrzuciła go w ogień. Cały pokój wypełnił się słodkim zapachem. Wiedźma zaczęła grać na instrumencie podobny do mandoliny. Mówiła pięknym i przyjemnym głosem, przez co wprowadzała wokoło zebranych w trans. Próbowała wmówić im że wszystko, w co wierzą słońce i Aslan też są snem kropka poprawili się to udało, gdyby nie Błotosmętek, który podszedł do kominka i włożył w niego swoją stopę. Zapach był okropny, przez co słodki zapach proszku już nie otumania o dzieci ani Królewicza.Są również salamandry mieszkające w ogniu i rzeka ognia. Eustachy oraz Rilian bardzo chcieli udać się do krainy Bizmów, ale z głowy wybili im to Julia i Błotosmętek. Poprosili o wskazanie drogi do tunelu prowadzącego na powierzchnię. Gdy już znali drogę, pożegnali Golka i odjechali. Jechali wąskim tunelem, przy blednących światłach. W pewnym momencie książę i błotowij musieli zejść z koni i je prowadzić, bo było dla nich za nisko. Nagle dojrzeli jasne światło, ale nie było to światło z powierzchni. Było zimne. Błotosmętek nakazał Julii wspiąć się sobie na ramionach i zobaczyć jak jest wysoko.
Dziewczynka zobaczyła fauny i driady tańczące w koło. Zobaczyła również karły rzucające się śnieżkami. Jedna z takich śnieżek wpadła jej do ust, przez co nie mogła mówić. Była to pewnego rodzaju zabawa z okazji spadnięcia śniegu. Nazywano to zimowym tańcem. Julia zawołała o pomoc. Prawie natychmiast została wyciągnięta z dziury. Zaraz zawołała, żeby odkopać pozostałych. Karły i dopiero co zbudzone krety zaczęły kopać i odkopały najpierw Eustachego, który dopiero gdy Julia do niego przemówiła, przestał wymachiwać mieczem na swoich wybawców. Następnie wyszedł Błotosmętek. Zgraja innych stworzeń przyglądających się zabawie zaczęło go wypytywać i mówić, że za jego odnalezienie została wyznaczona nagroda. Na końcu wyszedł książę Rilian. Wszyscy pokłonili mu się. Jeden z faunów zaproponował kolację w jaskini.Następnego ranka Julia z przerażeniem myślała, że znajduje się w podziemiach. Jednak szybko doszła do wniosku, że leży na wrzosowym posłaniu okryta futrem. Obudziła błotowija i Eustachego. Pomogła przygotować śniadanie. Dzieci dowiedziały się, że Rilian pojechał na zamek Ker-Paravel i, że oni także się tam udadzą na grzbietach centaurów. Eustachy jadł w pośpiechu, myśląc, że centaury już na nie czekają. Uspokoił go jednak faun, który oświadczył, że centaury mają dwa żołądki, koński i ludzki, i muszą je oba zapełnić, a to nie trwa tak krótko. Wyruszyli w końcu, podziwiając przy tym piękne widoki. Jazda jednak nie należała do najprzyjemniejszych, ponieważ jechali na oklep. Gdy dotarli na miejsce, ujrzeli ten sam piękny zamek co na początku. Rilian był już przebrany i stał czekając na ojca. Jednak zamiast króla Kaspiana X ujrzeli czterech rycerzy niosących go na łożu. Rilian pożegnał się z ojcem. Król zmarł. Za dziećmi rozległ się głos Aslana. Przeniósł ich z powrotem na tę ogromną górę, nad strumyk. W dnie leżał zmarły król. Aslan poprosił Eustachego, aby ten przyniósł cierń i wbił mu go w łapę. Kropla najczerwieńszej krwi skapnęła mu z łapy i dzieci ujrzały, jak Kaspian staje się na nowo młodzieńcem. Ucieszył się gdy ujrzał Scrubba. Bardzo chciał zobaczyć świat dzieci. Aslan powiedział, że zobaczy go przez pięć minut. Aslan nakazał Julii zerwać wić, która zamieniła się w bicz. Kaspianowi wyjaśnił wszystko, co powinien wiedzieć o świecie dzieci. Mieli oni pokonać tchórzy i donosicieli. Po chwili Julia ujrzała mur. Aslan zburzył dziesięć metrów muru i ułożył się tyłem do szkoły eksperymentalnej. Nagle pojawił się prawie cały gang. Julia biła dziewczynki biczem a Kaspian i Eustachy okładali gładką stroną mieczy chłopców. Gang uciekł, a pojawiła się dyrektorka, która widząc lwa i dziwnie ubranych ludzi dostała histerii i zadzwoniła na policję. Kaspian z Aslanem wrócili do swojej krainy, a dzieci zdążyły się przebrać. Kobietę umieszczono w końcu w parlamencie (za pośrednictwem przyjaciół) gdzie jest do dziś. Julia i Eustachy stali się przyjaciółmi. Król Rilian pochował ojca i sprawiedliwie rządził Narnią.

Cała szkoła w Twojej kieszeni

Sprawdź pozostałe wypracowania:

Język polski:

Geografia: