Menu książki:
Sokół - Recenzja książki
„Sokół” to jedna ze stu nowel w zbiorze „Dekameron” autorstwa Giovanniego Boccaccio. Powstał w renesansie, około 1350 roku, lecz wydano go dopiero w 1470. Swego czasu trafił nawet do indeksu ksiąg zakazanych. To dzieło literackie ma specyficzną budowę – rozdziały nazwano dniami, a tych jest ich dziesięć. W trakcie ich trwania, grupa ludzi – siedem kobiet oraz trzech mężczyzn, którzy schronili się przed epidemią, przekazują sobie historyjki. Opowiadają je sobie, aby pocieszyć się w ciężkich czasach, w jakich przyszło im żyć. Utwory mają charakter komiczny, charakteryzują się lekką tematyką. Najczęściej traktują o miłości. „Sokół” wyróżnia się na tle innych nowelek.
Opowieść dzieje się we Włoszech, a dokładniej – we Florencji. Młody szlachcic, Federigo degli Alberighi wkracza w dorosłe życie. Pewnego dnia, spotyka przepiękną pannę – Monnę Giovannę, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Zostaje damą jego serca. Uczestniczy dla niej w kosztownych turniejach rycerskich, wydaje mnóstwo pieniędzy, byle zwrócić na siebie uwagę. Zauroczenie przysłania mgłą oczy mężczyzny do tego stopnia, że zaczyna powoli bankrutować. Jak na złość losu, kobieta nie jest nim w ogóle zainteresowana. Majątek kurczy się coraz bardziej, lecz uczucia Monny w ogóle się nie zmieniają. Federigo zostaje zmuszony do przeprowadzki. Nie ma środków, by prowadzić swoje życie dalej w ten sam sposób. Kończy się jego wystawny styl bycia, a o zdobyciu ukochanej może już co najwyżej pomarzyć. Bez większych zasobów finansowych ledwo wiąże koniec z końcem. Zachowuje jednak optymistyczną postawę – nie ma żalu do nikogo o swoje młodzieńcze błędy i oswaja się z nową rzeczywistością. Bliskim przyjacielem staje się dla niego tytułowy sokół. Nie zostaje dla biednego szlachcica jedynie domowym zwierzątkiem. Wspólnie polowali i dbali o siebie najlepiej jak tylko potrafili. Ich więź jest wyjątkowa, dlatego też następne wydarzenia tak łamią serce. Mija trochę czasu, a piękna Giovanna wychodzi za mąż. Z tego związku rodzi syna, jednak szybko wdowieje. Mały chłopiec uwielbia naturę, a z niej najbardziej ceni sobie psy oraz drapieżne ptaki. Dlatego też, gdy zaczyna chorować, dziecięca intuicja podpowiada mu, że dzięki wybuchowi radości na widok sokoła, ozdrowieje. Monna nie chce nawet myśleć o tym, że może stracić swoje jedyne dziecko. Resztkę rodziny, która jej pozostała. Przypomina sobie wtedy o starym zalotniku, Ferderigo. W pamięci kobiety nie zatarł się o nim żaden szczegół. Wciąż dokładnie pamiętała, z jak przykrym skutkiem próbował ją do siebie przekonać. Na naszych oczach postać dojrzewa – czuje, że przyczyniła się do biedy rycerza. Wcześniejsza obojętność na los szlachetnego człowieka zastępuje żal. Dlatego też tak z wielkim bólem serca idzie do niego, by poprosić o pomoc. Odwiedza go, a ten zaprasza dawną damę jego serca na posiłek. Los znów postanawia sobie z niego zażartować – nie ma niczego, co mógłby podać do zjedzenia. W akcie desperacji zabija ukochanego sokoła, swojego ulubionego kompana. Monna dopiero po zjedzeniu ptaka przedstawia swoją prośbę – lecz jest już za późno. Jej syn umiera krótko po odwiedzinach. Tak dwie dusze straciły to, co uważały za najważniejsze. Matka musiała