dzieciom czy dziecią

Czy krasnoludki przynoszą prezenty dziecią? O językowych pułapkach miłosiernych elfów
Gdyby istniał konkurs na najczęściej przekręcany wyraz w polszczyźnie, dzieciom i jego sobowtór dziecią walczyłyby o podium z „wziąć” i „naprawdę”. Poprawna forma to wyłącznie wersja z końcówką -om, choć wielu piszących uparcie dodaje do tego słowa… kreseczkę niczym do „ją” albo „nią”. Dlaczego ta literowa mistyfikacja tak skutecznie oszukuje nasze uszy?
Czy wiesz, że w XIX-wiecznych listach do redakcji „Gazety Warszawskiej” pojawiały się błagania o interwencję w sprawie „niesłychanego dziecią krzywdy”? Historycy języka uważają tę formę za jeden z najtrwalszych błędów w dziejach polskiej ortografii, który przetrwał dwie reformy pisowni!
Dlaczego „dzieciom” brzmi jak zaklęcie z bajki?
Wyobraź sobie scenę: wróżka macha różdżką i oznajmia: „Niech cukierki spadną dzieciom prosto do kieszeni!” Gdyby w tej samej sytuacji użyła formy dziecią, różdżka prawdopodobnie eksplodowałaby, obsypując wszystkich pyłem z błędu ortograficznego. Końcówka -om to jak magiczne zaklęcie przypadka celownika (komu? czemu?), które łączy się wyłącznie z liczbą mnogą.
Czy Mickiewicz pisałby „dziecią” w Panu Tadeuszu?
Gdyby Adam Mickiewicz uległ współczesnym błędom językowym, inaczej brzmiałaby słynna inwokacja: „Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie / Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie / I dziecią swoim mówię…”. Na szczęście narodowy wieszcz znał siłę poprawnej fleksji i użył formy dzieciom, co możemy sprawdzić w każdym krytycznym wydaniu poematu.
Jak piraci z Karaibów pomagają zapamiętać poprawną formę?
Wyobraź sobie kapitana Jacka Sparrowa, który zamiast szukać skarbu, postanawia uczyć polskiej gramatyki. Jego charakterystyczne „dlaczego rum zawsze znika?” można przekształcić w regułę: „Dlaczego -om zawsze zostaje? Bo celownik liczby mnogiej tego wymaga!”. Gdy próbujesz napisać dziecią, wyobraź sobie, że dodajesz do słowa piracką hakowatą kreskę – taką samą jak w „ą” – która nie pasuje do żadnej gramatycznej łodzi.
Czy „dziecią” istnieje w tajemnych językach młodzieżowych?
W slangu współczesnej ulicy nie znajdziemy śladów tego błędu, choć ciekawe zjawisko obserwują nauczyciele: podczas dyktand uczniowie często próbują „ratować” pisownię, tworząc hybrydy typu „dzieciąą” lub „dziecion”. To tak, jakby chcieli upiec
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!