Dzieci – Z. Nałkowska – Medaliony – Dorośli i dzieci w Oświęcimiu

Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij Player materiału wideo na temat: Dzieci – Z. Nałkowska – Medaliony – Dorośli i dzieci w Oświęcimiu, kliknij aby zobaczyć materiał i ucz się szybciej!
Opiekun merytoryczny: Marek Lepczak
Czytaj więcej

Dzieci w opowiadaniu Zofii Nałkowskiej pod tytułem „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu”Dzieci, które trafiały do obozów, w większości miały ponieść śmierć. Selekcję prowadzono w taki sposób, że zawieszano pręt na wysokości metra i dwudziestu centymetrów i kazano dzieciom pod nim przechodzić. Te, które go nie dosięgały, miały umrzeć. Miały zostać uduszone w komorach gazowych. Dzieci wiedziały, jaki czeka je los i za wszelką cenę starały się mu zapobiec. Stawały na palcach, wyciągały szyję, prostowały się. Robiły wszystko, co w ich mocy, aby dosięgnąć pręta. Często na próżno. Dzieci były niezwykle odważne i miały w sobie chęć, by żyć. Starały się walczyć ze swoim losem.Dzieci trzymano w zamknięciu. Było ich około 600. Musiały żyć, wiedząc, co je czeka. Zamykano je, ponieważ czekano, aż zbierze się komplet „do uduszenia”. Próbowały one uciekać, krzyczały, że nie chcą do gazu. Były przerażone, ale również zdeterminowane, by walczyć ze swoim losem.U pewnego lekarza w środku nocy pojawiło się dwóch chłopców. Musieli oni wiedzieć, że był on dobrym człowiekiem, skoro postanowili zgłosić się do niego po pomoc. Uciekli oni z samochodu, który wiózł ich do komory gazowej. Słusznie zaufali mężczyźnie, ponieważ ten postanowił im pomóc. Można go określić mianem bohatera. Miał w krematorium kolegę, którego nakłonił do „pokwitowania” odbioru dwóch ciał więcej, niż wynosił stan faktyczny. Chłopcy w lekarzu pokładali całą nadzieję. To on ich karmił i dbał o nich. Zajmował się nimi do mome

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!