kogut czy kogót
Kura domowa vs. ortograficzny potwór: dlaczego zawsze piszemy kogut, a nie kogót?
Gdyby ptaki umiały czytać, kogót pewnie dziobałby nas za głowy – ta absurdalna forma to jeden z najzabawniejszych ortograficznych potworków. Jedynym słusznym zapisem jest kogut, co łatwo zapamiętać dzięki… jego pianiu o świcie. Wyobraź sobie, że litera u w środku słowa to rozpostarte skrzydła podczas nawoływania „kukuryku!”.
Czy wiesz, że w XVI wieku istniała alternatywna pisownia „kohut”? Ten archaiczny zapis, zachowany w gwarach podhalańskich, mógłby dziś usprawiedliwić błąd – ale tylko historykom języka! Współczesna norma nie pozostawia wątpliwości: kogut rządzi na podwórku ortografii.
Dlaczego nawet kury śmiałyby się z „kogóta”?
Błąd wynika z fonetycznej pułapki – wymowa „kogut” rzeczywiście brzmi jak [kogót], co prowadzi do fałszywej analogii do wyrazów typu „ków” czy „wół”. Prawdziwym hakerem pamięci ortograficznej okazuje się… kulinarna metafora. Gdy widzisz „u” w kogucie, pomyśl o udku z kurczaka – oba zawierają literę u i żaden nie ma prawa mieć „ó”.
Jak filmowy kogut mógłby ośmieszyć ortograficznego gbura?
W kultowej bajce „Rocky” o kogucie-kuraku walki, główny bohater mógłby sparodiować błąd w piosence: „To nie jest żaden kogót disco, tylko twardy kogut z podwórka!”. Nawet w literackich uniesieniach: gdy Rejent w „Zemście” krzyczy „Kogut mi stróżem!”, wyobrażenie „kogóta” w tej roli
W tej chwili widzisz tylko 50% opracowania
by czytać dalej, podaj adres e-mail!Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!