marmolada czy marmelada
Czy to słodkie zamieszanie ma w ogóle sens? Roztrzygamy spór o marmoladę
Gdyby konfitury mogły mówić, marmelada pewnie płakałaby w kącie kuchni – w polszczyźnie poprawna jest wyłącznie forma marmolada. Ten pozornie niewinny błąd to lingwistyczna pułapka zastawiona przez trzy magiczne litery: O, E i A. Zanim rozsmarujesz problem na kromce zrozumienia, poznaj historię, która zmroziła niejednego smakosza.
Czy wiesz, że najwyższy szczyt Dolomitów to Marmolada? Włoska góra (3343 m n.p.m.) ma więcej wspólnego z naszym dżemem niż się wydaje – obie nazwy wywodzą się od portugalskiego „marmelo” (pigwa). Gdy następnym razem posmarujesz bułkę, pomyśl o alpinistach wspinających się po… słodkiej ścianie wspinaczkowej!
Dlaczego nawet kulinarni eksperci mylą marmoladę z marmeladą?
Winowajcą jest międzynarodowy konglomerat językowy. Angielskie „marmalade”, hiszpańskie „mermelada” i niemieckie „Marmelade” tworzą w głowie prawdziwe lingwistyczne konfitura. Polska wersja – uparcie trzymająca się litery O – to jak buntownik w koronkowej serwetce. Przykład? W powieści „Chłopi” Reymonta znajdziesz opis „marmolady z suszonych śliwek” – dowód, że nasza pisownia ma literackie korzenie.
Jak rozpoznać podróbkę w supermarkecie?
Wyobraź sobie taką scenę: stoisz przed półką z przetworami i widzisz słoik oznaczonego marmeladą truskawkową. To tak, jakby ktoś nazwał keczup „pomidorową galaretką”. Prawdziwa marmolada w odróżnieniu od dżemu musi zawierać skórki lub miąższ owoców. Gdyby Szekspir pisał o kuchni, pewnie stworzyłby dramat pt. „Marmolada vs Marmelada: Historia jednej litery”.
Czy wojna o słodkie „o” trwa od zawsze?
Ślady tej bitwy znajdziemy już w XVII wieku. Królowa Maria Kazimiera (Marysieńka Sobieska) w listach do Jana III wspominała o „marmoladach” z cytrusów – modnym wówczas przysmaku sprowadzanym z Francji. Ciekawe, że współczesny błąd wynika… z nadmiaru poprawności! Wielu Polaków sądzi, że „marmelada” brzmi bardziej europejsko, nie wiedząc, że akurat w tym przypadku nasz język pozostał wierny historycznej formie.
Jak zapamiętać różnicę przez żart językowy?
Oto niezawodna metoda: wyobraź sobie, że litera O to rozpłaszczona pestka owocu wciśnięta w słowo. Marmelada z E? To jak dziura w dżemowej historii! Albo inaczej: gdy czytasz „marmolada”, pomyśl o molo – drewnianym pomoście, po którym spacerują smaki owocowe. A „marmelada” z E? To melasa – coś słodkiego, ale jednak innego.
Gdzie szukać poparcia dla polskiego „o”?
W kultowym filmie „Alternatywy 4” padają słowa: „Niech pani da tę marmoladę, co w środku pestki!”. Gdyby w scenariuszu użyto formy z E, cała Warszawa Śródmieście pewnie by się zbuntowała. Nawet w piosence „Na całych jeziorach ty” Marii Peszek śpiewa: „Marmolada zamiast łez” – tu błąd ortograficzny zniszczyłby całą poetycką metaforę.
Czy istnieją wyjątki od reguły?
Tak – ale tylko w kuchni molekularnej! Szefowie kuchni eksperymentalnej czasem żartobliwie nazywają swoje dekonstrukcje „marmeladami”, podkreślając w ten sposób ich obcość. To taki kulinarny easter egg dla wtajemniczonych. Ale w standardowej polszczyźnie – nigdy. Nawet w najnowszej powieści Olgi Tokarczuk „Empuzjon” znajdziemy tradycyjną formę, co dowodzi, że literacka polszczyzna trzyma się słodkiego „o”.
Jaką rolę w tym bałaganie odegrała… geografia?
Oto mało znany fakt: włoska Marmolada to nie tylko góra, ale też lodowiec, który „topi się” w wymowie jak źle zapisana konfitura. Gdy w 2022 roku częściowo się zawalił, językoznawcy żartowali, że to kara za uparte powielanie błędnej formy. To dowód, że nawet natura broni polskiej ortografii!
Czy internet pogłębia zamieszanie?
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „przepis na marmeladę” – Google podpowie ponad 500 000 wyników. To jak globalny wybuch słodkiego chaosu! Ale spokojnie: Rada Języka Polskiego stanowczo podkreśla, że jedyna dopuszczalna forma to marmolada. Nawet Wiktoria z popularnego bloga „Słoiki pełne smaków” przyznaje: „Pisałam »marmelada«, aż trafiłam na XVII-wieczną książkę kucharską. Teraz moje słoiki mają duszę i prawidłową pisownię!”.
Jak wygląda przyszłość tej ortograficznej wojny?
Językoznawcy ostrzegają: jeśli dopuścimy marmeladę, wkrótce zaczną się żądania zmian w innych zapożyczeniach. Wyobraźcie sobie „keeczup” zamiast keczupu czy „dżejem” zamiast dżemu! Dlatego każda konsumencka decyzja ma znaczenie – wybierając słoik z poprawną nazwą, stajesz się strażnikiem polszczyzny. Jak mawiał poeta: „Niech się marmolada w słoju nie chmurzy – literka O jej służy!”.
Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!