labrador czy lablator
Labrador czy lablator: Zaskakująca historia psiej ortografii
Gdy w 1917 roku Brytyjski Związek Kynologiczny uznał oficjalnie rasę labrador, nikt nie przypuszczał, że sto lat później Polacy będą męczyć się z pisownią tej nazwy. Poprawna forma to wyłącznie labrador, podczas gdy lablator pozostaje językowym potworkiem, który regularnie pojawia się w ogłoszeniach o psach i internetowych dyskusjach.
Czy wiesz, że najstarszy zachowany dokument z nazwą „labrador” pochodzi z 1593 roku? Portugalczycy opisali w nim psy pomagające rybakom wyciągać sieci z lodowatej wody – te same, które dziś kradną kanapki z naszych stołów.
Dlaczego „labrador” brzmi jak zaklęcie z Harrego Pottera?
Etymologia tej nazby to gotowy scenariusz filmu przygodowego. Słowo pochodzi od portugalskiego „lavrador” (rolnik), które trafiło do hiszpańskiego jako „labrador” (robotnik). Kiedy brytyjscy marynarze przywieźli z Nowej Fundlandii psy specjalizujące się w aportowaniu ryb, nazwali je od półwyspu Labrador – choć ciekawe, że sama nazwa półwyspu pochodzi od portugalskiego żeglarza João Fernandes Lavradora. To tak jakby cała Europa grała w głuchy telefon przez 500 lat!
Czy Twój sąsiad naprawdę ma „lablatora”?
Błąd lablator często wynika z fonetycznej pułapki. Wymawiając szybko „labrador”, sylaba „-ra-” zlewa się w coś na kształt „la”, zwłaszcza w niektórych dialektach. Do tego dochodzi analogia do słów kończących się na „-ator” (kalkulator, generator), które sugerują „profesjonalne” brzmienie. Tymczasem prawdziwy labrador częściej generuje kłopoty niż obliczenia – wystarczy zapytać właścicieli tych psów o zniszczone kapcie.
Jak rozpoznać językowe oszustwo?
Wyobraź sobie taką scenę: w gabinecie weterynaryjnym ktoś wpisuje do rejestracji „lablator„. Lekarz bez mrugnięcia okiem pyta: „Czy to nowa rasa hybrydowa? Labrador zmutowany z termolatorem?”. Też możesz stworzyć własne skojarzenia: labrador = laboratorium miłości (bo te psy pracują nad naszymi emocjami) albo labrador = lab(irynt) + rador (bo potrafią zagubić się w poszukiwaniu smakołyków).
Kulturowe ślady mokrego nosa
W powieści „Zew krwi” Jacka Londona brakuje labradorów, ale współczesna popkultura zawdzięcza im wiele. Pamiętasz psa z „Sekretnego życia zwierzaków domowych”, który demolował kuchnię w poszukiwaniu schabowego? W napisach końcowych był wyraźnie podpisany jako labrador. Gdyby to był lablator, może zamiast jedzenia szukałby gniazdka USB?
Historyczne wpadki i językowe zemsty
W 1982 roku pewne warszawskie czasopismo ogłosiło konkurs na imię dla szczeniaka prezydenta. Nagrodę otrzymał pomysł „Lablator„, ale redakcja musiała publicznie tłumaczyć się z błędu ortograficznego. Ciekawsze jednak są współczesne przypadki – w 2021 roku automatyczne korektory w smartfonach zmieniały „labrador” na „lablator” w całej Polsce, co doprowadziło do tymczasowej epidemii błędów na portalach ogłoszeniowych.
Jak nie dać się zwieść fonetycznym sztuczkom?
Wypróbuj technikę używaną przez trenerów psów: podziel słowo na sylaby jak komendy: la-bra-dor. Wyobraź sobie, że każda sylaba to osobne polecenie: „la” (lewa łapa), „bra” (siad), „dor” (aport). Jeśli pomylisz kolejność, pies i ortografia będą równie zdezorientowane. Albo zapamiętaj, że „bra” w środku to nie przypadek – te psy naprawdę mają muskularną klatę!
Czy istnieje sytuacja, gdy „lablator” jest poprawny?
Tak! Jeśli kiedykolwiek napiszesz komedię science-fiction o psie-robocie służącym do otwierania piwa, „Lablator 3000” będzie genialną nazwą gadżetu. W rzeczywistości jednak nawet producenci psiej karmy unikają tej formy – w 2019 roku jedna firma musiała wycofać całą serię produktów z powodu błędu w nazwie, który stał się internetowym memem („Karma dla lablatorów – teraz z mniejszą ilością literówek!”).
Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!