Czarniecki Stefan – H. Sienkiewicz – Potop

Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij Player materiału wideo na temat: Czarniecki Stefan – H. Sienkiewicz – Potop, kliknij aby zobaczyć materiał i ucz się szybciej!
Opiekun merytoryczny: Marek Lepczak
Czytaj więcej

Charakterystyka Stefana Czarnieckiego, Henryk Sienkiewicz „Potop”.
Stefan Czarniecki jest jednym z drugorzędnych bohaterów powieści historycznej Henryka Sienkiewicza pod tytułem „Potop”. W wojsku polskim posiada stopień pułkownika, jednak pomimo to jest większym autorytetem dla żołnierzy niż hetmani.
Polska szlachta w „Potopie” jest ogólnie podzielona na dwie kategorie. Są (z początku przeważający) szlachcice bierni, wolący siedzieć na roli i pilnować żniw, niż walczyć ze Szwedami. Zaczynają wojować z najeźdźcą, dopiero gdy ten grabi ich majątki i łamie zasady złotej wolności szlacheckiej, które miał wedle układu przestrzegać. Do drugiej kategorii należą ci niezłomni, walczący od początku ze Szwedami, niedający się omamić obietnicami. Są to jednak wyjątki, do których należy właśnie Stefan Czarniecki. Po pewnym czasie naród polski orientuje się jednak, jak przewrotni i niesłowni są Szwedzi i rzucają się do walki. A walczyli właśnie głównie pod Czarnieckim. Udało mu się zebrać po koniec wojny kilka tysięcy żołnierzy konnych, którzy wkrótce okazali się godnymi przeciwnikami dla Szwedów.
Jego ulubionym powiedzeniem jest „Ja nie z chleba, ani z roli, jeno z tego, co mnie boli”. Na początku jak podkreśla „boleli go” Kozacy, później Szwedzi.
Stefan Czarniecki jest doskonałym dowódcą, wykazywał się również wielkim sprytem. Potrafił szybkimi decyzjami zmienić los bitwy, który zdawał się już przesądzony. Ze względu na początkowo dość niewielką liczbę żołnierzy prowadził wojnę partyzancką. Chodził przed Szwedami, czasami po bokach, a jeszcze częściej zaszywał się w buszu puszczając ich naprzód, a następnie atakował z zaskoczenia, od tyłu. Znosił pojedyncze pułki piesze lub napadał na wozy z żywnością. I nigdy nieprzyjaciel nie wiedział, gdzie się znajduje, oraz co i kiedy napadnie. Stan wiecznej gotowości bojowej nużył żołnierzy. Często się zdarzało, że zmęczeni Szwedzi widzieli wroga w zaroślach przed sobą. Strzelali wtedy z muszkietów i armat w podejrzane krzaki. A tymczasem

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!