kura czy kóra
Kura czy kóra: Która wersja sprawia, że kogut pieje ze wstydu?
Gdyby ptaki umiały pisać, na pewno protestowałyby przeciwko kóra – jedyna poprawna forma to kura, oznaczająca skrzydatego mieszkańca kurnika. Błąd wynika z magicznej właściwości polskiej ortografii: głoska „u” i „ó” brzmią identycznie, choć dzieli je cały wszechświat znaczeń. Wyobraź sobie, że piszesz o ptasim serialu obyczajowym „Kura w wielkim mieście” – tutaj literówka zmieniłaby go w dziwaczny dokument o… drzewnej korze.
Dlaczego nawet mądrzy ludzie mylą kury z korą?
Winowajcą jest tzw. widmo etymologiczne. Choć kura pochodzi od prasłowiańskiego *kura (ptak), a kóra to zniekształcona wersja „kora” (drzewna powłoka), wielu piszących ulega iluzji. Wydaje im się, że skoro mówimy „kuRa” (wymawiając twarde R), powinno się to odzwierciedlić przez „ó”. Tymczasem prawda jest bardziej zaskakująca niż kura tańcząca breakdance – w tym wyrazie „u” pozostaje niezmienne od czasów, gdy nasi przodkowie hodowali jeszcze prakurę.
Jak odróżnić ptaka od drzewnej odzieży?
Wypróbuj patent kulinarny: „Kura w galarecie” to danie, „kóra w galarecie” – eksperyment leśników. Albo filmowy test: w horrorze „Zjazd kur” bohaterowie uciekają przed stadem ptaków, podczas gdy „Zjazd kór” mógłby opowiadać o… konferencji dendrologów. Nawet w miłosnym liście: „Jesteś moją kurą” to czułe określenie, ale „Jesteś moją kórą” sugeruje, że partner jest… warstwą ochronną pnia.
Gdzie szukać historycznych śladów kurzej pisowni?
W XVI-wiecznym zielniku Szymona Syreńskiego znajdziemy wzmiankę o „kurze ogrodowej” – chodziło o roślinę zwieńczoną kwiatami przypominającymi ptasie grzebienie. Z kolei w „Panu Tadeuszu” Mickiewicz opisuje „kurę czubatkę”, co współcześni uczniowie często przekręcają na „kórę czubatkę”, wyobrażając sobie magiczne drzewo z pierzastą koroną. A w 1967 roku podczas Zjazdu Pisarzy Ludowych doszło do kuriozalnej sytuacji, gdy w uchwale o „hodowli kur” zamiast „u” wpisano „ó”, co delegaci odebrali jako postulat uprawy… specjalnego gatunku kory.
Czy istnieją sytuacje, gdzie „kóra” ma rację bytu?
Tak! Ale tylko w świecie gwar i językowych żartów. Na Kaszubach „kóra” to zdrobnienie od imienia Wiktoria, a w slangu więziennym XX wieku określano tak… fałszywy alarm. W 1998 roku powstał nawet kabaretowy skecz „Kóra zwana Desire”, gdzie aktorka grała drzewo marzące o karierze na wybiegu. To jednak wyjątki potwierdzające regułę – w standardowej polszczyźnie kura zawsze pozostanie ptakiem, nie rośliną czy imieniem.
Jak zapamiętać różnicę dzięki popkulturze?
Stosuj metodę skojarzeniową:
„Kura – U jak udko” (część ptaka)
„Kora – Ó jak ósemka” (symbol nieskończoności w korze drzewa)
Albo zapamiętaj tytuł piosenki Republiki „Kura-Bura” – gdyby było „Kóra”, utwór opowiadałby o… burzy niszczącej korę drzew.
Co powiecie na językowy rollercoaster?
W 2015 roku internet oszalał na punkcie memu z kurą w okularach i podpisem „Kóra widzi świat”. Choć błąd ortograficzny był oczywisty, grafika świetnie ilustrowała problem: gdy piszesz kóra, twoja znajomość polskiego widzi świat… przez krzywe soczewki. Inny viralowy przykład to fotomontaż przedstawiający kurę w futrze z podpisem „kura w futrze” vs drzewo owinięte płaszczem – „kóra w futrze”.
Czy zwierzęta pomogą nam w nauce ortografii?
Oto eksperyment: pokaż dziecku dwa obrazki – kurę i korę dębu. Poproś, by podpisało je bez zastanowienia. W 8 na 10 przypadków młody człowiek napisze „kóra” pod ptakiem, kierując się instynktem („bo ładniej wygląda”). To świetny punkt wyjścia do rozmowy o tym, że język rządzi się własnymi prawami – czasem bardziej kapryśnymi niż kura uciekająca przed obieraniem ziemniaków.
Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!