Szekspir czy Sheakspare
Dlaczego „Szekspir” to jedyna poprawna forma, a „Sheakspare” wywołałby u dramaturga atak furii?
Gdyby William Shakespeare przeczytał swoje nazwisko zapisane jako Sheakspare, najpewniej sięgnąłby po pióro, by poprawić ten barbaryzm. W języku polskim jedynie forma Szekspir ma rację bytu – i to nie tylko ze względów ortograficznych, ale przede wszystkim historyczno-kulturowej tradycji. Ta pozornie niewinna literówka to językowy odpowiednik wystawienia „Hamleta” z papugą w roli Ofelii.
Skąd się wziął ten angielski intruz w polskiej ortografii?
Błąd Sheakspare najczęściej wynika z kolizji fonetyki i grafii. Angielskie „Shakespeare” wymawiane jest /ʃeɪkˌspɪər/, co niektórym przypomina polskie „szejkspir”. To klasyczny przykład hybrydy językowej – próba mechanicznego przełożenia angielskiej wymowy na polską pisownię, która ignoruje trzy wieki tradycji tłumaczeniowej. W efekcie otrzymujemy potworka językowego, jakby ktoś chciał wystawić „Makbeta” w stroju krakowskim.
Jak rozpoznać fałszywego Szekspira w tłumie?
Wystarczy spojrzeć na literaturę: od „Szekspirowskich sonetów” Miłosza po „Szekspira współczesnego” Kotta. Wszystkie liczące się opracowania używają wyłącznie formy z „ks” w środku. Nawet w popkulturze – gdy Wojciech Młynarski śpiewał „Szekspir się w grobie przewraca”, nikt nie myślał o Sheakspare. To właśnie ta konsekwencja w pisowni sprawia, że możemy odróżnić naukowca od laika już na pierwszy rzut oka.
Czy istnieją sytuacje, gdy „Sheakspare” miałby rację bytu?
Tylko w jednym, całkowicie absurdalnym przypadku: gdybyśmy przenieśli się do alternatywnego uniwersum, gdzie to Polska skolonizowała Anglię w XVI wieku. Wtedy być może londyńskie teatry wystawiałyby sztuki Wilhelma Sheakspare’a. W naszym rzeczywistym świecie takie zapisy spotyka się jedynie w parodiach – jak w kabarecie „Sheakspare? To ten od remiksów staroangielskich rapsodów?”.
Jak nie popełnić tego błędu podczas randki w teatrze?
Wyobraź sobie scenę: podczas przerwy w „Burzy” mówisz: „Ten Sheakspare to jednak mistrz intrygi!”. Twoja towarzyszka nagle znajduje pilną potrzebę skontrolowania stanu szminek w toalecie. Lepiej brzmi: „Szekspir jak zwykle igra z naszymi emocjami”. Zapamiętaj: litera „k” w środku to twój językowy amulet przeciwko towarzyskiemu faux pas.
Dlaczego sam Szekspir wolałby polską pisownię?
Odpowiedź kryje się w archiwach. W zachowanych podpisach dramatopisarza (pisanych jako Shakspere, Shakspeare lub nawet Shagspere) widać, że sam nie był konsekwentny w zapisie. Polski Szekspir oferuje coś, czego brakowało nawet jemu – stabilność i jednolitość. To jedyna forma, która przetrwała próbę czasu, czego nie można powiedzieć o efemerycznych angielskich wariantach.
Jak ten błąd zmieniłby historię literatury?
Gdyby Stanisław Barańczak w swojemu słynnym przekładzie sonetów użył formy Sheakspare, całe pokolenie polskich anglistów musiałoby tłumaczyć się z nieistniejącego „sheakspariowskiego” stylu. Na szczęście tłumacz pozostał wierny tradycji, a my możemy cieszyć się wersją: „Porównać cię do dnia letniego? Lecz ty jesteś Szekspirowsko bardziej urocza i mniej kapryśna” (Sonet 18).
Czy istnieje językowa zemsta za ten błąd?
Owszem – wystarczy spojrzeć na angielskie próby zapisu polskich nazwisk. Gdy Brytyjczyk pisze „Reymont” jako Raymont, płacze nad „Chopinem” zapisanym Shopan, dostajemy idealne odbicie naszych własnych błędów z Sheakspare. Językowa sprawiedliwość dziejowa w czystej postaci!
Jak wyglądałaby współczesna kultura z „Sheakspare” w tle?
Wyobraźmy sobie: Tadeusz Boy-Żeleński przekładałby „Sheakspare’a”, Jan Kott pisałby o „sheakspare’owskim teatrze okrucieństwa”, a w szkolnym kanonie byłaby „Sheakspare’owska kronika dynastyczna”. Brzmi jak scenariusz alternatywnej rzeczywistości rodem z „Drzazgi” Twardocha. Na szczęście nasze realia chronią nas przed taką literacką aberracją.
Sprawdź również:
Dodaj komentarz jako pierwszy!