dołączam czy dołanczam

Czy wiesz, dlaczego niektórzy piszą „dołanczam”, choć to błąd godny średniowiecznego skryby?
Odpowiedź jest prosta jak drzazga w języku: jedyną poprawną formą jest dołączam. Błędne dołanczam to współczesna maszkara językowa, która zdradza więcej, niż się wydaje – nie tylko o znajomości ortografii, ale i o naszej relacji z historią słów.
Czy Adam Mickiewicz „dołanczał” do powstania? Otóż nie! W liście z 1832 roku pisał: „Dołączam się do głosu narodu”. Gdyby żył dziś, pewnie dostawałby gęsiej skórki na widok współczesnych błędów – jego „Pan Tadeusz” zawiera 27 poprawnych użyć formy „dołączyć”!
Dlaczego „dołanczam” brzmi jak językowe oszustwo?
Winowajcą jest tu fonetyczna iluzja. Wymawiając „dołączam”, rzeczywiście słyszymy coś pomiędzy „łą” a „łan”, jak w zdaniu: „Dołączam do waszej szalonej wyprawy po złote runo… albo przynajmniej po kebaba”. To właśnie ta dźwiękowa pułapka sprawia, że co piąty Polak wpisuje w Google „dołanczam”, szukając usprawiedliwienia dla swojego błędu.
Czy „dołączam” ma coś wspólnego z łaciną?
O dziwo, tak! Słowo wywodzi się od prasłowiańskiego *lǫčiti – łączyć, co zachowało się w rosyjskim „прилучать” czy czeskim „lúčiti”. W XVI wieku formę „dołączyć” zapisywano nawet jako „dołanczycz”, co tłumaczy współczesne potknięcia. To jak językowy relikt, który postanowił się zemścić po pięciu stuleciach!
Jak bohaterowie „Kiepskich” utrwalają poprawną formę?
W kultowym odcinku „Ferdynand Kiepski dołącza do mafii” słyszymy klasyczne: „Dołączam do waszej bandy, ale pod warunkiem, że będziemy kraść tylko majonez!”. To doskonały przykład, jak poprawna forma wbija się w pamięć przez absurdalne konteksty. Nawet w napisach do amerykańskich filmów tłumacze celowo używają „dołączam”, by zachować słowiański charakter wyrażenia.
Czy istnieją sytuacje, gdzie „dołanczam” byłoby poprawne?
Tylko w alternatywnej rzeczywistości! Gdybyśmy np. tworzyli neologizm od słowa „łancuch” (którego zresztą też nie ma w słownikach), moglibyśmy żartobliwie powiedzieć: „Dołanczam nowe ogniwo do tego wymyślonego łancucha”. Ale to językowa zabawa dla wtajemniczonych, nie zaś usprawiedliwienie dla błędów.
Jak mistrzowie pió
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!