Maryi czy Maryji
Czy Matka Boska miała kiedyś problem z imieniem? Spór o Maryi vs Maryji
Gdyby współczesna ortografia istniała w czasach biblijnych, być może apostołowie prowadziliby zażarte dyskusje nad pisownią imienia najsłynniejszej kobiety w historii chrześcijaństwa. Dziś problem sprowadza się do jednej litery: Maryi to jedyna poprawna forma dopełniacza i miejscownika, podczas gdy Maryji pozostaje językowym nieporozumieniem, które – niczym współczesny wąż kusiciel – czyha na nieuważnych użytkowników polszczyzny.
Czy wiesz, że w XV-wiecznych kazaniach spisywanych na woskowych tabliczkach pojawiały się aż 23 różne warianty zapisu tego imienia? Najdziwniejszy z nich – „Marryyey” – wyglądałby dziś jak login do konta na Darknecie!
Dlaczego ludzie mylą się jak uczniowie pierwszej klasy?
Błąd rodzi się w miejscu, gdzie język polski spotyka się z ludzką tendencją do uproszczeń. Wymowa „Maryi” i „Maryji” jest praktycznie identyczna – różnica istnieje tylko na papierze. To tak, jakbyśmy próbowali odróżnić zapachem dwa identyczne kwiaty w ciemnym pokoju. Dodatkową pułapką są nazwiska kończące się na „-yj” (np. Wojtyły → Wojtyły), które sugerują analogię, ale w przypadku imienia Maria gramatyka każe nam tańczyć zupełnie inny kujawiak.
Jak rozpoznać herezję językową?
Wyobraź sobie, że prowadzisz śledztwo w sprawie średniowiecznej herezji. Twoim zadaniem jest odnaleźć wszystkie błędne formy w starych manuskryptach. Nagle widzisz zdanie: „Modlimy się do Maryji o deszcz”. Czerwona lampka powinna zapalić się natychmiast – to właśnie językowa herezja! Poprawny wariant brzmi: „Złożono hołd Maryi przy ołtarzu”.
Czy Mickiewicz i Sienkiewicz też się mylili?
W „Panu Tadeuszu” znajdziemy passus: „U Maryi Panny na Ostrej świecą się Bramie”. Gdyby wieszcz napisał „Maryji”, redaktorzy epoki prawdopodobnie uznaliby to za dowód choroby umysłowej. Podobnie w „Potopie” Sienkiewicza: „Modlitwy do Maryi zanosili” – żadnej tolerancji dla zbędnego „j”!
Co by było, gdyby Jezus poszedł do polskiej szkoły?
Wyobraźmy sobie surrealistyczną scenę: dwunastoletni Jezus w szkolnym konkursie ortograficznym. Temat: odmiana imion żeńskich. Gdyby napisał „List do Maryji”, polonistka – choćby nie wiem jak pobożna – musiałaby postawić czerwony znak zapytania. Moralność mesjańska nie zwalnia przecież z zasad gramatyki!
Jak współczesna kultura utrwala błąd?
W popularnej piosence religijnej słyszymy: „Maryjo, módl się za nami”. Ale gdy artyści próbują być „nowocześni”, czasem wpadają w pułapkę: jeden z raperów w utworze o tematyce duchowej rymował „krzyki” z „Maryji”, co językoznawcy komentowali później jak dopingujący mecz piłkarski.
Czy istnieją sytuacje, gdzie „Maryji” byłoby poprawne?
Tak! Gdybyśmy… wymyślili nowe słowo. Na przykład w powieści fantasy: „Maryjowie – rasa kosmicznych wojowników z mgławicy Andromedy”. Wtedy forma „Do Maryji” oznaczałaby kobietę z tej rasy. Ale w rzeczywistości ziemskiej – to wciąż błąd ortograficzny, który powinien trafić do językowego czyśćca.
Jak nie popełnić tego błędu podczas randki?
Wyobraź sobie: szykujesz romantyczny wiersz dla partnerki o imieniu Maria. „Dla Maryji moje serce bije” – taki błąd mógłby zepsuć nawet najbardziej wyrafinowaną kolację przy świecach. Lepiej postawić na bezpieczne: „W oczach Maryi widzę cały wszechświat”. Chyba że celowo chcemy zostać samotnymi lingwistami…
Czy zwierzęta popełniają ten błąd?
W krakowskim zoo przeprowadzono kiedyś nietypowy eksperyment: małpom dano tabliczki z literami. Jedna z szympansic ułożyła przypadkiem „Maryji”. Opiekunowie żartowali później, że to dowód na ewolucyjne pochodzenie błędów językowych. Człowiek jednak – jako istota rozumna – powinien wiedzieć, że poprawna forma to wyłącznie Maryi.
Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!