🎓 Poznaj Panda Genius – Twojego edukacyjnego superbohatera! https://panda.pandagenius.com/

kolęda czy kolenda

Opiekun merytoryczny: Marek Lepczak
Czytaj więcej

Czy wiesz, że najstarsza polska kolęda – „Zdrów bądź, królu anjelski” – powstała już w XV wieku, ale dopiero w XIX stuleciu zaczęto ją śpiewać na melodię… marsza żałobnego? To jeden z wielu językowych paradoksów związanych z tym słowem!

Czy śpiewamy „kolędę”, czy może „kolendę” przy wigilijnym stole?

Odpowiedź brzmi jednoznacznie: jedyna poprawna forma to kolęda. Kolenda to błąd ortograficzny wynikający z fonetycznej pułapki – wymowa słowa z nosowym „ę” bywa myląca, szczególnie w regionalnych dialektach. Wystarczy jednak sięgnąć do historii języka, by rozwiać wszelkie wątpliwości.

Dlaczego nosowe „ę” płata nam figla?

Słowo kolęda wywodzi się od łacińskiego „calendae” (pierwszy dzień miesiąca), które w staropolszczyźnie przekształciło się w „kolędę” oznaczającą początkowo… noworoczną wizytę z życzeniami. Nosowe „ę” zachowało się dzięki tradycji kościelnej – w średniowiecznych tekstach łacińskie „e” często zastępowano polskim „ę” dla zachowania rytmu pieśni. Dziś ten historyczny ślad decyduje o pisowni, podczas gdy pokusa dodania „n” (kolenda) pojawia się pod wpływem współczesnych skojarzeń z kolendrą (przyprawą) czy imieniem Kolumba.

Gdyby Sienkiewicz pisał „kolendy”, mielibyśmy problem z Trylogią

W „Potopie” czytamy: „Przybieżeli do Betlejem pasterze, grając skocznie Dzieciąteczku na lirze” – ten fragment kolędy pojawia się w kluczowej scenie oblężenia Jasnej Góry. Gdyby Henryk Sienkiewicz użył formy kolenda, współcześni redaktorzy uznaliby to za literówkę. Tymczasem pisarz celowo zastosował archaizację języka, podkreślając historyczny charakter tradycji. To dowód, że nawet w XIX wieku, gdy ortografia bywała jeszcze płynna, forma kolęda nie budziła wątpliwości.

Czy „kolenda” może być poprawna w jakimkolwiek kontekście?

Wyobraźmy sobie taką scenkę: właściciel piekarni postanawia w grudniu wprowadzić nowe ciasto korzenne. W padającej pomysłami naradzie ktoś rzuca: „Nazwijmy je Kolenda – od kolendry i kolędowania!”. Choć etymologicznie to absurd (kolendra pochodzi z greckiego „koriandron”), marketingowy żart mógłby się przyjąć. Jednak w oficjalnej komunikacji takie eksperymenty kończą się zwykle interwencją językoznawców – jak w przypadku głośnej reklamy sieci komórkowej, która w 2017 roku użyła hasła „Kolendowy zawrót głowy”, wywołując lawinę protestów na forach internetowych.

Od podwórkowej wyliczanki do filmowego hitu

W kultowym „Kevin sam w domu” (1990) słyszymy kolędę „Cicha noc” – po angielsku brzmi ona „Silent Night”, ale w polskim

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!