Menu książki:
Sachem - Charakterystyka
Henryk Sienkiewicz w noweli „Sachem” przybliża historię jednego z miast na terenie Teksasu. Antylopa wyrosła w miejscu, które jeszcze niedawno tętniło życiem. Znajdowała się tu indiańska osada Chiavatta. Na jej terenie doszło do rozlewu krwi. Założyciele miasta dążyli do celu, nie zważając na ludzką krzywdę. „Pewne jest, że odbierali oni (osadnicy) Czarnym Wężom ziemię, wodę i powietrze, ale natomiast wznosili cywilizację”. W kontekście tego cytatu rodzi się pytanie: Czy postęp rzeczywiście wymaga ofiar?
Znane porzekadło mówi, że czas leczy rany. Czy w miejscu, w którym jeszcze niedawno istniała indiańska osada, ktokolwiek ją wspomina? Czy oddaje się cześć ofiarom bezwzględnym kolonizatorom – Czarnym Wężom? „Kto by w późniejszych czasach odwiedził już kilkunastotysięczną Antylopę, ten by w bogatych kupcach miejscowych nie poznał tych niemiłosiernych wojowników, którzy piętnaście lat temu spalili Chiavattę […]” – czytamy.
Sienkiewicz zwraca uwagę nie tylko na bestialstwo żądnych posiadania ziem, lecz także na dynamiczny rozwój miasta. Życie w nim kwitnie. Mieszkańcy są szczęśliwi. Spokój mieszkańców wydaje się niczym niezmącony. Znajdują oni także czas na rozrywkę, a tej dostarcza stacjonująca tu trupa cyrkowa. Punktem kulminacyjnym programu artystycznego jest spacer po linie Czerwonego Sępa – ostatniego potomka Czarnych Wężów. Młody Indianin już samym wyglądem sieje grozę. Napięcie sięga zenitu, gdy z jego ust płynie – również w języku niemieckim – wojenna pieśń. Opowiada ona o tragedii jego plemienia i zapowiada zemstę za okrucieństwo, wyzysk i zabór ziemi. Mordercy muszą zostać osądzeni – grzmi. Słowom towarzyszą czyny – sachem wykonał ruch, jakby trzymanym w ręku kijem chciał rozbić lampę naftową i podpalić namiot. Po chwili potomek Czarnych Wężów znika ze sceny. Publiczność trzęsie się z przerażenia. Po chwili wraca główny bohater występu i… prosi o pieniądze, wyciągając ku publiczności metalową puszkę. Po przedstawieniu poszedł wraz z mieszkańcami miasta do pobliskiej gospody.
Sienkiewicz porusza niezwykle istotne kwestie. Ubolewa nad tymi, którzy wyrzekli się jak sachem swojej tożsamości narodowej. Pamiętając czasy historyczne, w których żył i tworzył autor, należy pójść krok dalej i stwierdzić, że utwór ten pełni funkcję paraboli (przypowieści). To apel o zachowanie polskiego ducha na terenach objętych germanizacją. Między historią Chiavatty a dziejami naszego narodu dostrzec można wyraźne analogie. Dlatego Sienkiewicz przestrzega, aby nigdy nie porzucić nadziei na odzyskanie przez Polskę niepodległości i walczyć z próbami pozbawienia nas narodowej tożsamości. Utrzymanie polskiej kultury i zachowanie języka w czasach Kulturkampfu to obowiązek, który trzeba spełniać, by Polaków nigdy nie spotkał los indiańskiego plemienia z Chiavatty.
Narrator, który na pierwszy rzut oka żywi pozytywne uczucia względem opisywanych kolonizatorów, nie pozostawia cienia wątpliwości. Słowa będące podsumowaniem występu: „Sypią się półdolary i dolary. Jakże odmówić ostatniemu z Czarnych Wężów – w Antylopie, na zgliszczach Chiavatty! Ludzie mają serca” pozornie tylko chwalą widzów. W rzeczywistości to gorzka ironia. Czytając nowelę, nie sposób nie zauważyć, że ostrze krytyki wymierzone jest w obłudę i zakłamanie mieszkańców Antylopy. W miejscu, gdzie powieszono ostatnich Indian, powstał zakład filantropijny, mieszkańcy marzą o własnym uniwersytecie, a niedzielę rozpoczynają od modlitewnych spotkań, podczas których słuchają kazań o poszanowaniu ludzkich praw i miłości do bliźniego.