Duch Wigilijnej Przeszłości – K. Dickens – Opowieść wigilijna

Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij Player materiału wideo na temat: Duch Wigilijnej Przeszłości – K. Dickens – Opowieść wigilijna, kliknij aby zobaczyć materiał i ucz się szybciej!
Opiekun merytoryczny: Marek Lepczak
Czytaj więcej

Duch Wigilijnej Przeszłości – nazywany również Duchem Minionych Świąt, jest jednym z trzech duchów, który odwiedził Ebenezera Scrooge’a [scrooge – sknera, kutwa – zostało wybrane świadomie] – głównego bohatera „Opowieści Wigilijnej” autorstwa Charlesa Dickensa. Gdy Scrooge odwiedza duch jego wspólnika Jakuba Marleya, zapowiada mu odwiedziny trzech duchów. Te odwiedziny mają na celu uratowanie duszy Scrooge’a, który przez całe życie zapracował sobie na los podobny Marleyowi – który przychodzi do niego spętany kajdanami i cierpiący. Obok Ducha Minionych Świąt [pierwszego], Ducha Obecnych Świąt [drugi] odwiedza go również Duch Przyszłych Świąt [trzeci]. Jak opisuje Ducha Pierwszych Świąt sam Dickens: „Była to dziwna postać – niby dziecko, ale także trochę starzec, widziany przez jakieś nadprzyrodzone medium, co sprawiało wrażenie, jakby wycofał się z widoku i został zmniejszony do proporcji dziecka. Włosy, które mu zwisały nad szyją i na plecach, były siwe jak u staruszka, tymczasem na twarzy nie widniał ani ślad zmarszczek, na policzkach zaś malował mu się delikatniutki rumieniec. Miał długie i muskularne ręce – tak samo dłonie, jakby kryła się w nich wyjątkowa siła. Nogi i stopy, niezwykle delikatnie uformowane, podobnie jak górne kończyny, były nagie. To coś miało na sobie tunikę z najczystszej bieli, w talii przepasywał je lśniący, przepięknie błyszczący pas. Trzymało w dłoni gałązkę świeżego ostrokrzewu, ale też w sposób dziwacznie kontrastujący z tym symbolem zimy – jego białą szatę stroiły letnie kwiaty. Najdziwniejsze w tym wszystkim było jednak to, że z korony głowy wytryskał mu strumień jasnego światła, dzięki, któremu wszystko to stawało się widoczne. I niewątpliwie dla jego wygaszania, w sytuacjach, gdy trzeba bardziej przyćmionego światła, trzeba było czapki – ogromnego gasidła, które to coś trzymało teraz pod ręką. Ale nawet to – kiedy Scrooge przyglądał się temu z coraz większą badawczością – nie stanowiło najdziwniejszej cechy tej istoty. Bo oto jej pas skrzył się i mienił, raz w jedn

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!