pożegnać swojego syna, którego jeszcze niedawno z radością kołysała w ramionach. Federigo na próżno ukręcił głowę wiernego towarzysza. Na pewno czuł, że nie tyle go zawiódł, a wręcz zdradził. Śmierć zwierzęcia nie przyniosła korzyści nikomu. Na pamiątkę pozostało jedynie kilka piór oraz ostre szpony. Po namowach krewnych, Monna postanawia ponownie wyjść za mąż. Wciąż ma majątek po pierwszym mężu, więc została bardzo dobrą partią na ożenek. Ze wszystkich mężczyzn wybiera Federigo. Swoją decyzję uzasadnia puentą: „Wiem dobrze, panowie bracia, że prawdę powiadacie, wolę jednak męża bez majątku aniżeli majątek bez męża”. Para poznaje się na nowo. Mimo słabego początku znajomości w młodości, oboje zaczynają budować stabilny związek. Dożywają spokojnej starości w miłości. Nowelka ta jest jedną z niewielu, która porusza poważniejsze tematy. Mocą stroną opowieści jest kreacja postaci. Mamy tu przedstawioną dwójkę bohaterów, która jest sobie przeznaczona, jednak żadne z nich nie jest jeszcze na tyle dojrzałe, aby wejść w bliższą relację. Wplata się w to też niebanalny romans. Federigo nie próbuje zauważyć, że źle odbiera znaki od kobiety. Okazuje się zbyt zapatrzony we wzór rycerza postępującego według kodeksu. Choć wyznaje piękne ideały, zakrywa je pod drogimi przedmiotami, które odwracają od nich uwagę. Monna wydaje się pyszna i nieco zarozumiała – w końcu żałuje mężczyźnie chociażby ciepłego uśmiechu. Ten płaci za próbę wzbudzenia uczuć wysoką cenę. Boccaccio sprytnie przemyca renesansowy pogląd na człowieka – Federigo umie odnaleźć się w nowej sytuacji, pokornie znosi biedę, ale i optymistycznie patrzy na przyszłość. Pobrzmiewa w tym echo epikureizmu. Dopiero wtedy zrzuca z siebie „kajdany” swojego stanu i pokazuje to, co ma w sobie najlepszego. Dorasta emocjonalnie na uboczu, z dala od dworskich przepychanek, pięknie odsłaniając kolorowe płatki swych ideałów. Wydaje się, Giovanna dopiero po śmierci pierwszego męża zaczyna zauważać błędy młodości. Dlatego też stara się nie ingerować w dalsze życie starego zalotnika. Czuje żal, gdyż ignorowane uczucia doprowadziły go do katastrofy. Wydaje się, że los specjalnie popycha ponownie dwójkę ku sobie. Inaczej żadne z nich nie zrobiłoby pierwszego kroku. Punkt kulminacyjny stale rośnie, niczym napięcie u czytelnika. Szkoda jednak, że okazał się to tak dramatyczny splot wydarzeń. Oboje coś stracili i nieświadomie sobie zabrali. Pustkę po utracie w ich duszach zapełniło uczucie, na które byli już gotowi. Ironicznie, Federigo zyskał majątek z powrotem poprzez ślub, lecz dopiero jego brak przekonał ostatecznie Monnę do mężczyzny.
Nic dziwnego, że „Sokół” jest jedną z najbardziej znanych nowel na świecie. W pełni na swoje miano zasługuje. Na tle innych opowieści z „Dekamerona”, wyróżnia się odejściem od motywu komicznego filtru. Postaci na zaledwie tych kilku kartkach opowieści żyją. Choć śmierć sokoła i dziecka przepowiadała rychło smutny koniec, bohaterowie nie poddają się i doprowadzają historię do szczęśliwego zakończenia. W imię renesansowej wiary w człowieka. Opowieść mimo swej zawiłości, ma prosty przekaz. Nic nigdy nie jest w pełni stracone, powinniśmy dać sobie szansę, by nasza wiara dała owoce. Kiedyś wyrosną, jedynie nie jest nam dane wiedzieć kiedy.