Moje wakacje – Konstanty Ildefons Gałczyński – Analiza i interpretacja

Chcesz się mniej uczyć i więcej rozumieć?
Zamień czytanie na oglądanie!
Kliknij Player materiału wideo na temat: Moje wakacje – Konstanty Ildefons Gałczyński – Analiza i interpretacja, kliknij aby zobaczyć materiał i ucz się szybciej!
Opiekun merytoryczny: Marek Lepczak
Czytaj więcej

Kilka słów o autorze

Konstanty Ildefons Gałczyński, pseudonim „Karakuliambro” urodził się 23.01.1905 roku Warszawie, a zmarł 6.12.1953 roku w tym samym mieście. Był polskim poetą, najbardziej znanym z serii „Teatrzyk Zielona Gęś”. W 1980 roku ku jego pamięci założono Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Praniu.

Analiza i interpretacja utworu

„Moje wakacje” to wiersz poety powstały w
1953 roku. Opowiada on o wypoczynku na łonie natury i związanych z tym urokach.
Podmiot liryczny w pierwszych wersach dzieła cieszy się, że wyjeżdża. Z pewnością liczy na odpoczynek od panującego w mieście zgiełku i spokojny urlop.
Wspomina w swoich słowach Wiktora Hugo, autora „Dzwonnika z Notre Dame”. Ten artysta nazywał wakacje „słodkimi” co oznacza, że traktował je jako bardzo przyjemny i wyczekiwany czas. Podmiot również ma takie podejście. Jest pozytywnie nastawiony i nic innego się nie liczy. Druga strofa odnosi się już do pobytu nad jeziorem.
Człowiek smakuje uroków życia w bliskości z przyrodą.
Ubolewa nad tym, że w nocy zaatakował go pająk. Ma w związku z tym bąbel na nosie. Postanawia zaradzić problemowi. Wybiera kąpiel na odstresowanie w zbiorniku. Tam jednak znów nie wszystko jest w porządku. Szczęka zębami, ponieważ woda jest zimna, a jakby tego było mało, do nogi przylega mu rak, który zostawia po sobie ranę.
Podmiot nie przejmuje się jeszcze zbytnio, odczepia zwierzę i decyduje się zjeść śniadanie. Kolejna zwrotka przynosi nam wiadomości z tego posiłku. Podmiot liryczny wybrał jajka na twardo. Zjadł ich aż jedenaście co doprowadziło do tego, że leży siny i przejedzony. Kierował się zasadą doktora Desarto. Mianowicie:
„I’appetit vient en mangeant” co oznacza w tłumaczeniu na język polski „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”.
Na obiad znów spożywa jajka, a na deser grzyby. Ubolewa nad tym, że bąbel nie przestaje rosnąć. Porównuje swój nos do „bani” i stwierdza, że nikomu by się w takim stanie nie pokazał, ponieważ wygląda fatalnie.
Przemyślenia i ciągłe ziewanie przerywa mu wyłaniające

Sprawdź również:

Dodaj komentarz jako pierwszy!