harmider czy charmider
Czy hałas może być zaczarowany? Prawda o wyrazie, który myli nawet czarodziejów
Gdy rozmowa zamienia się w kakofonię krzyków, a uliczny zgiełk przypomina koncert garnków – wtedy króluje harmider. Ta wyjątkowo „głośna” pisownia bywa jednak częściej słyszana niż widziana, co prowadzi do powstania fantomowego charmider. Dlaczego ten drugi wariant to językowa wpadka godna komedii pomyłek?
Czy wiesz, że w XIX-wiecznych krakowskich teatrach aktorzy celowo przekręcali „harmider” na „charmider”, by sparodiować pretensjonalną wymowę arystokratów? Ta językowa drwina stała się tak popularna, że przez dekady utrwalała błąd wśród widzów!
Dlaczego harmider brzmi jak zaklęcie, choć nim nie jest?
Historia tego wyrazu to językowa podróż przez kresowe rubieże. Słowo przywędrowało do polszczyzny z ukraińskiego „гамір” (hałas) przez pośrednictwo rosyjskiego „гам” (zgiełk). W przeciwieństwie do magicznego „czaru”, rdzeń „harm-” wskazuje na swoją słowiańską genealogię. Próba dodania literki „c” to jak wszywanie peleryny Harry’ego Pottera płaszczowi hałasów – niepotrzebne i komiczne.
Jak odróżnić harmider od fałszywego czaru?
Wyobraź sobie scenę: szkolna świetnica podczas przerwy. Dzieci wrzeszczą, krzesła stukają, a piłka odbija się od ściany. To klasyczny harmider. Gdyby jednak w tej samej przestrzeni pojawił się różdżkarz rzucający Sonorus, powstałby… charmider – magicznie wzmocniona kakofonia. Taka humorystyczna wizualizacja pomaga zapamiętać, że prawdziwy zgiełk nie potrzebuje magicznego przedrostka.
Kiedy litera „c” zakradła się do harmideru?
Winowajcą jest tzw. hiperpoprawność językowa. Wielu użytkowników polszczyzny, świadomych istnienia wyrazów typu „charakteryzacja” czy „charyzma”, próbuje „udoskonalić” obco brzmiące słowo. To tak, jakbyśmy chcieli upiększyć stół roboczy w warsztacie, układając na nim porcelanową zastawę – praktyka nie tylko zbędna, ale i szkodliwa.
Jak wielcy pisarze rozrabiali z harmiderem?
W „Lalce” Prusa czytamy: „Na ulicy zrobił się taki harmider, że musiano zamknąć okna”. Gdyby autor uległ modzie na „ch”, scena przypominałaby raczej inwazję czarodziejskich stworzeń niż zwykły miejski hałas. Maria Konopnicka w „Rotach” świadomie używała tego wyrazu do opisu bitewnego zgiełku, podkreślając jego surowe, męskie brzmienie pozbawione jakiejkolwiek czarownej otoczki.
Czy harmider może być muzyczny? Zaskakujący przykład z filharmonii
W 1967 roku podczas próby awangardowego utworu Pendereckiego w Krakowie, jeden z muzyków zaprotestował: „To nie muzyka, tylko harmider!”. Kompozytor, zamiast się obrazić, wykorzystał ten epitet w tytule swojej następnej kompozycji – „Harmider koncertowy”. Ten przykład pokazuje, jak nawet w środowiskach artystycznych słowo zachowuje swoją pierwotną, nieokrzesaną siłę.
Dlaczego reklamodawcy uwielbiają (nie)charmider?
Marketingowcy często grają świadomie błędną formą. W kampanii jednej z sieci komórkowych pojawił się hasło: „Charmider zniżek! Tylko dziś!”. Ten językowy przekręt miał sugerować magiczną obfitość promocji. Choć puryści językowi kręcili nosem, zabieg okazał się skuteczny – dowód, że nawet błędy mogą czasem służyć kreatywności, o ile stosuje się je z premedytacją.
Jak rozpoznać językowe szarlatany po ich „charmiderze”?
W środowisku naukowym istnieje niepisana zasada: kto w pracy dyplomowej użyje formy charmider, ten automatycznie budzi wątpliwości co do swojej rzetelności. Profesor Andrzej Markowski opowiadał w radiu anegdotę o studentce, która w rozprawie o akustyce miejskiej 27 razy powieliła ten błąd, twierdząc uparcie, że chodzi o „uroczy hałas”.
Harmider w globalnej wiosce – jak radzą sobie obcokrajowcy?
Kursy języka polskiego dla cudzoziemców często zawierają zabawne ćwiczenie: „Usłyszysz trzy wyrazy: harmider, charmider, armider. Wskaż prawidłowy”. Wielu uczniów z uporem wybiera charmider, argumentując, że „brzmi bardziej europejsko”. To językowy odruch podobny do dodawania nieistniejących akcentów w obcych nazwiskach – próba „cywilizowania” słowa, które w swojej pierwotnej formie jest doskonale wystarczające.
Czy istnieją sytuacje, gdy „charmider” jest dopuszczalny?
Jedyna akceptowalna sytuacja to… nazwa fikcyjnego stwora w powieści fantasy. Autorzy „Sagi o Ziemiomorzu” tłumaczyli, że świadomie stworzyli postać Charmidera – hybrydę chaosu i harmideru. To jednak wyjątek potwierdzający regułę. W codziennej komunikacji dodawanie magicznego „c” do hałasu pozostaje językowym faux pas na miarę mieszania kieliszka do wina z łyżeczką do herbaty.
Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!